28/10/2024
🍂 Dojrzałe spojrzenie na rodziców
🍂 W dzieciństwie rodzice stanowią dla nas jedyny punkt odniesienia, gwarant naszego przeżycia. Nasza relacja zaczyna się, gdy jesteśmy nieruchomi, bezbronni i zależni, a rodzic jest całym światem i jedynym zaspokojeniem potrzeb, które zalewają małe dziecko. Patrzymy na nich
jak na autorytety, przewodników, osoby bezbłędne i wszechwiedzące.
🍂 W naszych oczach są postaciami wolnymi od słabości, które sami kiedyś dostrzeżemy, ale dopiero z czasem. Dom rodzinny, jakikolwiek by nie był, tworzy doświadczenie rodziny i pojęcie, czym ona jest. Pierwsze, dziecięce doświadczenie rodziny jest czyste, ufne, naiwne. Pozbawione elementu oceny, których jeszcze nie potrafimy dokonać, porównań do innych rodzin, jakie mają koleżanki i koledzy. W miarę dorastania przychodzi jednak moment, w którym zaczynamy patrzeć inaczej.
🍂W okresie nastoletnim nasze spojrzenie na rodziców przechodzi pierwsze poważne przemiany. Tworzą się zręby niezależnego widzenia – dostrzegamy, że rodzic nie jest już idealnym bohaterem, a jego słowa czy czyny nie zawsze współgrają z naszymi oczekiwaniami. Świadczy to o zdrowej separacji i formowaniu się niezależnego od rodzica umysłu, którego młody człowiek staje się jedynym właścicielem. Coraz częściej pojawia się refleksja: „Ja to nie moja matka” albo „Ja to nie mój ojciec”; „nie będę jak ona czy on”. To okres formowania się własnych sądów i opinii, które często są pełne krytycyzmu i potrzeby dystansu. Niezależność emocjonalna pozwala nam wykształcić pierwsze zręby autonomii.
🍂W czasach naszej dorosłości spojrzenie na rodziców może zacząć dojrzewać w inny sposób. Zaczynamy patrzeć na nich z perspektywy drugiego, dorosłego człowieka, który poza tym że jest rodzicem, jest także żoną, mężem, siostrą, bratem, pracownikiem, córką, synem. Wyobrażamy sobie ich życie, zanim pojawiliśmy się w ich świecie – kim byli jako młodzi ludzie, jakie mieli marzenia, lęki, ambicje. Obraz rodzica nabiera barw, kolorów, tajemnic, zaprasza do namysłu i fantazji. Dojrzalsze spojrzenia - niejako z boku, oczami „obcego”, kogoś kto nigdy tej osoby jaką jest rodzic nie spotkał bez ocen opartych na meandrach wspólnych emocjonalnych doświadczeń - daje szansę przywrócić wizerunkowi rodzica właściwsze proporcje. Warunkiem takiego wolnego, swobodnego skojarzenia jest jednak pełna wolność - uwolnienie się od zależności od tych ludzi, jakimi są nasi rodzice, poczucie, że przetrwamy bez nich. Wtedy możemy „sobie pozwolić” na spojrzenie na rodzica jako kogoś kruchego i bezradnego. Kogoś, kto być może słabnie i gaśnie, kiedy my nabieramy rozpędu życiowego.
🍂Takie spojrzenie pozwala się adekwatnie oddzielić i budować relację z rodzicem: dorosły - dorosły, nie dziecko - dorosły, bez żalu wynikającego z urazów i niezaspokojonych potrzeb, z gotowością do rezygnacji o rodzicu idealnym, którego nigdy nie mieliśmy, z ciekawością, kim jest ten człowiek bez konieczności rzucania mu się na ratunek czy zlewania z nim w emocjonalną jedność.