13/03/2025
Miala jakieś sześć lat i po raz pierwszy poczuła euforię jaką daje sukces. Patrząc obiektywnie sukces był malutki, wręcz tyci. Pierwszy raz udało się jej przejechać na rowerze jakieś 20 metrów! Samej! Bez podtrzymywania! Prawdę mówiąc nie bardzo miał ją kto podtrzymywać, bo rower był pożyczony, na chwilę. Swojego nie miała. Był czas siermiężnego PRL, dzieci i ryby głosu nie miały, nie miały też wielu rzeczy, bez których dziś nie wyobrażamy sobie dzieciństwa. Jak wiadomo jednak to nie rzeczy czynią nas szczęśliwymi. Zatem ten przejazd, samodzielny, własny, był dla niej pierwszym doświadczeniem własnej mocy.
Ostatnio, zupełnie przypadkiem, byłam w okolicy i poczułam, że chcę zobaczyć to miejsce. Nic się tu nie zmieniło. Ten sam wielki napis PRALNIA, choć chyba od dawna nieczynna. Te same bloki, ten sam chodnik. Przymknęłam oczy.
Rude warkoczyki podskakiwały na każdej nierówności, w oczach błysk szczęścia, jechała przejęta i dumna, jakby właśnie zdobyła świat. Nie mogła mieć pojęcia, jak trudna będzie czasem jej droga...
Spotkanie siebie to niezwykłe doświadczenie. Ale jeszcze ważniejsze jest aby stanąć po swojej stronie. Na tym burym chodniku, obok nieczynnej pralni, obiecałam tej małej, że nigdy nie zostawię jej samej, nie odmówię jej prawa do marzeń, nie będę strofować jej duszy. Pozwolę jej na szukanie swej drogi, błądzenie, czasem upadki i przegraną. I będę przy niej trwać, wspierać ją, opiekować się nią.
Dzięki hipnoterapii u Tomasz Rafalski udało mi się wiele rzeczy poukładać w głowie i spotkać tę piegowatą dziewczynkę po raz pierwszy. Teraz dorosła Anka wzięła małą Anię za rękę. Choć może to Ania prowadzi Ankę.
Najważniejsze, że idą razem.
Życzę wam, abyście odnaleźli to, co daje wam poczucie mocy.
Abyście odnaleźli siebie. I stanęli po swojej stronie.
Dobrego dnia
Anka AfrykAnka