
31/05/2025
Dzisiaj trudny dzień mam nadzieję, że za mną.
Od samego rana miałam wrażenie, że los rzuca i wyzwania i mówi: "Sprawdzam, jak sobie poradzisz".
W związku z tym, iż dzisiaj miałam drugi dzień ważnego szkolenia, obudziłam się przed budzikiem o godz. 5:15.
Lubię rano wypić kawę na tarasie, więc z przyjemnościom przystąpiłam do przygotowania ulubionego trunku i spożycia go.
Wzięłam orzeźwiający prysznic, ubrałam się w wygodne ubrania.
Gdy przygotowywałam kawę na wynos, nie mam pojęcia jak to się stało, potrąciłam pełen kubek i rozlałam. Napój był wszędzie, na blacie podłodze i na mnie. Mój wspaniały mąż, zaoferował się ogarnąć cały ten bałagan. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Gdy pobiegłam się przebrać, on posprzątał i zrobił mi nową kawę.
W drodze do szkoły niespodziewanie wyjechał mi autobus z poprzecznej ulicy, oj było ciasno.
Wyciągając okulary z etui oprawki uległy uszkodzeniu, szkoło wypadło, nie mogłam ich używać.
Reszta podróży upłynęła względnie spokojnie, nawet znalazłam miejsce parkingowe. Uff, pomyślałam. Teraz już z górki.
Zajęcia były bardzo ciekawe i rozwojowe.
Wyszłam bardzo zmęczona, dwa dni siedzenia na niewygodnym krześle odbiły się bolesnością kręgów szyjnych kręgosłupa.
Po zajęciach odpaliłam nawigacje w samochodzie oraz ulubioną muzykę i spokojnie skierowałam się w stronę domu.
Droga mijała spokojnie, gdy nagle usłyszałam jakiś dziwny odgłos. Zaczęłam się zastanawiać czy to mój samochód, czy może tylko mi się zdawało.
Sprawdziłam czujniki od opon. Jedno wskazywało mniejsze ciśnienie, ale nie odstawało od normy.
Dobra, zwolniłam, wyciszyłam radio, jadę dalej. Przez chwilę nic niepokojącego nie słyszę. Nagle czujniki pokazują, że spada ciśnienie, jestem na środku Wisłostrady, samochody pędzą, a ja mam paniaka. Szukam bezpiecznego miejsca. Zjechałam, zaparkowałam, oczywiście opona pusta.
Telefon do przyjaciela - mój wspaniały mąż od razu odbiera, bez chwili wątpliwosci wsiada w samochód i przyjeżdża mi na pomoc. Zastanawiamy się co zrobić. Sobota popołudniu, nie mamy dojazdówki, assistance może mnie podwieźć do najbliższego wulkanizatora. Zastanawiam się czy to jawa czy sen.
Znajduje na mapie wulkanizację 24h, jakiś miły Pan odbiera od razu telefon. Przyjedzie i pomoże. Nie wiemy, w jakim stanie jest opona czy nadaje się do naprawy, istnieje podejrzenie, że czujnik jest uszkodzony. Po 40 minutach przyjeżdża pomoc, po sprawdzeniu opony okazało się, że oponę uszkodził duży wkręt. Nic więcej nie uległo zniszczeniu. Sprawę udało się załatwić. Można złapać oddech i w końcu wrócić do domu.
To był dla mnie wymagający dzień. Jestem bardzo wdzięczna cudownemu człowiekowi, którego mam obok siebie i na którego mogę liczyć.
Miłego wieczoru 🙂