15/01/2025
Kiedy przygotowujemy kobiety do porodu, często podkreślamy, że poród ma w sobie wiele zaskoczeń, jest nieprzewidywalny w swoim przebiegu i niesie ze sobą wiele niespodzianek. Dlatego tak ważne, oprócz pozytywnego nastawienia i tej cudownej porodowej intuicji, która zwykle prowadzi kobietę w porodzie, jest zostawienie w swojej głowie miejsca na te sytuacje, w których pomimo niespełnionych marzeń, musimy pozwolić działać nie naturze, ale medycynie.
I z tym właśnie musiała zmierzyć się Dorota, kiedy przy standardowej kontroli w terminie porodu dowiedziała się, że ze względu na wysokie ciśnienie krwi, bezpieczniej będzie wywołać poród.
Jak się później okazało, nie było to jedyne zaskoczenie, a każda godzina przynosiła kolejne niedogodności.
Po długiej preindukcji porodu, indukcji z przebiciem pęcherza i oxytocyną udało się wreszcie wywołać prawidłową czynność skurczową, ale szyjka dalej raczej opornie poddawała się współpracy. Główka małej Julianki też pływała wysoko nad wejściem do miednicy, nie ułatwiając prawidłowego postępu porodu. Na szczęście znieczulenie założone na 3 cm rozwarcia dało chwilę snu i odpoczynku. I jak już się wydawało, że wreszcie pójdzie coś do przodu, to okazało się, że parametry infekcyjne narastają. I chociaż antybiotyk podany osłonowo mógłby powstrzymać infekcję, to główka była nadal wysoko (i dodatkowo celowała nie do końca we właściwym kierunku), rozwarcie niewielkie, w zapisie KTG pojawiały się powoli zaburzenia mówiące o potencjalnym zagrożeniu maluszka, a perspektywy ukończenia porodu drogami natury stawały się coraz odleglejsze.
Dlatego o godzinie 4:17 Julianna pojawiła się na świecie urodzona droga cięcia cesarskiego. Zadowolenie Malucha oceniono na 10 pkt w skali Apgar, a pępowina „ozdobiona” węzłem prawdziwym (🫣), zarzucona na ramię, jak pasek od torebki, który blokował drogę wejścia w kanał rodny, potwierdziły słuszność tej decyzji. I chociaż skończyło się cięciem, każdy skurcz był ważny, potrzebny, terapeutyczny i dobrze przygotował Malucha do wyjścia na świat.
Mamie gratulujemy cierpliwości, Tacie umiejętności wspierania, a Juliance radości życia! Powodzenia dalej!
Położna Dominika Klech