10/04/2025
Orzeł doradził kobiecie, jak najlepiej wychować dzieci.
— Czy wszystko w porządku, ludzka matko? — zapytał orzeł.
Kobieta, zaskoczona, spojrzała na niego uważnie.
— Boję się. Moje dziecko wkrótce się urodzi, a ja mam tyle wątpliwości. Chcę dać mu wszystko, co najlepsze, sprawić, by jego życie było łatwe i piękne. Ale skąd mam wiedzieć, czy wychowuję je dobrze?
Orzeł przyjrzał się kobiecie i usiadł blisko niej.
— Wychowanie dziecka nie jest łatwe. Nie chodzi o to, by wszystko było wygodne. Wręcz przeciwnie. Gdy moje pisklęta się rodzą, gniazdo jest miękkie, wyłożone puchem i delikatnymi gałązkami. To miejsce, gdzie mogą odpocząć i czuć się bezpiecznie. Ale gdy nadchodzi czas, by nauczyły się samodzielności, usuwam wszystko to, co miękkie. Zostawiam tylko kolce.
Kobieta zmarszczyła brwi, zdezorientowana.
— Kolce? Dlaczego tak utrudniasz im życie?
Orzeł spojrzał na nią poważnie.
— Bo kolce powodują dyskomfort. A ten dyskomfort jest konieczny. Pisklęta nie mogą po prostu czekać, aż wszystko zostanie im podane. Kolce zmuszają je do szukania lepszego miejsca, do wzrastania. Wygoda niczego ich nie nauczy.
Kobieta zastanowiła się nad słowami orła, ale nadal miała wątpliwości.
— A co robisz, gdy spadają? — zapytała z zaciekawieniem.
Orzeł odpowiedział:
— Wypycham je w powietrze. Na początku spadają, bo wiatr jest dla nich zbyt silny. Ale wtedy łapię je w moje szpony i znowu wyrzucam. Raz za razem, aż nauczą się latać samodzielnie. A kiedy już to zrobią? Odchodzę. Nie pomagam im więcej.
Kobieta spojrzała na orła szeroko otwartymi oczami, wciąż nie do końca rozumiejąc.
— Nie pozwalam na zależność — kontynuował orzeł. — Moje dzieci muszą nauczyć się latać, muszą nauczyć się być silne. Życie nie polega na trzymaniu ich przez cały czas w bezpiecznym gnieździe. Jeśli będę je zbyt długo chronić, nigdy niczego się nie nauczą. One muszą odnaleźć własną drogę, a ja wiem, że to zrobią.
Kobieta wzięła głęboki oddech.
— Więc powinnam pozwolić mojemu dziecku trochę cierpieć? — zapytała z niepokojem.
Orzeł skinął głową.
— To nie cierpienie. To nauka. I choć może cię to boleć, ludzka matko, najlepsze, co możesz zrobić, to nauczyć je, jak być silnym. Nie zatrzymuj go, nie rozpieszczaj go bez przerwy. Naucz je latać.
Kobieta pogładziła swój brzuch, spojrzała na orła przez dłuższą chwilę i z lekkim uśmiechem pożegnała się z nim.
— Dziękuję, matko orle — wyszeptała, odchodząc. — Twoje rady są bezcenne.
Ruszyła w dalszą drogę, gotowa być matką, której jej dziecko potrzebowało: stanowczą, odważną, taką, która nauczy je latać.
Jeśli chcesz, by twoje dziecko wzleciało wysoko… nie rób wszystkiego za nie. Nie trzymaj go w gnieździe pełnym wygody. Orły wypychają swoje pisklęta z gniazda, pozwalają im mierzyć się z kolcami, bo wiedzą, że tylko tak nauczą się latać.
Nie bój się patrzeć, jak upadają. Ty, jak orzeł, będziesz tam, by je podnieść, ale nie trzymaj ich wiecznie pod swoimi skrzydłami. Pozwól im zmierzyć się z wiatrem. Pozwól im nauczyć się siły.
Prawdziwa miłość to nie ochrona przed wszystkim, ale nauka latania – nawet jeśli oznacza to pozwolenie na upadek. Pozwól im odnaleźć własną drogę, nawet jeśli będą się potykać.
~ Corazon de Mama