Katarzyna Ewa Borkowska - Holistyczny Rozwój Osobisty

Katarzyna Ewa Borkowska - Holistyczny Rozwój Osobisty Dzielę się drogą do siebie, bez lukru za to z prawdą. Bo najważniejsza podróż, to ta do własnego wnętrza. To właśnie chcę Ci ofiarować." DLACZEGO TO ROBIĘ?

O MNIE – TERAPEUTKA, TRENERKA, SPECJALISTKA PRACY Z TRAUMĄ Z POWOŁANIA
Towarzyszka w Twojej podróży

„Wierzę, że każdy człowiek ma w sobie siłę, by sięgnąć po zmianę – czasem potrzebuje tylko bezpiecznej przestrzeni i towarzysza w tej podróży." Zanim zostałam terapeutką, sama przeszłam przez ciemny las. Wiem, jak to jest czuć się zagubionym, przytłoczonym własną historią. I wiem też, że wyjście jest zawsze możliwe – czasem potrzebujemy tylko kogoś, kto poda nam latarkę i powie: 'Idziemy dalej, krok po kroku'. KWALIFIKACJE I DOŚWIADCZENIE:
- Magister pedagogiki (specjalność: resocjalizacja) – ukończone studia dały mi zrozumienie mechanizmów wykluczenia i trudnych ścieżek życiowych.
- Psychotraumatolog w trakcie certyfikacji – pracuję z traumą, wykorzystując podejście oparte na dowodach naukowych.
- Trenerka umiejętności społecznych – pomagam budować zdrowe relacje, asertywność i pewność siebie.
- Absolwentka szkoły ustawień systemowych – rozumiem wpływ rodzinnych wzorców na obecne życie.
- Ukończone studium psychologii stosowanej oraz liczne szkolenia z:
- terapii traumy (w tym pracy z PTSD),
- regulacji układu nerwowego, mindfullness
- kurs"Trzymająca Krąg"),
- interwencji kryzysowej
- jak pracować z osobą, która doświadczyła przemocy domowej
Oraz liczne konferencje z dziedziny psychologii i psychotraumatologii. JAK PRACUJĘ?
Łączę wiedzę akademicką z podejściem holistycznym. Moja praca to:
- Bezpieczna relacja – jestem tu, by słuchać bez oceny.
- Narzędzia dopasowane do Ciebie – od dialogu motywującego po techniki somatyczne.
- Empatia i konkret – znajdziesz tu zarówno wsparcie, jak i praktyczne strategie. Ponieważ widziałam, jak przemiana jest możliwa – nawet tam, gdzie wydaje się niemożliwa. Moją misją jest towarzyszenie w odkrywaniu „własnej siły i wolności”. Zapraszam Cię na konsultację – razem znajdziemy drogę do spokoju i równowagi. Katarzyna Ewa Borkowska

☎️ 606 161 098

„Zawsze istnieje możliwość pomyłki co do ludzi, których kochamy. To najgorszy błąd, jaki można popełnić”.Jonathan Carrol...
26/09/2025

„Zawsze istnieje możliwość pomyłki co do ludzi, których kochamy. To najgorszy błąd, jaki można popełnić”.

Jonathan Carroll „Dziecko na niebie”

Gdy jako dzieci wierzymy rodzicom bezgranicznie, ich słowa nie są tylko opinią ale są prawem grawitacji naszego wewnętrznego wszechświata.
To oni są pierwszymi bogami, którzy mówią: „świat jest taki” i on taki się staje.
Ich oceny są zwierciadłami, w których po raz pierwszy widzimy swoje odbicie.
Ich miłość lub jej pozór jest powietrzem, którym oddycha dusza dziecka.

Gdy w dorosłości okazuje się, że to, co serwowali, nie było miłością ale warunkową transakcją, kontrolą, zaniedbaniem czy przemocą, doznajemy nie tylko rozczarowania.
Dochodzi do kolapsu fundamentu osobowości.

Psychotraumatologia widzi w tym źródło złożonej traumy rozwojowej.
To nie jest pojedyncze wydarzenie, jak wypadek.
To jak trucizna podawana codziennie w mikroskopijnych dawkach pod płaszczykiem „troski” lub „wychowania”.
System przywiązania, biologiczny imperatyw dziecka, by kochać i być lojalnym wobec opiekunów, zostaje postawiony w sytuacji potwornego konfliktu: instynkt przetrwania każe ci ufać, ale rzeczywistość każe ci się bać.
Dziecko, by przetrwać, dokonuje niewyobrażalnego wyczynu: zaczyna kochać kata i nienawidzić samego siebie za to, że czuje ból.
Uczy się, że miłość jest nierozerwalnie połączona z cierpieniem, że bliskość rani a zaufanie jest zaproszeniem do wykorzystania.

Dlatego ta „pomyłka” z tekstu Carrolla jest tu najgłębsza i najbardziej niewybaczalna, bo nie była naszym wyborem.
Została wszczepiona w nas, zanim nauczyliśmy się mówić „nie”.
W dorosłości, gdy odkrywamy tę prawdę, nasza historia nie tyle się odsłania, co rozpada.
Wspomnienie matczynego głosu śpiewającego kołysankę jest skażone wspomnieniem jej zimnej, odpychającej dłoni.
Ojcowska duma z pierwszego kroku, zostaje zatruta goryczą późniejszych niemożliwych do spełnienia oczekiwań.

Autorefleksja w tym wypadku to proces archeologiczny na ruinach własnego „ja”.
Każda wydobyta na światło dzienne „pomyłka” np. że to nie był twój wstyd, tylko ich chora potrzeba kontroli boli jak wyrywanie drzazgi, która zrosła się z ciałem.
To pytanie: „Kim byłbym, gdybym usłyszał w dzieciństwie słowa prawdziwej miłości, a nie jej imitację?”.
To pytanie, na które nie ma odpowiedzi a które rozdziera duszę.

Największym okrucieństwem jest to, że dziecko, które w nas mieszka, nadal tam jest.
Nadal pragnie tej wyroczni.
Dorosły umysł wie już, że to złudzenie ale emocjonalny układ nerwowy wciąż szuka potwierdzenia w oczach tych, którzy pierwotnie je skrzywdzili.
To wewnętrzne rozdarcie jest istotą tej traumy: intelektualna jasność walczy z emocjonalnym głodem.

Odkrycie, że największa „pomyłka” została popełniona na nas, zanim w ogóle zrozumieliśmy, czym jest błąd, to doświadczenie żałoby po kimś, kto nigdy nie istniał po rodzicach, jakich potrzebowaliśmy i po dziecku, którym mogliśmy się stać.
To zmusza do zbudowania siebie niemal od zera na gruzach świątyni, której nigdy nie powinno się było zburzyć.

Katarzyna Ewa Borkowska

🧱Głos zza muru. O języku oporuCzujesz to? Ten ciężar, gdy masz zrobić krok naprzód. To niewidzialne pole siłowe, które s...
25/09/2025

🧱Głos zza muru. O języku oporu

Czujesz to?
Ten ciężar, gdy masz zrobić krok naprzód.
To niewidzialne pole siłowe, które spowalnia twój gest.
To pragnienie, by odłożyć wszystko na później, znaleźć milion pilniejszych spraw.
To jest opór.
I prawdopodobnie uczysz się z nim walczyć.
Traktujesz go jak wroga, lenistwo, słabość.
A co, jeśli się mylisz?

Oporu nie trzeba przełamywać.
Oporu trzeba wysłuchać.

Pomyśl o oporze nie jako o barierze ale o ostatnim desperackim liście, który wysyła do ciebie jakaś zagubiona, przestraszona część twojego „ja”.
Część, która pamięta stare rany.
Która wie, co to znaczy upaść, zostać odrzuconym, ponieść porażkę.
Ona nie chce twojej porażki.
Ona chce twojego przetrwania.
W swoim archaicznym, niedoskonałym języku, krzyczy:
„Uwaga! Niebezpieczeństwo! Zawróć!”.

Oporu nie tworzy twoja słabość.
Tworzy go twoja nadwrażliwość na ból.

Gdy masz iść na ważne spotkanie a nagle dopada cię „choroba”…
Gdy masz usiąść do projektu, który kochasz, a nagle ogarnia cię paraliż…
Zapytaj: przed czym konkretnie ta część ciebie chce cię ochronić?
Przed oceną?
Przed tym, że i tak nie będzie idealnie?
Przed bólem porażki, który pamięta sprzed lat?
Opór jest jak rodzic, który zbyt mocno ściska dziecko za rękę przed przejściem przez ulicę.
Jego intencja jest czysta bo to ochrona.
Jego metoda, ogranicza życie.

Prawdziwa walka nie toczy się z oporem ale z poczuciem winy, które on generuje.

„Znowu zwlekam.
Znowu zawiodłem.
Jestem do niczego”.
Ta wewnętrzna krytyka jest o wiele groźniejsza niż sam opór.
To ona zatruwa duszę.
Opór jest tylko symptomem, alarmem.
Karanie się za to, że alarm się włącza, to jak wybijanie szyby w samochodzie, zamiast sprawdzenia, dlaczego zapaliła się kontrolka oleju.

Co się stanie, jeśli zamiast walczyć, zaprosisz opór do rozmowy?

Gdy następnym razem poczujesz ten ciężar, zamiast odpychać go siłą woli, zatrzymaj się.
Weź głęboki oddech i zapytaj w myślach z prawdziwą ciekawością:
· „Czego się boisz?”
· „Przed czym chcesz mnie uchronić?”
· „Jaka stara rana się otwiera?”

To nie jest przyzwolenie na stagnację.
To jest akt głębokiego szacunku dla własnej psychiki.
To uznanie, że w tobie mieszka nie tylko wojownik, który chce podbijać świat, ale też wystraszone dziecko, które potrzebuje bezpieczeństwa.
Gdy dasz mu głos, gdy uznasz jego strach, dokonuje się magia.
Napięcie oporu zaczyna opadać, bo jego misja – zwrócenie twojej uwagi – została zakończona.
Nie musiał już krzyczeć murami i paraliżem. Został usłyszany.

W oporze nie chodzi o to, byś stał w miejscu. On chce, byś szedł naprzód, ale bezpieczną dla siebie drogą. Drogą, która nie będzie powtórką starej traumy.
Drogą, na której uwzględnisz wszystkie części siebie, nie tylko tę silną i ambitną, ale też tę wrażliwą i potrzebującą ochrony.

Poddanie się oporowi to uleczenie, a nie porażka. To akt zaufania do własnej wewnętrznej mądrości.

Być może najodważniejszym krokiem, jaki możesz dziś zrobić, nie jest zmuszenie się do działania za wszelką cenę.
Ale zatrzymanie się i wysłuchanie głosu zza muru. To może być początek najważniejszej podróży, podróży do środka siebie.

Katarzyna Ewa Borkowska

🤷‍♀️"Decyzja, która nie należy do gry"🙋‍♀️Czasami w środku nocy, gdy milknie zewnętrzny świat, słychać najcichszy a jedn...
24/09/2025

🤷‍♀️"Decyzja, która nie należy do gry"🙋‍♀️

Czasami w środku nocy, gdy milknie zewnętrzny świat, słychać najcichszy a jednocześnie najpotężniejszy dźwięk: bicie twojego własnego serca.
To jest twój pierwotny rytm.
Rytm, który istniał, zanim ktokolwiek narzucił ci swój.
I to właśnie w przestrzeni między jednym uderzeniem a drugim kryje się największa, zapomniana wolność: możesz powiedzieć «stop».
Możesz odejść.

Każda gra czy to gra na oczekiwania, gra w bycie kimś, kim nie jesteś, gra w udowadnianie swojej wartości, gra w cierpienie, która stała się tożsamością ma jedną, fundamentalną zasadę, którą jej twórcy chcieliby, żebyś uznał za niepodważalną: że musisz grać dalej.
Że nie ma wyjścia.
Że taki już jest los.

To jest iluzja.

Każda gra kończy się w momencie, w którym przestajesz w nią grać.

Pomyśl o tym jak o przedstawieniu teatralnym.
Wcielasz się w rolę, którą ktoś dla ciebie napisał:
Rodzica, który musi być doskonały,
Partnera, który musi naprawiać,
Ofiary, która nie ma siły,
Wojownika, który nie może okazać słabości.
Scenografia jest ciężka, rekwizyty bolesne, a światła rażą w oczy.
Grałeś tak długo, że zapomniałeś, gdzie kończy się scena, a zaczyna prawdziwy ty.
Zapomniałeś, że te kostiumy można zdjąć.
Że te kwestie nie są twoimi myślami a jedynie zapamiętanym tekstem.

Powiedzenie «stop» nie jest ucieczką.
To jest akt najgłębszej odwagi.
To jak zatrzymanie się na środku tańca, w którym ktoś inny wybija rytm i wsłuchanie się w ciszę, by usłyszeć własną melodię.
To jest moment, w którym odwracasz się od lustra, które pokazuje ci twoją sceniczną maskę, i patrzysz w głąb własnych oczu tam, gdzie mieszka istota, która wie.

Odejście nie zawsze jest fizyczne.
Czasem jest to odejście wewnętrzne.
To «stop» wypowiedziane nie na głos, ale w swoim wnętrzu.
To porzucenie gry w swoim sercu i umyśle.
To odmowa noszenia ciężaru, który nie jest twój.
To oddanie z powrotem innym ludziom ich lęków, ich oczekiwań, ich niezaspokojonych potrzeb.
To uznanie, że ich gra to ich gra.
A twoje życie to twoje życie.

To bolesne, bo gry tworzą poczucie przewidywalności, a nawet jeśli jest ono bolesne, jest znane.
Odejście to wejście w pustkę, w nieznane.
To jak wypuszczenie się z lin asekuracyjnych nad przepaścią.
Ale to w tej pustce, w tej ciszy po zaprzestaniu gry, zaczyna kiełkować twoje prawdziwe «ja».
To, które nie gra żadnej roli a po prostu jest.

Więc zapytaj siebie dziś w ciszy:
W jaką grę wciąż gram, choć mnie ona rani?
Czyją muzykę tańczę?
Czyjej wojny toczę?
Czyj głos w mojej głowie mówi, że nie mogę przestać?

I pamiętaj: sam fakt, że możesz zadać to pytanie jest dowodem na to, że jest w tobie coś, co stoi poza grą.
Coś, co obserwuje.
Twoja wewnętrzna istota.
Twoja dusza.
Ona nigdy nie zgodziła się na te zasady.
Ona tylko czekała na twój sygnał.
Na twoje «stop».
Na twój krok w tył, poza scenę.
Na twoją decyzję, by wreszcie… przestać grać i zacząć żyć.

Katarzyna Ewa Borkowska

😱Cztery Oblicza Bólu: Jak Twoje Ciało Próbowało Cię OcalićGdy uderza trauma, świat rozsypuje się w drobny mak. W tej pie...
23/09/2025

😱Cztery Oblicza Bólu: Jak Twoje Ciało Próbowało Cię Ocalić

Gdy uderza trauma, świat rozsypuje się w drobny mak. W tej pierwotnej, nieprawdopodobnej ciszy, zanim umysł zdąży się zorientować, twoje ciało staje na polu bitwy. Nie pyta o pozwolenie.
Działa instynktownie, sięgając po najstarsze, zapisane w kościach archetypy przetrwania.
To nie są „reakcje”.
To są ostatnie bastiony twojego „ja”, które desperacko próbują uchronić iskrę życia przed całkowitym zgaśnięciem.

WALKA.
To nie jest gniew. To święta, gwałtowna fala energii życia, która wzbiera, by postawić mur między tobą a zagładą. To głos, który krzyczy „NIE!” z taką siłą, że zdaje się rozdzierać powietrze. To ciało stające się tarczą. W tym geście, nawet jeśli nieudanym, twoja dusza otrzymuje najważniejszy telegram: Walczyłem. Istnieję. Mam prawo do swoich granic.

UCIECZKA.
To nie jest tchórzostwo. To najczystsza forma mądrości ta, która wie, że żyć to czasem umieć odejść. To nogi, które stają się modlitwą o ocalenie. Ziemia pod stopami zamienia się w obietnicę bezpieczeństwa. Każdy oddalający się krok to hymn na cześć dystansu, który staje się twoim wybawcą. W tym biegu podszyta jest święta prawda: Uratowałam się. Moje życie było warte ucieczki.

ZAMROŻENIE.
Gdy walka i ucieczka są zablokowanymi bramami, gdy jesteś dzieckiem w klatce ramion, które miały kochać lub gdy ból przerasta wszelkie pojęcie, ciało podejmuje najtragiczniejszą z decyzji. Wyłącza prąd. Zapada milczenie. Świat gaśnie. To nie jest bierność. To głęboka, biologiczna ofiara: Skoro nie mogę uciec przed bólem, ucieknę od siebie. To pozorna śmierć, by oszukać prawdziwą. Dusza chowa się w najgłębszym bunkrze i zamyka za sobą drzwi na klucz.

PŁASZCZENIE SIĘ.
To ostatnia strategia porzuconego dziecka. Gdy oprawcą jest ten, od którego miało nadejść zbawienie, jedynym ruchem jest stać się mniejszym, cichszym, niewidocznym. To ofiara z własnych granic na ołtarzu fałszywego bezpieczeństwa. Proszę, pozwól mi zniknąć a może pozwolisz mi żyć. To serce, które bije cicho, by nie zwracać na siebie uwagi, i dusza, która kurczy się, by zajmować jak najmniej miejsca.

I wtedy… czas się zatrzymuje.
Bastion, który miał być tymczasowy, staje się twoją trwałą twierdzą.
Układ nerwowy, ten wierny strażnik, nie może odwołać alarmu.
Żyjesz z nogą wciśniętą w podłogę gazu i z zaciągniętym hamulcem ręcznym jednocześnie.
To wewnętrzne trzęsienie ziemi, które nigdy nie ustaje.

A potem przychodzi cisza po burzy.
Ciało, zmęczone wiecznym stanem wojny, zaczyna atakować jedyne, co mu pozostało: samego siebie.
Układ immunologiczny, zdezorientowany i osierocony, w akcie najwyższej tragedii, zaczyna brać swoje własne komórki za wroga. Hashimoto, toczeń, fibromialgia, stwardnienie rozsiane, IBS to nie są „tylko choroby”.
To są listy miłosne od twojego ciała, pisane językiem cierpienia.
To krzyk: Patrz na mnie. Wysłuchaj mnie. Ulecz ranę, od której to wszystko się zaczęło.

Czy to mija samo?
Nie.
Rana, która nie została opatrzona, nie goi się z godnością.
Ona ropieje.

Ale jest droga powrotu.
To nie jest „radzenie sobie”.
To pielgrzymka do samej siebie.

To terapia, która jest aktem archeologicznym delikatnym odkopiwaniem zmarowanych części duszy.
To praca z wewnętrznym dzieckiem, która jest powrotem do tego opuszczonego bunkra, otwarciem drzwi i wypowiedzeniem najpotężniejszych słów: „Jestem teraz.
Już cię nie opuszczę”.
To wspierające relacje, które stają się żywym dowodem na to, że świat może być bezpiecznym miejscem.
To odżywianie jako akt szacunku dla świątyni, którą jest twoje ciało i ruch jako przyjemność a nie przymus.

Zadbanie o siebie to nie luksus.
To akt najgłębszego, najbardziej rewolucyjnego buntu przeciwko traumie.
To oświadczenie, że twoje życie nie skończyło się tamtym wydarzeniem.
Że jesteś gotowa, by odetchnąć głęboko, wypuścić duszę z zaciśniętych pięści i pozwolić jej wreszcie… żyć.

Katarzyna Ewa Borkowska

🕸️Metoda Siatki: Jak Nauka Pomaga Ujarzmić Własną WolęWyobraź sobie swoją siłę woli nie jako potężny, monolityczny głaz,...
22/09/2025

🕸️Metoda Siatki: Jak Nauka Pomaga Ujarzmić Własną Wolę

Wyobraź sobie swoją siłę woli nie jako potężny, monolityczny głaz, który raz po raz próbujesz wtoczyć na szczyt góry, ale jako delikatną, kruchą nić.
Gdy jest sucha i pojedyncza, łatwo ją przerwać. Ale gdy spleciesz ją z setkami innych nici, stworzysz Siatkę elastyczną, wytrzymałą i niemal niezniszczalną.
Siatkę, która może unieść ciężar twoich najśmielszych postanowień.

To właśnie jest esencja Metody Siatki potężnego, opartego na neuronauce podejścia, które zamienia wyczerpującą walkę z samym sobą w proces harmonijnego projektowania nowego „ja”.
To nie kolejna magiczna sztuczka a mapa, która pokazuje, jak rzeczywiście działa zmiana.

Nauka W Tle: Dlaczego Siła Woli Zawodzi?

Nasz mózg ewoluował, by oszczędzać energię. Nawyk to dla niego genialna autostrada neuronalna dobrze utorowana ścieżka, po której porusza się na „autopilocie”, nie zużywając cennych zasobów uwagi. Kiedy próbujemy zmienić nawyk siłą woli, tak naprawdę każemy mózgowi opuścić wygodną autostradę i przedzierać się przez gęsty, nieprzyjazny las.
To męczące, frustrujące i… biologicznie nieopłacalne.
Prędzej czy później, zmęczony mózg wróci na znaną drogę.

Metoda Siatki nie każe ci iść pod prąd.
Ona pokazuje, jak zbudować nową autostradę tuż obok starej tak atrakcyjną, że mózg sam zechce nią podążać.

Jak Zbudować Swoją Siatkę?
Trzy Nici Neuroplastyczności

Siatka nie powstaje z jednego wielkiego gestu ale ze splotu wielu drobnych, inteligentnie zaprojektowanych nici.
Każda z nich to małe zwycięstwo, które wzmacnia całą strukturę.

1. Nić Środowiska: Zaproś Przyszłe „Ja” do Teraźniejszości

Twoja wola jest jak roślina lepiej rośnie w żyznej glebie i odpowiednim świetle. Neuropsychologia mówi jasno: nasze otoczenie nieustannie wywiera na nas presję, często nieświadomie.

Nie musisz być silniejszy od prądu rzeki.
Możesz po prostu przekierować jej bieg. Chcesz mniej scrollować?
Naładuj telefon w innym pokoju.
Chcesz jeść zdrowiej?
Umyj i pokrój warzywa zaraz po zakupach i połóż je na widoku.
To nie jest oszukiwanie to mądre projektowanie architektury wyboru.
Usuwasz bariery dla dobrych zachowań i tworzysz je dla tych niechcianych.
To jak zaproszenie dla twojego przyszłego, lepszego „ja”, by już teraz zamieszkało z tobą.

2. Nić Emocji: Znajdź Prawdziwy Paliwopis

Nawyk utrwala się nie przez powtarzanie, ale przez nagrodę.
To nagroda (a nie kara!) cementuje nowe ścieżki neuronalne.
Nasz mózg limbiczny, siedziba emocji, jest o wiele potężniejszy niż kora przedczołowa, siedzika racjonalnej decyzji.

Nie zaganiaj się batem dyscypliny.
Znajdź latarnię, która wskaże ci drogę.
Zamiast mówić „Muszę biegać”, zapytaj: „Jak będę się czuł PO biegu?”.
To uczucie endorfin, jasności umysłu, dumy to jest twoja prawdziwa nagroda.
Skup się na niej.
Każdy udany trening to jak zapalenie kolejnej latarni na ciemnej dotąd drodze.
Wkrótce cała ścieżka będzie tak dobrze oświetlona, że twój mózg automatycznie na nią skręci, szukając przyjemnego światła.

3. Nić Tożsamości: Zasiej Ziarno Nowego „Ja”

Najgłębsza i najtrwalsza zmiana zachodzi nie na poziomie działania, ale tożsamości.
Problem nie leży w tym, że palisz papierosa, ale że widzisz siebie jako „palacza”.
Problem nie w tym, że opuszczasz trening, ale że myślisz o sobie „jestem leniwy”.

Nie skupiaj się na wyrywaniu chwastów starych nawyków.
Zasiej nowe ziarno tożsamości i codziennie je podlewaj.
Zamiast „Próbuję zdrowiej jeść”, powtarzaj: „Jestem osobą, która dba o to, co je”.
Zamiast „Muszę iść na siłownię”, pomyśl: „Jestem osobą, która kocha ruch”.
Każde działanie zgodne z tą nową narracją to kropla wody dla tego ziarna.
Z czasem wyrośnie ono w silne drzewo, którego korzenie są tak głębokie, że żaden wiatr pokusy go nie przewróci.

Spleć Swoją Siatkę

Metoda Siatki uczy nas pokory.
Pokazuje, że samodyscyplina to nie tyle heroiczna siła, co mistrzostwo w rzemiośle własnego umysłu.
To umiejętność tkania cierpliwie, dzień po dniu małych, pozornie nieznaczących nici: odłożenia telefonu, wypicia szklanki wody zamiast napoju, jednej strony przeczytanej książki.

Każda taka nić to małe zwycięstwo.
A każde zwycięstwo, dzięki mechanizmom neurologicznym, wzmacnia całą strukturę.
W końcu przychodzi dzień, gdy patrzysz wstecz i widzisz nie pojedyncze, kruche nici, ale potężną, elastyczną Siatkę.
Siatkę twojej nowej natury.
Siatkę, która już nie więzi, ale unosi cię w stronę osoby, którą zawsze chciałeś się stać.

Przestań więc walczyć.
Zacznij pleść.

Katarzyna Ewa Borkowska

🌺Cisza po Burzy – Gdy Milknie Wewnętrzny KrytykAby odzyskać siebie, trzeba stoczyć najcichszą i najtrudniejszą z wojen k...
21/09/2025

🌺Cisza po Burzy – Gdy Milknie Wewnętrzny Krytyk

Aby odzyskać siebie, trzeba stoczyć najcichszą i najtrudniejszą z wojen konfrontację z własnym, wewnętrznym narratorem.
Tym, który nieustannie snuje katastroficzne scenariusze, maluje świat w odcieniach strachu i podszeptuje, że lepiej zostać w znanym piekle, niż ruszyć w nieznany raj.

To nie jest twój głos.
To echo dawnych ran, mechanizm obronny twojej psychiki, który zestarzał się i zdradził, przekształcając w strażnika twojej celi.
To jak powierzenie sterów okrętu przestraszonemu dziecku, które widzi potwory w każdej fali i woli tkwić w porcie, choć ten dawno już tonie.

Słyszysz jego szept:
· „Za słaba jesteś, by iść sama” – choć właśnie w tej samotności mógłby się narodzić twój prawdziwy charakter.
· „Świat się zawali, a ty nie podołasz” – choć to, co nazywasz „światem”, to często chaos, który sama utrzymujesz przy życiu.
· „Zostaniesz, bo nie masz wyjścia” – to największe kłamstwo, bo wyjście jest zawsze tam, gdzie postanowisz postawić granicę.

Prawda jest taka, że ten głos to tylko stara, zardzewiała taśma, odtwarzana w pętli.
To nie twoja esencja, a jedynie nawyk neuronowy, ścieżka, którą mózg chodził tak długo, że stała się koleiną.

Ale możesz wyjść z tej koleiny.

Uciszenie tego głosu nie polega na walce z nim, ale na łagodnym odłożeniu słuchawki. Na uznaniu, że to tylko szum, a nie prawda. Na zbudowaniu nowej, wewnętrznej narracji, która szepcze:

· „Już dajesz radę, każdego dnia. Wyobraź sobie, co będziesz mogła, gdy uwolnisz się od tego ciężaru”.
· „Samotność w wolności to nie to samo, co samotność w związku. Jedna otwiera drzwi, druga je zamyka”.
· „Siła, którą wkładasz w przetrwanie, jest dokładnie tą samą siłą, która zbuduje twoją nową rzeczywistość”.

To jest możliwe.
To proces nauki słuchania ciszy, która powstaje, gdy wreszcie przestajemy słuchać starych kłamstw.
Jeśli chcesz odkryć, jak odnaleźć swój własny, autentyczny głos w tym wszystkim, zapraszam cię na rozmowę.

Twój wewnętrzny krytyk to nie prorok, tylko przestraszone dziecko, które przejęło ster. Odzyskanie życia zaczyna się w chwili, gdy łagodnie odsuwasz je od kierownicy i samą zabierasz się do prowadzenia.

Katarzyna Ewa Borkowska

💪Mięśnie Duszy – Gdy Rosniesz w BokTwój umysł jest strażnikiem starego porządku. Jego misją jest nie twoja wielkość, lec...
20/09/2025

💪Mięśnie Duszy – Gdy Rosniesz w Bok

Twój umysł jest strażnikiem starego porządku. Jego misją jest nie twoja wielkość, lecz przetrwanie.
To on szeptem proponuje kolejny raz „jutro”, gdy budzik odzywa się o świcie.
To on namawia do pozostania pod ciepłą pierzyną, gdy całe twoje ciało woła o ruch.
Jego królestwem jest wygodna stagnacja czyli miejsce, które nazywamy strefą komfortu a które w istocie jest miejscem powolnego umierania z głodu duszy.

Ten sam opór budzi się, gdy dotykamy głęboko zakorzenionych schematów relacji i uzależnień.
Zmiana tutaj to taki sam trening wytrzymałościowy.
To podnoszenie ciężarów nowych granic, bieganie w miejscu, gdy umysł krzyczy, by wrócić do znanej niemocy.
To walka z wewnętrznym grawitorem, który ciągnie nas w dół, ku starym, toksycznym przyciąganiom.

Na siłownii ciała ból zakwasów jest odczytywany jako tajemny znak i hieroglif wzrostu.
Mówimy: „dobry ból”, bo rozumiemy jego język.

A co z zakwasami duszy?

Ten ostry smak samotności, gdy po raz pierwszy mówisz „nie”?
To naciągnięte emocjonalne ścięgno, gdy odchodzisz od sytuacji, która cię niszczy?
To jest twój duchowy trening.
To dowód, że psujesz zastane wzorce i budujesz nową, silniejszą architekturę siebie.

Efekty? Nie przychodzą od razu.
Jak roślina, która najpierw buduje system korzeniowy w całkowitej ciemności, zanim przebije się ku słońcu, tak twoja wewnętrzna praca najpierw dzieje się w ukryciu.
A potem pewnego dnia orientujesz się, że twoje granice są mocniejsze, a oddech głębszy.
Że reakcje, które były automatyczne, stały się wyborem.
I że świat, który się przed tobą otwiera, jest zupełnie inny od tego, który zostawiłaś za sobą.

To jest właśnie piękno tego procesu, że nie wiesz, jak dokładnie będzie wyglądało twoje nowe życie, wiesz tylko, że je budujesz.

Jeśli chcesz odkryć, jak przejść od oporu do działania i zamienić duchowy ból w wewnętrzną siłę, zapraszam cię na rozmowę.

Katarzyna Ewa Borkowska

🐕‍🦺Wędrówka z Wewnętrznym Psem Myśliwskim🦮Czy wiesz, że w tobie mieszka dusza psa myśliwskiego. Nie tego, który ściga i ...
19/09/2025

🐕‍🦺Wędrówka z Wewnętrznym Psem Myśliwskim🦮

Czy wiesz, że w tobie mieszka dusza psa myśliwskiego.
Nie tego, który ściga i chwyta zębami ale tego, który z uniesionym łbem i drżącymi nozdrzami wciąga opowieści świata.
Jego łupem nie jest zwierzyna, a ulotne chwile te, które pachną magią i mienią się serdecznością, ukryte w zwykłym krajobrazie dnia.

Twój wewnętrzny przewodnik nie goni za wielką zdobyczą.
Jego polowanie jest subtelne, ciche, oparte na czujnej obecności.
To sztuka bycia gotowym, a nie gonienia.
To otwarcie receptorów duszy na zapach pierwszego jesiennego powietrza, na ciepło uśmiechu nieznajomego wymienione w przejściu, na doskonały kontrast światła na ścianie o poranku.
To drobiny, które dla pośpiesznego wzroku są niewidoczne, ale dla twojego wewnętrznego psa są żywym, pulsującym tropem.

By iść jego śladem, musisz zwolnić.
Zostawić za sobą gonitwę celów i listy zadań.
Prawdziwe łowy zaczynają się tam, gdzie kończy się presja.
Twój pies myśliwski nie słucha rozkazów „znajdź!”.
On prowadzi cię tam, gdzie powietrze drży od niewidzialnej czułości, gdzie zwykły kamień opowiada historię a odgłosy miasta układają się w nieoczekiwaną symfonię.

To jest najgłębsza umiejętność: uważność jako forma węszenia.
To postawienie ucha na pulsie chwili.
To oddanie prymatu zmysłom nie po to, by analizować, ale by odczuwać.
Gdy jesteś na to otwarta, świat przestaje być tłem a staje się niekończącą się, interaktywną opowieścią, w której jesteś zarówno czytelnikiem jak i bohaterką.

Bycie jak ten pies to przyjęcie postawy łowcy piękna.
To zgoda na to, że czasem trop się urywa a dzień bywa bezwonny i szary.
Ale to także głęboka, zwierzęca pewność, że za następnym zakrętem, w nowym świetle, czeka nowy zapach do rozpoznania, nowa iskra czekająca, by ją wyczuć i przyjąć z wdzięcznością.

W tej wędrówce nie chodzi o posiadanie tych chwil.
Nie zanosisz ich do domu jak trofeów.
Chodzi o sam akt ich wyczuwania.
O tę pierwotną, dziką radość z samego faktu, że jest się zdolnym do ich wykrycia. To one napełniają cię życiem, niepostrzezenie budując wewnętrzną warstwę odporności na szarość.

Więc idź.
Zaufaj swojemu wewnętrznemu psu myśliwskiemu.
Pozwól mu prowadzić cię na smyczy ciekawości.
On nie szuka sensu życia.
On nim jest.
W każdej chwili gdy wąchasz, widzisz, smakujesz, czujesz, słyszysz, jesteś w pełni żywa.
W każdej chwili, gdy znajdujesz, odnajdujesz kawałek siebie.

Katarzyna Ewa Borkowska

🤷‍♀️Parentyfikacja. Kiedy twoje dzieciństwo było pożyczone.Parentyfikacja. Brzmi jak jakiś skomplikowany termin, a to po...
18/09/2025

🤷‍♀️Parentyfikacja. Kiedy twoje dzieciństwo było pożyczone.

Parentyfikacja. Brzmi jak jakiś skomplikowany termin, a to po prostu dramat zamieniony w obowiązek.
To sytuacja, w której dziecko dostaje do ręki nie lalkę ale klucze do rodzinnego domu.
I nagle to ono staje się rodzicem dla swojego rodzica.

Wyobraź to sobie tak: Dwie osoby toną.
Dorosły i dziecko.
Dziecko, instynktownie, wyciąga rękę, by pomóc. To naturalne.
Ale parentyfikacja zaczyna się wtedy, gdy dorosły przyzwala na to, by to dziecko go uratowało.
Ciągnie je pod wodę, obarczając ciężarem, pod którym musiałyby ugiąć się nawet najsilniejsze, dojrzałe barki.
A to przecież tylko barki dziecka.

Nie chodzi o to, że pomagałaś w domu.
Chodzi o to, że byłaś powierniczką sekretów mamy. Że tłumiłeś własny płacz, bo tata miał już dość swoich problemów. Że twoje dziecięce emocje i potrzeby musiały zejść na dalszy plan, bo emocje i potrzeby rodziców były ważniejsze i ciebie nie widzieli, bo w rodzinie był kryzys, choroba, uzależnienie, rozpad.
Twoim podstawowym zadaniem i odpowiedzialnością nie była zabawa, tylko zarządzanie czyimś nastrojem i bezpieczeństwem emocjonalnym.

Jakie konsekwencje niesie ten dług zaciągnięty w dzieciństwie?

· Wieczny Ratownik: Wchodzisz w dorosłość z przeświadczeniem, że twoja wartość zależy od tego, jak bardzo jesteś potrzebny innym. Twoje relacje to często misje ratunkowe.
· Zanik Ja: Gubisz siebie. Nie wiesz, czego chcesz, bo przez lata pytano cię "co mam zrobić?", a nie "co ty o tym myślisz?".
· Lęk i kontrola: Świat wydaje się niebezpiecznym miejscem, które tylko ty musisz kontrolować, bo inaczej wszystko się rozleci. Żyjesz w chronicznym napięciu.
· Trudność z przyjmowaniem: Prośba o pomoc to dla ciebie język obcy. Bycie dla kogoś słabym, potrzebującym, wydaje się niebezpieczne i obce.
· Uczucie pustki: Gasisz pożary innych, a w środku pali się twoje własne serce.
Pojawia się wypalenie i pytanie: "A kto był dla mnie?".

Jak oddać ten dług?
Jak przestać być rodzicem swoim rodzicom?

1. Nazwij to. To nie było twoją winą. To była rola, którą ci narzucono. To był ich brak, a nie twoja nieudolność.
Nazwij to zdanie: "Byłem rodzicem swojej mamy/ojca".
2. Opłacz swoje utracone dzieciństwo.
Pozwól sobie na smutek, żal a nawet złość.
To nie jest brak szacunku.
To jest szacunek dla siebie i dla tego dziecka, które tak bardzo się starało.
3. Naucz się języka potrzeb.
Zacznij od najprostszego pytania: "A czego ja teraz chcę?".
To może być herbata zamiast kawy.
Odpoczynek zamiast sprzątania.
To jest rewolucja.
4. Ćwicz "nie".
To będzie najtrudniejsze, ale najpotrzebniejsze słowo twojego życia. "Nie" to postawienie granicy, która mówi: "Moje potrzeby też się liczą".
5. Szukaj wsparcia.
Terapia to miejsce, gdzie w końcu możesz być tym "małym", który opowie o swoim bólu.
Gdzie ktoś w końcu weźmie ciebie za rękę.

Parentyfikacja to oddanie dzieciństwa w zamian za iluzję bezpieczeństwa.
Dorosłość to czas, by je odebrać z powrotem.
To czas, by w końcu być dzieckiem dla samej siebie. To możliwe.

Katarzyna Ewa Borkowska

🤷‍♀️Szaleństwo- robienie w kółko tak samo i oczekiwać innych rezultatów Czasem nasz umysł staje się własnym, najcięższym...
17/09/2025

🤷‍♀️Szaleństwo- robienie w kółko tak samo i oczekiwać innych rezultatów

Czasem nasz umysł staje się własnym, najcięższym więzieniem. To miejsce, gdzie kręcimy się w kółko po wydeptanej ścieżce starych nawyków z nadzieją, że tym razem zaprowadzi nas do zupełnie nowego ogrodu. To właśnie owo wewnętrzne szaleństwo – powtarzanie tych samych mentalnych rytuałów w oczekiwaniu na cud, który nie nadchodzi.

Źródła tej wewnętrznej pętli często sięgają głęboko do czasu, gdy nasza psyche była jak miękki, nieutwardzony jeszcze wosk.
W tych pierwszych latach życia, zanim nauczyliśmy się stawiać filtry, podświadomość chłonęła świat bez oceny, zapisując wiernie wzorce niczym archiwista dokumentujący rzeczywistość.
To tam, w tej cichej pracowni duszy, zapisały się schematy obserwowane u tych, którzy byli naszym całym światem.

Być może więc niesiesz w sobie niewidzialny scenariusz, gdzie miłość splata się z cierpieniem, a groźba odejścia jest tylko rytuałem, który nigdy nie znajduje spełnienia. I teraz, jako dorosła kobieta, możesz czuć wewnętrzne pęknięcie: część ciebie krzyczy, by uciekać, by ratować siebie, podczas gdy inna, głębsza i starsza, przykuwa cię łańcuchem do znanego chaosu. To jakby dusza prowadziła samochód, wciskając jednocześnie gaz i hamulec – spalając się w bezruchu, w huku sprzecznych impulsów.

W tym miejscu rodzi się współuzależnienie ono jest córką tego wewnętrznego rozdwojenia. To wiara, że pięćdziesiąty pierwszy raz będzie miał moc, której nie miało pięćdziesiąt poprzednich prób.
To nadzieja, że słowa, pozbawione mocy działania, zmienią czyjąś rzeczywistość.

Przerwanie tego tańca wymaga wejścia w głąb własnej psychicznej maszynerii.
To proces uzdrowienia, który zaczyna się od:
· Mapowania nieświadomego krajobrazu: Zrozumienia, jak twoja wewnętrzna nawigacja została zaprogramowana dawno temu.
· Wydobycia ukrytych wzorców: Odkrycia nie tylko wspomnień, które pamięta umysł, ale ran, które pamięta ciało i serce.
· Zapisania nowego kodu: Świadomego budowania nowych ścieżek neuronalnych, opartych na strukturze, intencji i nieugiętej konsekwencji wobec siebie.

Przeszłam tę drogę, z ciasnych korytarzy własnych ograniczeń do przestrzeni autentycznej wolności.
I właśnie dlatego wiem, że wyjście jest możliwe a towarzyszenie w tym innym stało się moim najgłębszym powołaniem.
Jeśli chcesz wiedzieć jak to zrobić zapraszam na konsultacje 🙋‍♀️

Katarzyna Ewa Borkowska

🥹Cisza, która rani głębiej niż cios.Mówi się, że trauma to reakcja na to, co się wydarzyło. To prawda. Ale nie cała. Naj...
16/09/2025

🥹Cisza, która rani głębiej niż cios.

Mówi się, że trauma to reakcja na to, co się wydarzyło. To prawda. Ale nie cała. Najgłębsza, najtrwalsza rana nie zawsze powstaje od samego ciosu. Powstaje w próżni ciszy, która po nim następuje.
W pustce, w której echo krzyku odbija się w nieskończoność, nie napotykając na żadną żywą duszę, która by je usłyszała.

Często cierpimy na zespół stresu pourazowego nie (tylko) dlatego, że doświadczyliśmy krzywdy.
Ale dlatego, że nie było nikogo, kto by to widział.
Nikt nie potwierdził: "Tak, to się stało. To było straszne. To nie twoja wina".
Nasza prawda, nieusłyszana i nieuznana, obraca się do wewnątrz i zamienia w toksyczny osad: wstydu, izolacji i poczucia, że samemu jest się winnym tej ciszy.

Psychotraumatologia mówi jasno: uraz więzi leczy się przez więź.
Gdy dziecko upadnie i rozbije kolano, ból jest intensywny. Ale gdy rodzic podbiega, podnosi, oczyszcza ranę i przytula – system nerwowy dziecka dostaje komunikat: "Jestem bezpieczne, koniec alarmu". Trauma wydarzenia zostaje współ-regulowana i osadzona w poczuciu bezpiecznej relacji.

A teraz wyobraź sobie to samo dziecko w traumie, ale otoczone milczeniem. Jego system nerwowy krzyczy: "ALARM!". I nie dostaje żadnego sygnału z zewnątrz, który by ten alarm wyłączył. Krzyk zostaje uwięziony w ciele. Zamienia się w PTSD. Bo trauma to nie tylko wspomnienie złego wydarzenia. To biolgiczna reakcja organizmu, który utknął w tamtej chwili, samotny i opuszczony na polu bitwy.

Nasze nerwy błędne, naczynia krwionośne, ciało migdałowate – całe nasze biologiczne jestestwo – wołało o świadka.
O potwierdzenie.
O czyjąś obecność, która nadałaby zmaczenia chaosowi i powie: "Widzę twój ból. Nie jesteś z nim sam".

Brak świadka to druga trauma.
Często głębsza niż pierwsza.

Dlatego uzdrawianie rzadko polega na wymazaniu wspomnień.
Polega na znalezieniu w końcu tego świadka.
W terapeucie, w przyjacielu, w partnerze, a w końcu – w sobie.
Na opowiedzeniu swojej historii i zobaczeniu jej odbitej w czyichś oczach, które nie odwracają wzroku.
Na usłyszeniu: "Słyszę cię. Wierzę ci. To musiało być przerażające".

To jest moment, w którym wreszcie można wyłączyć alarm.
To jest moment, w którym cisza wreszcie przestaje być pustką, a staje się przestrzenią, w której twoja prawda wreszcie znajduje swój głos.

Jeśli nosisz w sobie niewysłuchany krzyk, wiedz jedno: twoja trauma jest uzasadniona.
Twoja samotność w tym – była prawdziwą raną.
Ale nie musi tak już być.
Szukaj swojego świadka.
Szukaj ucha, które wysłucha.
Twoja historia czeka, by ją w końcu opowiedzieć i uwolnić.

Katarzyna Ewa Borkowska

Adres

Złotow
77-400

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Katarzyna Ewa Borkowska - Holistyczny Rozwój Osobisty umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram