02/12/2024
Kochani! Dzisiaj chciałbym podzielić się opowieścią, która dla mnie jest uosobieniem trudnej różnicy między celem a sensem. Mam nadzieję, że po tej lekturze przybliżę Wam tą tematykę.
Do rzeczy, aby nie zanudzać będę opowiadał w dużym skrócie.*
👉*Jeśli nie interesuje Cię mój przykład poszukiwania sensu a celu przewiń na koniec.
W takcie studiów artystycznych, po przygodach na inżynierii ekologicznej oraz edukacji medialnej i dziennikarstwie, w 2014 roku poszukując swojej drogi i odpowiedzi na pytania jakie stawiałem sobie i światu, zacząłem studiować psychologię na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Po zaliczonym pierwszym roku narastało we mnie coraz więcej pytań. Czy jest to rzeczywiście właściwa droga? Jaki jest tego cel? Po co mi to? Czy naprawdę Cię to interesuje czy jednak jesteś jak większość studentów i Twoje zainteresowanie wynika z chęci naprawiania siebie, może swoich bliskich lub marzeniach o zmienianiu świata? Jakie jest źródło? Dlaczego ten kierunek? Gdzie w tym jesteś Ty? Co Ci to da? Nie było to jednak najważniejsze zmartwienie (prócz kwestii przeżycia studiując na dwóch kierunkach jednocześnie i pracując😂). W dużej mierze za główny problem uważałem poczucie, że na studiach odczuwam zbyt duże nasycenie tematu religii, który z mojej perspektywy był już pewną skrajnością. W efekcie postanowiłem, że wezmę urlop dziekański i skupiając się na studiach artystycznych będę poszukiwał dalej.
W taki sposób przeniosłem się na studia do Akademii Humanistyczno – Ekonomicznej w Łodzi, gdzie jako jedyne w Polsce były oferowane studia psychologiczne ze specjalnością psychologii kreatywnego rozwoju. Myślę, że to miejsce bardzo dużo mi dało. Uważam, że bezcenne jest studiowanie z osobami bardziej dojrzałymi, które są na studiach po to by wyciągać z nich jak najwięcej, a nie – jak to w dużej mierze bywa w okresie wczesnej dorosłości – imprezować, zaliczyć, przejść dalej czy spełniać oczekiwania rodziców. Odkąd pamiętam, było we mnie dużo pytań na różnorodne tematy, w tym związanych z kwestiami egzystencjalnymi.
Mieszanka studiów, moich zainteresowań i przemyśleń zaowocowały w 2020 roku moją pracą dyplomową zatytułowaną: „Postawa twórcza aktorów a ich poczucie sensu życia oraz podstawowe ustosunkowanie wobec świata (postawa „być” vs. „mieć”)”, która z powodzeniem mogłaby stanowić bardzo solidną pracę magisterską, a przy głębszej analizie tematu nawet rozprawę doktorską. Pomyślisz sobie czytelniku „acha, zaczyna się chwalić”. Nic bardziej mylnego, zaufaj mi, nie zboczyłem z drogi, pamiętam o celu tej opowieści. W każdym razie, dzięki tej pracy, która sprawdzała dokonania pracy habilitacyjnej prof. Barbary Mróz na podstawie której opublikowała dwie książki o osobowościach wybitnych aktorów polskich, w końcu nazwałem to co instynktownie wiedziałem i troszeńkę opisałem wcześniej w mojej książce w 2016 roku. Przy okazji znalazłem odpowiedzi na kilka pytań, a do wielu innych wyznaczyłem kierunek. Tym kierunkiem okazała się m.in. Logoterapia oraz sposób funkcjonowania społeczeństwa XXI wieku – społeczeństwa byle-jakiego, Widowisko Wcielone i takie tam kwestie tego dlaczego jest jak jest.
W tym miejscu nadmienię jeszcze, że ciekawym efektem pobocznym badań było to, iż wyniki jednoznacznie wskazały na to, że aktorzy zawodowi po 5-cioletnich studiach (po szkołach: AT, PWST) uzyskiwali gorsze wyniki w postawach twórczych i składowych bycia twórczym niż aktorzy amatorzy. Jednym słowem potwierdzały się hipotezy wybitnych psychologów Ericha Fromma i Józefa Kozieleckiego o tym, iż edukacja zabija kreatywność. Dlatego tym bardziej kłóciło się ze mną to co było dalej.
W każdym razie po psychologii kreatywnego rozwoju, wcześniejszej psychologii zwierząt w 2018 roku pomyślał by człowiek, że to przecież musi być koniec tego studiowania. Ależ skąd! Specjalność fajna, ale niestety mimo (o ile dobrze pamiętam) petycji studentów szkoła nie uzyskała na czas akredytacji, aby ze studiów licencjackich zrobić magisterskie. Niestety tak jak w innych krajach system boloński (3 lata licencjat + 2 magisterki) obowiązuje na psychologii, tak w Polsce w 2020 już nie obowiązywał.
Tak trafiłem na Wyższą Szkołę Biznesu – National Louis University z siedzibą w Nowym Sączu. Wyboru specjalności dokonałem na zasadzie: „najbardziej rozwija nas to czego najbardziej się boimy”. W moim przypadku była to neuropsychologia. Uważam, że nie mam zbyt dobrej pamięci do kwestii medycznych. Nie umiem się uczyć na pamięć, zapamiętuję na podstawie tego, że coś rozumiem. Tak jak wcześniej, tak i w tym przypadku nie robiłem pracy dyplomowej, aby zaliczyć. W końcu poświęcam na to czas, energię i chcę, aby wnosiło to coś do świata. Tym razem padło na metody i koncepcje stosowane w U.S. Marine Corps. Na dodatek w „międzyczasie” zaliczyłem również logoterapię. I tutaj drogi czytelniku chcę Ci pokazać naocznie przewrót jaki się dokonał. Z UKSW uciekałem ze względów przesycenia tematami religijnymi, a życie poprowadziło mnie na drogę logoterapii i pracy dyplomowej pt.: „Poczucie sensu życia a fitness duchowy oraz poziom lęku dorosłych osób pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych.” Wytrychem jest Logoterapia i słowa Frankla: skrajności są chorobotwórcze. Fitness duchowy to sprawność duchowa, która niekoniecznie związana jest z religią. Sfera duchowa zaś jest nieodzowną częścią funkcjonowania człowieka. Wartości jakie wyznajemy, zasady etyczne i moralne, osobista wiara to wszystko jest kręgosłupem naszego istnienia o czym zapominamy w XXI wieku.
👉Tak oto w końcu jesteśmy w dniu dzisiejszym, gdzie po 10 latach od rozpoczęcia studiowania psychologii jestem psychologiem trzech specjalności (psychologia kreatywnego rozwoju, psychologia zwierząt, neuropsychologia), logoterapeutą i psychotraumatologiem (tak, w tym „międzyczasie” jeszcze studia podyplomowe z psychotraumatologii). Dorzućmy do tego studia artystyczne: aktorstwo i reżyseria.
I teraz pojawia się zasadnicze pytanie: i co z tego? Otóż to! To tylko tytuły, papierki, które społecznie klasyfikują człowieka w szufladce osób o potencjalnie podobnych umiejętnościach. Ponad wszystko najbardziej istotne jest doświadczenie, które poprzez te wszystkie wydarzenia, trudności, komplikacje, spotkane osoby i pracę w różnych miejscach zdobyłem!
Jestem wdzięczny za wszystko: trudności, które się przez te lata pojawiły, za wszystkie wspaniałe osoby, które poznałem, chwile, które przeżyłem i doświadczenia, którymi się wymieniłem. Sens nie jest tym samym, co cel. Sensem nie jest prosta droga do celu, zrobienie jak najszybciej papierka itp. Sensem nie jest również droga sama w sobie. W swojej książce po każdym rozdziale pisałem: „Im wolniej się uczysz, tym szybciej zostaniesz w tym mistrzem.” Sensem jest droga okrężna, okólna przez świat osób, rzeczy, przeżyć, doświadczeń. Sensem życia jest życie samo w sobie i tak jak ja zadawałem sobie przy każdej pracy dyplomowej pytanie: „co tym razem mogę dać światu?”, odpowiadanie na to pytanie i pełne zaangażowanie w udzielenie odpowiedzi zgodnie z tym co jest dla Ciebie wyjątkowe na ten dany, niepowtarzalny moment w Twoim życiu. Dlatego też, abyśmy doświadczali tego sensu potrzebujemy intencjonalnie na ten sens się nakierować, otworzyć by dostrzegać, poszukiwać i na niego odpowiadać. Tego Ci drogi czytelniku/czytelniczko życzę zarówno na ten dzień, tydzień, jak i każdy inny, który przed Tobą.
https://www.znanylekarz.pl/wojciech-william-gruff/psycholog-psychotraumatolog/warszawa
PS: Od przyszłego tygodnia osoby korzystające ze spotkań w ramach mojego gabinetu terapeutyczno-artystycznego będą mogły korzystać z zapisów przez portal znanylekarz.pl