17/02/2024
Irvin Yalom, psychoterapeuta i psychiatra, o pozytywnym i zdrowym sensie poczucia egzystencjalnych winy i lęku. Myślę, że warto zachować te perspektywy w uwadze, myśląc o pełni doświadczania życia. Dobrego weekendu 🙌🏻
'Pogląd Tillicha - że mianowicie od człowieka “oczekuje się [...], że w obrębie tych granic uczyni z siebie to, czym ma się stać, że wypełni swoje przeznaczenie"- pochodzi od Kierkegaarda, który opisał formę rozpaczy wynikającej z niegotowości do bycia sobą. Autorefleksja (świadomość winy) łagodzi rozpacz, podczas gdy niewiedzą, że się jest w rozpaczy, jest jeszcze głębszą formą rozpaczy. To samo miał na myśli chasydzki rebe Susja, gdy krótko przed śmiercią powiedział: „Kiedy pójdę do nieba, nie zapytają mnie Zapytają mnie natomiast ". Kwestii tych był też świadom Otto Rank, gdy pisał, że kiedy powstrzymujemy się przed życiem zbyt intensywnym albo zbyt szybkim czy przed życiem spełnionym, czujemy się winni z powodu życia niewykorzystanego, z powodu nieprzebytego życia w nas.
Rollo May proponował, by pojęcie stłumienia rozumieć z perspektywy relacji człowieka do jego własnego potencjału, a pojęcie nieświadomości rozszerzyć tak, by objęło nieuświadomiony, stłumiony potencjał:
Jeśli chcemy zatem zrozumieć stłumienie u danej osoby, musimy postawić następujące pytania: Jaki jest stosunek tej osoby do jej własnego potencjału? Co takiego się dzieje, że postanawia ona bądź jest zmuszona postanowić, że odetnie od swojej świadomości coś, o czym wie, i o czym na innym poziomie, wie, że wie? [...] Nieświadomości nie należy więc pojmować jako zbiornika impulsów, myśli i pragnień nieakceptowanych kulturowo. Definiuję ją raczej jako te możliwości poznania i doświadczania, których człowiek nie może lub nie chce urzeczywistnić.
Gdzie indziej May opisuje winę (winę egzystencjalną) jako “pozytywną, konstruktywną emocję [...] dostrzeżenie różnicy między tym, jak się rzecz ma, a jak się mieć powinna ". Wina egzystencjalna (jak i lęk) jest zatem do pogodzenia ze zdrowiem psychicznym, a nawet dla tego zdrowia niezbędna. „Gdy człowiek zaprzecza swoim możliwościom, gdy ich nie realizuje, staje się winny".
Jak wszakże człowiek ma znaleźć swój potencjał? Jak ma go rozpoznać, gdy się już nan natknie? Skąd człowiek wie, że zszedł z drogi? Heidegger, Tillich, Maslow i May - wszyscy odpowiedzieliby unisono: „Przez winę! Przez lęk! Przez wyrzuty sumienia!" Wszyscy oni są zgodni co do tego, że wina egzystencjalna jest pozytywną, konstruktywną siłą - przewodnikiem wzywającym człowieka do samego siebie. Gdy pacjenci mówili jej, że nie wiedzą, czego chcą, Horney odpowiadała często po prostu: “A czy pomyślałeś kiedyś, żeby siebie o to zapytać?"
U sedna swojego bytu człowiek zna siebie. John Stuart Mill, opisując tę wielość „ja", mówił o podstawowej, trwałej jaźni, którą nazywał „trwającym ja" Nikt nie ujął tego lepiej niż święty Augustyn: “Jest we mnie coś, co jest bardziej mną niż ja sam"
Oto kliniczna ilustracja winy jako przewodnika egzystencjalnego. Pacjentka zgłosiła się do mnie z powodu silnej depresji i poczucia bezwartościowości. Miała pięćdziesiąt lat i od trzydziestu dwóch lat była żoną bardzo zaburzonego, mściwego człowieka. Wielokrotnie już zastanawiała się nad podjęciem terapii, dotychczas jednak nigdy się nie zdecydowała, bała się bowiem, że badanie siebie doprowadzi do rozpadu małżeństwa, a nie mogła się zmusić do zmierzenia się z izolacją, bólem, wstydem, trudnościami finansowymi oraz uznaniem porażki. W końcu była już tak obezwładniona, że musiała szukać pomocy. Choć jednak fizycznie pojawiła się w moim gabinecie, odmawiała zaangażowania się w terapię i czyniliśmy nikłe postępy. Dramatyczny punkt zwrotny nastąpił w dniu, kiedy rozmawialiśmy o starzeniu się i jej strachu przed śmiercią. Poprosiłem, żeby sobie wyobraziła, że jest bliska śmierci, by spojrzała wstecz na swoje życie i opisała, co czuje. Bez wahania odparła:
- Żal.
- Żal czego?
- Żal za zmarnowane życie, za to, że nigdy nie wiedziałam, kim mogłabym być. “Żal” (jej termin na określenie winy egzystencjalnej) był kluczem do terapii. Odtąd stale służył nam za przewodnika. Chociaż miała przed sobą jeszcze miesiące ciężkiej pracy, nigdy już nie było wątpliwości co do ostatecznego wyniku. Rzeczywiście zbadała siebie (i rzeczywiście jej małżeństwo się rozpadło) i gdy terapia dobiegła końca, potrafiła doświadczać swojego życia z poczuciem możliwości, a nie żalu'.
// Yalom, I. (2008). Psychoterapia egzystencjalna. Instytut Psychologii Zdrowia, s. 284-286.
Obraz: Girl at Mirror, Norman Rockwell, 1954