21/08/2025
Zaczerwienienie, rumień to NIE zawsze skóra naczyniowa... choć tak wygląda!
Na pierwszy rzut oka skóra mocno zaczerwieniona, reaktywna. Większość pomyśli: naczyniowa.
Ale po przeprowadzeniu dokładnego wywiadu i analizy skóry wiedziałam jedno: to NIE była skóra naczyniowa.
Dlaczego?
Bo pewne uszkodzenia skóry i zaburzenia w jej funkcjonowaniu mogą dawać wizualnie efekt podobny do skóry naczyniowej lub trądziku różowatego, ale nimi NIE są.
I właśnie na tym polega trafna diagnoza, która później decyduje o skuteczności leczenia, pielęgnacji i zabiegów.
Wiecie, ile razy słyszę od klientek na konsultacjach:
„Miałam kuracje na trądzik różowaty, albo na skórę naczyniową i nic to nie dało...” –
..podczas gdy to nie był ani trądzik różowaty, ani skóra naczyniowa, dlatego to nie dało żadnego efektu.
Wystarczyło trochę się przyłożyć do przeprowadzenia wywiadu z klientem/pacjentem oraz posiadać niewątpliwie podstawową wiedzę o skórze, aby ustalić pewne fakty.
W tym przypadku podstawą był problem funkcji skóry i dlatego skóra była nadreaktywna, ale nie naczyniowa z definicji.
Wczesniejsze lczenie w złym kierunku = wysuszanie, pogarszanie, więcej podrażnień.
I tak, jestem za każdym razem przerażona, gdy słyszę historie o kuracjach dermatologicznych, gdzie leci ciężka artyleria: maści, antybiotyki, sterydy – które miały pomóc, a pogłębiły problem.
Jeśli nie zadziałały – pół biedy. Ale jeśli pogorszyły stan skóry – to już dramat.
Dlatego, jeśli szukacie osoby, która „uratuje” skórę – patrzcie na efekty jej pracy, nie tylko na to, jak ładnie mówi na postach w social mediach. Można mówić mądrze, ale nie rozumieć tego, co się mówi.
Wiedzieć, jak działa skóra, umieć łączyć fakty, rozpoznawać przyczyny – to jest klucz.