23/05/2025
Czy to nie za późno, żeby się tego nauczyć?”
Słyszę to regularnie od moich dorosłych klientów – czy chodzi o głoskę R, czy o płynne, swobodne mówienie. I za każdym razem odpowiadam to samo:
Nie, kochani. Nigdy nie jest za późno.
Zdolność uczenia się mamy przez całe życie. Tak, dzieciom łatwiej – ich układ artykulacyjny szybciej się przystosowuje, nie mają jeszcze tylu obaw, wstydu, lęku przed oceną. Ale to nie znaczy, że dorośli są na straconej pozycji.
To tylko znaczy, że potrzebujemy więcej determinacji, więcej cierpliwości i trochę więcej wiary w siebie. Ale da się. I wiecie co?
Ja też to robię.
W dorosłym (bardzo dorosłym!) wieku zaczęłam się uczyć grać na skrzypcach. Tak, na tych skrzypcach – kapryśnym, wymagającym instrumencie, który nie wybacza bylejakości.
Spędziłam dziesiątki godzin na graniu.
Mam odciski na palcach i nie wyglądają zbyt instagramowo.
Chodzę spać za późno, bo „jeszcze tylko raz” muszę przećwiczyć jakiś fragment.
Słyszałam milion razy od mojej nauczycielki (pozdrawiam Cię, Ania!), że „ta ręka jest zbyt spięta”, że „to nie ten dźwięk”, że „wracamy do początku podręcznika”.
I co? I ćwiczę dalej.
Bo nie chodzi o to, żeby być perfekcyjnym od razu.
Chodzi o to, żeby po każdym upadku się podnieść, poprawić smyczek, i piłować, piłować, piłować – aż się uda.
Wam też się uda.
Ja się też ciągle uczę. I wiem jedno: mózg jest plastyczny jak plastelina – przyjmie wszystko, jeśli mu dasz szansę.
Piszę to do Was po próbie przed naszym semestralnym koncertem orkiestry smyczkowej.
Gram drugi głos i jestem z siebie dumna.
Kosztowało mnie to mnóstwo czasu i frustracji – ale nie zamieniłabym tego na nic innego.
Było warto.