30/08/2025
Kilka miesięcy temu nakładem Wydawnictwa Naukowego Scholar ukazała się książka: Jedyna walka, którą przegrywasz, to ta, która porzucasz. Elsie Monge w rozmowie z Tomaszem Teodorczykiem.
To fascynująca opowieść o życiu i działalności kobiety, która poświęciła całe swoje życie walce o prawa człowieka w Ameryce Łacińskiej.
Poniżej fragment tej książki.
T. T. Czy potrafiłabyś sobie wyobrazić świat bez przemocy,
bez łamania praw człowieka? Czy jest to ideał, utopia, która
nigdy nie zostanie osiągnięta?
E.M. Myślę, że to utopia w mniejszym lub większym stopniu, jednak uważam ją za coś pozytywnego. Sądzę, że wskazuje kierunek pracy i motywuje do działań prowadzących do ulepszania życia społecznego, pomaga nam posuwać się do przodu. Prawa człowieka nie są czymś statycznym, to dynamiczny proces. To, że aktualnie dotyczą one konkretnych kwestii, jest wynikiem ludzkiej walki o nie w przeszłości. A ta walka zawsze rozpoczyna się od czegoś, co wydaje się utopią. Więc nie wiem, czy da się osiągnąć efekt docelowy, jednak docieranie do kolejnych etapów wydaje mi się niezwykle istotne.
TT. Całkowicie się z tobą zgadzam, utopie zawsze pojawiały się w ludzkich dziejach i motywowały do działań. Bez wątpienia dają możliwość tworzenia konceptów przekraczających zakresy tradycyjnego myślenia, popychają umysł i testują jego granice, sprawdzając, jak daleko można dojść. Jednak często się zdarza, że świadomość, iż nigdy nie osiągnie się zamierzonego celu, sprawia, że u niektórych ludzi pojawia się uczucie frustracji, bezradności czy beznadziejności. Więc w sumie reakcja na utopię zależy od konkretnej osoby i jej struktury psychicznej. Stąd też moje pytanie: co tobie daje energię do pracy i dalszych działań, pomimo że niekiedy nie wszystko się udaje? Czy nigdy nie miałaś myśli w stylu: „Och, to wszystko jest ideałem, utopią, która nigdy nie zostanie osiągnięta, szkoda czasu, lepiej, żebym zajęła się czymś bardziej możliwym do zrealizowania”?
E.M. Utopia jest dla mnie horyzontem, który dobrze jest mieć cały czas przed sobą, jednak moją siłą napędową bardziej są „małe” efekty, które wydarzają się na tej drodze. Kiedy widzę, jak powstaje ludzka solidarność w więzieniach, jak ludzie sobie pomagają, jak wspierają się wzajemnie w trudnych warunkach, gdy obserwuję, jak ludziom w małych odległych społecznościach otwierają się oczy, gdy uświadamiają sobie, że mają swoje prawa do godnego życia i są w stanie o nie zawalczyć, gdy czuję, jak rodzi się siła bezsilnych i wykluczonych, to mi całkowicie wystarcza, żeby chcieć działać dalej.