30/06/2021
Ratownik Medyczny - wykształcenie: wyższe (licencjat), studia 3 lata. Praca - dużo powyżej 160h/miesiąc.
Staram się dystansować do hejtu i obrazy naszego zawodu. Nie tylko ratowniczego, ale również pielęgniarskiego. Bo to, co robi rząd dziś będzie miało wpływ na przyszłość!
Przez zmiany sposobu edukacji pielęgniarek (rezygnacji szkół pielęgniarskich na poziomie liceum, ok. 10 lat przerwy w edukacji i następnie wprowadzenie studiów licencjackich) doszło TERAZ tj. po latach, do tego momentu, że lada moment pielęgniarki będą odchodzić na emeryturę hurtowo, a na ich miejsce nie będzie następców. Ratownicy Medyczni to nowy zawód, ale jeśli prowizorka prawna i ekonomiczna, która dzieje się nadal za przyzwoleniem rządu, będzie trwała - to niedługo ten sam problem się pojawi i w tej branży. A niż demograficzny oraz niechęć do bycia popychadłem sprawia, że jest nas mniej.
Szanowni Państwo, moi mądrzy rodzice zawsze powtarzali, że mając dobre wykształcenie - mogę robić fascynujące rzeczy w życiu. I taka jest prawda, ja uwielbiam swój zawód, choć już nie tak, jak sprzed laty. Nie jestem bezkrytyczna wobec siebie, innych pracowników i systemu ochrony zdrowia. Robię co mogę, albo na ile potrafię. I ja się pracy nie boję. Mogę iść do każdej roboty, bo ja kobieta pracująca jestem. Już przez parę oddziałów przewinęłam się w ciągu mojego stażu pracy. Ale nie każdy może przyjść do mojej pracy i gasić pożary stworzony przez niewydolny system ochrony zdrowia, utrzymujący się na obietnicach, prowizorce, na naszej lojalności względem koleżanek i kolegów. Jesteśmy ludźmi - maszyny nas nie zastąpią w tej pracy, zmęczeni nie będziemy pracować wydolnie, a częściej słychać krytykę, zwłaszcza od ludzi, którzy nie mają pojęcia, co się dzieje za drzwiami Izby Przyjęć/ SORu/Ambulansu.
Pieniądze, ok - ważna rzecz. Ale nie tylko. Żadne pieniądze nie wynagrodzą mi różnych emocji, które spotykam w pracy. Nieobecności w domu i straconych relacji, bo znów byłam w pracy. Nieprzespanych nocek oraz nieprzytomnych następnych dni, kiedy zamiast być z rodziną i cieszyć się tym czasem - nie mogę się "ogarnąć". Statystycznie pielęgniarki/pielęgniarze/ratowniczki/ratownicy żyją o 10 lat krócej niż osoby niemedyczne. Wiem na co się pisałam i ... nie do końca. Bo o takich rzeczach nikt nie mówił na studiach. Pewne dramaty trzeba doświadczyć, aby zrozumieć. Dlatego tak wiele osób później rezygnuje lub jedzie do miejsc, gdzie bardziej szanuje się tę pracę.
Ale też tu sądzą się też losy Was, jako pacjentów. Bo w sytuacji, kiedy w Europie mamy najniższy wskaźnik w liczbie osób przypadającego personelu medycznego na pacjenta - to najbardziej właśnie pacjenci dostają. I ja też kiedyś takim pacjentem będę. Może pora zacząć krzyczeć, że OCHRONA ZDROWIA stoi na krzywych i spróchniałych nogach.
Pozdrawiam,
Emilia
Dlaczego ratownicy medyczni protestują - informacja dla nie-medyków - najkrócej i najprościej jak się da.
1. Ratowników medycznych jest za mało (i odgórnie nie robi się nic, aby było ich więcej).
----
2. Jako że ratowników jest za mało - zmusza się ich do pracy na tzw. kontraktach. Ratownik zakłada jednoosobową działalność gospodarczą i świadczy usługi medyczne jako firma ("Jan Kowalski Ratownictwo Medyczne").
Takiej firmy nie obowiązują limity prawa pracy. "Jan Kowalski Ratownictwo Medyczne" może pracować 300-400, a nawet 500 godzin w miesiącu.
----
3. Nikt z nas nie chce jeździć Lamborghini.
To znaczy jakby ktoś dał mi się karnąć to bym się przejechał (z duszą na ramieniu, bo pewnie jakbym urwał lusterko, to by to potężnie zachwiało moim budżetem domowym).
Ale nikt nie szedł do zawodu z myślą, że dorobi się dzikiej fortuny.
Nikt też ani dla sportu, ani żeby zbierać na wspominane Lambo nie pracuje 300-400 godzin w miesiącu. Pracujemy tak, gdyż (patrz punkt 1) - jest nas za mało.
----
4. Niskie zarobki zmuszają nas do pracy (kontraktowej) w wymiarze godzinowym, który nie mieści się w głowie szarego zjadacza chleba (który pracuje od 8 do 16, od poniedziałku do piątku).
----
5. Jakby każdy z nas zaczął pracować w etatowym wymiarze godzin to na miękko 1/3 karetek nie miałaby obstawy.
Niestety - nie możemy (a chcemy!) pracować 160 godzin w miesiącu, gdyż taki wymiar godzinowy nie pozwala na godne życie.
----
6. Podkreślam jeszcze raz: godne życie. Nie chcemy luksusów.
----
7. I nie chcę w komentarzach s**t tsunami o takiej, czy innej partii politycznej. Sytuacja utrzymuje się niezależnie od tego kto rządzi.
----
8. Wracając do kontraktów. Jako jednoosobowa działalność gospodarcza, ratownik medyczny sam z własnych pieniędzy kupuje sobie ciuchy do pracy czy jeździ na szkolenia (aby lepiej ratować).
----
9. Ludzie są zmęczeni, przepracowani i wkurwieni. W takich warunkach nietrudno o błąd medyczny. Ciężko też mówić o optymalnym działaniu z pacjentami w stanie zagrożenia życia.
----
10. Od lat bezskutecznie domagamy się ustawy o zawodzie ratownika medycznego.
----
11. Nie mniej istotne są inne kwestie, takie jak:
- ograniczona ścieżka rozwoju ratowników medycznych,
- wykaz czynności medycznych (w tym leków, które może podawać ratownik medyczny), który nie nadąża za światowymi trendami w medycynie ratunkowej (brak cyklicznych aktualizacji).
----
12. Wywiera się na nas presję / szantaż psychiczny, że nasza praca to "służba".
Nie, nie ma "służby zdrowia" (i to już od dawna). Jest "ochrona zdrowia".
To jest moja PRACA, za którą chcę dostawać wynagrodzenie, które starczy na godne życie.
----
Kończąc i parafrazując Pan Pielęgniarka: my tylko chcemy, aby dano nam narzędzia do godnej pracy i godną płacę.
I aby nikt nam w tej pracy niepotrzebnie nie przeszkadzał.