24/07/2025
I to wystarczyło, żeby dziecko nauczyło się jednego: Twoja wartość zależy od tego, co zrobisz – nie od tego, kim jesteś.
Nie było nagrody za autentyczność. Była aprobata za wyniki, za spokój, za bycie „nieproblemowym”, "grzecznym"
I wiecie co?
Z takiego dziecka wyrasta dorosły, który nie umie przyjąć nawet życzliwego feedbacku.
Bo każda uwaga – nawet ta troskliwa – zalewa go falą wstydu.
Oglądam to w gabinecie, w rozmowach między parami.
Dzieje się tak, nie dlatego, że przesadza.
Tylko dlatego, że wartość takiej osoby była całe życie oceniana z zewnątrz.
I dziś fundament tego kim jestem opieram na tym, co mówią inni, jak na mnie patrzą, co myślą.
I dziś…
fundament tego, kim jestem, opieram na tym,
co mówią inni,
jak na mnie patrzą,
co myślą,
czy jestem „okej” w ich oczach.
Nie na tym, co ja czuję.
Nie na tym, czego ja chcę.
Tylko na ich spojrzeniach. Ich reakcjach. Ich aprobacie.
I co się dzieje?
Zanim coś powiem – już się cenzuruję.
Zanim coś wybiorę – już kalkuluję, co ktoś o tym pomyśli.
Zanim się przyznam, że mi ciężko – już analizuję, czy to nie będzie „za dużo”.
👉 Patrzę, czy wystarczająco się staram.
👉 Czy ktoś mnie lubi.
👉 Czy nikt się na mnie nie obrazi.
👉 Czy nie zabieram za dużo przestrzeni.
👉 Czy nadal zasługuję na to, żeby być w tej relacji.
Pomagam, choć nie mam siły.
Słucham, choć sama potrzebuję być wysłuchana.
Zgadzam się, choć mam w środku bunt.
Bo nauczyłam się, że moja wartość opiera się na mojej użyteczności.
Na tym, że jestem „w porządku”, „spoko”, „pomocna”.
Ale wiesz co?
To jest cholernie krucha wartość.
Bo wystarczy jedno „nie” – i czuję, że cała się sypię.
Wystarczy, że ktoś się zezłości albo nie odpowie na wiadomość – i już jestem w trybie paniki.
Bo jeśli nie spełniam oczekiwań – to czy w ogóle coś znaczę?
Więc kiedy partner mówi: „Zraniło mnie to, co powiedziałaś”…
Ten dorosły nie słyszy „zróbmy coś z tym razem”.
Słyszy: „Jesteś do niczego.”
I atakuje. Albo zamyka się. Albo udaje, że nic się nie stało.
Bo nie ma w sobie miejsca na to, żeby przyjąć, że może być kochany i popełniać błędy.
👉 To jest to, co robimy dzieciom, kiedy uczymy je, że muszą zasłużyć na wartość.
Kiedy mówimy „jestem z ciebie dumna” tylko po piątkach.
Kiedy nie widzimy ich, kiedy po prostu są.
A potem one próbują budować relację.
Z kimś, kto ich kocha, kto mówi spokojnie, kto chce bliskości.
Ale w środku one ciągle słyszą tylko jedno:
„Nie jesteś wystarczający.”
I to nie jest ich wina.
To efekt systemowego błędu w wychowaniu.
Więc może najwyższy czas przestać to powielać?
Chcesz wiedzieć jak? Sprawdź mój bezpłatny webinar "Jak nie przenosić schematów z dzieciństwa na rodzicielstwo".
Link znajdziesz w pierwszym komentarzu
📌 Udostępnij, jeśli też czujesz, że nadszedł czas, żeby to zmienić.