14/04/2024
Juliusz Ćwieluch: Dlaczego jedni mają wzrost po traumie, a inni obniżenie?
Elżbieta Zdankiewicz- Ścigała: Na to składa się historia wcześniejszych doświadczeń człowieka. Biologia przeżywania silnego stresu. Integralność osobista. Bardzo ważne jest również to, na ile jesteśmy w stanie afirmować siebie jako osobę bezradną.
To znaczy, że dajemy sobie prawo do tego, żeby czuć się bezradnym, zagubionym. I w momencie traumy – dając sobie prawo, żeby tak się czuć – akceptujemy ten stan. Akceptujemy też wszystkie emocje, które w tej sytuacji przeżywamy. I dopiero wtedy pomalutku zaczynamy rozumieć siebie w sytuacji ekstremalnej i zaczynamy uczyć się siebie po takim doświadczeniu. Udawanie, że nic się nie wydarzyło, nie powoduje, że nic się nie wydarzyło.
Jeżeli nie jesteśmy w stanie udźwignąć cierpienia, to nasza psychika nam pomaga. Dochodzi do dysocjacji – w sytuacji bardzo silnego cierpienia wyłącza się świadomość cierpienia. A włącza się jedynie świadomość percepcyjna. Postrzeganie sytuacji. To jest tak, jakby człowiek zamrażał czucie. Albo następuje proces depersonalizacji, który polega na tym, że czujemy się tak, jakbyśmy oglądali na filmie to, co się z nami dzieje. Mamy do tego prawo, bo to jest naturalny mechanizm radzenia sobie w sytuacji ekstremalnego stresu. Stan szoku może trwać nawet kilka dni. Ale nie może trwać wiecznie.
JĆ:Z tego, co pani mówi, wynika, że jednak można się jakoś
przygotować na traumę. Suma tych małych nieszczęść, które ci
się po drodze przydarzyły i które byłeś w stanie przepracować,
powoduje, że jak przyjdzie to duże, to będzie ci łatwiej.
EZŚ: Pod warunkiem że trafnie wszedłeś w emocje, które przeżywałeś
w tych konkretnych sytuacjach. Dałeś sobie prawo naprawdę je
poczuć.
fot Daniel Mingook Kim