
03/04/2025
Ta prosta myśl wcale nie jest oczywista - ważyłam ją długo zanim ubrałam w słowa, wciąż zadając sobie nowe pytania. Na przykład takie... A co, jeśli decydowanie o sobie jest bardzo bolesną nauką, bo brak nam wsparcia z zewnątrz? Nikt nie daje wskazówek, nie asekuruje, a czasem wręcz bliscy (i reszta świata) zamiast pomóc, to rzucają kłody pod nogi? Wtedy w tej naszej życiowej drodze obijamy się o wiele przeszkód i mocno siniaczymy... Czy w takiej sytuacji lepiej by było jednak nie decydować i nie szukać siebie, tylko po prostu się dostosować? ... Ja wciąż wybieram decydowanie, nawet jeśli moja sprawczość polega na tym tylko, że po rozważeniu opcji z różnych istotnych względów decyduję się spełnić czyjeś oczekiwania. To daje mi jakąkolwiek kontrolę i pozwala zachować nadzieję, że za rogiem czekają inne okoliczności - takie, w których będę mogła żyć w zgodzie ze sobą, chociaż częściowo. Gdy po prostu się dostosowuję do wersji życia narzuconej mi przez inne osoby, gdy to regularnie się powtarza i trwa, to bez względu na to, jak silna i sprawna jestem, poczuję w końcu wszechoobecną niewygodę, fruztrację, ból, złość, bezsilność, beznadzieję, niemoc, gorycz... To ślepa uliczka, z której może być trudno zawrócić.
EK.
🌐www.kaczorkiewicz.pl 📞+48 575 614 564