11/09/2025
Rozmowa Agnieszki Jucewicz z prof. Ireną Namysłowską o książce "Od rodziny nie można uciec".
„Od rodziny nie można uciec” – to tytuł wywiadu rzeki z panią. Niektórym to się jednak udaje. Wychowani w rodzinach, w których była przemoc, uzależnienia, nadużycia czy zaniedbanie, stają się troskliwymi, uważnymi rodzicami, partnerami, przyjaciółmi.
Dalej będę twierdzić, że wcale od tej rodziny nie uciekli. Bo nawet jeśli wyprowadzimy się na drugi koniec świata, ona cały czas będzie żyć w nas. Rodzina zostawia ślad w naszej psychice w postaci różnych przeżyć i przekazów międzypokoleniowych, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy.
Oczywiście to nie oznacza, że ze złymi doświadczeniami nie można sobie poradzić. Większość jakoś sobie radzi. I to wcale nie dzięki psychoterapii, na którą trafiają nieliczni, tylko dzięki licznym wzmacniającym doświadczeniom życiowym. Albo dzięki rezyliencji, czyli odporności psychicznej. Wybitny angielski psychiatra dziecięcy Michael Rutter odkrył, że nie wszystkie dzieci, które były świadkami, a nawet uczestnikami afrykańskich wojen, nie wszyscy wychowankowie okropnych rumuńskich domów dziecka za czasów Ceausescu byli straumatyzowani. Niektórzy byli w znacznie lepszej kondycji od pozostałych, szybciej wracali do równowagi, a potem, już w sprzyjających warunkach, rozwijali się prawidłowo.
Trudno powiedzieć do końca, dlaczego jedni są bardziej odporni, tak po prostu jest. Podobnie może być z osobami, o które pani spytała. Być może niektóre z nich mają więcej tej rezyliencji, a może rodzina, środowisko, w którym wzrastały, poza tym, że dostarczały im złych doświadczeń, dostarczały im też tych dobrych.”