
26/07/2025
„Nie tym razem…”
Cisza. Tylko szum silnika w tle, szmer deszczu na blaszanym dachu ambulansu. Siedzimy. Spoceni, przemoczeni, roztrzęsieni. Mimo że wszystko zrobione było zgodnie z procedurą — masaż, tlen, adrenalina, defibrylacja — serce nie wróciło.
Nie udało się.
I to nie pierwszy raz… ale dziś zabolało inaczej.
Może dlatego, że to była młoda kobieta. Może dlatego, że jej dziecko tuliło ją, gdy próbowaliśmy przywrócić rytm. Może dlatego, że po tylu latach człowiek nadal nie uczy się odcinać emocji na zawołanie.
Patrzysz na swoje dłonie. Jeszcze drżą. Jeszcze czujesz ciężar klatki piersiowej, która już nie odpowiadała.
Oddaliśmy jej wszystko. A teraz siedzimy – zrezygnowani, bezsilni.
I pojawia się pytanie: czy warto?
Czy warto tyle z siebie dawać, gdy nie zawsze da się wygrać?
Ale w głębi serca wiemy – tak.
Bo czasem jednak się udaje. Bo czasem serce wraca. Bo czasem ktoś spojrzy Ci w oczy i powie: „Dziękuję, żyję dzięki Tobie.”
Dziś przegraliśmy bitwę.
Ale jutro znów staniemy do walki. Bo taka jest ta robota. Bez tarczy. Bez zbroi. Z gołym sercem.
I choć dzisiaj boli, to właśnie z tej szczerości rodzi się siła.