
10/03/2025
Do mojego gabinetu trafiła Monika, 34-letnia kelnerka, która od 5 lat zmaga się z bólem kręgosłupa.
Wszystko zaczęło się niewinnie - zwykły dzień w pracy. Jedno schylenie się po tacę, zwyczajny ruch wykonywany setki razy.
Po pracy wróciła jeszcze do domu, zrobiła zakupy, wniosła je na 3 piętro. Wtedy nadszedł ból nie do zniesienia.
Unieruchomienie było całkowite - nie mogła wstać ani się przekręcić. Żadna pozycja nie przynosiła ulgi.
Wezwano pogotowie, trafiła na SOR. Nawet kolosalne dawki leków przeciwbólowych niewiele pomogły.
Później wykonano badania obrazowe i opis MRI, który brzmiał jak wyrok: "Protruzja krążka... przepuklina... ucisk na worek oponowy... stenoza..."
Przez kolejne miesiące przeszła przez wszystkie możliwe bierne terapie - prądy, laser, ultradźwięki, falę uderzeniową, masaże, akupunkturę.
Żadna nie przyniosła trwałej ulgi.
Problem z tymi terapiami jest taki, że utrwalają w pacjencie poczucie bycia zepsutym, wymagającym ciągłej naprawy z zewnątrz.
I co się stało?
Kobieta przed 35-tką nagle przestała żyć.
Przestała jeździć na rowerze, biegać, tańczyć - choć wcześniej to kochała.
Zaczęła bać się podróży, długich spacerów, "aktywności podwyższonego ryzyka".
Każda próba powrotu do ćwiczeń kończyła się kolejną akcją bólową.
W końcu dołączyły stany depresyjno-lękowe.
Co poszło nie tak?
🔹 System medyczny, który często stawia diagnozę, ale nie daje narzędzi do radzenia sobie z nią
🔹 Wyniki badań, które przestraszyły młodą osobę, choć w jej wieku takie zmiany nie są niepokojące
🔹 Brak stopniowego, bezpiecznego powrotu do aktywności
🔹 Strach przed ruchem, który utrwalił się na poziomie neurologicznym
Czego potrzebowała Monika, by odzyskać kontrolę?
Zrozumienia, że obraz MRI to NIE wyrok - wiele osób bez bólu ma podobne wyniki.
▪️ Stopniowanej ekspozycji na ruch - zamiast 21 tys. kroków naraz, lepiej 3x7 tys. z przerwami
▪️ Powrotu do aktywności, którą jej ciało zna i lubi - w jej przypadku taniec
▪️ Pracy z układem nerwowym, który zaczął traktować normalne sygnały jako zagrożenie
Takie historie widzę w swojej praktyce codziennie - pacjenci niepotrzebnie zastraszeni wynikami badań, ograniczający ruch ze strachu.
Diagnostyka jest ważna - ale musi iść w parze z edukacją i wsparciem.
Pamiętaj - Twoje ciało jest stworzone do ruchu, nie do życia w strachu przed nim.