
30/12/2024
Anna Król - Kuczkowska: Mam też pacjentów, którzy w ogóle nie potrafią nazwać tego, co czują.
Na przykład osoby impulsywne, mające skomplikowane życie interpersonalne, popadające w konflikty często są przekonane, że ich problemy to złość i agresja.
A w trakcie wywiadu i analizy okazuje się, że te stany są nie tyle przyczyną, co skutkiem. Ich podstawową emocją, której – na razie – nie są w stanie zdrowo regulować, jest bardzo szybko aktywowany wstyd i poczucie upokorzenia. Sytuacje, które z boku wyglądają na zupełnie neutralne, dla takich osób są upokarzające. W efekcie, reagują agresją bądź autoagresją.
Jeśli pomożemy im zrozumieć, skąd to wszystko się bierze, będą zdrowieć.
Rodzic, który non stop kłóci się ze swoim nastoletnim dzieckiem, może skorzystać ze zmiany perspektywy, kiedy różnego rodzaju ataki czy nieprzyjemne komentarze ze strony nastolatka nie będą dla niego „o rodzicu" i „przeciwko niemu". A kiedy staną się informacją o jakimś stanie emocjonalnym dziecka (by może wywołanym trudnym doświadczeniem).
Tomasz Ulanowski: Boże, czyli bywa jeszcze gorzej, niż myślałem.
Anna Król - Kuczkowska: Bywa jeszcze trudniej. Zdarzają się pacjenci, którzy odrzucają własne uczucia. Wydaje im się, że jeśli je do siebie dopuszczą i nadadzą im nazwę, to słowo stanie się ciałem. Tak jakby w momencie nazwania to, co wewnątrz i mające charakter jakiegoś stanu mentalnego, miało stać się rzeczywistością.
Czasem to są naprawdę dramatyczne i nieakceptowalne społecznie uczucia, choćby nienawiść do własnego dziecka.
Zdanie sobie sprawy z tej emocji może w mniemaniu takich osób oznaczać, że są złymi rodzicami i ludźmi.
Brakuje im więc związanej z dojrzałością zdolności do wytrzymywania ambiwalencji. Bo przecież ta sama osoba może w nas wywoływać skrajnie różne emocje. To zupełnie normalne.
Można pod wpływem konfliktu czuć niechęć i złość do kogoś, kogo bardzo kochamy. Można, wstając po raz siódmy w nocy do wyczekanego dziecka, przelotnie pożałować swojej decyzji. Ale jeśli dobrze mentalizujemy, pamiętamy o dobrych uczuciach, to potrafimy odróżnić impuls czy emocję od czynu. I dzięki temu nie robimy krzywdy ani dziecku, ani sobie – na przykład karząc się za bycie „złym rodzicem".
Do tego mnóstwo ludzi kompletnie nie wie, co czuje. Stąd taka popularność poradników dających proste podpowiedzi.
„Jesteś w związku z toksykiem", „nie potrafisz stawiać granic", „wszyscy cię wykorzystują", „każdy jest odpowiedzialny tylko za swoje uczucia".
To bardzo kuszące, czarno-białe wizje świata. Łudzą obietnicą zrozumienia i wprowadzenia porządku. Ale kompletnie nie pomagają w zrozumieniu siebie i swoich relacji ze światem.
Tomasz Ulanowski: Bardzo to wszystko skomplikowane i mam wrażenie, że poruszamy się po tym temacie jak po polu minowym. Dobrze, że przynajmniej na grypę albo się choruje, albo nie. Nikt nie mówi o spektrum grypy.
Anna Król - Kuczkowska: Nieprawda. Grypa też może być łagodna, standardowa, ciężka i z powikłaniami. Zwykle wystarczy kilka dni w domu, ale czasem trzeba zawieźć pacjenta do szpitala. Większość ludzi wychodzi z niej bez szwanku, ale są też tacy, którzy z konsekwencjami będą sobie radzić przez długie lata.
W przypadku zdrowia psychicznego na pewno nie doszacowujemy jego wagi. Nie doszacowujemy też wpływu traum rozwojowych na życie.
Fragment rozmowy Tomasza Ulanowskiego z Anną Król - Kuczkowską z Gazety Wyborczej 26.12.24. Link do całości w komentarzu.