15/10/2024
Proces dojrzewania jest potrzebny, by przenicować i przejrzeć wszelkie "dogmaty" przyswojone wcześniej siłowo i bezmyślnie, wybrać to, co prawdziwe i wartościowe, porzucić to co zbędne i rozwijać się dalej w oparciu o akceptowane przez siebie zasady.
Kto tego nie zrobił, wciąż jest niedojrzały i walczy z zasadami i wiedzą rodziców, państwa, szkoły, kościoła, zamiast rozważyć rozsądnie, które z zasad są właściwie, które nie, odrzucić zbędne i uszanować przeszłość. Ludzie niedojrzali wciąż walczą z "mrokami" przeszłości, zamiast budować swoją teraźniejszość na zdrowych podstawach. Są oni nieraz skaraniem dla swego otoczenia, wielkim problemem dla małżonków i dzieci.
Na dojrzałość nigdy nie jest za późno, pani Agnieszka Chylińska dojrzała w wieku ok. 40-tki, stała się w pełni świadomą kobietą.
Bywa, że dojrzałość osiąga się jeszcze później, lub wcale. Paradoksalnie, osoby o silnym charakterze, czy może raczej silnym ego, dojrzewają zwykle znacznie później, niż osoby słabe.
Bywa, że udaje się, że się jest dojrzałym, by korzystać z możliwości dostępnych dla dojrzałych osób, jednak w środku hoduje się wciąż niedojrzałe nienawiści. Przykładem niech będzie Anders Breivik, morderca kilkudziesięciu młodych istnień, tylko za to, że byli młodzi i radośni, a on zżerany rakiem braku akceptacji siebie, od czasów dziecięcych.
Rodzice, zamiast szaleć z egzekwowaniem swoich wymagań i racji wobec dzieci, powinni z większą uwagą przyglądać się ich dojrzewaniu. Niestety, gdy dziecko osiągnie wiek, uznawany przez prawo za dojrzały, system zakazów i nakazów zbudowany przez rodziców przestaje działać. I całe szczęście! Problem w tym, że w miejsce tego systemu, dziecko nie ma czego podstawić i zaczyna błądzić jak dziecko we mgle, w całym swym dorosłym życiu.
Zaczyna się palenie tytoniu, chlanie, ćpanie, potem zażywanie i spożywanie trucizn w postaci nieznanych chemikaliów, jadów żmij i jadowitych żab, trujących grzybów itd.
Często te "używki" i trucizny stają się "niezbędne" do życia i dąży się do ich zażywania za wszelką cenę. Tylko po to, by zapomnieć, że z dzieciństwa, zamiast baśniowej przygody, uczyniliśmy sobie obozowy koszmar - na własne życzenie - trwamy w nim, a używka i trucizna pozwalają nam o tym zapomnieć.
Kuriozalnym finałem tego procesu jest przyjęcie, że używka, trucizna i uzależnienie jest dobre, bo "leczy" od bólu i traum. Właśnie wczoraj zauważyłem w internecie panią, która bez należytych uprawnień mieni się psychoterapeutką i udziela porad opartych na takim podejściu. Spotkałem też klaskającego tej pani uzależnionego. Proceder jest dość powszechny, tej pani klaszcze na fejsbuku kilkadziesiąt klakierek. Pani, chwali się także, że rozmawia z duchami zmarłych. Uzależniony pan naucza kilka tysięcy osób zgromadzonych w założonej przez niego grupie, jak się należy rozwijać duchowo, będąc uzależnionym - oczywiście nie zważać na swe uzależnienie, bo ono nie jest niczym złym, przeciwnie - uaktywnia wrażliwość duchową. Nieźle!
To oczywiście droga do nikąd, a konkretnie do śmierci i zakończenia życia które nie miało sensu. Pani i pan może zarobią parę srebrników, na tych oczywistych nieprawdach, jednak odpowiedzialność, jaką zaciągają wobec konkretnych ludzi, którzy im uwierzyli, jest nie do oszacowania.