Cuda Poprzez Theta Healing

Cuda Poprzez Theta Healing Zdrowie i medycyna

08/09/2025

NAŁÓG JAKO KONSEKWENCJA TRAUMY RODOWEJ
Jak świat światem człowiek od zawsze miał skłonność do popadania w nałogi. Główną przyczyną tego stanu są nieuzdrowione emocje, brak umiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami w życiu. Nałóg jest zawsze ucieczką od problemu, od wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Zwykle sięga się po używki, by zagłuszyć ból, niemoc, brak poczucia pewności siebie, nieśmiałość, samotność, brak celu w życiu, czyli wszystko to, co nas zwyczajnie przerasta. Czasem przerasta nas sukces, na który okazuje się, nie byliśmy gotowi, bądź nie mamy go z kim świętować, więc sięgamy po najprostsze „lekarstwo” – alkohol. I wznosimy toast – za siebie. Sami ze sobą. Po pierwszym łyku czujemy, jak powoli zaczyna puszczać napięcie. Rozluźnia się ciało, przestajemy czuć presję, zaczynamy się uśmiechać, nabieramy odwagi. Nagle umysł nam się wyostrza, dowcip sypie się jak z rękawa, czujemy przypływ mocy. Ten sam mechanizm funkcjonuje praktycznie w każdej formie uzależnienia. Zawsze na początku jest ulga i uczucie błogości. Dlatego jest to tak kuszące i złudne zarazem i dlatego tak łatwo uzależniamy się od tego uczucia. Do niektórych ta świadomość ułudy w końcu dociera i wtedy szukają pomocy, do niektórych nigdy nie dotrze. Jeśli człowiek dojrzeje w sobie do zmiany, wówczas jest realna szansa, by z tego typu problemem mógł się uporać.

A sposobów w dzisiejszym świecie jest naprawdę sporo. Theta Healing to praca z emocjami na wielu poziomach, ale uzdrowienie zawsze musi nastąpić na poziomie podstawowym, czyli zawsze trzeba dotrzeć do korzenia. A ten korzeń może sięgać do kilku pokoleń wstecz, dlatego tak ważna jest głęboka praca, która czasem obejmuje kilkanaście sesji.

Wracając do nałogów, przytoczę tu przykład pracy z klientką, która przyszła do mnie zaniepokojona swoją nadmierną skłonnością do alkoholu. Z pozoru wiodła naprawdę piękne życie – mąż, dzieci, wymarzony dom, wspaniale rozwijająca się kariera zawodowa, pełna licznych sukcesów. Życie jak z obrazka. Tylko jak się okazało, to piękne życie miało swoje drugie dno. Otóż każdego dnia, po powrocie z pracy, klientka „nagradzała i rozluźniała” się drineczkiem. I to nie jednym. Alkohole wysokoprocentowe, z wysokiej półki, bo i status majątkowy naprawdę wysoki, więc mogła się raczyć do woli, co też konsekwentnie czyniła. Najważniejsze jednak, że dostrzegła problem i postanowiła się z nim rozprawić. Nie umiała mi wytłumaczyć, co ją skłania do picia, bo nie miała, z własnego punktu widzenia, jakichś poważnych problemów. Jak się później okazało, córka klientki z kolei dość często sięgała po narkotyki, więc problem z uzależnieniem okazał się większy, niż sądziła.

Przystąpiliśmy do pracy i pierwsze, co pokazał mi test ciała, to fakt, że problem ze skłonnością do nałogów powstał na dwóch poziomach – podstawowym i genetycznym, czyli dziedziczonym po przodkach. W stanie theta klientka zobaczyła scenę, w której jej pradziadek podczas I. wojny światowej wszedł na minę, wskutek czego rozerwało mu nogę, którą trzeba było amputować. Niestety w warunkach polowych nie było dostępu do profesjonalnego znieczulenia, więc znieczulono go najprostszym możliwym sposobem, czyli alkoholem w dużej ilości. Pokłosiem tej sytuacji stał się schemat, gdzie każdorazowo w przypadku emocjonalnego bólu mężczyzna sięgał po alkohol. Schemat ten tak głęboko zakorzenił się w rodzie, że w naturalny sposób przeszedł na moją klientkę i jej córkę. To była pierwsza sytuacja, którą klientka zobaczyła, będąc w stanie theta.

Druga sytuacja pochodziła już z jej dzieciństwa. Jako mała dziewczynka oparła się o rozgrzany piec i dość dotkliwie się poparzyła. Rodzice, by uśmierzyć ból nie tylko fizyczny, ale i emocjonalny, podawali jej środki uspokajające, a w tamtych czasach 99% środków była na bazie alkoholu, stąd w jej przekonaniu zakodowała się myśl, że nieutulone, nierozpoznane emocje wycisza się alkoholem.

Dotarcie do tych dwóch sytuacji pozwoliło nam na głęboką pracę uzdrawiającą, która w efekcie doprowadziła do uwolnienia się od nałogu zarówno u mojej klientki, jak i u jej córki. Ponad pół roku pracowaliśmy nad uzdrowieniem problemu uzależnienia przy okazji uzdrawiając relacje klientki z mężem oraz z synem, bo okazało się, że po drodze wyszło jeszcze parę kwestii wymagających pochylenia się nad nimi i naprawy. Udało się krok po kroku wszystko wyprowadzić na prostą i osiągnąć harmonię w życiu rodzinnym. A proces pracy nad sobą trwa do dziś.

03/09/2025

Gdybyśmy mogli z wszechświata usunąć ludzi, zobaczylibyśmy, że wszystko – gwiazdy, księżyc, pla­nety, zwierzęta – są doskonałe takie, jakie są. Życie nie potrzebuje ani uzasadnienia, ani wartościowania. Bez nas trwałoby nadal w takiej samej postaci. Gdy-byśmy wprowadzili ludzi z powrotem, zabierając im jednak zdolność osądzania i wartościowania, odkry­libyśmy, że jesteśmy dokładnie tacy sami jak reszta natury. Nie jesteśmy dobrzy ani źli, prawidłowi czy nie. Po prostu jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.

We wspólnym Śnie Planety mamy głęboką potrze­bę uzasadniania i wartościowania dosłownie wszyst­kiego. Absolutnie każdą rzecz klasyfikujemy jako do­brą lub złą, słuszną lub niesłuszną, podczas gdy jest ona tylko tym, czym jest. Ludzie gromadzą mnóstwo wiedzy. Uczymy się tych wszystkich wierzeń, przeko­nań, morałów i zasad od naszej rodziny, społeczeń­stwa, religii. Większa część naszych zachowań i uczuć opiera się na tej właśnie wiedzy. Tworzymy anioły i demony, a seks staje się oczywiście największym de­monem piekieł. Seks ukazuje się jako największy grzech ludzkości, podczas gdy ludzkie ciało zostało stworzone dla seksu.

Jesteś biologiczną, seksualną istotą. Jesteś i już. Twoje ciało jest bardzo mądre. Cała ta inteligencja zawarta jest w genach, w DNA. DNA nie musi niczego rozumieć ani uzasadniać. Ono po prostu wie. Nie ma żadnego problemu z seksem. Problemem jest sposób, w jaki manipulujemy wiedzą, poglądami, podczas gdy nie ma niczego, co wymagałoby jakiegokolwiek uzasad­nienia i usprawiedliwienia. Rozum nie chce się poddać i zaakceptować prawdy. Mamy cały wachlarz po­glądów na temat tego, czym powinien być seks i jakie powinny być związki między ludźmi, ale wszystkie te przekonania są chaotyczne i zniekształcone.

W piekle płacimy bardzo wysoką cenę za seks, ale instynkt jest tak silny, że uprawiamy go mimo wszyst­ko. Potem mamy poczucie winy, wstydzimy się, sły­szymy te wszystkie szepty i plotki. „Popatrz, co ta kobieta wyprawia! Spójrz na tego mężczyznę! Och! Ach!” Mamy dokładną definicję tego, czym jest ko­bieta, czym jest mężczyzna, jakie powinno być seksu­alne zachowanie kobiety, jakie mężczyzny. Mężczyzna jest zawsze za bardzo maczo, albo za bardzo mięcza­kiem, w zależności od tego, kto to ocenia. Kobiety są zawsze za chude albo za grube. Mamy zawsze bar­dzo wiele do powiedzenia o tym, jaka powinna być kobieta, aby uznać ją za piękną. Musisz kupować właściwe ubrania, kreować właściwy image, aby stać się uwodzicielskim i wpasować się w ten wizerunek. Jeśli nie pasujesz do ogólnego wzorca piękna, dora­stasz w przekonaniu, że nic nie jesteś wart i że niko­mu się nie spodobasz.

Wierzymy w tak wiele kłamstw na temat seksu, że nie potrafimy się nim cieszyć. Seks jest dla zwierząt, seks jest zły. Powinniśmy się wstydzić wszelkich pragnień seksualnych. Te poglądy na temat seksu cał­kowicie kłócą się z naturą. Tymczasem jest to tylko sen, ale my w niego wierzymy. Twoja prawdziwa natura rwie się na zewnątrz, bo nie pasuje do tych za­sad. Czujesz się winny. Nie jesteś taki, jaki powinie­neś być. Jesteś sądzony. Jesteś ofiarą. Wyznaczasz sobie karę i to jest niesprawiedliwe. Powstają rany zaka­żone emocjonalną trucizną.

To umysł bawi się w tę grę, ale ciała nie obcho­dzi, w co wierzy rozum. Ciało po prostu odczuwa potrzeby seksualne. W pewnym okresie naszego życia nie unikniemy pociągu seksualnego. Jest to całkowicie normalne i nie powinno stwarzać problemu. Cia­ło odczuwa pragnienie seksu, kiedy jest podniecone, dotykane, pobudzane wzrokowo, kiedy przeczuwa okazję do seksu. Ciało ma odczucia seksualne, a za chwilę może ich nie mieć. Kiedy kończy się stymula­cja, ciało przestaje odczuwać potrzebę seksu, inaczej jest z umysłem.

Powiedzmy, że jesteś zamężna i zostałaś wychowa­na w głęboko wierzącej rodzinie katolickiej. Wpojo­no w ciebie wszystkie przekonania na temat tego, czym powinien być seks, co jest dobre, a co złe, słuszne lub niesłuszne, czym jest grzech, a co jest wybaczalne. Musisz wyjść za mąż, aby seks stał się dopuszczal­ny. Bez ślubu seks jest grzechem. Przyrzekłaś wierność, ale pewnego razu idziesz ulicą i widzisz przechodzące­go obok mężczyznę. Czujesz silny pociąg. Twoje ciało czuje pociąg. Nie szkodzi. To jeszcze nie znaczy, że podejmiesz jakieś działania. Jednak nie możesz wy­zbyć się swych odczuć, ponieważ są one całkowicie normalne. Kiedy mija stymulacja, ciało uspokaja się, ale umysł musi uzasadnić i ocenić to, co czuje ciało.

Umysł wie, i to jest problem. Umysł wie, że ty wiesz. Ale co tak naprawdę wiesz? Wiesz to, w co wie­rzysz.

Nieważne, czy to dobre, czy złe, słuszne czy nie­słuszne, poprawne czy nie. Wychowano cię tak, abyś wiedziała, że to złe. I dlatego od razu wydajesz wy­rok. Teraz zaczyna się dramat i konflikt.
Myślisz o tym mężczyźnie i już samo myślenie pod­nosi w tobie poziom hormonów. Siła pamięci twego umysłu sprawia, że czujesz, jakbyś go znowu widziała. Ciało reaguje, ponieważ umysł o tym myśli. Gdyby umysł zostawił ciało w spokoju, reakcja rozpłynęłaby się, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ale umysł pa­mięta, a ponieważ wiesz, że to nie w porządku, zaczy­nasz poddawać siebie osądowi. Rozum mówi, że to naganne i próbuje zdusić to, co czuje. A co się dzie­je, kiedy próbujesz stłumić swój umysł? Zaczyna pra­cować jeszcze intensywniej. Toteż kiedy zobaczysz tego mężczyznę, nawet w zupełnie innej sytuacji, twoje ciało zareaguje o wiele silniej.
Gdybyś widząc go po raz pierwszy, nie roztrząsała tego tak dogłębnie, gdybyś nie odsądzała siebie od czci i wiary, prawdopodobnie ujrzawszy go po raz drugi, w ogóle nie zwróciłabyś na niego uwagi. Ale teraz… kiedy go widzisz, odczuwasz napięcie seksual­ne, zaczynasz osądzać te uczucia i myślisz: „Boże, to nie w porządku. Jestem niemoralna”. Powinnaś zo­stać ukarana, jesteś winna, spadasz w przepaść. I to tylko za to, co jest w twojej własnej głowie! Niewy­kluczone, że ten mężczyzna nawet cię nie dostrzegł. Ale ty zaczynasz sobie wyobrażać różne rzeczy, marzyć i w efekcie pragniesz go coraz bardziej. W końcu gdzieś go spotykasz, rozmawiasz z nim i to jest dla ciebie piękne. Potem staje się to obsesją, bardzo pociągają­cą, choć nadal się boisz.
Jeszcze moment i jesteś zakochana. Jest to równo­cześnie i najwspanialsza, i najstraszniejsza rzecz pod słońcem. Teraz już naprawdę zasłużyłaś na karę. „Tyl­ko kobieta lekkich obyczajów dopuściłaby, aby jej pragnienia seksualne stały się silniejsze od moralno­ści!” Kto wie, jak jeszcze może zaskoczyć nas nasz umysł. Boli cię, ale próbujesz nie przyznawać się do swoich uczuć. Próbujesz uzasadnić i usprawiedliwić swoje postępowanie, żeby zminimalizować ból. „Cóż, mój mąż też chyba nie jest święty”.
Zauroczenie staje się jeszcze silniejsze, i to nie z powodu twego ciała. To umysł wciąga cię w tę grę. Lęk staje się obsesją, narasta coraz bardziej. Kiedy dojdzie do zbliżenia, będzie to wspaniałe doznanie, nie dlatego że on jest taki wspaniały, i nie dlatego, że seks był wspaniały, ale dlatego że nareszcie rozładowałaś całe napięcie i lęk. Aby to powtórzyć, umysł znowu zabawi się w grę, która mówi ci, że przeżyłaś coś niezwykłego dzięki temu mężczyźnie, choć to nie­prawda.

Dramat urasta do niebotycznych rozmiarów, a tymczasem jest to tylko gra umysłu. Nie dzieje się nawet w rzeczywistości. To nie jest także miłość, bo ten typ relacji jest zawsze destrukcyjny. Jest autodestrukcyjny, ponieważ ranisz siebie, a punkt, który najbardziej boli, to twoje przekonania. Nieważne, w co wierzysz ważne, że łamiesz własne przekonania, zasady, które sprawiały, że czułaś się duchowym rycerzem, a nie ofiarą – podsądnym. I teraz zamiast wyjść z piekła, będziesz poprzez te doświadczenia wchodzić weń co­raz głębiej.

Fragment pochodzi z Ruiz Don Miguel -” Ścieżka Miłości. Sztuka budowania związków”

30/08/2025

BRAK SZACUNKU DO KOBIET
Podstawą każdej zdrowej relacji jest szacunek, który gwarantuje nam poczucie
bezpieczeństwa i przekonanie, że jesteśmy szczerze kochani, że związek opiera się na
dojrzałości i daje obojgu partnerom możliwość na wyrażanie siebie, artykułowaniu swoich
potrzeb, stawianiu granic. Kiedy któryś z partnerów ma z tym problem, automatycznie druga
strona zaczyna tracić poczucie własnej wartości, czuje się zagubiona, niepewna i zwyczajnie
przestaje być szczęśliwa. Kiedy taka sytuacja trwa zbyt długo, to w konsekwencji prowadzi
do rozstania. Zwykle ta osoba, która nie czuje się szanowana, dojrzewa do takiej decyzji przez
długi czas, ale jeśli już ją podejmie, zazwyczaj nie ma odwrotu. Często pojawiają się u mnie
kobiety, które po wielu latach prób „wywalczenia” swojej pozycji w związku, decydują się na
krok ostateczny, ale najpierw szukają wytłumaczenia, dlaczego tak się dzieje. Co z nimi jest
nie tak, że partner traktuje je w taki sposób? Tym razem było odwrotnie.
Na sesję przyszedł 55 letni mężczyzna. Przebojowy, majętny. Po czterech rozwodach.
Aktualnie będący w piątym związku małżeńskim. Usiadł i powiedział: „Przyszedłem do Pana,
bo dotarło do mnie, że bardzo źle traktuję moją żonę, a to jest wspaniała kobieta, która jest
miłością mojego życia. Wszystkie poprzednie partnerki traktowałem podobnie. Żadnej z nich
nie szanowałem i mam wrażenie, że ten brak szacunku do kobiet to jest coś, co mam
wdrukowane, wręcz silniejsze ode mnie. Nie chcę kolejnego rozwodu. Chcę dowiedzieć się,
co jest ze mną nie tak i chcę to zmienić. Nie chcę, żeby moja żona przeze mnie cierpiała”.
Przyznam szczerze, że zaskoczył mnie tym wyznaniem, bo naprawdę rzadko zdarza się, by
ludzie sami przed sobą potrafili się przyznać do swoich niechlubnych zachowań, mało tego,
upatrywali w nich źródła własnych niepowodzeń. Zwykle mamy tendencję do szukania winy
w innych.
Zrobiłem krótki wywiad, żeby mieć szerszy obraz. Zapytałem mojego klienta, jakie ma
relacje z najbliższą rodziną (mamą, tatą, babcią). Klient zapewnił mnie, że jego relacje z
mamą, tatą i z babcią, która już nie żyje, zawsze były według niego poprawne. Co ciekawe, w
dalszej rozmowie z rozbrajającą szczerością przyznał się, że ma skłonność do robienia
szemranych interesów na pograniczu legalności, które zawsze przynoszą mu ogromne zyski i
to z nich pochodzi jego naprawdę spory majątek. Tym bardziej mnie zaciekawił.
Po wstępnym wywiadzie przystąpiliśmy do pracy. Wprowadziłem mojego klienta w stan theta
i w jednej chwil oczom jego ukazała się sytuacja z dzieciństwa. Miał wtedy 6 lat. Poszedł z
babcią do sklepu. Babcia weszła do środka, zostawiając wnuka na zewnątrz. Chłopiec w tym
czasie, jak to chłopiec, kopał kamyki, rysował sobie coś patykami po ziemi. Nagle w
niedalekiej odległości pojawił się pies, który zaczął na niego szczekać, a chwilę później po
prostu zaatakował go i zaczął gryźć. Chłopiec zaczął się bronić – krzyczał, odganiał się i
kopał, żeby pies zostawił go w spokoju. Sytuacja była o tyle przerażająca, że pies był w
towarzystwie właścicielki, która zamiast psa odciągnąć, podbiegła i uderzyła chłopca w twarz
z krzykiem, żeby ten natychmiast przestał kopać jej psa. Babcia, która była w sklepie, nie
słyszała krzyku wnuka i nie była świadkiem całej sytuacji. Natomiast na pobliskiej ławeczce
siedzieli okoliczni żule (wytatuowani, o podejrzanym autoramencie), którzy obserwowali
zajście i stanęli w obronie chłopca. Kiedy babcia wyszła ze sklepu, właścicielka psa
natychmiast dopadła do niej i opowiedziała jej swoją wersję, którą babcia przyjęła jako
jedyną słuszną i kompletnie nie chciała słuchać relacji wnuka. Na domiar złego jeszcze na
niego nakrzyczała i przedstawiła całe zdarzenie rodzicom chłopca w takim świetle, że w
domu chłopak dostał lanie. W ten oto sposób w małym chłopcu zrodziło się przekonanie, że
kobiet nie można traktować poważnie, bo zamiast stanąć za tobą, staną przeciwko tobie, bo
nie słuchają, tylko ufają ocenie innych, a nie osobie bliskiej, jak przychodzi co do czego, to
zwrócą się przeciwko tobie. Lepiej je zatem trzymać na dystans i nie dopuszczać ich do
swoich spraw, bo są zwyczajnie mało inteligentne, skoro nie potrafią właściwie ocenić
sytuacji. Z kolei zakodował sobie, że siła płynie od oprychów, bo to oni stanęli w jego
obronie, stąd jego skłonność do robienia interesów z półświatkiem.
To była pierwsza sytuacja, którą mój klient zobaczył. Chwilę później wyświetlił mu się obraz,
jak miał trzy latka i mama wraz z babcią siłą wpychały mu jedzenie, kiedy coś mu nie
smakowało, albo po prostu nie był głodny. Płakał, krzyczał, pluł, a one go przytrzymywały
tak długo, aż w końcu się poddawał i jadł. Te dwie sytuacje straumatyzowały go do tego
stopnia, że zakorzenił się w nim głęboki brak szacunku, a wręcz nienawiść do kobiet. Gdyby
nie metoda theta healing pewnie długo doszukiwalibyśmy się przyczyny takiego stanu rzeczy.
Natomiast jak już udało nam się dotrzeć do korzenia, mogłem ten schemat uzdrowić.
Nienawiść i brak szacunku do kobiet zostały wyciągnięte, rozpuszczone i odesłane do światła,
a w ich miejsce wprowadziliśmy przekonanie, że kobieta jest równoważną partnerką, która
umie słuchać, wspierać, obdarzać miłością, której nie należy się bać, której można zaufać,
która zasługuje na miłość, szacunek i uznanie, bo jest tak samo wartościowym człowiekiem,
jak mężczyzna. Pracowaliśmy nad nowym sposobem myślenia przez dobrych kilka spotkań i
myślę, że udało nam się uleczyć stare rany i wykreować zupełnie nową rzeczywistość, bo
wiem, że dziś mój klient żyje w pięknym, pełnym miłości związku.
Sesje Theta Healing Jakub Zienkiewicz

29/08/2025

Jeżeli istnieje Prawda, w takim razie czym jest wszystko inne, co przecież też istnieje jako rzeczywistość w świadomości? Wiesz jaka jest prawda? Że nie ma żadnej. A kiedy nic nie jest prawdą, to oznacza że wszystko nią jest. Wszystko jest prawdą. Nie istnieje nic, co nią nie jest, ponieważ wszystkie rzeczy mają początek w myśli, którą Bóg jest. Bóg nie jest jedną określoną myślą. On jest rzeczywistością wszystkich myśli. Rzeczywistość i wyobraźnia wzajemnie powołują siebie do życia i obie są realne. Każda myśl, którą podejmiesz w twoim umyśle jest prawdą, ponieważ posiada życie w świadomości i w ten sposób stanowi część najwspanialszej rzeczywistości, zwanej Umysłem Boga, będącym fundamentem i Źródłem Życia, wszystkiego, co istnieje. Najwspanialszą cechą Boga jest fakt, że nie ustanowił żadnych praw, ponieważ, gdyby to zrobił, one byłyby dla niego ograniczeniem. Jeżeli ktoś uważa swoją prawdę za jedyną, jaka istnieje, jego zrozumienie jest ograniczone. Wszystko zawiera prawdę, ale też wszystko ulega ciągłym zmianom, ponieważ każdy moment precyzuje prawdę. Właśnie z tego powodu Bóg nie jest doskonałością, ale raczej stanem stawania się. Prawda jest ograniczeniem. W szerszym zrozumieniu nie istnieje ani prawda ani nieprawda, istnieje tylko Jestność – kontinuum ewoluującego życia. Życie jest jedyną rzeczywistością i z niego wyłaniają się wszystkie prawdy, ponieważ prawda rozwija się i jest tworzona w każdym momencie, z każdą twoją myślą. Pamiętaj tylko, że cokolwiek myślisz – jest. Kiedykolwiek w coś uwierzysz, stanie się to prawdą emocjonalnej rzeczywistości we wnętrzu twojego jestestwa. Twoja kreatywna rzeczywistość zawsze się będzie różniła od rzeczywistości drugiego człowieka. Kiedy zrozumiesz, że wszystko jest i może być prawdą, przestaniesz ograniczać się do doświadczenia tylko pewnych rzeczy.
RAMTHA – Biała Księga

23/08/2025

Witaj w tej medytacji uwolnienia od iluzji mocy wykształcenia.
Usiądź lub połóż się wygodnie.
Weź głęboki wdech… i powolny wydech.
Jeszcze raz – głęboki wdech… i powolny wydech.

Wyobraź sobie, że z Twojego serca wypływa miękkie, ciepłe światło.
Rozszerza się coraz bardziej i otula całe Twoje ciało.
Czujesz się bezpiecznie.

Teraz z Twojej głowy wyrasta promień światła.
Unosi się wysoko ponad Ciebie, coraz wyżej i wyżej…
aż łączy Cię z Źródłem Wszystkiego Co Jest.

W tym miejscu połącz się ze Stwórcą i powiedz w myślach lub na głos:

„Stwórco Wszystkiego Co Jest, proszę o całkowite uwolnienie mnie od iluzji, że moja moc i moja wartość zależą od wykształcenia. Proszę o zastąpienie tego prawdą, że moja siła, mądrość i miłość są we mnie od zawsze i na zawsze. Dziękuję. To się dzieje. To się stało. To jest.”

Teraz zobacz, jak wszystkie stare przekonania – jak czarne kartki papieru – unoszą się z Twojego ciała.
Stare myśli, oceny, porównania, poczucie niższości…
wszystko to opuszcza Cię i rozpuszcza się w świetle.

W to miejsce spływa do Ciebie złote światło.
Światło mocy serca.
Światło mądrości Twojej duszy.
To światło otula Cię i wypełnia od stóp po czubek głowy.

Pozwól, by to światło zapisało się w każdej Twojej komórce,
w Twoim sercu, w Twoim umyśle i w Twojej duszy.

Powtarzaj w myślach:
„Moja prawdziwa moc pochodzi z mojej duszy, nie z dyplomów.”
„Jestem wystarczający dokładnie taki, jaki jestem.”
„Mądrość jest we mnie od zawsze, niezależnie od nauki i tytułów.”
„Mogę się uczyć dla radości, a nie dla wartości.”
„Jestem wolny od iluzji, że edukacja definiuje moją siłę.”

Poczuj lekkość, spokój i siłę w swoim ciele.

Kiedy będziesz gotowy, zrób głęboki wdech… i wydech.
Porusz delikatnie palcami u rąk i nóg.
Otwórz oczy, wracając do tu i teraz.

22/08/2025

POTENCJAŁ TWÓRCZY
Każdy z nas rodzi się z indywidualnym boskim planem, zaopatrzony w unikalny potencjał twórczy. Naszym zadaniem tu na ziemi jest wykorzystanie swojego potencjału twórczego w taki sposób, by żyć w zgodzie ze swoimi pragnieniami. Realizować swój boski plan, by podnosić swoje wibracje i wibracje ziemi. To daje prawdziwą moc uzdrawiania. Jako dzieci jesteśmy chłonni jak gąbka, w naturalny i szczery sposób umiemy okazywać uczucia, przejawiać swoje talenty. Schody zaczynają się w momencie, kiedy dorośli wkładają dzieci w schemat, ograniczając tym samym ich wolność i swobodę działania. Tak jest skonstruowany świat.

Część dorosłych nigdy nie odkryje swojego potencjału, bo tak zostali wychowani i życie w niewiedzy im odpowiada. Są jednak tacy, którzy czują, że nie są na swoim miejscu, bo coś im w duszy gra, ale równolegle coś ich blokuje, by móc podążać za głosem serca. I kiedy to pragnienie jest coraz silniejsze, następuje moment przebudzenia i człowiek zaczyna szukać. Szukać swojej drogi, sposobu na uzdrowienie połamanej duszy.

Tak też było w przypadku mojej klientki, która trafiła do mnie, bo nie mogła odnaleźć swojego miejsca w życiu. Miała piękny dom, męża, dziecko, psa, ale czuła się po prostu nieszczęśliwa. I jak to zwykle bywa – obrazek ładny, ale to, co ładne na zewnątrz lubi kryć brzydkie - w przenośni - rzeczy, czyli ból, samotność, życie w zakłamaniu. Moja klientka, zanim wyszła za mąż i urodziła dziecko, realizowała się zawodowo na scenie jako piosenkarka. Skończyła studia muzyczne, śpiewała w zespołach, nagrywała w studio, ale w jej domu rodzinnym ten rodzaj zarabiania na życie nie był uznawany za prawdziwą pracę tylko jako fanaberię, która kiedyś będzie się musiała skończyć, bo prawdziwa praca to praca na etacie, od 8:00 do 16:00. To przekonanie tak głęboko się zakorzeniło w podświadomości mojej klientki, że pół roku po wyjściu za mąż całkowicie zrezygnowała ze śpiewania i poszła do „normalnej” pracy, a dwa lata po urodzeniu syna całkowicie zrezygnowała z pracy i za główny cel postawiła sobie opiekę nad dzieckiem, które na domiar złego bardzo często chorowało. W małżeństwie też jej się nie układało, mąż żył swoim zawodowym życiem, a ona, przez fakt, że zrezygnowała z siebie i była na całkowitym utrzymaniu męża, czuła się coraz bardziej sfrustrowana. I w takim stanie do mnie trafiła. Pełna lęku, niespełniona i nieszczęśliwa, bo oddała odpowiedzialność za swoje życie swojemu mężowi tym samym tracąc poczucie bezpieczeństwa.

Kiedy ruszyliśmy temat powrotu do śpiewania, usłyszałem, że to jest już zamknięty etap, do którego nie chce wracać. Uśmiechnąłem się w duchu, bo moja intuicja podpowiadała mi jasno, że to jest jedyna właściwa droga, którą powinna iść moja klientka, ale w tamtym momencie w ogóle nie była gotowa na przyjęcie takiego scenariusza. Była bardzo zdeterminowana, żeby założyć własną firmę i robić coś innego.

Zaczęliśmy pracę, by wydobyć jej potencjał twórczy i odzyskać połączenie ze Stwórcą. Test ciała pokazał mi, że problem powstał na poziomie podstawowym. W stanie theta dotarliśmy do momentu, kiedy mama mojej klientki była z nią w ciąży. Okazało się, że była oczekiwana jako chłopiec. Taką informację otrzymali rodzice od lekarza i do końca ciąży byli przekonani, że urodzi im się chłopiec. Nawet imię mieli wybrane. W momencie, kiedy na świat przyszła dziewczynka, byli bardzo zaskoczeni i poniekąd trochę rozczarowani i to rozczarowanie towarzyszyło mojej klientce przez całe życie. Przekonanie, że ciągle kogoś rozczarowuje. Dodatkowo okazało się, że moja klientka była teoretycznie pierwszym narodzonym dzieckiem swoich rodziców, ale zanim się urodziła, to jej mama straciła pięć ciąż, więc de facto była szóstym dzieckiem. Podświadomie nosiła w sobie ogromne po czucie winy za nienarodzone rodzeństwo, ciągle czuła się niewystarczająco dobra, jakby nie zasłużyła na to, by być na tym świcie i to przekładało się na jej lęki i brak wiary w siebie. Nie umiała stawiać granic ani podejmować suwerennych decyzji ze strachu przed porażką, dlatego gdy nadarzyła się ku temu okazja, oddała odpowiedzialność za swoje życie mężowi, który jawił jej się jako ktoś dużo silniejszy od niej, władczy i nieznoszący sprzeciwu. Poniekąd było jej to na rękę, że ktoś za nią będzie podejmował decyzje i ponosił ich konsekwencje. A to dlatego, że od momentu narodzin nie była na swoim miejscu.

Pracowaliśmy nad uzdrowieniem tych wszystkich programów bardzo intensywnie przez wiele sesji. Wyciągaliśmy stare przekonania, konsekwentnie rozpuszczaliśmy poczucie winy i uwalnialiśmy lęki. W mojej klientce zaszło naprawdę mnóstwo zmian i nadal zachodzi, bo w trakcie sesji wyszło jeszcze sporo innych kwestii, nad którymi wciąż pracujemy.

Dzisiaj jest w zupełnie innym miejscu niż cztery lata temu (a po drodze mieliśmy dwuletnią przerwę). Odblokował się jej potencjał twórczy i z całą mocą powróciła do śpiewania. Zaczęła pisać własne piosenki i aktualnie jest w przededniu wydania własnej płyty. A to dopiero początek.

11/08/2025

Mamy skłonność do robienia założeń na temat wszystkiego. Problem z robieniem założeń polega na tym, że wierzymy, że są one prawdą. Możemy przysiąc, że są prawdziwe. Robimy założenia dotyczące tego, co inni robią lub myślą – bierzemy to do siebie – następnie obwiniamy ich i reagujemy, posyłając im emocjonalną truciznę zawartą w naszych słowach. Dlatego też zawsze, gdy zakładamy coś z góry, prosimy się o kłopoty. Robimy założenie, mylnie odczytujemy intencję, bierzemy wszystko do siebie i wreszcie stwarzamy wielki dramat z niczego.

Smutek i dramaty, których doświadczasz w życiu mają swe korzenie w robieniu założeń i braniu rzeczy do siebie. Zastanów się przez chwilę nad prawdą zawartą w tym stwierdzeniu. Wszelka manipulacja międzyludzka, zasadza się na robieniu założeń i braniu rzeczy do siebie. Cały nasz piekielny sen właśnie na tym polega.

Przez samo robienie założeń i branie ich do siebie, wytwarzamy mnóstwo emocjonalnej trucizny, ponieważ zwykle zaczynamy także plotkować o naszych przypuszczeniach. Pamiętaj, że plotkowanie to sposób, w jaki porozumiewamy się między sobą w piekielnym śnie i w jaki przekazujemy sobie nawzajem truciznę. Ponieważ boimy się pytać aby zyskać jasność – robimy założenia. Następnie ich bronimy i próbujemy udowodnić drugiemu, że się myli. Zawsze lepiej jest zadawać pytania niż zakładać coś z góry, ponieważ założenia wystawiają nas na cierpienie.

Wielkie mitote ludzkiego umysłu powoduje ogromny chaos, który sprawia, że wszystko błędnie sobie tłumaczymy i wszystko błędnie rozumiemy. Widzimy tylko to, co chcemy zobaczyć i słyszymy, co chcemy usłyszeć. Nie postrzegamy rzeczy takimi, jakimi są. Nawykowo marzymy tak, że nasze marzenia nijak nie przystają do rzeczywistości. Nasza wyobraźnia, tworzy nierealne obrazy rzeczywistości. Nie rozumiejąc czegoś – z góry nadajemy temu jakieś znaczenie, a kiedy prawda wychodzi na jaw, mydlana bańka naszych marzeń pryska i okazuje się, że chodziło o coś zupełnie innego niż myśleliśmy.

Na przykład: chodzisz po supermarkecie i spotykasz osobę, którą lubisz. Osoba ta odwraca się do Ciebie i uśmiecha, a potem odchodzi. Możesz snuć wiele przypuszczeń z powodu tego jednego zdarzenia. Na ich podstawie możesz zbudować całą fantazję. I rzeczywiście pragniesz w nią wierzyć i urzeczywistnić ją. Z Twoich przypuszczeń rodzi się całe marzenie i możesz wierzyć – “ta osoba naprawdę mnie lubi”.

W Twojej głowie daje to początek całemu związkowi. Może w tym świecie fantazji nawet pobieracie się. Ale fantazja istnieje w Twojej głowie, w Twoim prywatnym śnie.

Jeśli w naszych związkach uciekamy się do robienia założeń, sami prosimy się o kłopoty. Często zakładamy, ze nasi partnerzy wiedzą co myślimy i dlatego nie musimy mówić, czego chcemy. Zakładamy, że zrobią to czego chcemy, bo przecież tak świetnie nas znają. Jeśli nie zrobią tego co założyliśmy, czujemy się wielce urażeni i mówimy: “powinieneś był wiedzieć”.

Kolejny przykład: postanawiasz wyjść za mąż i zakładasz, że Twój partner postrzega małżeństwo w ten sam sposób co Ty. Potem żyjecie razem i stwierdzasz, że nie jest to prawdą. Powoduje to mnóstwo napięć, ale Ty nadal nie próbujesz wyjaśnić swego stanowiska wobec małżeństwa. Mąż wraca z pracy do domu, żona jest wściekła, a on nie wie dlaczego. Być może dlatego, że żona założyła coś z góry. Nie mówiąc mu czego pragnie, z góry zakłada, że zna ją tak dobrze, że wie czego ona chce, jak gdyby mógł czytać w jej myślach. Złości się, ponieważ mąż nie spełnia jej oczekiwań. Zakładanie czegoś z góry, prowadzi do wielu kłótni, trudności i mnóstwa nieporozumień z ludźmi, których podobno kochamy.

W każdej relacji możemy zrobić założenie, że inni wiedzą co myślimy i że nie musimy mówić, czego chcemy. Zrobią to, czego chcemy, ponieważ tak dobrze nas znają. Jeśli nie zrobią tego, czego chcemy, co założyliśmy, że powinni byli zrobić, czujemy się dotknięci i myślimy -“jak mogłeś to zrobić? Powinieneś wiedzieć”. Powtórzmy – zakładamy, że druga osoba wie, czego chcemy. Powstaje z tego cały dramat, ponieważ zrobiwszy jedno założenie, mnożymy na jego podstawie kolejne.

To bardzo interesujące jak działa ludzki umysł. Aby poczuć się bezpiecznie, potrzebujemy uzasadnienia, wyjaśnienia i zrozumienia wszystkiego. Mamy miliony pytań czekających na odpowiedzi, ponieważ myślący umysł nie potrafi wyjaśnić tak wielu spraw. Nie jest dla nas istotne, czy odpowiedź jest prawidłowa, sama tylko odpowiedź sprawia, że czujemy się bezpiecznie. To dlatego snujemy przypuszczenia.

Jeśli inni o czymś nam mówią – my na tej podstawie snujemy przypuszczenia, a jeśli nam nie mówią, tez snujemy przypuszczenia, by zaspokoić naszą potrzebę informacji i zastąpić w ten sposób potrzebę porozumiewania się. Nawet gdy słyszymy coś, czego nie rozumiemy, wysnuwamy przypuszczenia co do znaczenia tego, co usłyszeliśmy, a następnie wierzymy w nie. Wysnuwamy wiele rozmaitych przypuszczeń, ponieważ nie mamy odwagi, by pytać.

Zwykle bardzo prędko i nieświadomie zakładamy coś z góry, ponieważ takie właśnie wzory porozumiewania się posiadamy. Przyjęliśmy, że zadawanie pytań nie jest bezpieczne, że jeśli ludzie nas kochają, powinni wiedzieć, czego chcemy lub co czujemy. Gdy wierzymy w coś, co zakładamy, jesteśmy tak pewni swojej racji, ze bronimy naszego stanowiska nawet za cenę zniszczenia związków.

Zakładamy, że każdy postrzega życie w ten sposób, co my. Wydaje nam się, że inni myślą tak, jak my myślimy, czują to, co my czujemy, osądzają tak, jak my osądzamy i krzywdzą w sposób, w jaki my krzywdzimy. To największe założenie, jakie robią ludzie. To właśnie z jego powodu boimy się być sobą wśród innych. Ponieważ myślimy, że każdy nas osądzi, ukaże, skrzywdzi i obwini tak, jak my robimy to względem siebie. Zatem, jeszcze zanim inni mają okazję by nas odrzucić, my już odrzucamy siebie. Oto w jaki sposób działa ludzki umysł.

Robimy także założenia dotyczące nas samych, co wywołuje wiele wewnętrznych konfliktów. “Myślę, że dam radę to zrobić” – zakładasz na przykład, a potem odkrywasz, że nie jesteś w stanie. Przeceniasz lub niedoceniasz siebie, ponieważ nie poświęciłeś dość czasu na zadanie sobie pytań i poszukanie odpowiedzi. Być może trzeba, żebyś zebrał więcej informacji o danej sytuacji. A może powinieneś przestać się okłamywać co do tego, czego naprawdę pragniesz.

Często gdy wiążesz się z kimś, kogo lubisz, musisz uzasadnić, dlaczego lubisz tę osobę. Widzisz tylko to, co chcesz widzieć i odmawiasz zobaczenia tego, czego nie lubisz w tej osobie. Okłamujesz siebie tylko po to, by móc przyznać sobie rację. Potem z góry coś zakładasz, a jedno z tych założeń brzmi: “moja miłość zmieni tę osobę”. Ale nie jest to prawdą. Twoja miłość nie zmieni nikogo. Jeśli inni się zmieniają, to dlatego, że chcą się zmienić, a nie dlatego, że Ty możesz ich zmienić. Potem coś się między wami wydarza i czujesz się zraniony. Nagle dostrzegasz to, czego nie chciałeś widzieć przedtem, ale teraz jest ; to znacznie bardziej uwypuklone, za sprawą Twej emocjonalnej trucizny. Teraz czujesz, że musisz \ uzasadnić swój emocjonalny ból i obwinić drugą osobę za swoje własne wybory.

Nie musimy uzasadniać miłości miłość jest lub jej nie ma. Prawdziwa miłość akceptuje innych ludzi takimi, jakimi są, nie próbując ich zmieniać. Jeśli próbujemy zmieniać innych ludzi, oznacza to, że nie lubimy ich naprawdę. Oczywiście, gdy decydujesz się z kimś żyć, jeśli zawierasz tę umowę, zawsze będzie lepiej zawrzeć ją z kimś, kto jest dokładnie taki, jaki chcesz, żeby był. Znajdź kogoś, kogo nie będziesz musiał wcale zmieniać. To znacznie prostsze, znaleźć kogoś, kto już jest taki jaki chcesz, żeby był, niż zmieniać go. Także ta osoba musi kochać Cię takim, jakim jesteś, by nie musiała Cię wcale zmieniać. Po co więc być z kimś, jeśli nie jesteś taką osobą, jaką ten ktoś chce, żebyś był?

Musimy być tym, czym jesteśmy, byśmy nie musieli pokazywać fałszywego oblicza, jeśli kochasz mnie takim, jakim jestem – “w porządku, weź mnie”. Jeśli nie kochasz mnie takim, jakim jestem — “w porządku, pa-pa, znajdź kogoś innego”. Może brzmi to brutalnie, ale taki sposób porozumiewania się oznacza, że nasze osobiste umowy z innymi są jasne i bez skazy.

Tylko wyobraź sobie dzień, w którym przestaniesz zakładać cokolwiek z góry – w odniesieniu do swego partnera i wreszcie do każdej osoby w Twoim życiu. Twój sposób porozumiewania się ulegnie całkowitej zmianie, a Twoje związki już nie ucierpią z powodu konfliktów wywołanych błędnymi przypuszczeniami.

Sposób na powstrzymanie się od zakładania czegoś z góry, to zadawanie pytań. Upewnij się, ze porozumiewasz się jasno. Jeśli nie rozumiesz – pytaj. Miej odwagę zadawać pytania, dopóki nie uzyskasz pełnej jasności, a nawet wtedy nie zakładaj, że wiesz już wszystko, można wiedzieć o danej sytuacji. Kiedy usłyszysz odpowiedź, nie będziesz musiał nic przypuszczać, bo poznasz prawdę.

Wydobądź również z siebie głos, by prosić o to, czego pragniesz. Każdy ma prawo powiedzieć Ci “tak” lub “nie”, ale Ty masz zawsze prawo zapytać. Podobnie, każdy ma prawo zapytać Ciebie, a Ty masz prawo powiedzieć “tak” lub “nie”.

Jeśli czegoś nie rozumiesz, lepiej będzie dla Ciebie zapytać niż snuć przypuszczenia. W dniu, w którym przestaniesz zakładać z góry, zaczniesz porozumiewać się jasno i zrozumiale, wolny od emocjonalnej trucizny. Gdy zaprzestaniesz zakładać cokolwiek z góry, Twoje słowo stanie się nieskazitelne.

Dzięki jasnemu porozumiewaniu się, wszystkie Twoje relacje ulegną zmianie, nie tylko te z Twoim partnerem, ale z wszystkimi ludźmi. Nie będziesz miał potrzeby robienia założeń, bo wszystko będzie jasne. To jest to, czego ja chcę, to jest to, czego Ty chcesz. Jeśli porozumiewamy się w ten sposób, nasze słowo staje się nieskazitelne. Gdyby wszyscy ludzie potrafili porozumiewać się w ten sposób – aby ich słowa były bez skazy – nie byłoby wojen, przemocy i nieporozumień. Wszystkie problemy ludzi zostałyby rozwiązane, gdybyśmy dobrze i jasno porozumiewali się.

Oto więc Trzecia Umowa: Nie zakładaj nic z góry. Łatwo to powiedzieć, ale rozumiem, że trudno zrobić. To takie trudne, ponieważ zwykle robimy coś wręcz odwrotnego. Posiadamy wiele nawyków i przyzwyczajeń, których nawet nie jesteśmy świadomi. Pierwszym krokiem, jest zyskanie świadomości tych nawyków i zrozumienie wagi Trzeciej Umowy. Jednak zrozumienie jej wagi nie wystarczy. Informacja czy pojęcie, stanowią tylko ziarno zasiane w Twym umyśle. To, co rzeczywiście przyniesie zmiany -to działanie. Ciągłe podejmowanie działań jest tym, co wzmocni Twoją wolę, tym, co pobudza ziarno do wzrostu i daje solidną podstawę dla rozwoju nowych nawyków. Po wielu powtórkach te trzy umowy staną się Twą drugą naturą, i zobaczysz, jak magia Twojego słowa przekształca Cię ze złego czarnoksiężnika w dobrego.

Dobry czarnoksiężnik używa słowa po to, by tworzyć, dawać, dzielić się i kochać. Wprowadzając tę jedną umowę w nawyk, sprawisz, że Twoje życie całkowicie się odmieni.

Kiedy dokonasz przemiany całego swego snu, w Twoim życiu dokonają się czary. To, czego potrzebujesz, przyjdzie Ci łatwo, ponieważ duch będzie swobodnie Cię przenikał. Oto doskonałość woli, doskonałość ducha, doskonałość miłości, doskonałość wdzięczności i doskonałość życia. Oto cel Tolteków. Oto ścieżka do osobistej wolności.

Cztery umowy Tolteków, don Miguel Ruiz

Adres

Sokolnicza 34/38 Gabinet 8
Wroclaw
53-660

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 09:00 - 21:00
Wtorek 09:00 - 21:00
Środa 09:00 - 21:00
Czwartek 09:00 - 21:00
Piątek 09:00 - 21:00
Sobota 10:00 - 21:00

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Cuda Poprzez Theta Healing umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram