Centrum Psychoterapii "Zwierciadło"

Centrum Psychoterapii "Zwierciadło" Jestem dyplomowaną psychoterapeutką psychodynamiczną. Każdego traktuję indywidualnie.

Do swojego gabinetu zapraszam osoby w rożnym wieku – starsze, w średnim wieku, studentów i młodzież licealną.

"Wystarczająco dobrze..."?
17/07/2022

"Wystarczająco dobrze..."?

Barry Schwartz: Strategia maksymalizowania sprawia, że bardzo wielu ludzi stoi dziś w miejscu, odkładając w nieskończoność nie tylko wybór kariery, ale też na przykład życiowego partnera czy decyzję o założeniu rodziny. Młodzi ludzie wiążą się ze sobą, lecz cały czas rozglądają się na boki, bo może przypadkiem gdzieś tam przechodzi ktoś fajniejszy.

Agnieszka Jucewicz: To jaka strategia jest lepsza?

B.S.: Zgoda na to, co "wystarczająco dobre". Ludzi, którzy w taki sposób dokonują wyborów, nazywam satysfakcjonalistami. Nie poświęcą miesiąca na gorączkowe przeglądanie ocen hoteli w internecie, żeby wybrać miejsce na wakacje. To maksymaliści tak robią, a potem są tak wyczerpani rozważaniem wszystkich za i przeciw, że często nigdzie nie jadą. A jeśli nawet pojadą, to przez dwa tygodnie się męczą, bo przecież gdzie indziej na pewno byłoby lepiej.

A.J.: Ja ciągle jeżdżę w to samo miejsce. Uwielbiam je, ale chyba jeszcze bardziej przeraża mnie, że miałabym szukać innego. Jaka to strategia?

B.S.: Satysfakcjonalisty. Witam w klubie.

A.J.: Ale to chyba mało elitarny klub, bo często słyszę takie zarzuty: "Co ty, eksplorować nie chcesz?", "Ambicji nie masz?".

B.S.: Bo żyjemy w kulturze, która promuje maksymalizm. Wybieranie tego, co "wystarczająco dobre", kojarzy się z lenistwem, brakiem standardów, a czasem wręcz z ograniczeniem umysłowym. Wielu ludzi nie czuje, ile taka strategia oszczędza zmartwień, czasu i energii, które maksymaliści poświęcają na podejmowanie decyzji nieistotnych. Zgoda na "wystarczająco dobre" nie oznacza wcale, że decydujemy się na byle co. Przecież miejsce, do którego pani jeździ na wakacje, podoba się pani, prawda?

A.J.: Ubrania też kupuję w jednym sklepie, a moja lista zakupów spożywczych jest praktycznie niezmienna.

B.S.: To źle?

A.J.: Przed przeczytaniem pana książki myślałam, że to niezdrowe. Ale teraz myślę, że ta strategia pozwala mi oszczędzić energię i czas na te sfery życia, w których moja decyzyjność jest kluczowa, na przykład te związane z pracą czy dziećmi.

B.S.: O to chodzi. Wie pani, o co w wywiadzie zapytał prezydenta Obamę słynny dziennikarz Michael Lewis? "Panie prezydencie, dlaczego ciągle chodzi pan w tym samym?". A prezydent odpowiedział: "Czy ma pan pojęcie, ile ważnych decyzji muszę podejmować od wstania z łóżka do momentu, kiedy kładę się spać? Nie chcę dodatkowo zastanawiać się nad kolorem koszuli". (...)
Fragment rozmowy "Książę z bajki cię wykończy" z książki "Wybieraj wystarczająco dobrze".

Patryk Sikora

Urlop, a może nie do końca? Hmm...
15/07/2022

Urlop, a może nie do końca? Hmm...

Problem w tym, że my, Polki i Polacy, generalnie – wbrew pozorom może – wypoczywać niespecjalnie umiemy. Zwłaszcza to nasze pokolenie post-JP2, zwłaszcza wszyscy my w tych różnych nieuporządkowanych zawodach-niedozawodach, bez jasno określonych godzin pracy i wypoczynku. To nie jest tylko mój widzimisizm (pojęcie z książki oczywiście), na to są twarde papiery, że Polacy pracują najwięcej w Europie.

Dlatego właśnie realny wypoczynek jest tak ważny. Pierwsze primo, że wakacje kilku- czy kilkunastodniowe są czasem konieczne. Wychodzenie z głębokiego zmęczenia musi mieć szansę być kilkuetapowe: najpierw odespanie i ogólna dekompresja, później wypoczynek właściwy i bardziej aktywny (spotkałem się nawet z opiniami, że w pełni regeneruje dopiero urlop trzytygodniowy, tzn. pierwszy tydzień mija na syndromie odstawienia, drugi to serce urlopu, a trzeci to powolne myśli o powrocie, czyli znak, że odpoczęliśmy; brzmi świetnie, minus jest taki, że na trzy tygodnie to nie wiem, kto sobie może pozwolić). Względna rzadkość długich wakacji sprawia jednak, że tak ważne stają się te wszystkie urwane weekendziki, krótkie, długie, to się wszystko wlicza i jest absolutnie niezbędne.

Przede wszystkim jednak: nie ilość, ale jakość. Nie pomoże przebimbanie nawet szmatu czasu jeśli to będzie odpoczynek niskiej jakości. Jeśli to będzie taki trochę ni to wypoczynek, ni to praca, ni nie wiadomo co. Już przed laty pisałem w „Sztuce życia…”, żeby nie brać laptopa na wakacje. Dzisiaj podkreślam i rozwijam: kluczowe, żeby odpoczynek był wysokiej jakości. To musi być prawdziwy szabat: głęboka regeneracja. Wyłączenie całkowite.

Ideę szabatu raz w tygodniu naprawdę tęga głowa wymyśliła. Idea ta – oczywiście biorę ją w znaczeniu świeckim – polega na tym, żeby regularnie przypominać sobie, że świat da sobie radę bez nas. Że się nie rozpadnie od tego, że nie sprawdzimy maila, nie odpiszemy, nie odbijemy piłeczki. Czy jest coś bardziej aktualnego niż to? My przecież wiecznie siedzimy na tych telefonach, byle nie wypaść z obiegu, byle się dowiedzieć, byle być na bieżąco.

Tak więc, to jest zasada pierwsza i najświętsza. Fizycznie nie dotykamy komputera, wyłączamy telefon. Absolutne zero maili, mesendżerów, whatsappów. What’s up? No właśnie chodzi o to, żeby przez jakiś czas nic nie było up. Bez tego nie wypoczniesz – zawsze się okaże, że ktoś czegoś chce, że coś napisał, że coś nie cierpi zwłoki. Laptopy i telefony, te wspaniałe skądinąd urządzenia, są mocnymi winowajcami tego przeklętego zmiksowania pracy i odpoczynku, to one sprawiają, że praca dokonuje ciągłej inwazji na czas wolny i życie własne. Tutaj jest konieczny śmiały krok, odejście na drugi krąg, odłączenie całkowite.
Piotr Stankiewicz
fot S Migaj

07/07/2022

"Ogromną rolę w kształtowaniu obrazu ciała odgrywa dotyk. Dowiedziono, że jeśli jest częsty i czuły, małe dziecko otrzymuje informację, że jego ciało, a więc ono samo, jest piękne i warte miłości. Pomiędzy niemowlęciem a jego głównym opiekunem, czyli najczęściej matką, dochodzi do bardzo dużej liczby epizodów interakcyjnych – małych, codziennych sytuacji, w których dziecko uczy się, jak jego ciało jest odbierane. Dotyk pomaga też nauczyć się granic, czyli tego, gdzie kończy się ono samo, a gdzie zaczyna druga osoba. Ma to bezpośredni związek z późniejszą umiejętnością określania granic na poziomie emocjonalnym".

Cezary Żechowski
fot unsplash

Eh, życie...
18/06/2022

Eh, życie...

"Nie znamy sensu życia. Choć wielu coś wymyśli. Nie wiemy, co się stanie po śmierci. Choć wiele fantazji istnieje. Jedyne, co możemy zrobić, to być wdzięczni za życie, które mamy wiedząc, że nasze życie będzie pełne wszystkiego: życia, śmierci, radości, smutku, żalu, ekstazy. Chcielibyśmy, aby życie było pełne tego, czego chcemy i puste od tego, czego nie chcemy. Ale życie obejmuje wszystko to, co obejmuje życie".

Jon Frederickson
fot Lucas Santos

Rodzicielstwo to ...
17/06/2022

Rodzicielstwo to ...

- Co zrobić w takiej sytuacji? Przyszli goście z dziećmi, miała być miła zabawa, a tu córeczka ściska mocno misia i ani myśli się podzielić.
-Usiąść na rękach. Oddychać głęboko. Rodzicielstwo to uczenie się sztuki cierpliwości nie działania. To trudne. Czasami naprawdę lepiej nic nie robić i dać szansę wybrzmieć emocjom. I nie mieć wyrzutów sumienia, nie oskarżać się. Często jest tak: rodzic się złości na dziecko, potem się złości na siebie, czuje winny, bo przeczytał, że złoszczenie się na siebie nie ma sensu. Trzeba sobie uświadomić, że wszystko jest w porządku. Rodzicielstwo to proces rozłożony na lata i potrzeba czasu, żeby relacja z dzieckiem się poukładała. A w ogóle to niczego jako rodzice nie musicie i możecie się ze mną nie zgadzać, robić wszystko inaczej niż napisałam w książce, bylebyście byli szczęśliwi.
Agnieszka Stein w rozmowie z Dominiką Buczak
fot Kumiko SHIMIZU

To prawda:
12/06/2022

To prawda:

Która rodzina ważniejsza?
20/05/2022

Która rodzina ważniejsza?

Ewa Pągowska: Czy od początku związku warto też mówić o finansach? Na przykład sprzeciwić się wydawaniu oszczędności na rodzinę pochodzenia?
Zofia Milska-Wrzosińska: Pieniądze trzeba traktować tak samo jak inne ograniczone zasoby. Jeśli kosztem nowej rodziny dofinansowujemy rodzinę pochodzenia, to znaczy, że zasoby są źle rozdzielone i trzeba się temu przyjrzeć.

EP: Myślałam, że kwestia finansowa jest trudniejsza do rozwiązania.
ZMW: Ja bym powiedziała, że łatwiejsza, bo pieniądze są wymierne. Można powiedzieć: „Pożyczyliśmy twojej siostrze na mieszkanie, a sami od trzech lat odkładamy remont kuchni, bo nie mamy na niego pieniędzy.” Nie trzeba się długo zastanawiać, żeby dojść do wniosku, że doszło do niesprawiedliwej dystrybucji. O wiele trudniejsza może być rozmowa na temat takich niewymiernych rzeczy jak emocjonalne zaangażowanie. Czasem żona ma pretensje, że kiedy mąż spotyka się z rodzicami jest wesoły, promieniujący radością, traktuje te kontakty jak święto, a kiedy jest w domu, głównie siedzi naburmuszony przy komputerze. Wtedy często pojawia się konstatacja: „Gdyby tam nie jeździł, to między nami byłoby lepiej. Oni na pewno go buntują”

EP: Mogą buntować.
ZMW: Mogą. Jak najbardziej. Tyle, że samo buntowanie związku nie zniszczy. Jeśli ludziom w małżeństwie w miarę dobrze się układa, to na ogół nie są na tyle bezmyślni, żeby psuć swoje relacje tylko dlatego, że ktoś ich nastawia przeciwko partnerowi.

EP: Jednak każdy związek kiedyś przechodzi kryzys i jeśli wtedy teściowa zacznie buntować męża przeciwko żonie, to jej słowa trafią na podatny grunt i związek rzeczywiście może na tym ucierpieć.
ZMW: Pani teraz robi coś, co wiele par robi w chwilach kryzysu – umieszcza przyczynę problemów na zewnątrz, czyli nie tam, gdzie ona leży. Tak robią często zdradzone żony, które swoją złość kierują głównie na kochankę męża.

EP: Ona była podła, bo go uwiodła, a biedny misiaczek pozwolił się uwieść?
ZMW: Tak. Kiedy coś złego dzieje się w związku, jest silna pokusa, by szukać przyczyny na zewnątrz i rodzina pochodzenia jest dość dobrym kandydatem do roli winnego. Można powiedzieć „bo oni go buntują” ale też „bo tak go wychowali” czy „bo cokolwiek zrobi, to będą się nim zachwycać”. Tymczasem trzeba zadać sobie pytanie czego dotyczy nasz problem, jak mamy sobie z nim poradzić, a nie zajmować się tym, co robią krewni. Nawet, jeśli para jest w kryzysie i teściowie mówią synowi, że ma złą żonę, to nie będzie mieć decydującego wpływu na jego małżeństwo. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy ten mężczyzna jest nieodseparowany.

EP: Co to dokładnie znaczy?
ZMW: Jest taki klasyczny opis rozwoju człowieka stworzony przez brytyjskiego psychoanalityka Ronalda Fairbairna kilkadziesiąt lat temu, ale wciąż aktualny. Według niego w dzieciństwie jesteśmy w pozycji niedojrzałej zależności, sami nie przeżyjemy, więc oczekujemy, że dorośli się nami zajmą, zaspokoją nasze potrzeby. To jest zrozumiałe i prawidłowe. Potem w procesie dojrzewania nabywamy umiejętność tworzenia związków na bazie dojrzałej wzajemności, która polega na tym, że obie strony coś biorą i coś dają. Istnieje symetria. O nieodseparowaniu mówimy, gdy ktoś pozostał w relacji nadmiernej zależności od rodziny pochodzenia, czyli np. fakt, że rodzice mają pretensje o cokolwiek, jest dla niego nie do zniesienia. Tak jak dla dziecka, któremu świat się kończy, gdy widzi, że mama jest smutna czy zła z jego powodu. Natomiast jeśli ktoś jest odseparowany, to na uwagę „od czasu kiedy się ożeniłeś, rzadziej nas odwiedzasz” zareaguje spokojnie, pomyśli np. „rozumiem, że im trochę mnie brakuje, bo kiedyś widywaliśmy się częściej, ale z drugiej strony teraz najważniejszą dla mnie rodziną jest żona i dwójka dzieci”.

EP: Można powiedzieć, że jedna rodzina jest ważniejsza od drugiej?
ZMW: To trudne do przyjęcia, ale jednak w zasadzie tak. Uważa się, że rodzina, którą się stworzyło powinna być dla nas emocjonalnie ważniejsza od tej, z której pochodzimy. Odseparowanie nie oznacza niczego złego, nie oznacza opuszczenia, tego, że przestajemy kochać rodziców i rodzeństwo tylko, że w naszej hierarchii nie są już na pierwszym miejscu. Kiedy znajdą się w trudnej sytuacji, pomagamy, ile możemy, ale nie jesteśmy emocjonalnie bardziej zaangażowani w ich sprawy niż w sprawy partnera czy naszych dzieci.

fragment rozmowy dla Wysokich Obcasów
fot Jens Lelie

Wypalenie rodzicielskie:
20/05/2022

Wypalenie rodzicielskie:

"Podobnie jak wypalenie zawodowe wypalenie rodzicielskie definiuje się jako fizyczne, emocjonalne i psychiczne wyczerpanie spowodowane ciągłymi wymaganiami związanymi z opieką nad własnymi dziećmi.
Oczywiście wychowywanie dzieci jest wymagające pod każdym względem, co utrudnia wyznaczenie wyraźnej granicy między normalnymi okresami stresu a wypaleniem. Rodzice powinni zwracać uwagę na takie objawy, jak: zmęczenie, drażliwość, problemy ze snem, apetytem i nastrojem, a także różnego rodzaju bóle i dolegliwości.
To, co odróżnia wypalenie rodzicielskie, to stopień nasilenia tych objawów oraz to, jak bardzo wpływają na codzienne funkcjonowanie.
"To stan, w którym dawałeś, dawałeś, dawałeś i dawałeś - aż do całkowitego wyczerpania" - mówi Kate Kripke, pracowniczka socjalna i założycielka Postpartum Wellness Center w Boulder w Kolorado.
Inne sygnały ostrzegawcze, charakterystyczne dla wypalenia rodzicielskiego: uczucie złości lub urazy z powodu konieczności zajmowania się dziećmi, a także izolowanie się od nich fizycznie lub emocjonalnie. Wypaleni rodzice mogą także czuć się osaczeni lub fantazjować o odejściu: "Budzę się wyczerpany na myśl o kolejnym dniu spędzonym z dziećmi" lub "Czuję, że jako rodzic jestem w trybie przetrwania".
Rodzice, którzy zmagają się z lekkim wypaleniem, mogą wprowadzić natychmiastowe zmiany, które zapobiegną nasileniu objawów w przyszłości. Naukowcy twierdzą, że należy poszukiwać drobnych sposobów w jakie można poprosić o pomoc. Jeśli możesz, poproś członka rodziny lub sąsiada o pomoc w opiece nad dzieckiem, nawet jeśli ma to być tylko krótka przerwa.
W porównaniu z 42 proc. ojców, 68 proc. pracujących mam twierdzi, że są wypalone. Dlatego w przypadku kobiet pozostaje szczególnie ważne, aby robić przerwy w opiece i prosić o pomoc. Mimo że może to nie być ani proste, ani łatwe."

Na podstawie raportu Ohio State University, 2021/22
(link do badania w komentarzu)

Martwić się czy nie martwić?
03/05/2022

Martwić się czy nie martwić?

Józef Baran
MP

"Jak zwalczać zło nie złem?"
18/04/2022

"Jak zwalczać zło nie złem?"

„Jakbyś mnie zapytała, jaka sprawa mnie teraz najbardziej pasjonuje, to odpowiem, że jest to szukanie odpowiedzi na pytanie, jak zwalczać zło, nie złem. Jak nie wdawać się w walki plemienne, ale jednocześnie nie pozostawać biernym obserwatorem.”
prof. Bogdan de Barbaro w rozmowie z Justyną Dąbrowską
fot Kier In Sight

Poczucie własnej wartości...
09/04/2022

Poczucie własnej wartości...

"Na przekonanie o własnej wartości składają się nasza wiedza o tym, kim jesteśmy, i doświadczenia z tym związane. Jest ono odpowiedzią na pytanie, jak dobrze znamy samych siebie oraz jak tę wiedzę wykorzystujemy. Poczucie własnej wartości można wyobrazić sobie jako filar, centrum, jądro.
Osoba o dobrze rozwiniętym poczuciu własnej wartości czuje się dobrze sama ze sobą, jest niezależna. Wewnętrzny głos zdrowego poczucia własnej wartości mówi: „jestem w porządku, mam swoją wartość po prostu dlatego, że istnieję”. Natomiast osoby o niskim poczuciu własnej wartości zachowują się niepewnie, są krytyczne wobec siebie i często mają poczucie winy."

Jasper Juul, Twoje kompetentne dziecko
fot Artem Maltsev

Adres

Ulica Rybacka 24/1 (wejście Od Tyłu Budynku „Zatoka Rybacka”)
Wejherowo
84-200

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Centrum Psychoterapii "Zwierciadło" umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Centrum Psychoterapii "Zwierciadło":

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria

Metoda pracy

Preferowana przeze mnie metoda to TFP, opracowana przez prof. Otto Kernberga i jego współpracowników z Instytutu Zaburzeń Osobowości Weill Cornell Medical College w Nowym Jorku. Dzięki tej metodzie możliwe jest wprowadzenie zmian w osobowości pacjenta, skutkujących trwałą zmianą funkcjonowania w relacjach międzyludzkich.

Proces psychoterapii zaczyna się od 1-3 spotkań konsultacyjnych, podczas których wspólnie z klientem rozpoznaje się właściwą naturę problemów osobistych, zawodowych czy rodzinnych, omawia cele terapii i nawiązuje współpracę.

Celem leczenia jest trwała zmiana samopoczucia i funkcjonowania klienta.