
29/07/2025
Wyobraź sobie, że bliska Ci osoba – przyjaciel, członek rodziny – przychodzi do Ciebie i z drżącym głosem mówi: "Nie daję już sobie rady". Co byś jej powiedział/a? Prawdopodobnie Twoje słowa byłyby pełne ciepła, zrozumienia i wsparcia. Zapewnił(a)byś ją, że to w porządku czuć się źle, że ma prawo do słabości, że nie jest sama. Zaproponował(a)byś pomoc, pocieszył(a), a może po prostu milczał(a), dając przestrzeń na łzy. Twoja odpowiedź byłaby nasycona empatią i troską. Jednak, gdy to my sami stajemy w obliczu poczucia bezradności, zmęczenia czy porażki, często stosujemy zupełnie inną narrację. Wewnętrzny krytyk podnosi głos, szepcząc: "Jesteś słaby(a)", "Musisz się ogarnąć", "Inni dają radę, dlaczego ty nie?", "Nie masz prawa tak się czuć". Zalewają nas wstyd i poczucie winy, a zamiast współczucia, pojawia się bezlitosna autocenzura i samosąd. To właśnie w tej rozbieżności (między tym, jak traktujemy innych, a jak traktujemy siebie), leży sedno problemu i jednocześnie klucz do jego rozwiązania. Psychologia podkreśla znaczenie samowspółczucia (self-compassion). To umiejętność traktowania siebie z taką samą życzliwością, troską i zrozumieniem, z jaką traktowalibyśmy bliskiego przyjaciela w trudnej chwili. Praktykowanie samowspółczucia nie jest oznaką słabości ani wymówką do bierności. Wręcz przeciwnie – to budowanie wewnętrznej siły, która pozwala nam mierzyć się z wyzwaniami, uczyć się na błędach i podnosić po upadkach. Kiedy nauczymy się być dla siebie wspierającymi przyjaciółmi, zamiast bezlitosnymi sędziami, otwieramy drogę do prawdziwej odporności psychicznej i głębszej akceptacji siebie.
🍀https://osrodekpodroz.pl