Alfabet Raka Potworniaka

Alfabet Raka Potworniaka Dane kontaktowe, mapa i wskazówki, formularz kontaktowy, godziny otwarcia, usługi, oceny, zdjęcia, filmy i ogłoszenia od Alfabet Raka Potworniaka, Zdrowie i medycyna, Warsaw.

27/04/2025

Miłość dziecka do rodzica…
To coś, czego nie da się wytłumaczyć logiką.
To więź, która trwa nawet wtedy, gdy rodzic zawodzi.
Nawet wtedy, gdy dom nie jest bezpiecznym miejscem.

Dzieci potrafią uciekać z domów dziecka – miejsc, w których mają łóżko, posiłek, ciepło – tylko po to, by wrócić do rodziców, którzy ich nie zawsze kochają tak, jak powinni. Czasem do rodziców, którzy ranią, którzy zawodzą…

Bo serce dziecka nie zna pojęcia „patologia”.
Serce dziecka zna tylko jedno: „To jest mój mama. To jest mój tata.”
I mimo wszystkiego, co się dzieje – kocha.
Czeka. Wierzy. Tęskni.

To pokazuje, jak ogromna i bezwarunkowa potrafi być dziecięca miłość.
I jak wielką odpowiedzialnością jest bycie rodzicem – bo nawet wtedy, gdy świat się wali, dziecko widzi w Tobie swój cały świat.

Zadbajmy o to, by żadne dziecko nie musiało wybierać między bezpieczeństwem a miłością.
By miało i jedno, i drugie.

👉
„Dziecko bardziej potrzebuje serca, które je pokocha, niż rąk, które je nakarmią.”
– kard. Mieczysław Maliński

27/04/2025

Dorzucamy co kto może, dobrze? Pieniążki, zasięgi, dobre myśli, każde wsparcie mile widziane... ❤️

27/04/2025

Kiedyś znałem gościa, co oddał ostatniego pączka kumplowi, bo wierzył, że "dzielenie się to troska". No i wiecie co? Kumpel nie tylko wciągnął pączka jak odkurzacz, ale jeszcze obgadał go za plecami, że ten „frajer, co zawsze wszystko odda”.

I teraz - mogłoby się wydawać, że to ten od pączka przegrał. Że został oszukany, wykorzystany i jeszcze bez pączka został. Ale tu plot twist: on następnego dnia znów wstał, zrobił swoje, śmiał się pierwszy i poszedł dalej. A ten drugi? Kombinował jak tu nie wyglądać na buca… i dalej kisił się we własnym sosie zrobionym z wyrzutów sumienia i nadmuchanego ego.

Bo prawda jest taka:
Nie przegrywa ten, kto zaufał i został zrobiony w balona.
On po prostu miał odwagę zaufać - a to już wyższy level emocjonalnego ninja.
Przegrywa ten, co oszukał.
Bo musi z tym żyć. A to nie jest życie z Netflixem i popcornem. To raczej jak codzienny odcinek "Wstyd i żenada - live".

Zaufanie to nie zbroja. To prezent. I jak ktoś go zniszczy, to nie problem tego, kto go dał. Tylko tego, kto nie wiedział, co z nim zrobić.

Więc jak cię ktoś oszukał – nie złość się.
Zrobiłeś coś pięknego: dałeś komuś szansę być lepszym człowiekiem.
To, że jej nie wykorzystał? To już jego deal.

A ty?
Ty jesteś dalej na trasie. Może bez pączka, ale z czystym sercem.
I wiesz co? Z takim sercem, to jeszcze niejedno cię czeka - i to pyszniejsze niż jakikolwiek pączek.

- Adwokat Diabła
foto: internet

27/04/2025

🙏🧠 Modlitwa jak lekarstwo?

Coraz więcej badań naukowych pokazuje, że modlitwa i praktyki duchowe mogą mieć realny wpływ na nasze zdrowie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Uspokojenie umysłu, redukcja stresu, poprawa odporności - brzmi jak medytacja? A jednak chodzi o modlitwę.

🔍 Poznaj spojrzenie nauki na modlitwę - bez oceniania, przekonywania na siłę, za to z otwartą głową. Tylko rzetelna wiedza i ciekawe obserwacje.
👉 fundacjarakiety.pl/modlitwa-a-zdrowie-co-mowi-nauka/

Czterdzieste pierwsze urodziny. A może jednak pierwsze, może te "na bonusie" powinno się liczyć od nowa? Te urodziny zup...
25/04/2025

Czterdzieste pierwsze urodziny. A może jednak pierwsze, może te "na bonusie" powinno się liczyć od nowa?

Te urodziny zupełnie nieoczekiwanie świętowałam w szpitalu na neurochirurgii. I to jeszcze w środku covidowego szaleństwa, a więc z zakazem wizyt na oddziale. Właśnie usunięto z mojego mózgu pokaźnego guza, o którego istnieniu dowiedziałam się kilka dni wcześniej na SOR-ze warszawskiego szpitala, gdzie zgłosiłam się z powodu bardzo silnego bólu głowy i niespecyficznych objawów neurologicznych. W ciągu tych kilku dni zadziało się naprawdę dużo.

Po pierwsze przeszłam operację głowy. Co prawda nie taką, jaką sobie wyobraziłam, kiedy usłyszałam, że jest konieczna. Nie było trepanacji, cięcia czachy na pół, metalową piłą jak w horrorze. Ale było golenie głowy na łyso, żeby było bezpiecznie i wygodnie operować. I była kraniotomia potyliczna obustronna. Z tego co zrozumiałam, wycięto w czaszce dwa otwory i przez nie usunięto guza z móżdżku, a potem wycięte fragmenty kości włożono na miejsce. Przed operacją lekarz poinformował mnie, że to będzie operacja wysokiego ryzyka. Ale trzeba ją szybko zrobić, bo inaczej będzie ze mnie zimny trup. Był duży obrzęk, nacisk na komorę mózgu, prawdopodobnie wylew do guza.

Koniec świata. W domu została dwójka maluchów, z którymi nawet nie zdążyłam się pożegnać przed wyjściem do szpitala. Zanim pielęgniarka ogoliła mi głowę, poprosiłam o chwilę, żeby nagrać wiadomość dla chłopców. Gdybym nie miała szansy już się z nimi spotkać.

Nie pamiętam już, czy jeszcze przed operacją czy tuż po, lekarz poinformował mnie, że to nie byle jaki guz, tylko przerzutowy. To znaczy, że gdzieś w moim ciele zalągł się rak. Pytanie - gdzie?

Super mądry człowiek, w sercu... ❣️
19/04/2025

Super mądry człowiek, w sercu... ❣️

😄No dobrze, Kochani. To już wiem, że zagląda tu Was i wspiera mnie dobrymi myślami w naszych w codziennych zmaganiach zn...
15/04/2025

😄No dobrze, Kochani. To już wiem, że zagląda tu Was i wspiera mnie dobrymi myślami w naszych w codziennych zmaganiach znacznie więcej osób niż myślałam. Ujawnienie mile widziane, polubcie albo zaobserwujcie tego moje potworniakowego bloga, jeśli chcecie. To terapia, nie mam z niego korzyści materialnych, co najwyżej zrzutkę można zasilić, ale od dawna nikt tego nie robi a ja akurat o finanse w tym wszystkim martwię się najmniej, póki co na wszystko wystarcza i na kawior się znalazło w okresie chemioterapii, kiedy ciężko mi było przełknąć coś innego.

Kochani jesteście, dziękuję.

Pisanie, w ramach autoterapii w tej mojej potworniakowej historii, poleciła mi pani psycholog w Fundacji Aktywizacja, do której zgłosiłam się w okresie remisji, licząc że rak odpuści i wrócę jeszcze do normalnego życia, szukałam zawodowego pomysłu na siebie w tych nowych okolicznościach życiowych, sprawnościowych (już z orzeczeniem o niepełnosprawności, po dwóch operacjach czaszki i cięciu mostka... Tiaaa...) "Mogę wszystko..." Tylko też nikt mi innych opcji specjalnie nachalnie nie prezentował. To chojrakowałam dalej. Zbyt długo.

"Powoli!"To zalecenie lekarzy, rehabilitantów to była rewolucja w moim podejściu do życia. Rosłam w przeświadczeniu, że ...
29/01/2025

"Powoli!"
To zalecenie lekarzy, rehabilitantów to była rewolucja w moim podejściu do życia.

Rosłam w przeświadczeniu, że wciąż trzeba coś robić, dokądś gnać. To nie zawsze było widać, bo dużo ruchu działo się w umyśle. Intensywnie przyglądałam się światu, ludziom, próbowałam rozumieć, "mieliłam". Ale też na zewnątrz - dużo angażowałam się społecznie, aktywnie poszukiwałam siebie, swojej tożsamości. Intuicyjnie wpierw czując, a potem znajdując podobną myśl u innych, że największą wartością, najbardziej żyznym, owocnym obszarem poznawania siebie, autokreacji jest SPOTKANIE. Nie pobieżne, traktujące drugą osobę (i siebie w tym zdarzeniu) jako przypadkowych przechodniów. Tylko to autentyczne, w prawdzie, ukierunkowane do świadomego wnętrza i wypływające z niego.

Przez większość czasu towarzyszyło mi poczucie, że nie mogę tracić czasu. A tu wiszący nade mną nakaz "POWOLI". I ciało zwalnia, poddaje się chorobie. Ale myśli hulają w coraz to nowych przestrzeniach, które otwiera życie. Trochę czasem sfrustrowane tym, że ciało nie nadąża, odbiera czasem z trudem wywalczoną wolność, moc samostanowienia, kreowania własnej rzeczywistości. Ale staram się temu przyglądać z różnych stron, dostrzegać też plusy.

Wraz z tym "POWOLI" i chorobą przyszło na pewno, po dłuuugim czasie kompulsywnego uwikłania w cudze historie, dramy, afery, poczucie wewnętrznego przyzwolenia na dystans, wyjście z relacji, sytuacji, które mnie nie budują, nie synchronizują się nijak z moją historią, burzą harmonię wewnętrznej rzeczywistości. Wciąż brzmi mi w głowie opowieść Michio Kaku o wszechświecie i teorii strun. Chciałabym, żeby moja świadomość grała w nim czysto, płynnie i łagodnie - "powoli". Męczy mnie już ta wszechobecna kakofonia, fałszywe nuty, popelina.🤷‍♀️

Bogu dziękuję za te moje wyjątkowe maluchy, za to ich spectrum, które często niełatwe, i dla nich i dla mnie, ale jest jak okno z widokiem na ten inny świat... I że tak otwarte, bo to przecież też u dzieciaków z diagnozą nie takie oczywiste.

Zadbanie o siebie, w mojej sytuacji, wymaga czasem konfrontacji z ogrami. Kiedy poprzednio byłam na poczcie, pani w okie...
13/12/2024

Zadbanie o siebie, w mojej sytuacji, wymaga czasem konfrontacji z ogrami.

Kiedy poprzednio byłam na poczcie, pani w okienku powiedziała, że następnym razem mogę podejść poza kolejką, że niepełnosprawni mają na poczcie przywilej pierwszeństwa.

No to wczoraj podeszłam i zapytałam, czy mogę odebrać awizo. Mój kręgosłup nie wytrzymuje już stania i zaczyna się wyginać jak dłużej postoję w miejscu. Więc powód nie jest błahy.

No i się zaczęło. I to nie osoby stojące w kolejce, tylko pani zajmująca jedyne dostępne w lokalu krzesło - że tak, to i ona by mogła, że kolejka nie jest taka długa...

Najpierw zrobiło mi się głupio. Ale pomyślałam, że jeśli jest uprawniona albo nawet po prostu tylko ma potrzebę, to przecież też mogła zapytać! To jej decyzja, że usiadła i czeka. Ja nie dam rady, a jeszcze zakupy przede mną. Wisiałam dziecku pocieszajkę, za to że był zuchem w przychodni. Przypominał mi o tym kilka razy dziennie.🤦🏻‍♀️ Zamówił sobie gazetkę.

No nic.

Czasem człowiek natrafia na ogry.

Trzeba chyba robić swoje, korzystając z pomocy i ułatwień, gdzie można.

Gdzieś przeczytałam zdanie, że proszenie o pomoc to nie poddanie się, tylko właśnie przeciwnie, odmowa poddania się.

Powolutku i do przodu...

18/11/2024

Jeszcze tylko grudzień przetrwać i finansowo chyba wyjdziemy na prostą... Tymczasem, zanim uda się uruchomić refundację z 1,5%, gdyby ktoś miał możliwość i chęć dorzucić się do (oby) spokojnego grudnia, to wielkie serducho ❤️ i "dziekuję" wysyłam. Link do zrzutki w komentarzu.

Z października 2021 roku.W piątek miałam ostry kryzys. Przepłakałam większą część nocy. Poprzednie dwa dni przeżyłam obo...
03/10/2024

Z października 2021 roku.

W piątek miałam ostry kryzys. Przepłakałam większą część nocy. Poprzednie dwa dni przeżyłam obolała i zmęczona, truchlejąc ze strachu za każdym razem, kiedy moi chłopcy zbliżali się do mnie pod nieobecność osób trzecich. No cóż, młodszy próbował już raz, starym zwyczajem, skoczyć prosto na moją klatkę piersiową. W dodatku tego dnia przywieziono mi łóżko rehabilitacyjne, z "pilocikiem", który od razu stał się obiektem zainteresowania chłopców. I kiedy wieczorem synek przyszedł do mnie przytulić się, nie wpuściłam go do łóżka, bojąc się, że zacznie broić. W dodatku ten kaszel i gluty po pas, przy mojej obniżonej odporności raczej mizerna szansa, żebym nie złapała, a jak złapię - będzie bolało... Czułam, że teraz już to wszystko kompletnie mnie przerasta. Miałam chęć uciec, zalec gdzieś pod mostem i czekać na wieczny odpoczynek. W nocy, pośród hektolitrów łez, przyszła myśl - przestań się bać! Zepsują "pilocika" albo nawet całe łóżko? Zapłacisz karę. Walną tak, że rozejdzie się mostek? Pojedziesz do szpitala i zrobią go od nowa. Nie daj się spinie!

Rano nie mogłam doczekać się, kiedy moi chłopcy wstaną. Wskoczyli obaj do mnie do łóżka, popykali trochę pilocikiem, poleżeliśmy sobie razem, pogadaliśmy. Potem jak to często u nas bywa - dwóm tańczyć się zachciało. No i już poleciało... Co jak co, ale własnych dzieci bać się nie będę, choćby nie wiem co.
"Piękny świat przemierzasz pomaleńku.
Nagle STOP! Jakiś mur, groźny cień.
Ach to strach, to wielka góra lęku.
Ale ty nie bój się, tylko wierz!"

Adres

Warsaw

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Alfabet Raka Potworniaka umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Alfabet Raka Potworniaka:

Udostępnij