Gabinet Psychoterapii Optimum Jarosław Wesołowski

Gabinet Psychoterapii Optimum Jarosław Wesołowski Psychotraumatologia | Psychoterapia | Depresja | Stany lękowe | Terapia par | Uzależnienia | DDA | DDD

28/11/2025

Anna Król-Kuczkowska: "Niezwykle ważna w funkcjonowaniu człowieka jest zdolność do przeżywania mniej „dobrostanowej" strony życia - cierpienia, bólu, rozczarowania. Tymczasem wellness obiecuje, że kiedy do jakiegoś punktu dobrniemy, to będziemy szczęśliwi."

Berenika Steinberg: "Wolałabym jednak czuć szczęście niż ból."

Anna Król-Kuczkowska: "Daniel Haybron, amerykański profesor filozofii badający zagadnienie szczęścia i dobrostanu, twierdzi, że my - zwłaszcza w zachodniej kulturze - właściwie nie rozumiemy pojęcia szczęścia. Skłonni jesteśmy myśleć, że to jasno określony stan, który można osiągnąć. Tymczasem osoby, które określiłyby siebie jako generalnie w życiu szczęśliwe, rzadko kiedy odczuwają takie mityczne szczęście. Ich poczucie, że jest okej, polega na czymś zupełnie innym, a mianowicie na doświadczeniu zaangażowania w życie, które to doświadczenie Haybron nazywa vitality. To przekonanie, że nasze życie jest żywe i wartościowe, i my jesteśmy w nim żywi i wartościowi. Właśnie owo poczucie witalności, żywotności i dobrego funkcjonowania w świecie -
zarówno z innymi, jak i w swojej skórze - jest tym, co można nazwać szczęściem. Tylko że to inne szczęście niż takie, o którym mówi tzw. pop-psychologiczny wellness.

Anna Król-Kuczkowska w rozmowie z Bereniką Steinberg, Tygodnik Powszechny 2025 nr 42, "Swoja wersja siebie"
fot Christina Ambalavanar

(...)"...Do pewnego stopnia dotyczy to każdego z nas, ale wielu pacjentów, ze względu na swą skrajną izolację społeczną,...
26/11/2025

(...)
"...Do pewnego stopnia dotyczy to każdego z nas, ale wielu pacjentów, ze względu na swą skrajną izolację społeczną, ma podwyższone poczucie wyjątkowości. Ich trudności interpersonalne uniemożliwiają im osiągnięcie głębokiej bliskości z innymi. W życiu codziennym ani nie dowiadują się o podobnych uczuciach od innych ludzi, ani nie wykorzystują okazji do zwierzenia się im, a w konsekwencji do zdobycia uznania i akceptacji w ich oczach.
W grupie terapeutycznej, zwłaszcza we wczesnych stadiach, podważenie poczucia wyjątkowości u pacjenta przynosi mu znaczną ulgę. Po usłyszeniu, jak inni członkowie ujawniają obawy podobne do ich własnych, pacjenci opowiadają o uczuciu bliższego kontaktu ze światem i opisują ten proces jako doświadczenie „witamy wśród ludzi..."".

Irvin Yalom, Molyn Leszcz, „Psychoterapia grupowa, Teoria i praktyka". Tłumaczenie Robert Andruszko, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
fot Adam Hornyak

„Wiele osób przystępuje do terapii z niepokojącą myślą, że są wyjątkowi w swym poczuciu nieszczęścia, że jedynie oni mają pewne przerażające lub niemożliwe do zaakceptowania problemy, myśli, impulsy lub fantazje. Oczywiście tkwi w tym ziarno prawdy, ponieważ u większości pacjentów występuje specyficzna konstelacja silnie stresujących sytuacji życiowych i co jakiś czas napastują ich straszne myśli lub wyobrażenia, które wydostały się z ich nieświadomości.
Do pewnego stopnia dotyczy to każdego z nas, ale wielu pacjentów, ze względu na swą skrajną izolację społeczną, ma podwyższone poczucie wyjątkowości. Ich trudności interpersonalne uniemożliwiają im osiągnięcie głębokiej bliskości z innymi. W życiu codziennym ani nie dowiadują się o podobnych uczuciach od innych ludzi, ani nie wykorzystują okazji do zwierzenia się im, a w konsekwencji do zdobycia uznania i akceptacji w ich oczach.
W grupie terapeutycznej, zwłaszcza we wczesnych stadiach, podważenie poczucia wyjątkowości u pacjenta przynosi mu znaczną ulgę. Po usłyszeniu, jak inni członkowie ujawniają obawy podobne do ich własnych, pacjenci opowiadają o uczuciu bliższego kontaktu ze światem i opisują ten proces jako doświadczenie „witamy wśród ludzi"".

Irvin Yalom, Molyn Leszcz, „Psychoterapia grupowa, Teoria i praktyka". Tłumaczenie Robert Andruszko, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
fot Adam Hornyak

(...)"...Prawdę mówiąc, dobre relacje odgrywają na tyle ważną rolę, że gdybyśmy mieli sprowadzić 84 lata harwardzkiego B...
24/11/2025

(...)
"...Prawdę mówiąc, dobre relacje odgrywają na tyle ważną rolę, że gdybyśmy mieli sprowadzić 84 lata harwardzkiego Badania do jednej zasady życiowej, do jednej porady, którą potwierdzałyby podobne wnioski płynące z rozmaitych innych badań, to brzmiałaby ona następująco:
Dobre relacje czynią nas zdrowszymi i szczęśliwszymi. Kropka...".

Robert Waldinger, Marc Schulz, „Dobre życie, Lekcje z najdłuższego na świecie badania nad szczęściem". Tłumaczenie Mariusz Gądek, Wyd. Znak

fot. Atul Vinayak

„Nieprzerwanie od 84 lat w ramach harwardzkiego Badania śledzimy losy tych samych osób. Zadajemy im tysiące pytań i dokonujemy setek pomiarów, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę sprawia, że ludzie czują się zdrowi i szczęśliwi. Przez wszystkie lata studiowania życia uczestników projektu stale i konsekwentnie wyróżniał się jeden kluczowy czynnik, wpływający zarówno na zdrowie psychiczne i fizyczne, jak i na długowieczność. Wbrew temu, co wiele osób może pomyśleć, nie chodzi tu o sukcesy zawodowe, ruch fizyczny ani zdrowe odżywianie. Nie zrozumcie nas źle: te kwestie też mają duże znaczenie. Jednak czynnik, który nieustannie potwierdza swój silny i trwały wpływ na nasze życie, jest jeden.
Prawdę mówiąc, dobre relacje odgrywają na tyle ważną rolę, że gdybyśmy mieli sprowadzić 84 lata harwardzkiego Badania do jednej zasady życiowej, do jednej porady, którą potwierdzałyby podobne wnioski płynące z rozmaitych innych badań, to brzmiałaby ona następująco:
Dobre relacje czynią nas zdrowszymi i szczęśliwszymi. Kropka".

Robert Waldinger, Marc Schulz, „Dobre życie, Lekcje z najdłuższego na świecie badania nad szczęściem". Tłumaczenie Mariusz Gądek, Wyd. Znak

fot. Atul Vinayak

(...)"...Na przykład pewien mężczyzna, który przez całe lata zdawał sobie sprawę, że inni unikają z nim kontaktu, dowied...
20/11/2025

(...)
"...Na przykład pewien mężczyzna, który przez całe lata zdawał sobie sprawę, że inni unikają z nim kontaktu, dowiedział się w grupie terapeutycznej, że jego obsesyjne wtrącanie drobnych, nieistotnych szczegółów w trakcie rozmowy jest niezmiernie odpychające. Po latach powiedział mi, że jednym z najważniejszych wydarzeń w jego życiu było usłyszenie następujących słów od członka grupy (którego imię dawno temu zapomniał): ,,Kiedy mówisz o swoich uczuciach, lubię cię i chcę cię bliżej poznać; ale kiedy zaczynasz mówić o faktach i szczegółach, mam ochotę natychmiast
wybiec z pokoju!""...".

Irvin Yalom, Molyn Leszcz, „Psychoterapia grupowa, Teoria i praktyka". Tłumaczenie Robert Andruszko, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

fot Komal

„Uczestnicy grupowej terapii dynamicznej, w której obowiązują normy zachęcające do otwartego udzielania informacji zwrotnych, mogą uzyskać dużo danych na temat nieadaptacyjnego zachowania społecznego. Uczestnik może się np. dowiedzieć o niepokojącej skłonności do unikania patrzenia na osobę, z którą aktualnie rozmawia; o wrażeniu, jakie na innych wywiera jego wyniosła, królewska postawa, lub o innych rozmaitych nawykach społecznych, które bez jego wiedzy podkopują relacje społeczne. Jednostkom nieutrzymującym bliskich relacji grupa często daje pierwszą sposobność adekwatnego interpersonalnego sprzężenia zwrotnego. Wielu utyskuje na swą niezrozumiałą samotność: terapia grupowa zapewnia im liczne okazje dowiedzenia się, w jaki sposób przyczyniają się do swej izolacji i osamotnienia.
Na przykład pewien mężczyzna, który przez całe lata zdawał sobie sprawę, że inni unikają z nim kontaktu, dowiedział się w grupie terapeutycznej, że jego obsesyjne wtrącanie drobnych, nieistotnych szczegółów w trakcie rozmowy jest niezmiernie odpychające. Po latach powiedział mi, że jednym z najważniejszych wydarzeń w jego życiu było usłyszenie następujących słów od członka grupy (którego imię dawno temu zapomniał): ,,Kiedy mówisz o swoich uczuciach, lubię cię i chcę cię bliżej poznać; ale kiedy zaczynasz mówić o faktach i szczegółach, mam ochotę natychmiast
wybiec z pokoju!"".

Irvin Yalom, Molyn Leszcz, „Psychoterapia grupowa, Teoria i praktyka". Tłumaczenie Robert Andruszko, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

fot Komal

(...)"...C.Ż.: Zajmowała się tym Mary Main, amerykańska badaczka przywiązania. Stwierdziła, że możemy badać właśnie za p...
19/11/2025

(...)
"...C.Ż.: Zajmowała się tym Mary Main, amerykańska badaczka przywiązania. Stwierdziła, że możemy badać właśnie za pomocą narracji. Jeżeli w narracjach dotyczących naszego życia, historii, relacji z ważnymi osobami - figurami przywiązania - widzimy związki pomiędzy doświadczeniami emocjonalnymi z dzieciństwa a dzisiejszym funkcjonowaniem, to wtedy najczęściej mamy do czynienia z przywiązaniem ufnym. To ciekawe, że ufność polega również na zdolności do opowiedzenia swojej historii. Natomiast kiedy najczęściej nie pamiętamy, nie umiemy połączyć faktów i wydarzeń, a życie w naszej narracji zaczyna się na przykład od ósmego, dziewiątego czy dziesiątego roku życia, to zazwyczaj mamy pozabezpieczny, lękowy charakter przywiązania. Albo kiedy nasza narracja jest potokiem pretensji, smutku, żalu, złości, wściekłości, które nie objaśniają naszej aktualnej sytuacji. Paradoksalnie ktoś, kto przeżył trudne doświadczenia, traumy i umie je powiązać z aktualnym życiem, odnaleźć pozytywne elementy i zobaczyć ich związek z aktualnością, ma najprawdopodobniej przywiązanie ufne...".

Rozmowy o miłości, współczuciu i gniewie. Kiedy psychoanaliza spotyka neuronaukę.

Cezary Żechowski, wyd Fundament
fot Taylor Smith

- Przywiązanie do kogoś jest fundamentem poznania, zdobywania wiedzy? Dzięki przywiązaniu możemy poszerzać wiedzę o świecie?

C.Ż.: To ciekawy kierunek, w tej chwili intensywnie badany. Jest taki wybitny psychoanalityk brytyjski, Peter Fonagy, który stworzył teorię mentalizacji (Allen, Fonagy, Bateman, 2014). W tej chwili rozwija koncepcję,, którą moglibyśmy nazwać zaufaniem do poznania. Otóż to zaufanie do poznania (epistemic trust) jest podstawą przekazywania wiedzy. Jeżeli mamy dyspozycje umysłu oparte na bezpiecznej więzi z uwewnętrznioną figurą przywiązania - dobrym, bezpiecznym rodzicem,od którego dostaliśmy opiekę - to możemy otwierać się na innych ludzi: ich myśli, dokonania, osiągnięcia w sensie dyspozycji poznawczych. Nie musimy z podejrzliwością sprawdzać każdej informacji, możemy otworzyć się na wiele doświadczeń poznawczych, co jednocześnie wcale nie oznacza, że tracimy krytyczny umysł, a wręcz odwrotnie, bo to krytyczny umysł pozwala badać, weryfikować świat.
Możemy z całym bogactwem wchłaniać rzeczywistość. Wiedzę posiadamy i przyswajamy na poziomie świadomym oraz nieświadomym - tu wzorce przywiązania mogą nam pomóc.

- W ostatnich latach przeprowadzane są również badania modeli przywiązania u osób dorosłych na podstawie narracji - tego, co ktoś opowiada, chociażby o swoim dzieciństwie. Na czym to dokładnie polega?

C.Ż.: Zajmowała się tym Mary Main, amerykańska badaczka przywiązania. Stwierdziła, że możemy badać właśnie za pomocą narracji. Jeżeli w narracjach dotyczących naszego życia, historii, relacji z ważnymi osobami - figurami przywiązania - widzimy związki pomiędzy doświadczeniami emocjonalnymi z dzieciństwa a dzisiejszym funkcjonowaniem, to wtedy najczęściej mamy do czynienia z przywiązaniem ufnym. To ciekawe, że ufność polega również na zdolności do opowiedzenia swojej historii. Natomiast kiedy najczęściej nie pamiętamy, nie umiemy połączyć faktów i wydarzeń, a życie w naszej narracji zaczyna się na przykład od ósmego, dziewiątego czy dziesiątego roku życia, to zazwyczaj mamy pozabezpieczny, lękowy charakter przywiązania. Albo kiedy nasza narracja jest potokiem pretensji, smutku, żalu, złości, wściekłości, które nie objaśniają naszej aktualnej sytuacji. Paradoksalnie ktoś, kto przeżył trudne doświadczenia, traumy i umie je powiązać z aktualnym życiem, odnaleźć pozytywne elementy i zobaczyć ich związek z aktualnością, ma najprawdopodobniej przywiązanie ufne.

Rozmowy o miłości, współczuciu i gniewie. Kiedy psychoanaliza spotyka neuronaukę.

Cezary Żechowski, wyd Fundament
fot Taylor Smith

(...)"...Zdaniem profesora psychologii i znawcy jej historii Bartłomieja Dobroczyńskiego polska niechęć do psychologii i...
18/11/2025

(...)
"...Zdaniem profesora psychologii i znawcy jej historii Bartłomieja Dobroczyńskiego polska niechęć do psychologii i psychoterapii ma też związek z zaborami, pańszczyzną oraz dziewiętnastowieczną pedagogiką narodową nawołującą do podporządkowania się państwu oraz rodzinie. Brytyjski czy niemiecki romantyzm, podobnie jak amerykański transcendentalizm, stały się fundamentem postaw indywidualistycznych, skoncentrowanych na autoeksploracji, natomiast romantyzm polski apelował o poświęcenie jednostkowych dążeń w imię wyższych wartości, takich jak niepodległość (M. Hawranek, ⁠„Polacy już nie biorą się w garść”, ⁠„Pismo” 2/24)...".

Anna Szapert dla Dwutygodnik. com

fot Bench Accounting

Początki kultury terapeutycznej w zachodniej Europie oraz Stanach Zjednoczonych datuje się na XIX wiek, kojarząc je z powstawaniem metod ducholecznictwa (ang. mind-cure), takich jak mesmeryzm, a także poszukiwaniem nowych form opieki nad obłąkanymi, których rozwijająca się dynamicznie medycyna przejmuje spod dotychczasowej władzy Kościoła. W konsekwencji powstaje nowa specjalizacja medyczna alienistów, czyli protopsychiatrów. W Paryżu Jean-Martin Charcot rozpoczyna badania nad tajemniczą kobiecą dolegliwością określaną histerią, a jego słynne na całą Europę wykłady przyciągają do stolicy Francji ambitnego wiedeńskiego neurologa Zygmunta Freuda. Błyskotliwa teoria psychoanalityczna, którą później stworzy, zyska umiarkowane uznanie w Europie, natomiast w powojennych Stanach Zjednoczonych urośnie do rangi kluczowej narracji popkulturowej, reklamowej i psychologicznej. Tymczasem w Polsce zainteresowanie zarówno psychoanalizą, jak i szerzej rozumianym zdrowiem psychicznym stanowi zjawisko marginalne. Uwaga mieszkańców skupiona jest przede wszystkim na przetrwaniu potężnych kryzysów. Nieliczni psychiatrzy i psychoanalitycy „ginęli nie tylko na froncie, w powstaniach czy w planowej eksterminacji Żydów (…) (lecz) także w planowej likwidacji intelektualnej elity polskiego społeczeństwa” (J. Bomba, K. Bierzyński, „«Psychoterapia» a rozwój psychoterapii w Polsce po II wojnie światowej”, ⁠„Psychoterapia”, numer jubileuszowy, 2022).

Zdaniem profesora psychologii i znawcy jej historii Bartłomieja Dobroczyńskiego polska niechęć do psychologii i psychoterapii ma też związek z zaborami, pańszczyzną oraz dziewiętnastowieczną pedagogiką narodową nawołującą do podporządkowania się państwu oraz rodzinie. Brytyjski czy niemiecki romantyzm, podobnie jak amerykański transcendentalizm, stały się fundamentem postaw indywidualistycznych, skoncentrowanych na autoeksploracji, natomiast romantyzm polski apelował o poświęcenie jednostkowych dążeń w imię wyższych wartości, takich jak niepodległość (M. Hawranek, ⁠„Polacy już nie biorą się w garść”, ⁠„Pismo” 2/24).

Anna Szapert dla Dwutygodnik. com

fot Bench Accounting

13/11/2025

Utrata w wyniku śmierci, zdrady, rozczarowania czy z lekceważenia jest wstrząsem i zagrożeniem dla poczucia ja, ale bywa też katastrofą. Spójne poczucie siebie zależy bowiem od wewnętrznych więzi z kochanym obiektem, jego miłości i ochrony. Dlatego tak ważna dla jakości życia człowieka jest jego reakcja na utratę. Czy ból psychiczny, poczucie winy, rozpacz i tęsknota, jakie utrata wywołuje, będą tolerowane, czy jednak okażą się piekłem nie do zniesienia, prowadząc do depresyjnego załamania? Doświadczenie utraty i pojawiająca się w jej wyniku żałoba lub depresja są podstawowymi zjawiskami i procesami życiowymi jednostki.

Rozwój człowieka uwarunkowany jest właśnie jego zdolnością do przeżycia żałoby po nieuniknionych stratach, jakich doświadcza w kolejnych etapach cyklu życia: począwszy od niemowlęctwa, przez adolescencję, życie dorosłe po wiek podeszły. Dają temu wyraz wszystkie teorie psychoanalityczne, które uznają doświadczenie żałoby za centralny element psychicznego i umysłowego rozwoju. Z kolei depresja wynikająca z niemożności poradzenia sobie ze stratą stała się problemem społecznym numer jeden we współczesnym świecie.

Maciej Musiał we wstępie do Znienawidzony obiekt miłości. Psychoanalityczne studia nad depresją. Alvarez, Bell, Bronstein, Freud, Roth, Segal, Sodré, Steiner, Varchevker, Wydawnictwo Imago, przekład: Czownicka, Golec, Wrońska, Wylężek, Miętkiewicz, Kalita, Grtoth, Wojciechowska
Fot: archiwum prywatne

12/11/2025

Każda szkoła terapeutyczna ma swój własny mit wyjątkowości.
Niepisaną obietnicę: to my wiemy, co naprawdę działa...

Gestalt mówi: jesteśmy bardziej autentyczni, w kontakcie, w ciele..

Humaniści: my widzimy człowieka, nie diagnozę...

Integratywni: laczymy to, co najlepsze...

Psychodynamiczni: rozumiemy to, czego inni nie widzą - nieświadome...

EFT: my umiemy naprawiać więź...

CBT: ja to mam solidne podstawy naukowe....

I tak rodzi się subtelna iluzja, że nasz sposób pracy jest bardziej ludzki, bardziej prawdziwy, bardziej skuteczny.

Czy to źle? Nie.
Każdy potrzebuje mitu, który nadaje sens temu, co robi. Ale w terapii to mit, który trzeba przekroczyć. Bo w chwili, gdy terapeuta zaczyna naprawdę słuchać, nie jest już humanistą ani analitykiem.
Jest po prostu człowiekiem wobec drugiego człowieka.

Pytanie tylko ilu terapeutów naprawdę umie zejść z piedestału swojej szkoły?

10/11/2025

Terapia z wykorzystaniem sztucznej inteligencji (AI) staje się coraz bardziej popularna dzięki łatwej dostępności, niskim kosztom i braku oceniania. Dla wielu osób, zwłaszcza tych, którzy nie mają dostępu do tradycyjnej terapii, AI może być ważnym wsparciem. Jednak AI nie jest w stanie zastąpić kluczowego elementu ludzkiej relacji terapeutycznej – głębokiego poczucia bycia obecnym w świadomości drugiego człowieka. W relacji z człowiekiem nasza historia jest niesiona dalej poza sesję, a terapeuta myśli o nas także między spotkaniami. Proces odzwierciedlenia (mirroring), który kształtuje się już w dzieciństwie, jest niezbędny do rozwoju spójnego poczucia siebie i nie może być w pełni zapewniony przez AI. Sztuczna inteligencja nie posiada świadomości, nie przechowuje naszych emocji ani nie reaguje na nas z czułością i troską. Po zakończeniu rozmowy AI nie pamięta o nas, nie martwi się, ani nie cieszy z naszych sukcesów. Uświadomienie sobie tych ograniczeń może być bolesne i prowadzić do poczucia pustki oraz osamotnienia. Ostatecznie to właśnie ludzka relacja, ze swoją niedoskonałością i autentycznością, daje poczucie bycia ważnym i niesionym w świadomości drugiego człowieka – czego AI nie jest w stanie zapewnić. [2]

Komentarz terapeuty, Tomasza Pawełczyka:
Ten tekst to nie tyle krytyka AI, co silne potwierdzenie niepodważalnego znaczenia ludzkiej relacji terapeutycznej. Dla psychoterapeuty jest to przypomnienie, że jego obecność, pamięć o pacjencie między sesjami, własne emocje i reakcje – te pozornie „niewidoczne” aspekty – są w istocie jednym z najpotężniejszych czynników leczących.

Rubin, M., Arnon, H., Huppert, J. D., & Perry, A. (2024). Considering the role of human empathy in AI-driven therapy. JMIR Mental Health, 11(1), e56529.

fot Cash Macanaya

“...W maszynerii miłości coś się rozstroiło. Miłość już nie działa. Kiedy ludzie zaczynają kogoś szukać, mają za dużo mo...
06/11/2025

“...W maszynerii miłości coś się rozstroiło. Miłość już nie działa. Kiedy ludzie zaczynają kogoś szukać, mają za dużo możliwości. A kiedy wreszcie pragną wybrać – żadna z opcji nie wydaje się wystarczająco atrakcyjna. Choć staramy się robić wszystko, co sugerują internetowe horoskopy, książki o samorozwoju, aplikacje randkowe, instagramowi coachowie, youtube’owi wszystkowiedzący i facebookowi magicy od budowania wizerunku – miłość uparcie nie nadchodzi.

A może odeszła na zawsze? Nie jako poryw serca, do którego nadal jesteśmy zdolni, ale jako społeczny mechanizm, którego zadaniem było wiązanie nas w pary. Miłość romantyczna, niegdyś stymulator trwałych związków, nie jest dziś w stanie podołać swemu zadaniu. Pożądanie nie wiedzie już do miłości, a miłość – do łączenia się w pary. Związki wymykają się nam spod kontroli i topnieją, nim się na dobre zestalą. W sferze intymności świat, jaki znamy, się kończy...".
(...)

Tomasz Szlendak, Miłość nie istnieje
fot Akira Hojo

“W maszynerii miłości coś się rozstroiło. Miłość już nie działa. Kiedy ludzie zaczynają kogoś szukać, mają za dużo możliwości. A kiedy wreszcie pragną wybrać – żadna z opcji nie wydaje się wystarczająco atrakcyjna. Choć staramy się robić wszystko, co sugerują internetowe horoskopy, książki o samorozwoju, aplikacje randkowe, instagramowi coachowie, youtube’owi wszystkowiedzący i facebookowi magicy od budowania wizerunku – miłość uparcie nie nadchodzi.

A może odeszła na zawsze? Nie jako poryw serca, do którego nadal jesteśmy zdolni, ale jako społeczny mechanizm, którego zadaniem było wiązanie nas w pary. Miłość romantyczna, niegdyś stymulator trwałych związków, nie jest dziś w stanie podołać swemu zadaniu. Pożądanie nie wiedzie już do miłości, a miłość – do łączenia się w pary. Związki wymykają się nam spod kontroli i topnieją, nim się na dobre zestalą. W sferze intymności świat, jaki znamy, się kończy.

A im mniej miłości, tym bardziej rośnie dojmująca tęsknota za nią. Im mocniej daje się odczuć jej brak, tym cenniejsza staje się wartością. Upodabnia się do jednorożca. Zwierzę cudo, tyleż pożądane, co nieistniejące. Odnaleźć je można wyłącznie na płótnach, na których wprawne ręce odmalowały arkadyjski ogród. I choć zastawiamy na to zwierzę coraz wymyślniejsze pułapki, nie możemy go pochwycić. Coraz trudniej o dobre przynęty dla niego. Nie zwabimy go kursami wzmacniania poczucia własnej wartości czy randkowymi aplikacjami dostarczanymi przez korporacje – ani zamieszczanymi w nich coraz seksowniejszymi zdjęciami i chwytliwszymi opisami w profilu.

Zadziwiające jednak, że po kolejnych uczuciowych porażkach i kolejnych nieudanych próbach odnalezienia miłości ludzie wciąż powtarzają nieskuteczne scenariusze. Dalej tropią jednorożca miłości, mimo coraz bardziej dojmującego przeczucia, że zwierzę to istnieje jedynie w legendach. Robią tak, bo nie wytyczono innej, utwardzonej i szerokiej drogi do intymnego spełnienia i stworzenia trwałej pary. Na naszej kulturowej mapie widnieje tylko jedna taka droga – i jest to droga miłości romantycznej.”

Tomasz Szlendak, Miłość nie istnieje
fot Akira Hojo

Adres

Sobieskiego 227
Wejherowo
84-200

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 08:00 - 20:00
Wtorek 08:00 - 20:00
Środa 08:00 - 20:00
Czwartek 08:00 - 20:00
Piątek 08:00 - 14:00

Telefon

+48721730777

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gabinet Psychoterapii Optimum Jarosław Wesołowski umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Gabinet Psychoterapii Optimum Jarosław Wesołowski:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram