Psychoterapia Przez Ciało

Psychoterapia Przez Ciało Psychoterapia w Analizie Bioenergetycznej.

Przed nami czwarty typ zawieszenia emocji według Lowena kolumna.
19/10/2025

Przed nami czwarty typ zawieszenia emocji według Lowena kolumna.

Drodzy Odbiorcy,tym razem post podsumowujący z linkami do wszystkich treści dotyczących zawieszenia emocji typu STRYCZEK...
17/10/2025

Drodzy Odbiorcy,
tym razem post podsumowujący z linkami do wszystkich treści dotyczących zawieszenia emocji typu STRYCZEK.

1. Grafika zapowiadająca:

https://www.facebook.com/share/p/14PgCPBZYcG/

2. Karuzela - “Stryczek - opuścić ciało, by przetrwać”

https://www.facebook.com/share/p/1ChtGQbCx1/

3. Rolka - Mini wykład o stryczku

https://www.facebook.com/share/r/1GeggKGr8y/

4. Artykuł “Wstrząs głowowy”

https://www.facebook.com/share/p/17Kq1ANGRH/

4. Artykuł “Wstrząs głowowy. Na pomoc ciału” cz. 2

https://www.facebook.com/share/p/1aBaYUxKB3/

6. Rolka - praktyka dla zawieszenia “stryczek”

https://www.facebook.com/share/v/1BkJkyqnBm/

7. Karuzela - Jak sobie pomóc? Podsumowanie stryczka

https://www.facebook.com/share/p/176RpFzfH6/

8. Post “Kroki powrotu do ciała”:

https://www.facebook.com/share/p/1BbJZw8DE4/

9. Rolka - “Posłuchaj o stryczku” - Fragment audiobooka

https://drive.google.com/file/d/11-7xNcwhZ0TPZ9qZOzkpgPa7S529eIsI/view

Już niebawem ruszamy z zawieszeniem emocji typu KOLUMNA!

Marzena

Typ zawieszenia emocji typu stryczek ma w sobie zawsze silną komponentę oddzielenia od ciała, które w przeżyciu staje si...
15/10/2025

Typ zawieszenia emocji typu stryczek ma w sobie zawsze silną komponentę oddzielenia od ciała, które w przeżyciu staje się obce, a często po prostu wrogie. Dlatego powrót do ciała, odzyskanie kontaktu z nim i nawiązanie życzliwej relacji jest niezbędnym etapem naprawczym. Zanim przejdziemy do kolejnego zawieszenia, ściągawka: JAK WRACAĆ?!

Krok 1:
ZWRÓCENIE SIĘ W STRONĘ CIAŁA JAKO ALTERNATYWY DLA UMYSŁU.
Samo intelektualne dopuszczenie możliwości, że ciało może stanowić ZASÓB i WSPARCIE, a nie tylko zagrożenie i obciążenie, jest odkrywcze. Życzliwe zaciekawienie się ciałem i jego reakcjami (nie tylko objawami), poszerza percepcję świata, ograniczonego dotąd jedynie umysłowym odbiorem. Kierunek: Z MYŚLENIA O CIELE DO CZUCIA PRZEZ CIAŁO.

Krok 2:
POZNANIE SWOJEGO CIAŁA I OSWAJANIE JEGO SYGNAŁÓW.
Zwracając się w stronę ciała, zaczniemy je na nowo poznawać. Dostrzeżemy, jak jest żywe i ile komunikuje. Nagle okaże się, że często przed dolegliwościami pojawiają się UCZUCIA. Nie tylko te, których tak unikamy, ale też te, których nam brakuje.

Krok 3:
ROZGOSZCZENIE SIĘ W CIELE.
Odczuwajmy, jak każdy świadomy oddech przechodzi przez nasze ciało. Stopniowo wchodźmy w te odczucia głębiej i głębiej. W ten sposób zyskamy w nim oparcie, a więc i większą jasność tego, co się z nami dzieje.

Krok 4:
PRZEJŚCIE Z REAKTYWNOŚCI DO AKTYWNOŚCI.
Każdego dnia rozpoznajmy momenty re – aktywności i przymusu działania. Wygaszajmy je. Szukajmy jakości związanych z BYCIEM.

Krok 5:
ROZPOZNANIE, CO LUBI, CO GO SPINA…
Sprawdzajmy i odkrywajmy, co nasze ciało lubi, co sprawia mu przyjemność, co mu służy a co go NAPINA czy wyczerpuje.

Krok 6:
ZAUFAĆ CIAŁU
Z czasem dotrze do nas, że to nie ciało nas zawiodło, to raczej my je musieliśmy porzucić. Słuchając ciała, podążając za nim, dajemy sobie najpiękniejsze lekcje ufności i powierzania się we WŁASNE RĘCE. Powoli przeczuwamy, że one nas utrzymają, że one tam są dla nas!

Krok 7:
BUDOWANIE SAMOTRZYMANIA
Zajmując się sobą, dając sobie to, czego nie dostaliśmy w przeszłości, stajemy się sami dla siebie rzeczywistym, fizycznym trzymaniem. I o to chodzi!

Wtedy łatwiej sięgnąć po trzymanie innych!
Marzena Barszcz

Więcej znajdziecie Państwo w książce „Psychoterapia przez ciało”, link w komentarzu.

Drodzy Odbiorcy, przed nami karuzela podsumowująca zawieszenie emocji typu stryczek.Dobrej lektury,M                    ...
07/10/2025

Drodzy Odbiorcy,

przed nami karuzela podsumowująca zawieszenie emocji typu stryczek.
Dobrej lektury,
M

04/10/2025

Powrót do ciała, powrót do siebie...

Z różnych powodów odłączamy się od ciała.

W różnych momentach mamy też szansę odczuć tą niepokojącą tęsknotę za nim.

Przed nami praktyka, która pozwala na przywracanie kontaktu. Ze sobą. Ze swoim domem. Z bazą.

Pierwsze ćwiczenie pozwala nam NAMACALNIE odczuć i obrysować kontur naszego ciała. Scalić je na nowo doświadczając jego ciągłości. Oznaczyć miejsca porzucone i znieczulone, by z czasem je również objąć.

Druga praktyka ma luzować obręcz napięciową taśmy wzrokowej.

A trzecia ma otworzyć połączenie z przejściem szyjno-głowowym i warstwa po warstwie przypominać, że można oddawać i powierzać... jeszcze więcej.

BUDUJEMY BEZPIECZNE TRZYMANIE: NA SIEBIE I DLA SIEBIE,

Trzymajmy się!!! też wspólnie ❤️

Marzena

NA POMOC CIAŁU!Wstrząs głowowy cz. IIWyobraźmy sobie sytuację, gdy napięcie jest w nas nieustannie, podskórnie obecne, s...
02/10/2025

NA POMOC CIAŁU!
Wstrząs głowowy cz. II

Wyobraźmy sobie sytuację, gdy napięcie jest w nas nieustannie, podskórnie obecne, stale wysyłając nam przypomnienia o swojej obecności. Grożące palcem, że za chwilę rozwinie się ono w objawy. Kiedy czujemy, że nasz kark nieprzyjemnie się obkurcza i za nic nie możemy zatrzymać tego procesu. Albo gdy czujemy jak lędźwie spazmatycznie skracają się po jednej ze stron i zaraz rozbolą nas plecy. Kiedy myśli torpedują nas i już wiemy, że alert w umyśle za nic nie pozwoli nam zasnąć. I nawet zamykając powieki w poszukiwaniu uspokojenia nasze wewnętrzne oczy są szeroko otwarte, niespokojnie rozglądające się wkoło. Ten stan, kiedy jest nam niewygodnie w sobie, gdy wszystko w nas jest kanciaste, sztywne i nie pasujące do reszty. I chcemy się od tego odciąć. I szukamy dróg ucieczki…

Właśnie tak czuje się człowiek, który opuścił ciało i musiał zaufać kontrolującej opiece umysłu. Który nie doświadczył wystarczająco obecnych, opiekuńczych ramion, by móc zaufać swojemu ciału i odpowiadać na jego potrzeby zanim wygenerowane zostaną objawy. Taka osoba czuje się skazana na swoje ciało i na dolegliwości z niego płynące, nie mając w kontakcie, że za nimi ukryty jest cały wachlarz wypartych emocji. Równocześnie rok za rokiem narasta wewnętrzne poczucie, że jest coraz gorzej i nie mamy wpływu na to, co dzieje się w ciele. A ono, dzikie i obce, "atakuje" nas jeszcze bardziej wyrafinowanymi objawami. Z dnia na dzień narasta w nas bezradność i frustracja wobec miażdżącego zacisku u podstawy czaszki czy zbyt ciasnej klatki piersiowej, która nie pozwala wziąć tyle powietrza, ile byśmy chcieli. Bezradność, która przeradza się we WŚCIEKŁOŚĆ wobec ciała i w końcu utrwala się w postaci ZASTYGŁEJ WROGOŚCI względem niego. I gdy ponownie następuje eskalacja symptomów wydaje się, że jedyne upływ czasu jest ratunkiem. Czekamy aż objawy się wyciszą. Czasem przespana noc przynosi ulgę. Niekiedy leki czy sport dają wytchnienie. Ale nasze sposoby działają coraz słabiej. I tak żyjemy ze stałą obawą, że dolegliwości znowu powrócą, a my będziemy chodzić z napięcia po ścianach….

Nie mamy, a właściwie nie znamy sposobów, by się sobą zająć i ukoić. Wiemy, jak się skontrolować, stłumić i wytrzymać, tego nauczyliśmy się dawno temu. Umysł, który przejął funkcje opiekuńcze, nie jest w stanie realnie zająć się ciałem. Oto iluzja upada. ROZBUDOWANA KONTROLA NIE ZAPEWNI DOSTĘPU DO ROZLUŹNIENIA.

O powodach przepełnienia napięciem mogliście Państwo czytać w części pierwszej (link na końcu artykułu). Dziś idziemy o krok dalej odpowiadając na pytanie, jak sobie pomóc? Bo potrzeba pomocy, tej realnej, dosłownie namacalnej i odczuwalnej. Tak jak konieczne jest zrozumienie, dlaczego jestem w stałym stanie pobudzenia (reaktywności nerwowo- mięśniowej), nie umiem puścić i odpocząć, tak konieczne jest praktyczne nauczenie się opieki nad sobą.
Im bardziej aktywny, pobudzony, kontrolujący umysł, tym bardziej napięte, sztywne, a ostatecznie pełne objawów ciało. Uspokajając umysł rozluźnimy ciało. Ale przecież ta droga działa w obie strony. Wpływając na ciało możemy wyciszyć umysł i pozwolić mu w końcu zająć właściwą pozycję: UWAŻNEJ OBECNOŚCI ZAMIAST KOMPULSYWNEJ KONTROLI. Mamy ku temu przynajmniej dwie ścieżki bezpośredniej pomocy. Pierwsza to zajęcie się pancerzem mięśniowym. Druga to pozwalanie na stopniowe przeżywanie uczuć zapisanych w ciele i nawiązanie z nim wzajemnej, przyjaznej relacji.

Pracując z PANCERZEM MIĘŚNIOWYM, równocześnie pracujemy z PANCERZEM CHARAKTEROLOGICZNYM, a więc siatką uwarunkowań wynikających z doświadczeń z przeszłości, która sprawia, że jesteśmy tym, kim jesteśmy i reagujemy tak, jak reagujemy. Niosąc w sobie zapis wstrząsu głowowego potrzebujemy podjąć konkretne kroki, by nawiązanie relacji z ciałem było możliwe i by stało się ono ponownie naszym DOMEM.

Dziś przed nami praktyka, która mam nadzieję będzie torować drogę do życzliwego kontaktu z ciałem, a z czasem pozwoli puszczać zatrzymane w nim napięcia.

KIERUNEK ZDROWIENIA: DOKĄD ZMIERZAĆ?
Tak jak nasze środowisko wewnętrzne jest w stanie równowagi zwanej homeostazą, nasz układ nerwowo-mięśniowy również potrzebuje prawidłowego napięcia. Zdolność do EUTONII to możliwość wpływu na rozluźnienie własnego ciała tak, aby uzyskać optymalny stan spoczynkowy. Jest to przeciwwaga dla chronicznego napięcia mięśniowego. Ta umiejętność wymaga od nas kontaktu ze sobą, uwrażliwienia na bodźce płynące z ciała, podążania za nim tak, by uzyskać stan głębokiego odczucia ciężaru ciała poddanego grawitacji. Na zajęciach bardzo często opisuję to w taki sposób:
„Połóż się na ziemi i oddaj jej swój ciężar. Pozwól jej Cię potrzymać. Ty już nie musisz trzymać. Zaufaj. Odczuj, że ona tam jest, że podpiera Twoje plecy, pośladki i głowę. Warstwa po warstwie roztapiaj swoje napięcia, oddawaj zawieszenia, pozwól sobie być bez zbroi. Pozwól sobie odczuć swoją miękkość i płynność wobec twardości i stałości ziemi”
W każdej przyjętej pozycji można do siebie tak mówić: siedząc, stojąc, leżąc. Oddawać i rozpuszczać napięcia, które trzymają "pamiątki" z naszej przeszłości.

PRAKTYKA 1 „Pohuśtajmy się”
Na początku proponuję Państwu praktykę z ręcznikiem. Sam dotyk może wywoływać zbyt dużo niepokoju. Na rysunku widzicie Państwo najpełniejszą, ale i najtrudniejszą wersją rozluźnienia, bo dotyczy ona samej głowy. Zanim jednak się nią zajmiemy, oswójmy ciało i umysł zaczyniając od takiej części nas, którą możemy łatwiej puścić np. nogę. Pozwólmy by druga osoba włożyła ją w ręcznik na wysokości Achillesa, delikatnie unosząc 2-3 centymetry nad ziemię. Powoli niech zacznie nią bujać. Asystujący powinien czuć zwiększający się ciężar. Niech zmienia on tempo i kierunek ruchu tak, by pomagać nam w uświadomieniu jak bardzo „pomagam”. Kiedy rozpoznamy tę praktykę i nabierzemy do niej zaufania, będzie o wiele łatwiej puszczać głowę.

PRAKTYKA 2 „Odciążanie głowy” (rysunek).
Gdy jesteśmy w roli pomagającego zrolujmy ręcznik tak, by był dość cienką taśmą i włóżmy go pod potylicę Ćwiczącego. Napnijmy ręcznik lekko w stronę sufitu, ale niech głowa dalej pozostanie w kontakcie z podłożem. Zacznijmy przetaczać głowę poprzez naprzemienne prostowanie rąk raz w jedną, raz w drugą stronę. Wolno, spokojnie badając ograniczenia, sztywności, bóle, niepokoje. W tych pierwszych chwilach Ćwiczący niech zgłasza wszystkie niedogodności np. zagięte ucho pod ręcznikiem, by znaleźć dla siebie pełny, możliwy komfort. Szukajmy takiego ruchu w jego częstotliwości i skali, by jak najbardziej wpływał rozluźniająco na osobę, którą się zajmujemy.
Na niektórych dobrze działa na przykład szybsze tempo. Sprawdzajmy, co ułatwia puszczenie głowy, powierzenie jej ciężaru i ODPOCZYWANIE. Z czasem to doświadczenie pozwoli pełniej otworzyć się na swoje potrzeby. Będziemy chcieli, by się nami więcej zajmowano. Właśnie to stanowi kolejny krok do przywracania jakości ZAUFANIA w kontakcie z innymi ludźmi.
Oczywiście na naszej ścieżce huśtania mamy miednicę i klatkę piersiową, które będą zachwycone, jeśli je również pobujamy! Wszędzie tam możemy podłożyć ręcznik, dać ciału odciążenie i pokołysać nim. Pamiętajmy byśmy jako asystujący robili to z ugiętych kolan, a nie z pochylonego kręgosłupa.
Z czasem, kiedy możemy oddawać nasze ciało w pracy z ręcznikiem i przynosi nam to ulgę, możemy zechcieć, by potrzymano naszą głowę w dłoniach. Być może poczujemy jak bardzo potrzebuje ona dotyku, głaskania czy rozmasowania. Dobry, wrażliwy masażysta, który zajmie się naszą głową jest na wagę złota!

Może dopiero po takiej praktyce dla ciała, poczujecie się Państwo gotowi, by naprawdę uziemić głowę we własnych rękach. Być może właśnie teraz będziecie mogli oddać ją w czyjeś ręce równocześnie się nie odcinając. Rozumiejąc siebie możemy łatwiej przyjąć wszystkie przez lata odrzucone aspekty self. Ciężar uwewnętrznionego obiektu pierwotnego musi WYBRZMIEĆ i znaleźć PRZECIWWAGĘ w AKTUALNYCH doświadczeniach pozwalających na budowanie zaufania. Z czasem opierając głowę o czyjeś plecy poczujemy ciężar rozluźnionej głowy i kojący spokój w środku wynikający z możliwości poddania się: JA NIC TERAZ NIE MUSZĘ. SĄ INNI, KTÓRZY MNIE TRZYMAJĄ, A JA MOGĘ PUSZCZAĆ!

Powodzenia!
Marzena
A więcej znajdziecie Państwo w książce lub audiobooku „Psychoterapia przez ciało”, link w komentarzu.

„WSTRZĄS GŁOWOWY’’KIEDY NIE MOŻNA ZAUFAĆ CIAŁU... W tygodniu dedykowanemu zawieszeniu typu stryczek nie może zabraknąć t...
29/09/2025

„WSTRZĄS GŁOWOWY’’
KIEDY NIE MOŻNA ZAUFAĆ CIAŁU...

W tygodniu dedykowanemu zawieszeniu typu stryczek nie może zabraknąć tego artykułu.

"…odnoszę się do osób, które czują, że nigdy nie doświadczyły beztroskiego dzieciństwa, czuły się staro zanim dorosły i które jako osoby dorosłe, rzadko – jeżeli w ogóle – odczuwają spokój wystarczający do tego, by móc przestać kompulsywnie rozmyślać". Robert Lewis

Jeśli ktoś z Państwa stale doświadcza niepokoju, nieprzyjemnego, podskórnego pobudzenia czy też przymusu kontrolowania wszystkiego wokół, równocześnie czując się skazanym na ciągłe napięcie, gdzie chwile rozluźnienia wydają się nieosiągalne, być może w poniższym opracowaniu znajdziecie Państwo powody, przez które stan nadreaktywności stał się normą. Wewnętrzny skrypt, który „każe” przeżywać własne ciało jako zagrażające i równocześnie nie pozwala mu zaufać jest jednym z najczęściej spotykanych śladów braku ADEKWATNEGO odzwierciedlania w pierwszym roku życia dziecka.

W ostatnich miesiącach umieszczałam posty, które dotyczyły dwóch wątków: rany narcystycznej oraz rozszczepienia między głową a resztą ciała. W taki sposób mogliście Państwo niezależnie zbliżać się do każdego z tematów, dając im uwagę i pozwalając wybrzmieć w pełni. Mogłoby się wydawać, że są to zupełnie oddzielne zagadnienia. W tym artykule pokażę, jak bardzo łączą się one ze sobą i stanowią wzajemne uzupełniającą się reakcję obronną względem PIERWOTNEGO URAZU psychosomatycznego.
Konsekwencją zranienia narcystycznego jest porzucenie siebie, swojej najgłębszej natury, na rzecz adaptacyjnej wersji wybranej i wspieranej przez najbliższe otoczenie. Tak rodzi się to, co Donald Winnicott nazwał fałszywym self (jaźnią).
Zaś odłączenie głowy od czucia, a tym samym oddzielenie jej od reszty ciała jest nieświadomym rozwiązaniem zapewniającym choć namiastkę poczucia bezpieczeństwa w niedającym wystarczającego wsparcia otoczeniu. Powstają więc dwie ILUZJE:
„kiedy nie będę sobą, będę kochany”,
oraz
„kiedy odetnę się od ciała, odzyskam kontrolę i choć odrobinę wpływu”.
Powyższe rozwiązania stanowią kompensacyjną odpowiedź na nie dość dobrze dostrojonych opiekunów i łączy je jedna jakość: PORZUCENIE.
Porzucamy siebie, by stać się tym, kim chcą nas widzieć inni.
Porzucamy ciało, by ochronić głowę (umysł) przed emocjami, które z niego napływają.
Możemy więc już w tym momencie przypuszczać, że obie reakcje biorą swój początek z jakiegoś OPUSZCZENIA PIERWOTNEGO i ono właśnie stanowi zaczyn dla powyższych dynamik.

POMOST PSYCHOSOMATYCZNY
Kiedy coś w sobie odrzucam, zawsze pozostawi to ślad w ciele w postaci napięcia. Pozwala ono ODDZIELIĆ się od tego, co uznaję w sobie za złe lub zagrażające. Część ta zostaje zepchnięta na peryferie świadomości, zaprzeczona, wyparta i w ten sposób SKONTROLOWANA.
Podłoże pod zasianie ziarna rany narcystycznej powstaje w pierwszych miesiącach życia. Najwcześniejszą reprezentację somatyczną tego psychicznego urazu stanowi ROZSZCZEPIENIE głowy od ciała, które jest siedzibą wszystkich zagrażających uczuć. I tak z jednej strony głowa staje się miejscem SCHRONIENIA przed tym, co z niego może przyjść, z drugiej zaś wieloletnim, kosztownym WIĘZIENIEM.

ZDRADA CIAŁA
Możemy zatem zadać sobie pytanie: dlaczego porzucamy ciało i zamieszkujemy w głowie?
Niezależnie czy operujemy terminologią fałszywego self czy językiem blokad psychosomatycznych, mamy do czynieniem z rozszczepieniem, które stanowi bolesną rysę w charakterze.
Jakiś roku temu napotkałam tekst Roberta Lewisa „Cephalic Shock as a Somatic Link to the False Self Personality”, który pomógł mi odpowiedzieć na pytanie, kiedy po raz pierwszy dochodzi do porzucenia ciała i utwierdził w poczuciu, że objęcie opieką głowy jest koniecznym krokiem w PRZYWRACANIU ciągłości self. Poniżej opisuję powody, które mogą doprowadzić do poczucie odłączenia od własnego ciele, aż do porzucenia go (siebie) jako szkodzącego. Właśnie tak dochodzi do zdrady ciała.
Pracując w Analizie Bioenergetycznej nieustająco napotykam na dualizm ciała i umysłu postrzegany nie jako koncept teoretyczny, ale bolesną rzeczywistość pacjentów, którym to rozszczepienie stale przysparza cierpienia w postaci dojmującego wyobcowania. Nieczucie swojego ciała, a więc siebie albo niedostępność uczuć w ogóle, jest dla takich osób gorzkim, codziennym doświadczeniem.
Każdego dnia spotykam ludzi, dla których własne ciało jest OBCE, wrogie, niepoznane.
Którego nie chcą, którego się BOJĄ, brzydzą.
Którzy właśnie w taki sposób mówią, czego doświadczyli i jak sobie z tym poradzili.
Jak bardzo POŚWIĘCILI swoje ciało, by ochronić się przed zbyt bolesną prawdą o opuszczających najbliższych. Katarzyna Schier w „Pięknym brzydactwie” bardzo trafnie to ujmuje:
"Uważam, że ciało osób chorych psychosomatycznie jest przez nie składane w OFIERZE.
Ta ofiara ma funkcję utrzymania ILUZJI, że było się kochanym lub że miało się „wystarczająco dobrego” opiekuna."
Osoby oddzielone od ciała poszukują pomocy, napędzane jakimś intuicyjnym przeczuciem, że przez ciało właśnie (to samo, które jest tak odrzucane) znajdą odpowiedź na to dawno temu powstałe pęknięcie w ciągłości self, w jaźni pierwotnej. Działo się to w czasach, gdy nie było słów, a obrazy się dopiero kształtowały i powoli następowało wyodrębnianie się z wszechobecnego chaosu, czegoś co nazwalibyśmy „MNĄ”.
Skierowania się ku ciału nie jest łatwym spotkaniem, bo już w pierwszych krokach procesu stajemy na krawędzie przepaści. Na jednym brzegu jest umysł, dobrze nam znany, a za cenę skontrolowania zapewniający poczucie bezpieczeństwa. Na drugim zaś, dalekim i bardzo nieostrym widzimy ciało, to przed którym uciekaliśmy i chroniliśmy się przez większość życia. I którego brak w niezrozumiały dla intelektu sposób odczuwamy w głębi siebie. Odzyskiwanie łączności z ciałem przypomina przerzucanie lin na drugą stronę przepaści. Niektóre zsuwają się, gdy tylko dotkną przeciwległego brzegu, inne nigdy tam nie dotrą, część trafia na swoje miejsce tworząc cienkie, mało stabilne połączenia. Rzucając dalej, podejmujemy kolejne próby zbudowania drogi do siebie. Powstała ścieżka wydaje się wciąż zbyt słaba, by utrzymać ciężar naszej niewiary, zwątpienia i lęku. Dlatego tak ważny jest towarzyszący człowiek- psychoterapeuta, który wie jak istotne jest niepoddawanie się. Osoba, która przechowa dla nas pewność, że kolejne próby przyniosą rezultat i w końcu stworzą drogę: tę metaforyczną między krawędziami przepaści i tę neuronalną w naszym mózgu. To ona stanie się nowym pomostem łączącym między tym, co skontrolowane, ale bardzo samotne i umęczone, a tym, co kiedyś opuszczone i czekające na dziś nasze przyjęcie. Oczywiście postawienie stopy i podejmowanie próby przechodzenia na druga stronę jest wielkim wyzwaniem. Idziemy na spotkanie czegoś, co odrzuciliśmy lata temu jako ryzykowne i zagrażające. Stawiając pierwszy krok wiemy tylko, że to jest CZĘŚĆ NAS i że nie odzyskując jej zawsze będziemy o nią ubożsi. Przeczuwamy, że podejmując tę drogę nad przepaścią, przypomnimy sobie również to przed czym dawno temu chcieliśmy się ochronić: uczucia nieskończonego spadania z czasów, kiedy byliśmy maleńcy. I tak docieramy do terminu, „wstrząsu głowowego.”, zaproponowanego przez Lewisa. Definiuje go tak:
"Wstrząs głowowy zachodzi wówczas, gdy w odpowiedzi na trwałe doświadczenie bycia trzymanym w rękach przez niewystarczająco empatycznego rodzica w pierwszych miesiącach życia, niemowlę, wyczuwając nieprawidłowość rodzicielskiej empatii, rejestruje pewien dysonans. Zdając się na niedojrzały system nerwowy, niemowlę będzie musiało znaleźć sposób na przetrwanie, zachowanie integralności i dostosowanie się do rodzica, który nie może zapewnić mu ego pomocniczego. Naznaczone dysonansem obchodzenie się z dzieckiem tworzy chroniczny stan braku równowagi lub wstrząsu (traumy)".
Lewis stworzył ten opis w 1981 roku. Niestety dziś możemy powiedzieć, że brak dostrojenia, który opisuje jest nadal bardzo obecny.
Dziecko całym sobą musi dostosować się do trzymania jakiego doświadcza: tego fizycznego i tego emocjonalnego. Kiedy opiekunowie nie są dostrojeni do jego potrzeb, porzuca siebie, swoje doświadczenie i jako własne PRZYJMUJE to, co przyszło z zewnątrz. Maluch, który ma być ODZWIERCIEDLANY, stał się ODZWIERCIEDLAJĄCYM. Ta zamiana doprowadza do zasiania nieufności względem samego siebie, tego kim jestem i co czuję:
„skoro nie mogę się PRZEJRZEĆ w Twoich oczach i Ty na mnie nie odpowiadasz, ja odpowiem na Ciebie”.
Ważniejszym jest, to co pochodzi od INNEGO. Taka sytuacja podważa podstawowe poczucie bezpieczeństwa w to, że jest ktoś, kto mnie WIDZI i adekwatnie odpowie na moje potrzeby:
„skoro nie jest to najbliższa mi osoba, to ja sam muszę stać się dla siebie UKOJENIEM”.
I tak rodzi się umysł, który jak opisuje Lewis PRZEJMUJE FUNKCJE OPIEKUŃCZE nad ciałem, bo środowisko jest zawodzące lub zagrażające. Zostaje stworzona potężna iluzja:
„MOJE MYŚLENIE JEST W STANIE ZADBAĆ O MNIE”
Kiedy jesteśmy dziećmi nie jesteśmy w stanie zadbać o siebie. Potrzebujemy FIZYCZNEJ opieki: dotyku, podtrzymywania, karmienia. Kojenia od OBECNEGO drugiego człowieka, który dla nas czuje i na nas odpowiada. Jednak by przetrwać umysł staje się SUBSTYTUCJĄ bezpiecznego trzymania. On właśnie reprezentowany somatycznie przez głowę staje się azylem, w którym można się schronić i dzięki któremu można mieć poczucie panowania i wpływu:
„skoro nie jestem wystarczająco trzymany MUSZĘ PODTRZYMYWAĆ SIĘ SAM”.
Ten rodzaj NADREAKTYWNOŚCI zostaje z nami do końca życia. Maluch nie ma możliwości świadomego wsparcia za pomocą napinania mięśni. Jego układ nerwowy będzie więc stale stymulowany brakiem wystarczająco dobrego trzymania, w znacznym stopniu pomniejszając możliwość odpoczynku.
I tak umysł staje się LOKALIZACJĄ dla fałszywego self:
„musiałem uwierzyć, że sam siebie mogę podtrzymać i nikogo nie potrzebuję”.
Ta obronna adaptacja umieszcza istnienie w procesach myślowych ODRYWAJĄC je od rzeczywistości somatycznej. Identyfikacja następuje z potentnym umysłem, ciało zostaje porzucone jako to zależne i potrzebujące opieki innych. Lewis przywołuje cytat z Winnicotta, które wydaje mi się kwintesencją jakości naszego bycia, mimo że upłynęło tyle lat od wygłoszenia go:
„Dzięki identyfikacji z niemowlęciem matka wie, jak trzymać je na rękach, aby niemowlę zaczęło swoje życie od ISTNIENIA, nie zaś od REAGOWANIA”.
Siła tego przekazu jest porażająca.
Jakby to było móc BYĆ, a nie tylko działać? Pozwolić sobie na odpoczynek nie znajdując uzasadnienia w poziomie wyczerpania. Być w ciele, a nie używać ciała. To jest najtrudniejsza zmiana, wymagającą redefinicji relacji jaką mamy z własnym ciałem, a więc z samym sobą.
UMYSŁ A GŁOWA
Jeśli umieściliśmy funkcje opiekuńcze w umyśle: w jego kontroli, sterowaniu, możliwości intelektualizacji i racjonalizacji, to z jednej strony jest on dla nas czymś najcenniejszym, z drugiej zaś staje się naszym przekleństwem.
Właściwości umysłu, które tak cenimy, równocześnie są źródłem naszej udręki: potoków myśli, stałej nadaktywności, konieczności analizowania, obserwowania i sprawdzania. Z czasem odkrywamy, że poziom tych aktywności nie wynika z naszego wyboru, a jest stale obecnym trybem przymusu. Kolejne frustrujące próby, rozluźnienia się czy odpuszczenia sobie bardzo konfrontują z tym, jak nie jesteśmy w stanie choćby okresowo wyciszyć powyższych funkcji. Nie możemy odpocząć, więc musimy kogoś obwinić, by ochronić iluzję niezawodności kontroli umysłu. I tak z głowy robimy wrogą część, której przypisujemy wszelkie bolączki. To ona boli, odcina od serca, nie daje spać, dymi od myślenia, pęka w szwach. Nasza biedna głowa, dom dla umysłu jest tą, która ponosi koszty rozszczepienia, w jakim żyjemy. A właściwie, to my je ponosimy. Z trudem przyjmujemy, że stała nadaktywność wynikająca z rozbudowanej kontroli powoduje obciążające pobudzenie nerwowe, które nie ma nic wspólnego z dbaniem o nas dziś.

ZAUFAĆ CIAŁU!
Dalsza ucieczka przed ciałem poprzez próby zarządzania nim, będzie jedynie eskalować lęk przed uczuciami i generować objawy.
Dlatego nawiązanie czuciowej relacji z naszą głową może być wspaniałym początkiem, by ponownie zaufać ciału, czyli zaufać sobie. Całemu sobie!
Zbliżanie się do swojego ciała, poznawanie go, uczenie się dbania o niego, słuchanie jego potrzeb i branie ich na poważnie, pozwoli na doświadczenie tego, czego tak bardzo kiedyś nam zabrakło.
Oddanie głowy w swoje ręce, a później powierzenie jej w dłonie innych, da rzeczywiste doświadczenie opieki. FIZYCZNEJ. Niewyimaginowanej.
Umysł pomoże nam rozumieć, reflektować, widzieć związki przyczynowo-skutkowe. W taki sposób się nami zajmie. By zaopiekować się ciałem trzeba go dotknąć, poruszyć, zapewnić mu to, czego potrzebuje. Jak maleńkiemu dziecku. Zająć się nim realnie, nie pozostając jedynie przy fantazjach.
Opiekując się swoją głową budujemy pomost między ciałem a umysłem, który może być w dużym niepokoju. Możemy go uspokoić, tłumacząc, że wiemy, co robimy, że potrzebujemy też ciała, uczuć i jesteśmy już gotowi, by je przyjąć. Mówmy do naszego umysłu o wdzięczności za te wszystkie lata chronienia nas, równocześnie GŁASZCZĄC się po głowie i pozwalając pękniętym częścią połączyć się na nowo, by odzyskać utraconą dawno temu JEDNOŚĆ.
Mam nadzieję, że powyższe zrozumienie pozwoli Państwu zbliżyć się do swojego ciała. Umysł i głowa potrzebują naszego dorosłego wsparcia, by uznać rzeczywistość ciała, przekształcić lęk przed nim w zaufanie do niego i na nowo zbudować z nim relację.
Zapewne będziemy na tej drodze potrzebować pomocy. I na tym również będzie polegać nasza praca, by pozwolić sobie wyjść poza iluzję kontrolującego umysłu, który każe wierzyć, że sami zajmiemy się sobą najlepiej i sięgnąć po innych ludzi. Być może zawodzących i niedoskonałych, ale żywych i PRAWDZIWYCH w swojej fizycznej obecności.

Przed nami druga część, jak zawsze praktyczna!
Marzena Barszcz

PS. Tego tekstu nie ma w książce, ale jest w audiobooku "Psychoterapia przez ciało". Link do sklepu w komentarzu.

Drodzy Odbiorcy,przed nami historia napięcia typu stryczek.Czas, kiedy słowa nie były dostępne...Właśnie wtedy, jak nigd...
23/09/2025

Drodzy Odbiorcy,

przed nami historia napięcia typu stryczek.

Czas, kiedy słowa nie były dostępne...

Właśnie wtedy, jak nigdy potrzebujemy Innych, by nas trzymali (nie tylko w spokojnych ramionach, ale i w umysłach).

Rezonowali z naszymi stanami i adekwatnie reagowali na nasze potrzeby.

A kiedy tak się nie dzieje, na ratunek przychodzi obrona w postaci ROZSZCZEPIENIA: umysłu od ciała i emocji z niego płynących.

Opuścić, by PRZETRWAĆ....

Czas na POWRÓT!

DO CIAŁA, DO SIEBIE...

Marzena

#

Drodzy Odbiorcy, przed nami trzeci typ zawieszenia emocji "stryczek".Dotyka on czasów, kiedy bezpieczeństwo i jakość trz...
21/09/2025

Drodzy Odbiorcy,

przed nami trzeci typ zawieszenia emocji "stryczek".

Dotyka on czasów, kiedy bezpieczeństwo i jakość trzymania były kluczowe dla rozwoju dziecka.

Myślę, że zdanie w grafice najpełniej obrazuje dylemat konfliktowy, ale też przejmujące do kości poczucie, na które osoby z tym doświadczeniem szukają słów przez swoje życie.

C.D.N

Marzena

#

Drodzy Odbiorcy,tym razem post podsumowujący z linkami do wszystkich treści dotyczących haka.Linki do haka:1. Grafika - ...
19/09/2025

Drodzy Odbiorcy,

tym razem post podsumowujący z linkami do wszystkich treści dotyczących haka.

Linki do haka:

1. Grafika - Drugi typ zawieszenia emocji “Hak”
https://www.facebook.com/photo?fbid=1240605747866766&set=a.559950579265623

2. Karuzela z zawieszeniem emocji typu “Hak"
https://www.facebook.com/share/p/1BX7Fc5Tsz/

3. Rolka - Mini wykład o haku -
https://www.facebook.com/share/r/1CJnGs6Sra/

4. Rolka - Praktyka dla zawieszenia “hak”
https://www.facebook.com/share/r/1GNu6FjcX9/

5. Rolka - Praktyka “Bądź jak żyrafa”
https://www.facebook.com/share/r/1GKAThPoSV/

6. Karuzela - Jak sobie pomóc? Podsumowanie haka
https://www.facebook.com/share/p/17BsZkb2J7/

7. Rolka - “Posłuchaj o haku…” - Fragment audiobooka
https://drive.google.com/file/d/1tkk_fDcXX1tgWX2c5zWZsE6w3376LxYl/view

Już niebawem ruszamy z zawieszeniem emocji typu STRYCZEK!

Marzena

#

Adres

Okrężna 38
Warsaw
02-925

Telefon

+48605851807

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Psychoterapia Przez Ciało umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Psychoterapia Przez Ciało:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram