Marek Płoucha - Stawiam na Pełnię Życia

Marek Płoucha - Stawiam na Pełnię Życia Coaching, szkolenia, terapia
(1)

13/04/2023

Spożywanie pokarmów o wysokiej zawartości cukru i tłuszczu zmienia nasz mózg, a konkretnie układ nagrody, w sposób, który powoduje, że w przyszłości mamy jeszcze większą skłonność do sięgania po tego typu pokarmy.

Nic dodać, niestety...
19/03/2020

Nic dodać, niestety...

Back in 2014, this image won a contest on a subreddit devoted to Blender, 'the amazing open-source software program for 3D modeling, animation, rendering and more.' (You can download the free software here.) The image riffs, of course, on Edward Hopper's classic 1942 painting, 'Nighthawks,' taking i...

Dobra wiadomość dla wszystkich planujących rejs w Chorwacji, a week- end majowy już blisko ( chociaż w tym roku krótki j...
22/02/2020

Dobra wiadomość dla wszystkich planujących rejs w Chorwacji, a week- end majowy już blisko ( chociaż w tym roku krótki jakoś😉🧐)

Firma MeteoSense zainstalowała dwa prywatne radary

22/02/2020

Przewspaniałe

Niezwykle mądry tekst o życiu, o braniu odpowiedzialności za siebie
17/02/2020

Niezwykle mądry tekst o życiu, o braniu odpowiedzialności za siebie

Jak chcesz, potem się zgadzaj lub nie, ale przeczytaj. Piękne, ważne, mocne, prawdziwe. Mnie, ilekroć wracam do tego tekstu, trafia w samo centrum. To jest dla mnie uważność i całe życie.

Krzysztof Majchrzak:
"Skrzętnie w sobie pielęgnuję czysty, uliczny wk*rw"

Małgorzata Steciak: Ma pan czasami ochotę rzucić wszystko i zakopać się w ziemi jak Forst z filmu "Las, 4 rano"?

Krzysztof Majchrzak: Nie. Kocham wspólnotę, braterstwo. Nawet w najcięższych próbach życia chcę się komunikować. I nie z ludźmi, bo ludzi nie cierpię. Ale z człowiekiem. Kocham człowieka w jego pięknej, niepowtarzalnej, jednostkowej strukturze. Jego dobro. Jego nieszczęście i jego euforię. Kocham to, co może mi dać i to, co ja mogę ofiarować jemu. Dlatego nigdy nie chciałbym z tego zrezygnować. Zakopać się w ziemi? W ziemi mieszkają robaki.
Czasami na krótki epizod życia można chcieć odciąć się od świata, ale tylko po to, żeby potem wrócić. Zgodnie z formułą Kung fu: połóż się jak jagnię, żeby wstać jak tygrys.

Co to znaczy?

- Zaakceptować istnienie nieszczęścia! Uszanować je! Wypieranie nieszczęścia jest chorobą naszej cywilizacji. Żeby od niego uciec pijemy, ćpamy albo korzystamy nadmiernie z gry naszych zmysłów. To wszystko wierutna bzdura! Afrodyzjak. Potężną moc daje właśnie uszanowanie smutku albo po prostu tego, co Nietzsche nazywa "weltschmerzem", czyli bólem świata. Jeśli tego nie zrobimy, przyjdzie w nocy i nas zadusi.

Jak pan sobie radzi z tym bólem świata?

- Właśnie tak. Szanuję go i przytulam. Odważnie patrzę w jego kaprawe ślepia i mówię: jesteś tu? Dobrze! Widzę cię i nie będę przed tobą uciekał. I wtedy mnie nie męczy. Nie jestem dla niego atrakcyjnym celem, ponieważ się nie boję.

Zawsze się pan nie bał?

- Zawsze. Ale to nie jest dla cieniasów. I syndrom "męskości" czy "damskości" nie ma tu żadnego znaczenia! Chodzi o dzielność jako cechę charakteru.
Nie jestem żadnym bohaterem. Czasem się ryczy, czasem się smarka. Ale trzeba pozwolić łzom płynąć, a nie słuchać podszeptów para-mężczyzny, który podpowiada, że facet nigdy nie płacze. Właśnie, że płacze! Dysfunkcyjny kretyn nigdy nie płacze! Łzy są przywitaniem demona. Pomagają go dostrzec i pogodzić się z faktem, że istnieje.

- Od dawna pochłania mnie problem życia w radości i szanowania bólu istnienia. Zaczęliśmy od tego naszą rozmowę. Fascynuje mnie wspólnota dusz w tym życiowym nieszczęściu, bez niepotrzebnego wścibstwa i dociekania, czy rzuciła cię dziewczyna, czy zdradził przyjaciel.
"Las, 4 rano" przedstawia człowieka, a właściwie korporacyjną gnidę, którą dotknęło wielkie nieszczęście, ale naszym marzeniem było, żeby w tej historii przejrzał się każdy człowiek, jakiego mijamy w drodze do pracy.

Kontrasty w tym filmie są bardzo ostre. Od opływającego w bogactwa pozera, do pustelnika. To opowieść wygrana na skrajnościach.

- No i co z tego? Świadomie użyliśmy pewnego rodzaju syntezy.

Mało kto decyduje się rzucić wszystko i żyć w lesie z dala od cywilizacji.

- To prawda, ale taka dwubiegunowość istnieje. Spędziłem przed świętami wieczór z moim przyjacielem, którego szanuję i kocham. Dostrzegłem, że mimo że jest on w centrum finansowego powodzenia i rodzinnego szczęścia, ma smutne spojrzenie. Dlaczego ludzie, mimo że mają tak wiele, wręcz wszystko, patrzą smutno w ziemię?

My się chyba nie za bardzo potrafimy cieszyć.

- No właśnie. Dotknęła pani epicentrum grozy tego zjawiska. Nie umiemy się cieszyć!

Dlaczego tak jest? Bo mamy za dużo?

- Chyba nie ma znaczenia, ile mamy. Ludzie, którzy są żebrakami, także nie potrafią się cieszyć. Przekonanie, że można żyć na śmietniku, palić jednego blanta na tydzień, pić wodę kolońską i być szczęśliwym, to hipisowskie pieprzenie. Proszę wybaczyć, że uderzam w tak patetyczny ton, ale myślę, że nieumiejętność odczuwania radości to śmiertelna choroba ludzkości.
Ja np. potrafię się cieszyć, ale nie naśmiewam się z tych, którzy tego nie umieją. Sprawia mi to ból, a jednocześnie wku*wia. Dlaczego to sobie robimy? Wydaje mi się, że jesteśmy tak skonstruowani. Profesor Zbigniew Mikołejko mówi o tym w kontekście czterech danych egzystencji: upływu czasu, perspektywy śmierci, naszej egzystencjalnej samotności - bo przecież nawet jeśli podczas naszej wędrówki towarzyszą nam inni, w gruncie rzeczy wszystkiego doświadczamy sami.

A czwarta z nich?

- Czwarta nie jest tak upiorna jak pozostałe trzy, ale sprawia człowiekowi największy kłopot: to absolutna wolność i obowiązek kształtowania własnego losu. I paradoksalnie to właśnie ona nas najbardziej przeraża. Ona sprawia, że ludzie tak lgną do religii wszelkiej maści, przesiadują w gabinetach psychoanalityków, albo szukają odpowiedzi w aśramach w Indiach. Tak panicznie boimy się podjęcia odpowiedzialności za własne życie, że ciągle szukamy mistrza, który powie nam, co robić! Kogoś, kto uniesie na swoich barkach odpowiedzialność za nasze własne szczęście czy nieszczęście!
A przecież każdy z tych mistrzów tak samo jak my boi się podejmowania decyzji. Wystarczy jednak obwarować się pudełkami chusteczek do ocierania łez, przybrać pozę wyrozumiałego mędrca, udawać, że ma się na wszystko radę, żeby zleciało się do nas stado wystraszonych życiem istot, które grzecznie ustawią się w kolejce po cudowne rady. Boją się do tego stopnia, że umyka im fakt, że nikt nie ma patentu na nieomylność, że każdy kto udaje takiego mistrza, jednocześnie trzęsąc dupą ze strachu, jest zwyczajnym oszustem!

Nie wierzy pan w autorytety?

- Chciałbym sytuacji, w której kapłan albo psychoterapeuta powie mi: słuchaj, Krzysiek. Ja też się gubię i bardzo często płaczę. Nie mam na to rady, ale rozumiem i przytulam twoje nieszczęście. Wiem, że się boisz, bo i ja się cholernie boję. Niech mi pani powie, czy to nie jest lepszy towar?

Tacy duchowi przewodnicy też się zdarzają.

- Oczywiście! Ale wtedy mówimy o nich: ksiądz, ale normalny; filozof, ale normalny; psychoterapeuta, ale normalny. A przecież normą powinna być właśnie prostota i normalność, a nie akademicka "szacowność". Nienawidzę ludzi, którzy mają w sobie tego rodzaju poczucie wyższości, a do tego fałsz i obłudę.

Kiedy umawialiśmy się na spotkanie powiedział pan, że nie lubi "akademickiej szacowności". Można jej unikać samemu będąc wykładowcą w szkole teatralnej?

- Czy można?! Trzeba! To wręcz obowiązek! Po prostu staram się pomóc dzieciakom dowiedzieć się, czego właściwie chcą! Zakładam, że jeżeli zdali egzamin do piętnastoosobowej grupy z grona 1600 kandydatów, to mają już wszystko, czego potrzeba, żeby zostać aktorem. Całe piękno, talent, kto wie, czy nie przerastający kilkakrotnie moje predyspozycje. A moim zadaniem jest jedynie uruchomienie procesu, który pomoże im zrozumieć, czy w ogóle chcą wykonywać ten zawód!

Jak wygląda ten proces?

- Bardzo dużo rozmawiamy. O wszystkim i szczerze. Często dopiero wtedy staje się jasne, że niektórym jednak aktorstwo się nie podoba, że nie chcą tego robić. I to jest zwycięstwo! Bo następnym ruchem jest zrobienie tego, co się kocha. A tylko człowiek, który robi to, co kocha, jest nietoksyczny. W tym całym, trudnym czasami, życiu - bije od niego dziecięca radość! Natomiast ludzie toksyczni, nieszczęśliwi, pozbywają się dziecka w sobie. Zaczynają liczyć czas, ordery i nagrody! A bez tego wewnętrznego dziecka jesteś trupem. Ambitnym młodym trupem. Pozbycie się dziecka w sobie jest największą krzywdą, jaką możemy sami sobie wyrządzić!

Nam bardzo szybko mówi się, że musimy "dorosnąć".

- Właśnie! Ciągle słyszymy: kiedy ty wreszcie dorośniesz?! A mały dzieciak, który słyszy coś takiego powinien powiedzieć: odpi***olcie się! Kocham tego małego smarka w sobie, z tym absurdalnym światem Indian i podróżami w kosmos!

Dużo w panu złośliwości jak na osobę, która twierdzi, że kocha człowieka.

- Bardzo dużo. Co więcej, skrzętnie ją w sobie pielęgnuję. Nienawidzę frajerów i lansiarstwa. Jestem śmiertelnym wrogiem tego typu działań. Pani to nazwała stanowczo zbyt delikatnie - to nie jest żadna złośliwość, to jest czysty wk*rw. Czysty, uliczny wk*rw!

Może pan w ten sposób zrazić do siebie ludzi.

- Niby czym?! Mam czyste DNA, czytelne dla wszystkich. Do tego jestem otoczony przyjaciółmi, o których wiem, że mogę na nich polegać. Pękaty notes z nazwiskami tandetnych celebrytów wcale nie sprawi, że nie będziemy czuli się samotni - tylko garstka ludzi, którzy są w stanie zrobić dla nas wszystko. Tak jak i my dla nich! Samotni to są oni! I wystraszeni - co się stanie jak szefostwo stacji nagle zaangażuje kogoś innego do tych pierdoletów…

cały wywiad na:
http://weekend.gazeta.pl/…/1,152121,21236001,krzysztof-majc…

Krzysztof Majchrzak na konferencji prasowej twórców filmu ''Las, 4 rano''

16/02/2020

Adres

Warsaw
01-204

Telefon

+48607696037

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Marek Płoucha - Stawiam na Pełnię Życia umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Marek Płoucha - Stawiam na Pełnię Życia:

Udostępnij