17/04/2024
Miałam taki pomysł, aby wrócić do korzeni i zgodnie z kierunkiem studiów pedagogicznych, zacząć pracę z dziećmi.
Zrobiłam nowe cv, w którym minimalistycznie wspomniałam o swoim korporacyjnym życiu i sukcesach, a bardziej stałam sie podkreślić siłę mojej motywacji, aby pracować z dziećmi.
Zdecydowałam się nawet pójść na kilka rozmów i pewnie z powodu dużego zapotrzebowania na takie osoby, dostałam dwie propozycje pracy w przedszkolu.
Odczuwałam lekki poziom desperacji, bo kolejny miesiąc nie pracowałam. To powodowało, że bardzo starałam sie uwierzyć, że podołam. I że uniosę 8 godzin pracy z dziećmi w przedszkolu, często z dziećmi z dysfunkcjami różnego typu. Nawet argument niskiego wynagrodzenia starałam się skrzętnie i odpowiednio pomijać. Sama siebie przekonywałam, że to ważne zajęcie i wartościowe i że "jakoś", czyli z dużo dozą wiary w swoją zaradność uniosę..
Dotychczas unosiłam, bo byłam klasycznym typem "kobiety siłaczki". Do tego włączony tryb pomagacza napędzał moje zmęczone ciało, starajac się uciszać jego niemoc. Skutecznie też ignorowałam mój stan psychiczny, który "krzyczał i prosił o stopa"...
I gdy już prawie się zgodziłam, mój najstarszy syn, powiedział do mnie " mamo jak Ty dasz radę po całym dniu, zajmować się jeszcze nasza całą Trójka?
Prawda między oczy z ust kogoś, kto doświadczał mnie takiej wcześniej..Tej zdeterminowanej, sfrustrowanej i wiecznie smutnej matki, zatrzymała mnie. I wróciłam do tych emocji, wróciłam do prawdy o mnie samej. Tej ukrywanej przed światem, która się bała powiedzieć na głos o swoich potrzebach, o swoich słabościach, o byciu dla wszystkich, tylko nie dla siebie samej. Prawda boli, ale jest nasza i warto na nią spojrzeć. Zobaczyć w lustrze te smutne oczy, beznadzieję, niemoc, strach .. I wtedy zapłakać. Uwolnić to, co w nas. To, co o nas. To, co prawdziwe. Warto.
Piękną drogę przeszłam do poznania siebie 💛
zawodowe
holistyczne