21/08/2025
Są takie miejsca na ciele niemowlęcia, które działają magicznie na mały układ nerwowy – a może lepiej powiedzieć na układy nerwowe (dziecka, rodzica i terapeuty).
W gabinecie widzę to często: dziecko po trudnym karmieniu, z napiętą okolicą brwi i czołem. Rodzice kołyszą, tulą, a maluch wciąż nie potrafi się wyciszyć. Wtedy pokazuję delikatne głaskanie okolicy gładzizny czołowej (glabelli). Wiele maluchów zaczyna odpowiadać spokojniejszym ciałem i oddechem, wyciszeniem.
Zaintrygowało mnie to na tyle, że postanowiłam przyjrzeć się bliżej, co kryje się pod skórą w tej maleńkiej przestrzeni między brwiami (po godzinie z wyszukiwarką i atlasem, rozpisałam sobie anatomię tego miejsca).
🔍To właśnie tutaj spotykają się: musculus procerus (tworzy poprzeczne zmarszczki u nasady nosa, aktywny w napięciu i płaczu) i musculus corrugator supercilii (odpowiedzialny za pionowe bruzdy między brwiami) i włókna
mięśnia okrężnego oka, który odpowiada za ruchy mimiczne w okolicach oczu i domykanie powiek.
🔍 Okolicę, która podlega delikatnej stymulacji unerwia przede wszystkim nerw trójdzielny, a dokładniej jego gałąź oczna, n. supratrochlearis – odpowiada za czucie w glabelli i przyśrodkowej części czoła, n. infratrochlearis – unerwia przyśrodkowy kąt oka i nasadę nosa, częściowo również n. supraorbitalis – prowadzący włókna czuciowe do górnej części czoła.
W pracy z rodzicami staram się pokazywać nie tylko techniki karmienia, lecz także dotyk, który pomaga maluchowi odnaleźć spokój. Czasem to właśnie w tak subtelnych miejscach – jak gładzizna czołowa i jej okolice– kryje się moc koregulacji.
🩷Kiedy widzę, jak rodzic kładzie dłoń na czole swojego dziecka — z uważnością, delikatnością i czułością — dzieje się coś, czego nie da się zapisać w protokole badania.
💙 Pod powiekami mam obraz dwóch układów nerwowych, które w dotyku zaczynają się wzajemnie stroić. Widzę, jak spokój malutkiego koi duże serce rodzica, a wyregulowany oddech dorosłego wraca do dziecka niczym kołysanka. To krąg ciszy i bezpieczeństwa, który ogarnia ich oboje… i zanim się zorientuję, logopedka albo położna siedząca obok też robi się spokojniejsza, oddychając w tym samym rytmie.
Znacie to? Doświadczacie czasami w gabinecie tego wyjątkowego spokoju, który daje patrzenie na wyciszone spokojne niemowlę i rodzica?
Ps. Na zdjęciu ukojona po karmieniu Helenka i dłonie wyjątkowej Mamy logopedki, która przyjechała do mnie przedwczoraj z Wrocławia ale o tej wizycie opowiem Wam innym razem… (zdjęcie za zgodą Rodziców - dziękuję).
Ps. 2. Dziękuję Magdzie Czajkowskiej za opiekę merytoryczną nad postem😉