25/05/2025
Podczas tego weekendu miałem zaszczyt gościć wyjątkowych gości – terapeutów z Genki-Naturalne Terapie, z którymi dzielę zamiłowanie do akupunktury japońskiej... i nie tylko, jak się okazało 😉
Spotkaliśmy się, aby skrzyżować nasze doświadczenia i wymienić spostrzeżenia. I muszę powiedzieć – takie spotkania są cholernie pouczające. A nawet lepsze niż „zwykłe” szkolenia, bo nie uczymy się z teorii, tylko dzielimy się żywą praktyką, często okupioną wieloma próbami i błędami, zanim człowiek uchwyci to COŚ ✨
– Zawsze wykonuję tę technikę w ten sposób. Niby działa, niby poprawnie, ale... nie czuję efektu. Co robię nie tak?
– Technika jest dobra. Nawet bardzo dobra. Ale problem nie tkwi w niej. Zanim zaczniesz, sprowadź swoją świadomość do palców. Dotknij skóry i wyobraź sobie to i to. Czujesz odpowiedź? Teraz rób dalej!
To są małe rzeczy, które dzieją się tylko w naszych głowach, ale zmieniają wszystko 🧠✨
Kolejna rzecz, którą sam potwierdzam – i inni też – to fakt, że w kupie siła.
Kiedy nad jednym pacjentem pochyla się kilku terapeutów, efekt jest zwielokrotniony. Po prostu.
Czy to kwestia dobrych intencji, wspólnej aury, pola... – nie wiadomo. Ale jedno jest pewne: punkty reagują mocniej, mimo tej samej (a czasem mniejszej!) dawki niż zwykle.
Już tłumaczę:
Mam pacjenta, z którym normalnie pracuję ok. 40 minut, krok po kroku osiągając efekt. W przypadku pracy zespołowej, zanim w ogóle zaczniemy – mija 30 minut na rozmowie i obserwacji. A potem... robimy przy pacjencie naprawdę niewiele. Efekt? Zadziwiająco duży 🤯 Warto byłoby to kiedyś głębiej zbadać.
Cieszy mnie też praca czysto energetyczna, gdy możemy (włącznie z pacjentem) doświadczyć czegoś naprawdę niezwykłego.
Przykład? Puls sugeruje zastój, ale nie wiadomo, gdzie go szukać.
– Okej, a spróbuj to poczuć nad ciałem, bez dotykania. Wyciągnij rękę, przenieś świadomość...
– Ooo... rzeczywiście. To jest prawdziwe. Namacalne.
To trudna, a momentami wręcz niebezpieczna materia, o której chciałbym kiedyś napisać osobny, dłuższy post ⚠️
Cenna jest także analiza wykresu urodzeniowego – mocnych i słabych stron, jakie reprezentuje dana osoba. Ale co ważniejsze: robimy rzecz wykraczającą daleko poza zwykłą akupunkturę.
Razem z pacjentem uczymy się rozumieć zawarte w wykresie archetypy, które mogą podpowiedzieć:
– jakie mamy miejsce w świecie,
– jak radzić sobie z psycho-fizycznymi trudnościami,
– czego w życiu brakuje,
– jaki rodzaj energii najszybciej się wyczerpuje.
Jak praktykować energię Ognia 🔥?
Co oznacza być Ziemią Yin 🌱?
Jak balansować między byciem a niebyciem, będąc Wężem 🐍?
To fascynujące zagadnienia – częściowo filozoficzne, a częściowo zakorzenione w codziennej praktyce 💫
Podsumowując:
Warto się regularnie superwizjować, nawet niekoniecznie u własnego nauczyciela, ale po prostu – w gronie terapeutycznym.
‘Ja robię to tak, a Ty jak?’
‘O, to ciekawe. A próbowałeś dołożyć do tego...?’
‘Zrób to jeszcze raz, ale tym razem skup się na...’
To często drobiazgi. Ale czasem to ten jeden puzzel, który nagle nadaje sens całej układance 🧩
I bardzo ważna myśl na koniec:
Z kimkolwiek dzielisz się wiedzą, przemyśleniami czy doświadczeniem – nigdy nie oczekuj, że ktoś będzie taki jak Ty.
Nawet jeśli odkryjesz coś, co dla Ciebie jest najlepszą metodą na świecie – to właśnie: dla Ciebie.
Przekaż narzędzia i pozwól, by człowiek zrobił z nimi to, czego potrzebuje. To jego życie i jego praktyka.
I nawet jeśli weźmie z tego tylko 50%, 30%, a może 10% – to wystarczy.
I nie mówię tego jako guru.
Bo ja też się uczę cały czas.
"Pożyczam", mieszam, próbuję, tworzę własny styl, który – dla mnie – na końcu będzie tą najlepszą metodą na świecie.