30/06/2025
Jak z filmu. Tyle że z życia. Dłuższy post.
Sytuacja z codzienności osobistej i społecznej.
Duże warszawskie skrzyżowanie, godzina 14:30.
Zupełnym przypadkiem spotykam syna. Mamy bliską relację, ale byliśmy umówieni na jutro. On był w pobliżu, ja czekałam na wizytę u lekarza, siedziałam chwilę przy kawie. Wpadł tylko na moment.
Wakacje – ogolił się na łyso. Ćwiczy intensywnie i to widać.
Stoimy razem, czekając na światłach. Nagle samochód na brytyjskich rejestracjach skręca i zatrzymuje się w bardzo dziwnym miejscu. Komentujemy, że pewnie dostanie mandat. W synu wzbiera impuls, żeby podejść, uprzedzić kierowcę.
I wtedy kątem oka widzimy, jak mężczyzna ok. trzydziestki, z niemal całkowicie zabandażowaną ręką, który również czekał przy przejściu, nagle rusza w stronę tego auta.
Syn mówi: „Mamo, to coś dziwnego.”
Mężczyzna otwiera tylne drzwi i wsiada. W tym momencie z auta wyskakuje starszy pan kierowca i starsza pani pasażerka. Ten z bandażem zaczyna szarpać starszego mężczyznę.
Mój syn rzuca się biegiem z ich stronę, ja za nim. Syn staje między agresora a starszego pana. Okazuje się, że ten mężczyzna właśnie próbuje ukraść samochód. W biały dzień.
Wszystko dzieje się błyskawicznie.
Syn jest silny, ale napastnik bije na oślep. Dzwonię na 112. Wokół zbierają się przechodnie, którzy się przyglądają, ale nikt nie reaguje. Może myślą, że to bójka dwóch młodych? Krzyczę więc do telefonu żeby natychmiast przyjechała straż i do przechodniów:
„To nie bójka, to próba kradzieży samochodu! Mój syn powstrzymuje tego męzczyznę, pomocy!
Po kilku minutach, a może sekundach, czas mi inaczej płynął, ktoś dołącza do syna i razem udaje się im obezwładnić napastnika.
Zasmuciły mnie potem komentarze.
W aptece, gdzie syn poszedł po opatrunek, padło pytanie: „To uchodźca Pana zaatakował?”
U lekarki, do której poszłam jeszcze w silnych emocjach, usłyszałam: „No tak, uchodźca chciał ukraść auto.”
Nie. Nie uchodźca, to był P***k. Po prostu mężczyzna z bandażem.
A mój łysy syn obronił właściciela samochodu.
Nie każda łysa głowa to zagrożenie. Nie każdy „inny” to przestępca. Nie każda przemoc ma kolor skóry, pochodzenie czy narodowość.
Przy okazji - nikomu nie życzę takiej sytuacji, ale warto pamiętać, że istnieje coś takiego jak zjawisko psychologiczne - rozproszenie odpowiedzialności (diffusion of responsibility) związane z tzw. efektem widza (bystander effect).
O co w nim chodzi?
Gdy wiele osób jest świadkami sytuacji wymagającej interwencji, każda z nich czuje się mniej odpowiedzialna, bo zakłada, że ktoś inny zareaguje.
Gdy nikt nie podejmuje się pomocy, trzeba się kierować do konkretnej osoby: „Pana w niebieskiej kurtce, proszę o pomoc” - cokolwiek co pozwoli nawiązać kontakt z KONKRETNĄ osobą, wyłowić ją/jego z tłumu. Wtedy większa szansa, że ktoś realnie i szybko pomoże.
Często słyszę: „Jak Ty się nie boisz chodzić sama po lesie?”
Nie. W lesie czuję się bezpiecznie.
foto 23 Kicia i jedna z lepszych książek, które ostatnio czytałam razem z nią ;)