22/06/2025
Nie interesuje mnie, czy ktoś mówi, że ma ADHD, depresję, pracoholizm, seksoholizm, uzależnienie od pornografii, bulimię czy Hashimoto.
To tylko język objawów.
Nazwy, które zakrywają pytanie, które naprawdę ma znaczenie:
„Gdzie boli?”
Bo objawy nie są wrogiem. One są listami od ciała. Krzykiem duszy.
Nie chodzi o to, by je tłumić.
Chodzi o to, by zrozumieć, dlaczego się pojawiły.
Zadaniem terapeuty nie jest leczenie etykiety.
Zadaniem terapeuty jest odnaleźć ból, który kryje się pod objawem.
Czasem to ból dzieciństwa.
Czasem to ból pokolenia.
A czasem — ból całego narodu.
Na wykładzie, na którym padło wiele zdań o traumie, Hashimoto głownie dotyczącym kobiet , bezpłodności współczesnych ludzi, o kobietach, które nie mogą donosić ciąży, o mężczyznach, którzy się nie mogą odnaleźć, o ciele, które zaczyna walczyć samo ze sobą — jedno zdanie wybrzmiało najmocniej:
„Czasami przez całe życie nie wiesz, że nosisz w sobie nie swój ból – tylko ból twojego narodu, twojej matki, twojego dziadka.”
Ile pokoleń Polaków musiało tłumić złość, żeby przetrwać?
Ile musiało udawać, że nie czuje?
Ile razy wolność trzeba było chować w sercu, bo mówienie własnym językiem groziło śmiercią?
To wszystko zostaje.
W ciele.
W reakcjach autoimmunologicznych.
W braku dzieci.
W nadmiernej kontroli.
W nieustannym poczuciu winy.
To nie są tylko sprawy jednostki.
To są traumy narodowe, dziedziczone jak kolor oczu.
Polska przez wieki walczyła o prawo, by być sobą.
Dziś wiele osób przez lata nie może poczuć wolności – tylko wciąż walczy z demonami przeszłości, czując się nieustannie zagrożonymi.
I właśnie dlatego czasem idzie się na wykład, czy słucha się rozmowy – nie dla wielu mądrych zdań, ale dla jednego, które trafia prosto w serce.
Które budzi pamięć, której się nie znało.
Bo uzdrowienie zaczyna się tam, gdzie kończy się samotność w bólu swojego życia, rodziny czy narodu.
Gabor Mate
/by Magdalena Malgorzata Kos