Joanna Bolechowska - Z pasji do porodów

Joanna Bolechowska - Z pasji do porodów Każda kobieta ma prawo czuć się piękna w ciąży, wiedzieć co się dzieje w jej ciele i pięknie urodzić.

Radość rodzenia
27/12/2024

Radość rodzenia

„Ty tego nie możesz! Jesteś w ciąży. Połóż się i odpocznij.”Czy na pewno? Skąd więc wziąć siły na poród, a najlepiej jes...
15/11/2024

„Ty tego nie możesz! Jesteś w ciąży. Połóż się i odpocznij.”
Czy na pewno? Skąd więc wziąć siły na poród, a najlepiej jeszcze wertykalny?
Kobietom w ciąży zalecany jest umiarkowany wysiłek fizyczny przez 7 dni w tygodniu przez min. 30 min dziennie.

Zapraszam na spotkanie dla kobiet w ciążyLink do wydarzenia w komentarzu
07/11/2024

Zapraszam na spotkanie dla kobiet w ciąży
Link do wydarzenia w komentarzu

       Pojechałam po makaron do rosołu. Wróciłam i urodziłam. W trzeciej ciąży już kilka razy miałam mocne skurcze przep...
15/10/2024



Pojechałam po makaron do rosołu. Wróciłam i urodziłam.

W trzeciej ciąży już kilka razy miałam mocne skurcze przepowiadające. Te, które pojawiły się w środę rano (38+3) są znacznie lżejsze, niewiele więc sobie z nich robię. Nastawiam rosół i o 11:00 jadę ścinać lawendę na ogród do mojego 90-letniego Dziadka Henia. Dwóch synów (6 i 3 lata) zostawiam w domu pod opieką męża i kochanej teściowej. Coś tam mi się dzieje lekko, jakby na miesiączkę, ale tnę tą lawendę, przecież porodu nie przegapię, a za chwilę mam zaplanowaną wizytę kontrolną u lekarza to sprawdzimy co jest grane. O 12:30 siadam u położnej na KTG, czytam książkę. „Wie Pani co, mam takie skurcze, w trakcie których nie mogę dalej czytać, muszę zamykać oczy”. Położna podbiega do aparatu, zerka na wydruk „łeeee Pani kochana, do porodu to tu jeszcze daleko”. Nie wiemy kto dokładnie jest w brzuchu, wiemy że zdrowe i tyle nam wystarczy. Celowo nie sprawdzaliśmy płci bo mając dwóch synów zewsząd była presja na dziewczynkę. A my nie chcieliśmy mierzyć się z cudzymi pragnieniami. Wchodzę do ginekologa na wizytę. „Na KTG piszą się lekkie skurcze, ale do porodu to jeszcze daleko. Ma Pani jakieś 4cm rozwarcia, ale szyjka jeszcze trzyma. Moooooże to się dzisiaj rozkręci.”
No to jadę szybko do Aldiego po makaron do rosołu. Płacę w kasie - jest 14:00. Jadę jeszcze raz do Dziadka, zabieram lawendę z rana i owoce, których mi Dziadek w międzyczasie nazbierał. Pakuję wszystko do bagażnika i wracam do domu - jest 14:20. Teściowa nastawia przywieziony makaron, a ja idę pod prysznic, jest sierpniowy upał. Tam łapią mnie mocniejsze skurcze, takie które zginają w kolanach. Wołam męża, żeby mi nalał wodę do wanny bo chyba rozkręca się poród. Założyłam bikini. Skurcz. Jeszcze pomaluję sobie usta. Skurcz.
⁃ „Kochanie czegoś jeszcze potrzebujesz?”
⁃ „Tak. Łap dziecko.”
Mąż stoi i się na mnie gapi. Nie wierzy. Ja z resztą też nie, no ale przecież czuję… Zdejmuję szybko dół bikini i sprawdzam dłonią. Trach, pęka pęcherz płodowy, przez palce przelatuje płyn, a ja czuję główkę pokrytą bujną czupryną. Mąż kucnął
⁃ „Widzę uszy!”
Na kolejnym skurczu wyszedł cały malutki człowiek. Wspólnie złapaliśmy dziecko i mąż podał mi go na klatkę piersiową.
⁃ Kochanie, to jest chłopiec!
Trzeci syn. Adam Henryk 🥰
Stojąc tak z nim na rękach o 14:55 mówię do męża „Wiedziałam, że jestem w tym dobra. Ale nie wiedziałam, że aż tak” 🤭
Przenosimy się na łóżko, przytulam synka, a Bartek okrywa nas czerwonym ręcznikiem. Otwiera drzwi,
„Kochani, chodźcie na rosół!” - woła Krysia.
„Kochani, chodźcie kogoś zobaczyć!” - krzyczy Bartek. Zbiegają się wszyscy. Mina mojej teściowej bezcenna.
„Nie gadaj, że Ty urodziłaś! Jak Ty to zrobiłaś?”
„Szybko Mamo, szybko” ☺️

We wtorek zrobiłam rzęsy, w środę fryzjer i paznokcie, a w czwartek urodziłam.Jest środa, godzina 22:45. Siedzimy z męże...
04/10/2024

We wtorek zrobiłam rzęsy, w środę fryzjer i paznokcie, a w czwartek urodziłam.

Jest środa, godzina 22:45. Siedzimy z mężem na kanapie, oglądamy dokument o Tupac’u Shakur. Nagle wybrzmiało głośne PYK i poniosło się echem po domu. Pękł górny biegun pęcherza płodowego. Dzwonię z tą informacją do moich położnych i już wiem, że mam iść spać 😅 O 1:30 budzą mnie odpływające wody. Nie wiedziałam, że to takie przyjemne, choć dyskomfortowe. Idę pod prysznic, czeszę sobie warkocze i wybieram z szafy czerwoną sukienkę. Chcę wyglądać pięknie, aby czuć się pięknie a wtedy urodzę.. pięknie 😄 Pierwsze lekkie skurcze pojawiają się przed 3:00. Dzwonię po wsparcie i gdy tylko kończę rozmowę budził się nasz dwulatek. Czuł nadchodzące wydarzenie i chciał już spać z nami. Oczywiście o moim śnie nie było mowy, za duże emocje. Naparzyłam ulubionej herbaty i rozesłałam rodzinie wiadomość „Zaczęło się, trzymajcie za nas kciuki”. O godzinie 5:00 przyjechały położne, a Bartek pomógł im wnosić sprzęt medyczny, worek sako i KTG. Przy badaniu dowiadujemy się, że jest 6 cm rozwarcia. O 6:00 skurcze przybrały na sile, ale tylko na tyle, że na ich czas musiałam przerywać pogaduszki, pooddychać. Swoją obecnością zaszczycił nas nasz dwulatek. Zawsze śpi do 8, a wtedy... naprawdę wiedział, że brat jest w drodze i nie chciał tego przegapić. Mąż przygotował nam jajecznicę. Wspólne śniadanie w takich okolicznościach... w najśmielszych snach bym o tym nie marzyła, a tu proszę! Udało się i rodzę w domu 🥰 Rozpaliliśmy w kominku, z głośników leci jazz, świece zapachowe dodają uroku, powoli wstaje dzień... a my? Wspólnie się kołyszemy, przytulamy, całujemy. Chłopaki masują mi plecy, potem bawią się autkami, a ja grzeję brzuszek przy kominku. Razem przedmuchujemy skurcze i cieszymy się, że z każdym kolejnym nasze dziecko jest bliżej nas. Afirmacje pomagają mi utrzymywać ciało rozluźnione, uwagę skupioną i skierowaną do wewnątrz. O 7:30 skurcze znacznie przybierają na sile i zginają mnie w kolanach. Przy kominku, na koniu na biegunach, grzeją się już ręczniki i pieluszki dla dzidziusia. Cały czas jesteśmy razem, daje mi to spokój i nieopisane wsparcie. Moc rodzinnej miłości jest najlepszym środkiem przeciwbólowym. Czuję na plecach masujące mnie małe rączki starszego syna, podaje mi ciasteczka, czule głaszcze i całuje. On rodzi razem ze mną, wspiera na równi z moim mężem. Już widać główkę, już zaraz będziemy się tulić. Nagle starszy syn zaczyna coś wołać… „Chcesz iść się pobawić?” pyta Bartek. „Nie kochanie, on chce na barana” - trafnie odgaduję potrzebę syna. W ciągu sekundy wskakuje Bartkowi na barki i już siedzi w pierwszym rzędzie. Szkoda, że nie było nikogo, kto podałby mu popcorn 😉 Bartek wystawia szybko ręce i łapie noworodka z najlepszym asystentem na świecie! Jest 8:10, Witek pokazuje go palcem i krzyczy radośnie „Dzidziuś! Dzidziuś!”. Zeskakuje tacie z ramion i znika na chwilę w kuchni. Za chwilę wraca, podchodzi ostrożnie do malutkiego braciszka, całuje go i wręcza mu ciasteczko 💞

02/10/2024
Jest 21:45 kiedy orientuję się, że TO, co poczułam to skurcz. I to nie przepowiadający, które miewałam wcześniej, tylko ...
01/10/2024

Jest 21:45 kiedy orientuję się, że TO, co poczułam to skurcz. I to nie przepowiadający, które miewałam wcześniej, tylko taki konkretny, którego nie da się przegapić. Obserwuję częstotliwość… coraz częstsze i coraz mocniejsze. „Zaczęło się!” krzyczę do męża, „mam skurcze, to będzie chyba dziś!”. Chwilę się ekscytujemy, po czym On kładzie się spać. Przecież musi się wyspać… 😂 Moja radość nie pozwala mi zasnąć, korzystam więc z prysznica, myję włosy, golę nogi… nie chcę być pierwszą sarną oddziału 😉 Dzwonię do naszej wspaniałej położnej, żeby skonsultować sytuację. „Wszystko jest w porządku, siedźcie sobie w domku. Gdyby coś się zmieniło dzwoń, jeśli nic się nie będzie innego działo to spotkajmy się o 7:00 na porodówce”. Około 1:00 w nocy jestem już „wyszykowana” do porodu, ale coś mi te endorfinki klapły i zachciało mi się spać. Skurcze są regularne, ale ich intensywność nie jest silniejsza niż ciężkość mojej powieki. Przypominają mi się słowa mojej kochanej położnej „Jak poczujesz zmęczenie - idź spać. Porodu nie prześpisz, a przynajmniej będziesz wypoczęta”. Tak więc zrobiłam. 3:30 zerwał mnie z łóżka skurcz gigant. Wyskoczyłam do toalety i tam spędziłam kolejne 2h. „Tak więc wygląda poród?” zastanawiałam się wtedy „To jest ta cała magia porodu, że co skurcz to ja muszę siedzieć na toalecie?!” Dziś już wiem, że obudził mnie kryzys 7 cm, a adrenalina, która wydziela się intensywniej w końcowej fazie porodu, sprawia, że ciało oczyszcza się przed wysiłkiem. 5:30 dzwonię do położnej „Eeeee wiesz co, Renia, jakoś mi inaczej, nie wiem… eeee”. Profesjonalna położna rozpoznaje rozwarcie po głosie 😅 „Pakujcie się do auta, widzimy się w szpitalu”. Łatwo powiedzieć. Stanęłam przed szafą… co ja mam na siebie włożyć?! 🤷‍♀️ Moja szamotanina obudziła mojego męża. „Coooo już jedziemy?” „Tak, ale nie wiem w co mam się ubrać” 😂 uśmialiśmy się do łez. Chwyciłam ostatecznie legginsy i sweter, skurcze były już tak częste i takie silne, że nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. Godzina 6:00 zjeżdżamy windą. Między piętrami dosiada się sąsiad jadący do pracy „ooo witam szanownych sąsiadów. Co tak się wcześnie zerwaliście?” „Rodzimy.” Jego mina 😳 bezcenna. Idę o zakład, że odliczał piętra do parteru i dopiero tam odetchnął z ulgą. W trakcie podróży do szpitala piszę sms do drugiej położnej, u której całą ciąże przygotowywałam się do porodu „Jadę na imprezę, będę piła Twoje zdrowie!”. To właśnie dzięki Edycie na poród patrzę jak na święto, jak na wielkie odliczanie przed Sylwestrem. Każdy skurcz odbieram jako „10, 9, 8, 7, 6….” do tego momentu, w którym po raz pierwszy ujrzę i przytulę naszego syna. 9 miesięcy czekania to naprawdę szkoła cierpliwości dla ludzi takich jak ja, którzy wszystko chcą mieć na tu i teraz. Przed szpitalem parkujemy 6:30. Z trudem gramolę się z auta, próbuję przebyć jak najwięcej drogi zanim złapie mnie kolejny skurcz. Cholera, nie zdążę! Czuje jak skurcz się zbliża, a do drzwi wejściowych 15 metrów. Po drodze stoi zaparkowany ambulans, dobiegam do niego, ręce opieram na masce, a skurcz łamie mnie w kolanach. Inny niż wszystkie do tej pory. Czuję, że muszę przeć, przedmuchuję to 💨💨💨 i idziemy dalej. Wchodzimy na piętro, w drzwich czeka już na nas Renata. Ściskamy się serdecznie i zaprasza nas do sali. Przychodzi druga położna z ankietą zdrowotną. „Poczekajcie sekundkę tylko zbadam Asię. Kochana! Ty masz pełne rozwarcie, rodzimy!” Wskoczyłam na łóżko, ułożyłam się tak jak mi było wygodnie. Pamiętam, że Renia kliknęła jeszcze ciuchutko radyjko. Leciał Podsiadło. „Asia, skup się. Teraz może trochę boleć, rozluźnij się i spokojnie czekamy na skurcz”. Pamiętam, że w tej adrenalinie odpowiedziałam „niech boli, nie przyszłam tu na piknik”. Po jednej stronie Renia, po drugiej stronie Bartek, nikogo więcej (oprócz Podsiadło 😉 ) czułam się bardzo komfortowo, w pełni zaopiekowana i bezpieczna. 7:25 rodzi się nasz syn. Ląduje u mnie na klatce piersiowej, a łzy szczęścia Jego Taty kapią Mu po plecach. Na zawsze zapamiętam wyraz twarzy Bartka. Patrzył na nas z podziwem, zachwytem, czułością i miłością jakiej nigdy wcześniej nie widziałam. „I co, dalej chcecie mieć czwórkę dzieci?” „Nie Renia, z taką obstawą to ja chcę ósemkę”.

Czy wiecie, jak zmienia się macica w czasie ciąży?Zanim zamieszka w niej człowiek ma wielkość gruszki i waży około 80 gr...
29/09/2024

Czy wiecie, jak zmienia się macica w czasie ciąży?

Zanim zamieszka w niej człowiek ma wielkość gruszki i waży około 80 gramów. Tuż przed narodzinami dziecka jest wielkości arbuza i waży nawet 1kg!

P.S. Kobiecy organizm ma w Tetrisa poziom expert, to pewne.

„Studia w Twoim wieku? Przecież już jedne masz.”„Położnictwo? Co to za fanaberia?”„Co Ci strzeliło do głowy?”„Wmówili Ci...
28/09/2024

„Studia w Twoim wieku? Przecież już jedne masz.”
„Położnictwo? Co to za fanaberia?”
„Co Ci strzeliło do głowy?”
„Wmówili Ci to powołanie, przecież to bardzo trudny zawód!”
„Jak wy to wszystko pogodzicie?”

Jedno z zasłyszanych przeze mnie komentarzy się zgadza: położnictwo to trudny zawód.
Zaraz zacznie się trzeci semestr moich studiów. Owszem, nie jest łatwo pogodzić rolę żony , matki trójki małych dzieci, które uczą się w systemie edukacji domowej i kształcą się muzycznie z rolą studentki dziennej. Lecz jak mawia stryj z Jaworzna, jak się bardzo chce… to można :)
Kiedy jestem z rodzącą wiem jeszcze jedno: to nie fanaberia, to potrzeba mojego serca ♥️
Dziękuję, że mogłam być przy Waszym cudzie 😘

Oliwier trenuje ze mną odkąd miał 13 tygodni i mieszkał jeszcze w brzuszku swojej Mamusi. Dziś już ma 3,5 miesiąca życia...
25/09/2024

Oliwier trenuje ze mną odkąd miał 13 tygodni i mieszkał jeszcze w brzuszku swojej Mamusi. Dziś już ma 3,5 miesiąca życia poza brzuszkiem Mamy i wie co jest najważniejsze w treningu: ODŻYWKA BIAŁKOWA 😁🥰

Nie musisz ćwiczyć w ciąży! …Zrób wszystko, żeby chcieć 😉
25/09/2024

Nie musisz ćwiczyć w ciąży!


Zrób wszystko, żeby chcieć 😉

23/09/2024
17/09/2024

H e l l o W O R L D
na świat przyszło dziecko, wydając pierwszy krzyk, który wypełnił salę... to był moment, w którym czas się zatrzymał... w miłości i zachwycie nad tym małym CUDEM!

31/08/2024

Cześć! Jestem Joanna - prywatnie mama trójki dzieci, zawodowo przyszła położna i instruktorka szkoły rodzenia. 🤱

Na moich zajęciach dowiesz się:
⁃ jakie ćwiczenia są bezpieczne w czasie ciąży,
⁃ Jak pracować z mięśniami dna miednicy,
⁃ Jak zadbać o prawidłową postawę,
⁃ Jak poprawić kondycję stawów,
⁃ Dlaczego trening poprawia samopoczucie,
⁃ Jak nie przybrać zbyt wiele kg podczas ciąży,
⁃ Jak wspierać ciało w połogu
⁃ Jak wrócić do aktywności po ciąży
⁃ Jakie ćwiczenia wykonywać po cięciu cesarskim

Jest pot, ale nie ma łez i krwi. Za to znajdzie się czas na kawkę, rozmowy o wyprawce i opowieści porodowe. 🫄
Są ćwiczenia stacjonarne w klubie, ale jeśli wolisz, możesz ze mną trenować online będąc w swoim domu! 💅

Poprowadzę Cię przez każdy tydzień ciąży i pomogę Ci byś na ten wyjątkowy dzień była w wyjątkowo dobrej formie. ❣️

Adres

Zacisze 16
Zielona Góra
65-775

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 10:00 - 11:00
Środa 10:00 - 11:00

Telefon

+48794103106

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Joanna Bolechowska - Z pasji do porodów umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Joanna Bolechowska - Z pasji do porodów:

Udostępnij