
20/07/2025
„(…) - Czym jest bierna agresja?
- To taki sposób funkcjonowania w relacji z drugą osobą, w którym przekazujemy treści atakujące, poniżające, dyskwalifikujące czy wrogie tak, że wydaje się, jakby ich nie było. Kiedy zareagujemy na nią słowami: „Byłaś (czy byłeś) wobec mnie agresywny (czy agresywna), taka osoba zwykle odpowie: „Kiedy? Pokaż mi, kiedy?”. Gdybyśmy się wdali z analizę wypowiedzianych przez nią słów, w każdym momencie może się wybronić, mówiąc: „Słuchaj, to, że ty widzisz w tym agresję, to twój problem”, podczas gdy jej zachowanie jest agresywne.(…) Istotą biernej agresji będzie to, że nie da się w żaden sposób pokazać, że to, co ktoś robi, jest agresywne (…)
- (…) jak rozpoznać bierną agresję i nie dać sobie wmówić, że „źle” czuję?
- Chodzi przede wszystkim o samoświadomość.(…) jeśli czujemy oparcie w swoim rozpoznaniu świata – nie jest tak, że inni ciągle nam mówią, że się mylimy – najważniejsze jest zaufanie do siebie, do tego, co czujemy. Po drugie, jest coś takiego jak społeczny dowód słuszności – nasi najbliżsi też ją widzą, bo bierną agresję dość dobrze widać.(…) Być może wystarczy nie dać się w to wciągnąć. Stosować metodę zdartej płyty, odpowiadać zdawkowo (…) Ograniczyć reakcje do minimum.(…)
Gdy reagujemy złością na bierną agresję, wychodzi na to, że złościmy się bez powodu i że to my jesteśmy agresywni. Przecież ta osoba jest niewinna, ona tylko głębiej odetchnęła, a my ją atakujemy.(…) Poprzez bierną agresję wywołuje złość bliskich, a potem ich za to oskarża (…) to wzmacnia metabolizm agresji wewnętrznej, pomaga rozładować własną złość.(…)
Postawiłbym hipotezę, że z jakiegoś powodu ten człowiek musi tak się zachowywać, może nawet przez całe życie. To mogą być osoby, które wytworzyły w dzieciństwie sposób funkcjonowania na bycie ofiarą, bo tylko tak mogły zyskać uwagę czy wsparcie. W innym przypadku musiały sobie ze wszystkim radzić i jeszcze zajmować rodzicami. Mogą więc przyjmować tożsamość ofiary również w dorosłym życiu, bo nauczyły się, że to skuteczna metoda, żeby coś dostać.(…) To jest korzyść z bycia ofiarą, bo bycie nią ma szereg negatywnych następstw. To nie jest komfortowa pozycja życiowa. Nie jest tak, że taki ktoś zrobi nas w konia i będzie się z tego cieszyć. Taka osoba ma zwykle bardzo trudny świat wewnętrzny, głównie cierpi, bo nie radzi sobie z różnymi rzeczami. Jednak bycie ofiarą jest strategią, w której można coś zyskać. Rzeczywiście, ten kto jest najsłabszy, najbardziej poszkodowany czy wrażliwy, może liczyć na wsparcie społeczne. To jest, co do zasady, bardzo dobry mechanizm społeczny. Są osoby, które wchodzą w tę rolę od dziecka, bo tak się ułożyło ich życie rozwojowe. W dorosłości mogą być – jak mówi Christopfer Bollas, brytyjski psychoanalityk – tymi, które roszczą sobie pretensje do parkowania na miejscach dla osób z niepełnosprawnościami, mimo że niepełnosprawne nie są.(…) Sytuację, którą pani przeżywa jako kradzież, ona będzie przeżywała z pozycji ofiary – wzięłam, bo musiałam. Ma taki motyw wewnętrzny, który podpowiada jej konieczność znajdowania argumentów na swoją korzyść – cała inteligencja i doświadczenie życiowe takiego człowieka jest w to włączone – więc znajdzie ich bez liku. Nie ma co liczyć na zmianę, gdy jest to tak nasilone, ale to pozwala mitygować zaangażowanie. Wiedząc, że rozsiadła się w roli ofiary i będzie w niej umoszczona, wiem, że jeśli zaangażuję się w relację, rodzaj wdzięczności będzie umiarkowany. Taka jest jej konstrukcja. Ona uważa, że ja czy my jesteśmy ręką, za pomocą której los jej słusznie wynagradza jakieś trudności. Na przykład, skoro ma chore dziecko, inni mają moralny obowiązek ją wspierać.
Zwykle, jeśli komuś pomagam, ta osoba wie, że mam swoje ograniczenie i nie będę mógł pomagać jej bez końca. Jeśli przychodzi moment zmęczenia albo czuję, że pomogłem i gdzie indziej kieruję swoją uwagę, osoba wchodzącą w rolę ofiary może okazać zaskoczenie, bo traktowała moją pomoc jako coś oczywistego.(…) Dlatego konieczne jest postawienie wyraźnych granic (…) Jednak w relacji z osobą wchodzącą w rolę ofiary konsekwencje postawienia granic mogą być bardzo nieprzyjemne. Może być tak, że innym będzie mówione, jacy jesteśmy niemoralni, a rzeczywistość będzie przedstawiana w sposób odmienny od faktycznego.(…) Co zrobić, gdy ktoś zaczyna nas obgadywać, a sam umościł się w pozycji ofiary? To trudne, bo gdy jest się ofiarą, to tak zwane „słuszne oburzenie” pozwala na wszystko. Można obgadywać, atakować i niezmiennie pozostać ofiarą.(…)
Stawianie granic sprawia, że osoba działająca w taki sposób, może się nauczyć, że z nami się tak nie da. Może z innymi tak, ale z nami nie.
Ale – jak oboje wiemy – jest możliwe, że nic się nie zmieni.(…) Kluczowa jest tu wiara, że jest szansa na zmianę sytuacji. Część z nas została tak ukształtowana, że nie miała okazji nabyć wiary w swoje sprawstwo.(…) To, że nie zmieni się charakter drugiej osoby, to być może prawidłowe rozpoznanie rzeczywistości. Ale to, że w żaden sposób nie mogę zmienić swojej sytuacji, adekwatnym już nie jest.(…)”
„KIEDY JEST SIĘ OFIARĄ, Z DEFINICJI NIE JEST SIĘ SPRAWCĄ. ROZMOWA O BIERNEJ AGRESJI.”
https://oko.press/kiedy-jest-sie-ofiara-z-definicji-nie-jest-sie-sprawca-rozmowa-o-biernej-agresji?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR3MpQZkKZSCDrtpWJ8IpeOObuln2c-5Dm0Fsy-lbHre20jWW2wYaY2fEYo_aem_GlT5FZiUY4hs97Z-SugLXQ