24/02/2025
Czy pozwoliłbyś dziś lecieć dziecku w kosmos? 🚀
Rodzicu, babciu, dziadku, ciociu, wujku, jakikolwiek dorosły osobniku opiekujący się dzieckiem, czy miałbyś odwagę dziś po obiedzie wsadzić swojego podniecanego do rakiety kosmicznej i wysłać w SAMODZIELNĄ podróż?
To nie jest głupie pytanie, to nie jest pytanie abstrakcyjne i pozbawione sensu.
Jak duży jest kosmos? Jak duża jest otchłań Internetu i cyfrowej rozrywki?
Czym różni się sterowanie rakietą kosmiczną przez 2, 3, 5, 7-latka od surfowania po Internecie? Dla mnie absolutnie niczym.
Czy uważasz, że do sterowania rakietą kosmiczną wystarczy spontaniczne naciskanie guzików lub rytmiczne przesuwanie palcem po ekranie?
Bezpieczeństwo! Czy dziecko byłoby w stanie wybrać jasny cel swojej kosmicznej podróży, zaplanować do niego trasę, a przede wszystkim czy potrafiłoby podjąć decyzję o porzuceniu misji dbając o własne bezpieczeństwo? Czy ma techniczne umiejętności obsługi systemu? Nie sądzę.
Czym innym jest obserwowanie sierpniowego nieba leżąc na kocu obok rodzica, który używając apki nazwa wszystkie gwiazdy i tłumaczy tajemnice wszechświata. Który powie, że … czas już spać.
Czym innym jest samotne „odkrywanie” sekretów ukrytych w telefonie, tablecie czy komputerze. To jak błądzenie w kosmicznej przestrzeni z naiwną nadzieją, że trafi się akurat tam gdzie się chce. A co się stanie jeśli na drodze naszego dziecka pojawi się czarna dziura?
Czy ktoś usłyszy jego wołanie o pomoc? Czy w ogóle ktoś zacznie go szukać? Przecież w salonie jest tak cicho i spokojnie…
Dla mnie najbardziej tragiczne w cyfrowej rozrywce jest doskonały mechanizm „porywania dzieci do innego świata”. Do świata, nad którym my opiekunowie nie mamy absolutnie żadnej kontroli. Tak wiem, są blokady i zabezpieczenia. Czy działają? Sami oceńcie.
Cyber świat jest super kolorowy, błyszczący i atrakcyjny. Jest też pełen przemocy, hejtu i nienawiści. Tam nie istnieją relacje, każdą trudną sytuację można „wyłączyć”, a jeśli jeden avatar nie zostanie polubiony to szybko można zmienić go na innego. Jest tak intensywny, że zaburza odczuwanie podstawowych potrzeb fizjologicznych tj. sen czy jedzenie, zaburza pracę układu hormonalnego i nerwowego, które zarządzają pozostałymi.
Czy chwila ciszy jest warta ryzyka mierzenia się „z czarną dziurą”?
W każdym tygodniu w gabinecie pracuję z kilkorgiem dzieci, które chwieją się na krawędzi „czarnej dziury”. Staram się wspierać ich rodziców w wytrwałym szukaniu drogi do ich własnych pociech. Ale w głębi serca nie mam zgody na to, że współczesny rozwinięty świat pozwala na sytuacje, w których małe dzieci mogą „latać rakietami kosmicznymi”.
Ostatnie pytanie: czy lubisz reakcję dziecka gdy wymuszasz zakończenie cyfrowej rozrywki? To jest właśnie decyzja o zakończeniu, jakże fascynującej kosmicznej podróży…
Życzę nam, żeby świat który pokazujemy dzieciom był tak piękny i atrakcyjny, żeby nie musieli szukać „czarnych dziur”. Życzę nam, żebyśmy mieli czas i siły, żeby zatrzymać dzieci na Ziemi.
Czy wiem jak to zrobić? Tak :) Kiedyś opowiem.
Jeśli nie wierzycie w to co napisałam, przeczytajcie apele mądrzejszych, piśmiennictwo w komentarzu.
PS. Nawet ChatGPT, który przygotował grafikę idealnie przedstawił patologiczną postawę ciała dziecka z telefonu uwzględniając fatalny tor oddychania przez usta. 🙃