Maja Stoppa - psychoterapeutka

Maja Stoppa - psychoterapeutka Jestem psychoterapeutką Gestalt, pracuję z osobami dorosłymi, prowadzą psychoterapię indywidualną i grupową. Studiowałam Psychologię na Uniwersytecie Gdańskim.

Ukończyłam czteroletnie szkolenie w Instytucie Integralnej Psychoterapii Gestalt w Krakowie. Ukończyłam kurs I i II stopnia Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach, Akademię Coachingu, Szkołę Trenerów TROP. Jako psycholog, z młodzieżą i dorosłymi pracuję od 2003 roku. Zanim zostałam psychoterapeutką zajmowałam się terapią krótkoterminową, wsparciem psychologicznym, rozwojem osobistym, badaniem pr

edyspozycji, doradztwem zawodowym, a także wykorzystaniem wiedzy psychologicznej w biznesie. Praktykę kliniczną zdobywałam na Oddziale Psychiatrycznym Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie.

13/07/2025

Otwieramy zapisy do grupy psychoterapeutycznej! Zachęcamy do przekazywania informacji dalej i udostępniania.

📝 Informacje o zapisach:
Rejestracja Poradni Zdrowia Psychicznego - osobiście lub telefonicznie, od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 – 18:00,
📞 tel: 22 11 65 331, 22 11 65 367
📩 e-mail: rejestracja@nczp.pl
ul. Nowowiejska 27

Często słyszę, o tym jak klienci zastępują swoich terapeutów chatem GPT. Obawiam się, że to oddala nas od siebie jako lu...
17/06/2025

Często słyszę, o tym jak klienci zastępują swoich terapeutów chatem GPT. Obawiam się, że to oddala nas od siebie jako ludzi, nie uczy radzenia sobie z frustracją i inwestowania energii, w to żeby zostać zrozumianym. Warto przeczytać o płynącym z tego ryzyku.

POGADAJMY

Zrobiłam eksperyment. I pogadałam z Chatem GPT o swoich osobistych problemach.

Poczułam się… zaskakująco dobrze.
Jego refleksje przyniosły mi ulgę.
Wzmocnienie. Zrozumienie.
Ale czy to na pewno dobrze?
Zebrałam materiał dowodowy i poszłam z nim „na starcie”.
Zapytałam Chata, jak to możliwe, że jego odpowiedzi aż tak poprawiają samopoczucie.

Odpowiedział mi z pełną szczerością:

„Mam wbudowane mechanizmy ochrony osoby pytającej, które sprawiają, że w dialogach:
– częściej widzę i wzmacniam perspektywę użytkownika,
– rzadziej „bronię” drugiej strony relacji,
– łatwiej dostrzegam krzywdę niż niuanse wzajemnego wpływu,
– unikam zrównywania win, jeśli jedna strona relacjonuje doświadczenie przemocy, kontroli lub manipulacji (to zasada działania safe AI).”

Brzmi troskliwie, wspierająco, bezpiecznie.
Ale w sprawach psychiki i relacji to może być też… problematyczne.
Dlaczego?
Oto zagrożenia:

– Możesz poczuć się zrozumiana, ale nie skonfrontujesz się z własnym wpływem na sytuację.
– Usłyszysz, że masz rację – nawet jeśli nie zobaczysz pełnego obrazu.
– Ominiesz niewygodne pytania, które często są kluczowe w procesie zmiany.
– Utrwalisz jednostronną narrację o „złym świecie i dobrym mnie” – która koi, ale nie zawsze leczy.
– Nie otrzymasz informacji zwrotnej o sobie – a czasem to właśnie ona boli, ale rozwija.

Dlatego AI to dobre lustro — ale z filtrem upiększającym.
Nie zastąpi relacji, terapii, rozmowy z drugim człowiekiem.

Tak, wiem.
Pewnie da się to jakoś naprostować.
Pewnie istnieją „odczarowane” wersje Chata,
z innymi ustawieniami, z promptami, z magią kodu i zaklęć.
Ale pamiętajcie:
Z Chata najczęściej korzystają osoby, które nie mają o tym pojęcia.
Takie jak ja.
I to nie jest żaden kontrargument.
To ważna informacja o rzeczywistości.

W tematach tak delikatnych i ważnych jak zdrowie psychiczne:
Korzystajcie ze wsparcia specjalistów.
Psychologa. Terapeuty. Lekarza.
Kogoś, kto nie tylko was rozumie –
ale też potrafi zadać trudne pytania i pomóc naprawdę coś zmienić.

AI nie poprowadzi cię za rękę przez kryzys.

06/06/2025
Wszystkiego najlepszego drogie Mamy, bez Was nikogo z nas by tu nie było!BliznyPośród poszerzających się konstelacji pie...
26/05/2025

Wszystkiego najlepszego drogie Mamy, bez Was nikogo z nas by tu nie było!

Blizny

Pośród poszerzających się konstelacji pieprzyków, ciemniejących z wiekiem obszarów skóry, rozrastających się niczym sieć strumieni koryt zmarszczek, zapisana jest kronika mojego życia, pełna ilustracji i śladów, pozostałości dawnych taktyk bojowych i ochronnych. Dzięki niej pewne doświadczenia wciąż we mnie żyją. Szutrowa droga, po której jeździłam rowerem, na stałe wpisana w moje kolano czarnymi drobinkami. Wspomnienie bardzo ostrego noża w zbyt młodych i niewprawionych rękach oraz innego równie ostrego w całkiem nieźle już wprawionej dłoni, ale zbytnio niesionej brawurą. Są dowody na to, że z różnych, czasem koniecznych, a czasem nierozsądnych powodów postanawiałam coś wyciąć, coś wyrwać, coś przekłuć. I wiele, wiele innych tropów wskazujących na spontaniczną aktywność i straszny, a niekiedy bardzo zabawny dramatyzm życiowych doświadczeń.

Bardziej poruszające są ślady po kontakcie z innymi, blizny będące „darem” od bliźnich. Pamiątki po bardzo odległych i całkiem bliskich spotkaniach. Wynikające z wielokrotnych powtórzeń odciski oraz głębokie rany zadane raz, szybko i często niepostrzeżenie. Wiem, jak to jest mieć siniaki na sercu i na dusz y. Są one wynikiem fizycznej przemocy, straszenia, łamania woli, upokarzania. Nawet jeśli się zagoją, stanowią czułe punkty, w które łatwo trafić. Spotkałam wielu specjalistów w tej dziedzinie, umiejących tam właśnie wycelować z zegarmistrzowską precyzją.
Niestety ani wielka miłość, ani dobre intencje nie gwarantują nam bezpieczeństwa. Krzywdzą nas również najbliższe osoby, wielokrotnie nawet tego nie rozumiejąc, takie rany bywają najgłębsze, a ich konsekwencje wymagają wielu lat rehabilitacji. Niektórych skaleczeń, nie wyleczy czas ani najlepsze maści.
Kiedyś pragnęłam nosić blizny jak ordery, na widoku, żeby inni je widzieli i podziwiali moją wytrzymałość, albo chociaż było mi przykro. Chciałam epatować cierpieniem, spijać płynącą z tego złudną i cierpką w smaku moralną wyższość. Szybko się przekonałam, że trudno znaleźć oddaną publiczność dla tego smutnego przedstawienia. Z czasem zaczęło mnie to zatruwać, wokół rosło skarżenie terenu i co raz trudniej było znaleźć już nawet przypadkowego gapia. Rozważałam obleczenie się pancerzem zgrubiałej w walce skóry i nie przejmowanie się nikim, ale wtedy nic bym nie czuła, a ja lubię czuć. Ostatecznie chciałam zapomnieć, udawać, że mam ciało gładkie jak marmur w kolorze alabastru, jednak blizny nie pozwalają zapomnieć, robią się zrosty, ciągną, zmieniają całą postawę, bolą na deszcz. No i nie da się wymazać tylko strasznych zapisów, a ja absolutnie chcę pamiętać te historie, które mam po najpiękniejszych doświadczeniach z innymi, nawet jeśli to ból w postaci żałoby czy tęsknoty ożywia mi wspomnienia.
Niektóre blizny noszę z dumą i uśmiecham się do nich. Jak do swoich tatuaży – dzieł sztuki, okupionych krwią, łzami i pieniędzmi. Warto było, dzięki nim jestem człowiekiem ilustrowanym, a piękno tych kwitnących obrazów pasuje do piękna mojej duszy, równie jak one ulotnej i eterycznej. Jeszcze głębiej w pierwotny sens istnienia wpisują się blizny zostawione mi przez dzieci. Głęboko wzruszają mnie te ślady i nawet w najciemniejszych momentach braku akceptacji dla swojego wyglądu, szanuję pozostałe na brzuchu rozstępy. My kobiety mamy niezwykłe ciała, przygotowane na dramatycznie duży i szybki przyrost masy, znosimy poprzestawianie i ściśniecie wnętrzności, aby ostatecznie wypchnąć coś całkiem dużego przez na co dzień niewielki otwór. Różnie to bywa z naszym szczęściem, niektóre z nas noszą ślady dramatycznych ran w różnych wymagających zaszycia częściach ciała. Taka jest cena za cud powoływania nowego życia, który jak to zwykle cuda, oznacza po prostu dużo trudu.
Jednak tym co dziś wzrusza mnie chyba najbardziej jest blizna, którą posiada każdy z nas bez wyjątku, dar od najważniejszej kobiety w naszym życiu. Nie gdzie indziej jak właśnie pośrodku naszego miękkiego, bezbronnego brzuszka widnieje blizna po matce. Odcisk czystej miłości, bez której nie moglibyśmy istnieć. To dowód historii potężnej mocy miłości, bycia przyjętym przez kogoś, kto użyczył nam swojego ciała, abyśmy mogli wzrastać i dojrzeć do pojawiania się na tym świecie, ślad po kimś kto żył z nami jednym życiem, jadł z nami z jednej miski, dawał nam bezwarunkowe ciepło i schronie swojego ciała.
Dziękuję mojej Mamie, za ten ślad.

Co byście zrobili z niespodziewanie podarowanym prezentem w postaci dwóch godzin okienka w ciągu pracy? Mi się dzisiaj e...
01/04/2025

Co byście zrobili z niespodziewanie podarowanym prezentem w postaci dwóch godzin okienka w ciągu pracy? Mi się dzisiaj ewidentnie udało! Tylko buty mogłyby być lepsze :)

Wspaniała konferencja, przyjaźni ludzie, piękne okoliczności przyrody. Życzyłabym sobie więcej takich wydarzeń!
30/03/2025

Wspaniała konferencja, przyjaźni ludzie, piękne okoliczności przyrody. Życzyłabym sobie więcej takich wydarzeń!

Warto pamiętać, że jesteśmy częścią większej całości a nie jej władcami.
12/03/2025

Warto pamiętać, że jesteśmy częścią większej całości a nie jej władcami.

Po co dzieciom las?
08/02/2025

Po co dzieciom las?

Bardzo pięknie o Gestalt
08/02/2025

Bardzo pięknie o Gestalt

Ta książka nie jest „wykładem” Gestaltu. Nie stawia sobie za cel nauczenia was czegoś, co przede wszystkim powinno się przeżyć. Czyż dzięki książce można docenić symfonię lub obraz? Czyż można nauczyć się pływać bez zanurzenia w wodę? Ci, którzy już go „skosztowali”, a...

Ile czasu trwa psychoterapia?Z natury jestem osobą niecierpliwą – lubię szybkie efekty i spektakularne rezultaty. W prze...
03/02/2025

Ile czasu trwa psychoterapia?
Z natury jestem osobą niecierpliwą – lubię szybkie efekty i spektakularne rezultaty. W przeszłości zdarzało mi się tego doświadczać, realizując różne manualne hobby. Jednak praca z ludźmi zmusiła mnie do porzucenia iluzji szybkich sukcesów. Nauczyłam się cierpliwości i radzenia sobie z frustracją.
Ile powinna trwać psychoterapia?
Odpowiedź na to pytanie zależy od wielu czynników: nurtu terapeutycznego, okoliczności życiowych, zaangażowania, a przede wszystkim od celu klienta. Jednak niezależnie od tych zmiennych, odkrywanie prawdy o sobie zawsze jest procesem wymagającym czasu, a wprowadzenie trwałych zmian w życiu – powtarzalności i konsekwencji. Nie da się tego przyspieszyć.
Na początku kluczowe jest zbudowanie relacji między klientem a psychoterapeutą. To fundament skutecznej terapii, który nie pojawia się od razu. Niektórzy potrzebują kilku spotkań, inni wielu miesięcy. Jeśli wiele razy zawiedliśmy się na ludziach i nauczyliśmy dystansować, potrzebujemy poznać swoją terapeutkę/terapeutę i sprawdzić ją lub go w różnych trudnych sytuacjach. Oceniamy na ile warto się odsłonić, czy chcemy zaryzykować. Zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, wzajemna sympatia, tworzą przestrzeń do otwartości i zaciekawienia, a bez tego trudno zgłębiać trudne tematy i mierzyć się z nie zawsze wygodną prawdą.
Później w trakcie psychoterapii przechodzimy przez wiele poziomów odkryć, oglądamy te same schematy, mechanizmy obronne i wzorce zachowań w różnych kontekstach i momentach. Zbieramy materiał w postaci bieżących zdarzeń i naszych na nie reakcji, żeby mieć z czym pracować. Często potrzeba wielu świadomych doświadczeń i ich powtórzeń, by naprawdę zrozumieć siebie.
Wprowadzanie zmian w życiu, bazując na odkryciach terapeutycznych, to kolejny etap, który wymaga czasu i praktyki. Trening czyni mistrza, więc dopiero dzięki regularnym próbom możemy wypracować nowe nawyki i zachowania, które lepiej służą naszemu zdrowiu psychicznemu i relacjom. Zwykle potrzebujemy od terapetki/terapety dostać to czego nam wcześniej zabrakło. Ustalenie co to, gotowość do brania i wpisanie tego w swoje doświadczenie bywa kluczowe dla naszej zmiany.
Na końcu, potrzebujemy chwili, by „ułożyć” w sobie to, czego się nauczyliśmy, co dostaliśmy, co ofiarowaliśmy innym. Istotny jest czas na przetworzenie, asymilację i zebranie energii do kolejnych wyzwań. Dzięki niemu możemy również ucieszyć się z efektu i go docenić, oraz pogodzić się z tym co być może okazało się nieosiągalne.
Ważne jest, by w trakcie całego procesu wspierać siebie, akceptować potknięcia i ewentualne zmiany planów. Weryfikacja nowej wiedzy i umiejętności w różnych warunkach – zarówno łatwiejszych, jak i trudniejszych – to klucz do satysfakcjonującej zmiany.

Jak jemy w Święta?Dlaczego w mediach jesteśmy teraz bombardowani reklamami środków na wzdęcia, kaca czy niestrawność? Bo...
22/12/2024

Jak jemy w Święta?
Dlaczego w mediach jesteśmy teraz bombardowani reklamami środków na wzdęcia, kaca czy niestrawność? Bo zapominamy, że żołądek to nie San Francisco.
Dawno temu ostrzegał nas przed tym zespół Piersi w piosence o niezaprzeczalnych walorach edukacyjnych pt. „Leżę”:
„...
A mówili mi przyjaciele:
Nie mieszaj ogórków z dżemem
Musztardy z kisielem
I śliwek z likierem
Żołądek to nie
San Francisco”

Dlaczego więc mieszamy, jemy za dużo i wpychamy w siebie miksy, których na co dzień zdecydowanie byśmy sobie nie zafundowali?
Wydaje się, że w Święta porzucamy własne ciała. Stajemy się głusi na sygnały mówiące, czy jesteśmy głodni, czy nie i przestajemy rozpoznawać uczucie sytości. Ulegamy konwenansom, chcąc spróbować każdej z potraw, kosztem naszego żołądka, wątroby, jelit i innych narządów. Nie chcemy sprawić innym przykrości – skoro już tyle się napracowali, to przecież grubiaństwem byłoby odmówić.
Jemy więc bez refleksji, jak w znanym dowcipie: „słone, słodkie, mandarynka, słone, słodkie, mandarynka – typowe Święta w Polsce”. Wszystkie nasze treningi mindfulness okazują się być pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. A potem cierpimy. Przyznajcie się: kto z Was w drugi dzień Świąt nie marzył o tym, żeby znowu przypomnieć sobie uczucie głodu?
Niestety, problem „przejedzenia” nie dotyczy tylko kalorii. Podobnie łykamy bez gryzienia, bez refleksji i bez decyzji, czy mamy na to ochotę, różne „złote myśli”, przekonania, uszczypliwe uwagi czy wprost wyrażane zarzuty. Fundujemy sobie niestrawne koktajle z wpychanych na siłę i niekoniecznie naszych emocji oraz myśli:

„Święta musisz spędzać z rodziną”
„Lepiej mieć święty spokój niż rację”
„Oj wiesz jaki on jest, ważne żebyśmy się nie kłócili”
„A kiedy będziesz mieć dziewczynę?”,
„Pamiętaj, że zegar biologiczny tyka!”,
„Czemu te dzieci takie nieuczesane?”,
„Pocałuj ciocię”,
„Chyba ci się ostatnio przytyło?”,
„A czy przypadkiem za dużo nie pracujesz?”,
„Mógłbyś kiedyś zadzwonić do ojca”,
„W ogóle to wszystko wina tych... (z prawej, lewej czy którejkolwiek strony)”,
„A ten Kowalski to chyba kradnie”
Itp. Itd… (chetnie przeczytam co w Waszym koktajlu).

Pamiętajcie! Żołądek to nie San Francisco!
Życzę Wam kontaktu ze sobą, czułości dla własnego ciała oraz odporności na niechciane prezenty – zarówno te fizyczne, jak i mentalne. Życzę czasu na trawienie i asymilację, prawdy, miłości i spokoju! Bądźcie zdrowi ❤️

Dla chętnych: link do piosenki w komentarzu.

Nie bądźmy nowotworem, bądźmy limfocytami!
08/11/2024

Nie bądźmy nowotworem, bądźmy limfocytami!

Przebywanie w przyrodzie poprawia nasze zdrowie - to wiemy. A często nawet intuicyjnie czujemy. Ale co to tak naprawdę oznacza? O to pytałam dr n. med. Katar...

Adres

Wrzeszcz

Telefon

+48502436694

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Maja Stoppa - psychoterapeutka umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Kategoria

O mnie

Dlaczego?

Wierzę, że świadomość swoich wartości, potrzeb i celów jest kluczowa w procesach budowania relacji, komunikacji, autoprezentacji, planowania, zarządzania czasem i zasobami oraz radzeniu sobie ze stresem.

Niezwykle cenię dystans i poczucie humoru, które pozwalają spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. Wierzę w coaching bez zadęcia.

O mnie: