04/08/2025
Lato to czas pielgrzymek, nie tylko do Częstochowy...
Do nas też są pielgrzymki - rodzin ze skierowaniami. Bo pacjent ma otępienie i cukier 400 mg%, rodzina nie chce, by przechodził przez SOR. Bo pacjent miał krwawienie z przewodu pokarmowego, nie wymagał toczenia krwi i SOR odesłał go do domu ze skierowaniem na internę, żeby zrobić pilną gastroskopię. Bo pacjentka ma 18 cm korek z kału w jelicie i lekarz rodzinny nie wie, co zrobić, Bo pacjentka ma zaawansowane otępienie, urojenia okradania, krzyczy i jest już przykuta do łóżka, więc jest problem opiekuńczy.
Bo są wakacje i każdy chciałby odpocząć, także zmęczona opieką córka czy syn.
Tłumaczenie, że nie sprawujemy opieki, a leczymy, że Oddział nie jest z gumy i miejsca po prostu nie ma, że pacjent może być leczony na internie, że szpital to nie jest dobre miejsce dla osoby starszej, która go nie potrzebuje, jest jak walenie grochem o ścianę.
No i mnóstwo próśb o rozmowę z ordynatorem. Odmawiam, bo każde skierowanie widzę i na jego podstawie oceniam, czy przyjęcie jest pilne (to znaczy w ciągu miesiąca), czy planowe (aktualnie listopad), czy może jednak pacjent powinien trafić na SOR. No to dostaję kolejne skierowanie tej samej osoby, "poprawione" - z dopiskiem, że pacjent jest wielochorobowy, albo że ma otępienie, albo że ma jeszcze nadciśnienie tętnicze i niewydolność serca. Panie sekretarki czasem już nie dają rady. Wyczłapuję wtedy z mojej pieczary, wyjaśniam co i jak, a co słyszę?
"Czy pani przyjmuje prywatnie?"
No nie, właśnie dlatego nie przyjmuję prywatnie. Oddział to nie jest moje prywatne zaplecze diagnostyczne, folwark ani poletko, a moi lekarze nie są służącymi. W tym Oddziale każdy pacjent to pacjent ordynatora, a nie tylko lekarza prowadzącego.
Zdarza się, na szczęście coraz rzadziej, że ktoś próbuje mnie zastraszyć: nagrał naszą rozmowę i jeśli nie przyjmę mamusi, wujka czy dziadka, to mi dopiero pokaże! Mówię, że bardzo się cieszę, że powstało takie nagranie i proszę o kopię. Żadnej jeszcze nie dostałam.
Czasem ktoś napisze do NFZ albo do Rzecznika Praw Pacjenta i muszę wyjaśniać, że nie jestem wielbłądem, a skarżący próbuje w ten sposób ominąć kolejkę.
Nie wiem, czy kiedyś mentalność naszego społeczeństwa się zmieni, pewnie nie. Tak sobie tylko narzekam, mając nadzieję, że chociaż lekarze POZ przestaną kierować osoby starsze z problemem opiekuńczym do szpitala.
Tak proszę Państwa wygląda lato