Twoje zdrowie w zasięgu ręki

Twoje zdrowie w zasięgu ręki Spiżarnia Zdrowia to miejsce, w którym dzielę się sugestiami, jak odzyskać lub utrzymać zdrowi

Jakie macie plany na świąteczne dni?Z życzeniami życiodajnego odpoczynku i złapania oddechu,a zarazem przygody do utraty...
06/04/2023

Jakie macie plany na świąteczne dni?

Z życzeniami
życiodajnego odpoczynku i złapania oddechu,
a zarazem przygody do utraty tchu!

“Off on an adventure” Led by Pogo who’s hobbies include running, annoying the cats and being happy. If you’re heading to Cornwall for your Easter adventures pop into the fab where this and other new paintings will be available.

09/11/2022

Pestki z pigwowca japońskiego to „produkt uboczny”, który uzyskujemy w czasie krojenia owoców 😀 No i musimy coś z nich zrobić, bo żal wyrzucić.
A pestkowe „amaretto” jest lepsze od włoskiego oryginału.
💚 Składniki:
- pestki pigwowca japońskiego - około 20 dkg
- spirytus - 0,5 litra
- woda 250 ml
- cukier 250 ml
Do słoika wsypać pestki i zalać spirytusem.
Słoik zakręcić i odstawić na miesiąc.
💚Po tym czasie odcedzić. W garnku zagotować wodę z cukrem i ostudzić (syrop). Do odcedzonego spirytusu dodać syrop i wymieszać. Przelać do butelki, szczelnie zamknąć i odstawić do piwnicy albo ciemnej szafki na minimum 6 miesięcy, a najlepiej na rok.
💚 Uwaga: nalewka ta zawiera dużo amigdaliny, której zawdzięcza swój migdałowy smak i zapach.
„Amaretto” gotowe. 😘

I nadszedł wrzesień wraz ze swoim szaleńczym pędem... Kalendarz napięty od spraw niecierpiących zwłoki do granic możliwo...
12/09/2022

I nadszedł wrzesień wraz ze swoim szaleńczym pędem...
Kalendarz napięty od spraw niecierpiących zwłoki do granic możliwości: szkoła, przedszkole, zebrania z rodzicami, pilne zakupy, zajęcia dodatkowe dla dzieci, obowiązki w pracy, zobowiązania wobec rodziny i przyjaciół, w tym wszystkim należy zadbać jeszcze o dom, ogród, samochód - ilość bodźców zewsząd trudna do wytrzymania. Niekończące się „powinności” i „muszę to, muszę tamto”...
A czy moje „spotkanie z samą sobą” znalazło swoje miejsce w kalendarzu?
By okazać dziś troskę o siebie potrzeba wewnętrznej determinacji.
Wyrastając w kulturze Zachodu, dziedziczymy skłonność do postrzegania ciała jako pośledniejszego aspektu życia, podporządkowanego całkowicie umysłowi. Potrzebujemy odpowiedniego poczucia wartości naszego ciała, aby uznać troskę o siebie za priorytet.
Dodatkowo, my, które dbamy o świat, o swoje rodziny, partnerów, dzieci, szefów, pracowników, przyjaciół itd. łatwo nadamy wyższy priorytet wszystkiemu innemu niż sobie. Jest to wysoce prawdopodobne, że z trudem przyznamy pierwszeństwo swoim potrzebom, np. niezbędnej ilości snu czy odpoczynku, niż potrzebie kogokolwiek innego. Sprawom takim, jak właściwe odżywianie, wczesne chodzenie spać, ćwiczenia fizyczne i inne działania związane z troszczeniem się o siebie, trudno jest się przebić. A jeśli już je ustawimy jako priorytet, to wykonujemy je jako środek w osiąganiu jakiegoś celu, np. żeby schudnąć.
Wielu z nas trudno jest cieszyć się z jedzenia zdrowej żywności, czy z radością wyczekiwać ćwiczeń fizycznych. Ważne jest tu, żeby przypisać znaczenie i przyjemność działaniom związanym z troską o siebie.
Chciałabym umieć troszczyć się o samą siebie wyłącznie dlatego, że jestem cenną istotą i, że żyję. Nie dla jakiegoś celu. Dlatego:
„Nawet jeśli czuję stres, przytłoczenie życiem lub brak kontaktu ze sobą, chcę utrzymać moje zaangażowanie w troskę o własny dobrostan i podejmować działania, które odżywiają moje życie. Jeśli zaczynam rezygnować ze strategii, o których wiem, że przyczyniają się do mojego dobra, takich jak:
- ćwiczenia fizyczne,
- jedzenie, które mi służy,
- przyjmowanie wsparcia i empatii, kiedy ich potrzebuję,
- zajęcia dające mi radość,
- cokolwiek innego, co mi dobrze służy,
chcę poszukać wsparcia, które pozwoli mi utwierdzić się w poczuciu drogocenności mojego życia i w pragnieniu dbania o siebie.” [M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.42.]
Jeśli nie będę dbać o siebie, stanę się nijaka, pozbawiona swojej głębi, siły i wewnętrznego piękna, mniej zdolna, by dawać siebie światu.

Tekst zawiera myśli, cytaty i streszczenia pochodzące z piątego rozdziału zacytowanej pozycji Miki Kashtan wraz z moimi autorskimi refleksjami wokół tego fragmentu książki.
Autor zdjęcia: Justyna Szczygielska

- Nie mogłam się powstrzymać!- Nie umiem z tego zrezygnować.- Nikt by się temu nie oparł!Czy któreś z tych zdań wydaje C...
14/07/2022

- Nie mogłam się powstrzymać!
- Nie umiem z tego zrezygnować.
- Nikt by się temu nie oparł!
Czy któreś z tych zdań wydaje Ci się znajome? Nasz język pełen jest zaprzeczania odpowiedzialności.
Chciałabym Cię dziś zaprosić do wyzwolenia się z pewnego rodzaju bezradności i do przyjęcia postawy odpowiedzialności. Jeśli jesteśmy odpowiedzialne, mamy moc, by zmieniać swoje życie i przestajemy zależeć od tego, co robi ktoś inny. Możemy oprzeć się nawykom otoczenia, dotrzeć do miejsca własnych wyborów i przestać robić coś, „bo muszę”.
Często rezygnujemy z własnej mocy z powodu okoliczności i poczucia bezsilności.
- To tak naprawdę nie zależy ode mnie.
- Wszyscy tak jedzą.
- Nie wypada odmówić.
Tak łatwo zrzucić odpowiedzialność za swoje wybory na wszystkich wokół.
Jednak kluczem do sukcesu jest codzienna praktyka skupiania uwagi na tym, czego tak naprawdę chcę i co mogę w danej chwili zrobić, by to osiągnąć:
„Nawet kiedy przygniatają mnie przeszkody i trudne emocje, chcę brać pełną odpowiedzialność za moje uczucia, moje działania i moje życie. Jeśli zaczynam oddawać swoją moc innym ludziom (...), chcę poszukać wsparcia, które pozwoli mi odnaleźć w sobie podstawowe źródło moich wyborów i żyć tak, jak chcę, a także prosić o to, czego chcę.” [M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.34.]
Oddawanie swojej mocy innym, tak jak wszystkie strategie, jest próbą zaspokojenia potrzeb.
Może czujemy ulgę, że nie musimy nic robić, bo i tak jesteśmy wobec czegoś bezsilne?...
Być może we wspólnym doświadczaniu bezradności rodzi się poczucie przynależności?...
Może zaspakajasz w ten sposób jeszcze jakąś inną potrzebę?...
Jednakże podjęcie decyzji o odpowiedzialności może okazać się wyzwalające...
Praktykowanie postawy odpowiedzialności polega na stałym przyglądaniu się myślom i reakcjom, które kryją się za naszymi uczuciami i działaniami,
i traktowanie naszych potrzeb ze skupieniem, sercem i uważnością.
Tam rodzą się wszystkie działania, „bo chcę”...

Powodzenia!

Narada rodzinna co do planów wakacyjnych trwa.Osiemnastki forsują granice.Nastolatki planują obozy.Starsze dzieci wyjeżd...
05/07/2022

Narada rodzinna co do planów wakacyjnych trwa.
Osiemnastki forsują granice.
Nastolatki planują obozy.
Starsze dzieci wyjeżdżają do dziadków.
Młodsze umilają plażowanie nad pobliskimi jeziorami.
A może nad morze?
Chwilo trwaj...

- Nie kąpię się, bo nie lubię rozbierać się do stroju.- Dopiero jak schudnę, będę się ubierać w...Skąd w nas tyle ocen p...
16/06/2022

- Nie kąpię się, bo nie lubię rozbierać się do stroju.
- Dopiero jak schudnę, będę się ubierać w...
Skąd w nas tyle ocen pod własnym adresem? Kto wyznaczył nam normy, wedle których się akceptujemy lub nie? Co jest punktem odniesienia dla naszego postrzegania samych siebie? Kto nam podpowiada, jakie powinnyśmy być?

Wyobraź sobie dziecko, które na plaży buduje z zacięciem zamek, otacza go fosą, stawia na nim wieże, dekoruje wszystko kamykami i muszelkami. Jest w to całkowicie zaangażowane, w pełni oddane, bez samoświadomości, bez reszty zanurzone w proces twórczy, zatraca się w poszukiwaniu gałązek, ptasich piórek, bez lęku przed wyrażaniem siebie...

Jakże świętuje, gdy zostaje pochwalone, gdy słyszy Twój zachwyt, docenienie.

Jakże gaśnie, jeśli je w jakiś sposób ocenimy, coś poprawimy, do czegoś porównamy, za coś napomnimy, damy dobre rady...

Życie pełne jest takich dziedzin, w które włożyłyśmy całe serce, wykorzystałyśmy wszystkie swoje siły i talenty, całą siebie, a wszystko to okazało się niewystarczające, przyniosło ból i cierpienie, zostało przez kogoś ocenione, wymagało poprawy...

Nabrałyśmy przekonania, że w rzeczywistości niewiele znaczymy, a to, jakie jesteśmy wymaga ciągłych starań i działań naprawczych.

To miejsce przysparza dużo bólu i cierpienia, jednakże może stać się także punktem zwrotnym w naszym życiu. Możemy wtedy zacząć iść w stronę odzyskiwania zaufania w to, że takie, jakie jesteśmy, jesteśmy istotne, że nasza obecność, działania i wybory wpływają na innych i mają znaczenie.

Dlatego „nawet kiedy przepełniają mnie wątpliwości, chcę w pełni dawać siebie światu. Jeśli zaczynam myśleć, że się nie liczę lub że moje działania nie mają znaczenia, chcę poszukać wsparcia, które pozwoli mi powrócić do przekonania, że moja obecność i moje talenty są istotne" [M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.30.].

Do tego trzeba odwagi. Być do końca sobą niesie z sobą ryzyko wygłupienia się. Ufając i dzieląc się sobą, swoimi talentami i darami, wierzymy, że wnosimy coś cennego. Tak wiele z nas zostało zawstydzonych, ośmieszonych, że nie potrafimy się już dzielić sobą bez lęku przed odrzuceniem. Same przed sobą poddajemy w wątpliwość, czy aby na pewno zasługujemy na przyjęcie i akceptację. Ryzyko związane z tym postanowieniem bycia kimś istotnym oznacza, że decydujemy się być sobą, nawet gdy inni tego nie przyjmą. Znajdziesz w sobie odwagę, by zaakceptować siebie, docenić bogactwo duchowej mądrości, wiedzy, doświadczenia, wyrazić własne piękno, zaufać swoim niepewnym pomysłom?

„Życie nie jest pełne bez bólu i cierpienia, które co rusz stają pod naszymi drzwiami” [M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.32.]. Zamiast wyczekiwać, aż się same ze wszystkim uporamy lub uciekać, możemy szukać wsparcia, ukazać siebie innym w procesie radzenia sobie z jakimiś problemami. Możemy zaufać, że dla niektórych, którym na nas prawdziwie zależy, będzie miało znaczenie także nasze cierpienie. Będą chcieli towarzyszyć nam w przeróżnych zmaganiach, dopingować w wychodzeniu z różnych niedoskonałości. Nawet jeśli kiedyś wiele razy w podobnych chwilach nie zostałyśmy przyjęte w sposób, w który tak bardzo byśmy chciały, możemy odważyć się zaufać, że nasza obecność, piękno i talenty mają znaczenie.

Teraz więc, ilekroć zobaczysz beztrosko bawiące się dziecko, przyjmij zaproszenie, by bez obaw dawać siebie światu, bo taka, jaka jesteś, jesteś cenna!

Dziś robimy sok z kwiatków czarnego bzu. Wybraliśmy się na łowy jeszcze przed śniadaniem. Zapakowaliśmy do samochodu 25-...
07/06/2022

Dziś robimy sok z kwiatków czarnego bzu.
Wybraliśmy się na łowy jeszcze przed śniadaniem. Zapakowaliśmy do samochodu 25-litrowy garnek oraz drabinę i w drogę. Dorodny okaz czarnego bzu znaleźliśmy na tyłach Dino, za parkingiem. Byliśmy pewnie niezłym widowiskiem dla klientów sklepu, którzy z rana, jak na prawowitych obywateli przystało, przyjechali tu po chleb i po bułki. My natomiast, jak jacyś złoczyńcy, robiliśmy przy śmietnikach wypad na zielsko. Oprócz otoczenia sklepu miejscówka była bajeczna. Strumyk, dzika roślinność, no i oczywiście okazały czarny bez. Samo zbieranie kwiatów w asyście Michała (lat 2 i pół) i Wiktora (lat 5 i pół) było nie lada atrakcją. Chłopcy zrywali z niższych partii krzewu, a ja dosięgałam wyższych z drabiny.
Potem zakupiliśmy jeszcze 4 kilogramy cytryn i 10-pak cukru w Dino. Starsze Panie zniosły to ledwo ledwo. A to z tego powodu, że moje dzieci, odkąd temperatura jest na plusie, rzadko dają się namówić na założenie butów. Dziś pogoda była sprzyjająca, a wyprawa zaplanowana w dzikie chaszcze, więc nie nalegałam na sandały. Uff, nikt z dobrodusznych staruszków, nie udzielił mi należytej rady, że przecież od płytek na posadzce ciągnie. Dobrze to wiedziałam, przemknęliśmy przez sklep jak wiatr.

Nareszcie w domu.
Od razu zabraliśmy się do robienia soku. Odcinałam nożyczkami kwiatki od gałązek, a chłopcy łowili robaczki do pudełka. Współpraca była wyborna. Ostatecznie kwiatki wylądowały w glinianym naczyniu na przemian z plasterkami cytryny. Byliśmy urzeczeni przyjemnym aromatem. Chłopcy co rusz wydawali okrzyki zachwytu:
- Mamo! Jak tu pięknie pachnie!
- Kwiatowo!
- Owocowo!
- Cytrynowo!
Dziękuję za inspirację!

- Jak ładnie zjesz obiadek, to będzie deser.- Jak będziesz grzeczna, to dostaniesz cukierka.- Nie kłóć się, bo nie zjesz...
31/05/2022

- Jak ładnie zjesz obiadek, to będzie deser.
- Jak będziesz grzeczna, to dostaniesz cukierka.
- Nie kłóć się, bo nie zjesz lodów.
Czy pamiętasz z dzieciństwa takie słowa?
Byłyście nagradzane jedzeniem lub karcone odmawianiem zjedzenia czegoś dobrego?
Nigdy nie zapomnę tych chwil, kiedy jako dziecko pocieszałam się słodyczami. Zdarzało się, że popołudniami oboje rodzice pracowali. Zostawiali wtedy na kuchennym parapecie portfel z kilkoma złotymi na wypadek, gdyby nam, dzieciom, czegoś brakowało. Sięgałam po nie często, by kupić sobie coś słodkiego. Zajadałam samotność, niedomiar miłości i bliskości, jakąś wewnętrzną pustkę. Dziś potrafię nazwać emocje, które mi wtedy towarzyszyły, wtedy czułam tylko dyskomfort i w taki oto prosty sposób nauczyłam się go na chwilę zmniejszać.
Wtedy byłam dziewczynką, dziś jestem dorosła.
Wtedy moje strategie były niedojrzałe, a dzisiaj?...
Dziś „nawet jeśli moje uczucia wywołują we mnie dyskomfort, chcę pozostać w kontakcie ze sobą i zachować serce otwarte na pełnię moich emocji. Jeśli zaczynam oddalać się od mojego doświadczenia, wygłuszać się na nie bądź znieczulać, chcę poszukać wsparcia, które pozwoli mi porzucić postawę obronną i otworzyć się na to, co jest” [M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.28.].
Dziś świadomie wybieram proces wyzwolenia się od tego wyuczonego sposobu
(NIE-)radzenia sobie z emocjami, gotowość do ich przeżywania, także tych niewygodnych, jak np. smutek, bezsilność, osamotnienie...
Nieustannie przyglądam się sobie samej, studiuję własne emocje, zagłębiam się w siebie, badam swoje sposoby działania i potrzeby, które za nimi stoją, wybieram strategie, które w mojej ocenie są w danej chwili najwłaściwsze...
Nadal pozostają emocje, które są dla mnie przyjemne, na które otwieram się z radością. Czy masz też takie?
Znam również takie, w które niemalże „wpadam” tak głęboko, że tracę zdolność wyboru. Najczęściej zalewa mnie smutek, a Ciebie?
Ale towarzyszą mi też czasem inne nieprzyjemne emocje, przed którymi się bronię i uciekam. Pewnie i Ty znasz takie...
Odkąd otwarłam się na pełną skalę emocji, staram się je nazywać i przyjmować, takimi, jakimi są, doświadczam wewnętrznego spokoju, który pozwala mi z kolei świadomie wybierać swoje zachowanie. Nie uciekam od sytuacji, w których mogą się pojawić. Nie stronię od kontaktu z ludźmi, w obecności których one najczęściej mi towarzyszą. W ten sposób stawiam kroki ku wolności od reagowania i od odreagowywania w wyuczony sposób. Jedzenie to tylko jedna z takich strategii, jest też wiele innych... Ciekawa jestem, jak to wygląda u Ciebie?

Czy zdarza Ci się jeść, kiedy nie jesteś głodna? W jakich momentach?Czy  sięgasz czasem po coś słodkiego, gdy jest Ci sm...
23/05/2022

Czy zdarza Ci się jeść, kiedy nie jesteś głodna? W jakich momentach?
Czy sięgasz czasem po coś słodkiego, gdy jest Ci smutno? Albo gdy napotykasz sytuacje, wobec których czujesz się bezsilna? Jak się potem czujesz?

Bywa, że nasza samoakceptacja zależy od funkcjonowania w ściśle określony sposób.
„Czuję się gruba. Od nowego roku przechodzę na dietę.”
„Do wakacji muszę zrzucić zbędne kilogramy, by dobrze wyglądać na plaży.”
„W lipcu wesele. Muszę do tego czasu schudnąć, żeby zmieścić się w wymarzoną sukienkę.”
„Zaakceptuję siebie, jak....”
Znasz takie postanowienia?

Wyobraźmy sobie teraz, że akceptujemy się dokładnie takimi, jakimi dzisiaj jesteśmy.
Coś w nas krzyczy, że się nie da, prawda? Że to niebezpieczne? A może głupie?
Jednak spróbujmy.
Czujesz tę wolność płynącą z pełnej samoakceptacji? Bez stawiania sobie żadnych warunków? Bez konieczności życia w określony sposób? Bez presji bycia doskonałą?
Jakże mogłybyśmy być prawdziwe...
O ile silniejsze w kontakcie z ludźmi, z tym, co oni o nas mówią...
Nie wkładałybyśmy wysiłku, by ukrywać prawdę o sobie...
Czy nie ustałaby ta wyczerpująca, nieustanna wewnętrzna wojna, w której wiele z nas żyje?
Stanęłybyśmy z podniesioną głową obok wszystkich innych, którzy są równie ludzcy, równie wspaniali, równie niedoskonali, równie zdolni do popełniania błędów...

Jak to osiągnąć?
„Stosując fundamentalną zasadę, że wszystko, co robimy, stanowi próbę wyjścia naprzeciw potrzebom wspólnym wszystkim ludziom (...) Praktyka samoakceptacji polega na rozpoznawaniu pewnych podstawowych potrzeb i nawiązywaniu z nimi kontaktu, jako że to one prowadzą nas do zachowań, z których nie jesteśmy zadowoleni.” [M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.26.]
To daje zdolność podejmowania wolnych i świadomych wyborów działania.

Oczywiście jest to generalna zasada, którą możemy zastosować we wszystkich aspektach życia. Ale my dziś skupiamy się na tych chwilach, gdy odreagowujemy, „sięgając po coś dobrego do zjedzenia”.
Więc od dziś, gdy zdarzy Ci się zachować tak, jak Ci się nie podoba, zatrzymaj się na chwilę.
Zapytaj sama siebie, skąd tak naprawdę wzięło się to działanie, co wtedy czułaś i czego w danej chwili naprawdę potrzebowałaś? Bo już wiesz, że tylko z pozoru było to zachowanie odruchowe, a jego powód nieuświadomiony.

Nazwanie potrzeb, które doprowadziły do danego zachowania, ich zrozumienie i zaakceptowanie, to fundament radości i wytrwania we wszelkich postanowieniach w życiu.

Czy nie masz czasem tak, że do snu ukołysały Cię lęki o przyszłość lub o dorastające dzieci? A może do tego dołączył się...
16/05/2022

Czy nie masz czasem tak, że do snu ukołysały Cię lęki o przyszłość lub o dorastające dzieci? A może do tego dołączył się stres przed jutrzejszym spotkaniem w pracy? Czy może przeplatał się ze smutkiem z powodu trudu napotkanego w relacji z przyjaciółmi lub kimś bliskim, a może frustracją spowodowaną odkładanym w czasie marzeniem, na które po raz kolejny nie możesz sobie pozwolić?...
W nocy budzisz się z niepokojem, a kiedy wreszcie uda Ci się zdrzemnąć, rano zasypiasz do pracy. Jeszcze dobrze nie wstałaś, a już we wszystkim narobiłaś sobie zaległości...
W pośpiechu zjedzone śniadanie, zaspokojenie potrzeb dzieci, niedomiar wsłuchania się w to, co mówił do Ciebie mąż... Brak czasu dla siebie, na zatrzymanie się choćby na minutę, by złapać właściwą perspektywę i wsłuchać się w swoje myśli i serce... „Myślenie w kategoriach powinności jako motywacja do działania wytwarza w nas stres, niepokój, lęk i poczucie dyskomfortu.” [M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.24.]
Nie lubię poniedziałku...
Zewsząd ogarniające uczucie samokrytyki, wstydu i braku... W takich chwilach podenerwowania i niedostatku zdarza się, że szukamy jakiegoś łatwego sposobu ukojenia, szybkiego źródła energii i poprawy samopoczucia. Może jakieś „małe co nieco”, najlepiej słodkie i tłuste...
Okazuje się to tanią rekompensatą uważności dla swoich potrzeb i wątpliwą dla nich strategią. W chwilę później już owocuje słabym samopoczuciem fizycznym. A na domiar złego jak bumerang wraca poczucie winy i samokrytyki, a nieusłyszane emocje ranią nas same bądź rykoszetem uderzają w przypadkiem napotkane osoby.
Co robić?
Wróćmy do OTWARTOŚCI NA SIEBIE:
„Nawet jeśli postępuję w sposób, który w rzeczywistości mi się nie podoba, chcę zachować serce otwarte na siebie. Jeśli zaczynam się osądzać, chcę poszukać wsparcia, które pozwoli mi na nowo połączyć się ze swoją istotą i potraktować z empatią potrzeby, które motywują moje działania.” [M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.23.]
Powyższe postanowienie praktykuje się bowiem najlepiej, gdy sprawy nie idą po naszej myśli. Potraktujmy wtedy naszą strategię sięgnięcia po coś niezdrowego do zjedzenia jako sygnał od naszej duszy, wołanie o wytchnienie, o chwilę uwagi, rozpoznajmy ją jako tęsknotę w życiu do łatwych przyjemności. Nie koncentrujmy się jednak na zwalczaniu tego sposobu rekompensowania sobie dyskomfortu. Spróbujmy usłyszeć wtedy te potrzeby, które stoją za tymi porannymi emocjami i strategiami. Pochylmy się na minutę nad tą wielką tęsknotą za byciem dostrzeganą, rozumianą i docenioną za to, jakie jesteśmy. Taka tęsknota jest w każdej z nas. Dotarcie do niej i potraktowanie jej z delikatnością może okazać się antidotum na wstyd, zamykający nas w działaniach, które tak naprawdę nam się nie podobają i powstrzymują nas od szukania wsparcia.

Czy wokół Ciebie wszyscy zdają się być na diecie, przygotowując formę do tego, aby zaprezentować najlepszą wersję siebie...
13/05/2022

Czy wokół Ciebie wszyscy zdają się być na diecie, przygotowując formę do tego, aby zaprezentować najlepszą wersję siebie na wakacjach? A Ty, robiąc porządki w szafie, natrafiasz na swój strój kąpielowy i boisz się go w ogóle przymierzyć? Zastanawiasz się, czy może wraz z innymi zużytymi ubraniami od razu go wyrzucić, bo i tak nie odważysz się go użyć? Przymierzasz i ogarnia Cię fala samokrytyki?...
Czy podczas przerwy w pracy, wyczerpana przesileniem wiosennym, sięgasz po ciastko do kawy i orientujesz się, że w tej samej chwili Twoje koleżanki wyciągają lunch box'y z samymi warzywami, bo właśnie się odchudzają? Czujesz wstyd wywołany tym, jakie są zdyscyplinowane i jak trwają w swoich postanowieniach?...
Czy wczoraj wieczorem, gdy poczułaś już zmęczenie, a w zlewie została jeszcze sterta naczyń do umycia, w ogródku - tylko podlewanie, a upragnione po całym intensywnym dniu domowe zacisze zamieniło się w istny bazarek dziecięcych zwierzeń, próśb i pretensji: „Mamo, a wiesz...”, „Mamo, czy możesz jutro...”, ”Mamo, prosiłam cię...” Aż w końcu opanowuje Cię bezsilność i po kryjomu podjadasz czekoladę, żeby w ten sposób szybko uzupełnić zasoby i ostatkiem sił sprostać tym wszystkim wyzwaniom...
Jeśli, któreś z tych uczuć, jest Ci bliskie, chciałabym Cię dziś
ZAPROSIĆ DO OTWARTOŚCI NA SIEBIE:
„Nawet jeśli postępuję w sposób, który w rzeczywistości mi się nie podoba, chcę zachować serce otwarte na siebie. Jeśli zaczynam się osądzać, chcę poszukać wsparcia, które pozwoli mi na nowo połączyć się ze swoją istotą i potraktować z empatią potrzeby, które motywują moje działania.”[ M. Kashtan, Postanawiam. Niezwykle świadome życie, Poznań: Miejsce Ludzi 2021, s.23.]
Otóż uważam, że fundamentem do wytrwania w jakichkolwiek postanowieniach w życiu jest empatia do głęboko w naszej duszy osadzonych potrzeb, stanowiących o tym, kim jesteśmy, i jak się zachowujemy. Jeśli nasze postanowienia wynikają z powinności, wcześniej czy później je zarzucimy. Pragnę, aby podwaliną wszelkich działań w różnych obszarach mojego życia, była głęboka samoakceptacja. Jeśli też tego pragniesz, zapraszam Cię we wspólną podróż, która wykracza daleko poza ścieżki samego odżywiania i wyglądu zewnętrznego. Ten obszar będzie tylko trampoliną do tego, by odbudować relację ze sobą samą i przywrócić w niej harmonię.

Mój zakalec najsłodszy...Gdy chwyta infekcja, jest jeden, najbardziej niezawodny, sposób na szybki powrót do formy - ODP...
11/01/2022

Mój zakalec najsłodszy...

Gdy chwyta infekcja, jest jeden, najbardziej niezawodny, sposób na szybki powrót do formy - ODPOCZĄĆ.
Jak odpoczywa mama? Ma się rozumieć, że z dziećmi.
Gdzie? W kuchni!
Co robi? Oczywiście to, na co nigdy nie ma czasu, gdy pracuje...

Od paru miesięcy chciałam wypróbować nowy przepis na chleb. Ponieważ postanowiłam wczoraj nic nie robić, nadszedł ten wiekopomny moment.

Chleb w domu piekę od prawie 15 lat. Domownicy z głodu nie umarli, zębów na nim nie stracili, więc chyba nie jest tak źle. Ci z Was, którzy go czasem u nas jadali, wklejcie jakąś buźkę w komentarzach dla zachęty ;)

Ten przepis miał być absolutnie najlepszy. Całą dobę różnych zabiegów, mieszania, składania, przekładania, pilnowania temperatury, wilgoci i czego tam jeszcze. Pomocnika miałam w tym najsłodszego - piekarza Michałka (lat: 2). Zaczęliśmy oczywiście od zmielenia ziarna, przygotowania zaczynu z zakwasu, ogólnie mówiąc zapału nam nie brakowało.

Dzisiejszy efekt jedynie pozostawia wiele do życzenia...
chociaż zdjęcie cudne i satysfakcja piekarza bezcenna :)
Warto było? Jak myślicie?
:)

Po świętach czas na zaplanowaną aktywność fizyczną. Wszyscy wiemy, że ruch to zdrowie. W tym roku wzięliśmy to sobie bar...
27/12/2021

Po świętach czas na zaplanowaną aktywność fizyczną. Wszyscy wiemy, że ruch to zdrowie. W tym roku wzięliśmy to sobie bardzo do serca. Padło na Rudawy Janowickie i spacer do zamku Bolczów. Nie ma to jak kontakt z przyrodą, świeże powietrze i piękne widoki. Nie mogliśmy się już doczekać!

Myślę, że każdy z nas spalił odpowiednią ilość kalorii już przy ściąganiu ze strychu kombinezonów, czapek, kominiarek, rękawiczek, spakowaniu plecaków i prowiantu dla dziewięciu osób. Przy ubieraniu dzieci pot płynął nam już po plecach. Nastrój poświąteczny zobowiązywał nas do życzliwej atmosfery, więc daliśmy z siebie wszystko, żeby nie skomentować trzygodzinnego opóźnienia upragnionego wyjazdu. Z uśmiechem dotrwaliśmy do momentu zamykania wyjściowych drzwi. Wtedy właśnie okazało się, że zginęły klucze od mojego samochodu…

Odkąd przyszło nam podróżować w dziewięć osób, jeździmy dwoma samochodami i zniknięcie kluczy od jednego z nich uniemożliwiało rodzinną wyprawę. Zaczęły się poszukiwania. Część dzieci siedziała już w samochodzie, pytając od czasu do czasu, “czy długo jeszcze?”, my z nastolatkami przetrząsaliśmy cały dom, a najmłodszy Michał chodził za nami i płakał, bo nie rozumiał całego zamieszania. Po niespełna godzinie, stwierdziłam, że chyba nie jest nam dane pojechać razem, że już nie mam siły w tych wszystkich zimowych ubraniach ruszyć ręką ani nogą i najlepiej będzie, jak z najmłodszymi dziećmi zostanę w domu. Wtedy pomodliłam się cichutko i postanowiłam zajrzeć jeszcze raz w jedno ostatnie miejsce - do pokoju zabaw. Mój sokoli wzrok przeskanował pojemnik na figurki i bingo! Klucze doczepione do beżowego misia leżały jakby nigdy nic wśród tysiąca innych zwierzątek, śmiejąc się z niezdarnych poszukiwaczy. Oczywiście sprawcą tej niespodzianki był nasz dwuletni Michałek!

Z radością wsiedliśmy do aut i ruszyliśmy w drogę. Dwugodzinna podróż minęła błyskawicznie. Byliśmy przeszczęśliwi, że w drodze mogliśmy chwilę wytchnąć, bo maluchy spały i nikt nie wymiotował. Gdy dotarliśmy na miejsce i samo zakładanie czapek, kombinezonów i rękawiczek zajęło nam prawie godzinę, Przemek zaczął powoli się załamywać i zastanawiać, czy cała ta wyprawa w ogóle ma sens. Michał płakał, bo bał się jechać na sankach. Wiktor płakał, bo bał się zimna i że zamarznie. W końcu udało nam się wyruszyć. Przemek niósł Michałka na barana, ja próbowałam na zmianę z Tosią ciągnąć sanki z Wiktorem. Karol ślizgał się po zamarzniętej drodze. Wtedy zauważyliśmy, że zniknęła Łucja, Rozalka i Ola.

Udało się skontaktować telefonicznie. Widząc nasze zamieszanie z maluchami, dziewczynki postanowiły pójść już w stronę zamku. Gdy po pół godzinie wędrówki jeszcze ich nie spotkaliśmy, zaczęliśmy się zastanawiać, czy się nie zgubiły. Zadzwoniliśmy, napomnieliśmy naszą najstarszą córkę, że to, co zrobiła było nieodpowiedzialne, że na pewno zabłądziły, że za godzinę zacznie się ściemniać i kto je będzie szukał…

I wtedy mijający nas uprzejmy pan poinformował nas, że na zamek Bolczów idzie się inną drogą. Wystarczy na samym początku szlaku, dokładnie tam, gdzie usiłowaliśmy udobruchać płaczącego Michała i Wiktora, skręcić w lewo…

Zawróciliśmy. Tymczasem dostaliśmy radosną wieść od Łucji, że już zbliżają się do zamku. Ponieważ Michał dalej płakał i trzeba go było cały czas nieść, a na sanki nawet nie chciał patrzeć, nie pozostało nic innego, jak rozdzielić się na dwie grupy: Przemek z Karolem poszli na zamek szukać dziewczyn, a ja z Tosią, Wiktorem i Michałem, poszliśmy do samochodu. Z maluchami i tak nie mielibyśmy szans zdążyć na zamek przed zmrokiem.

Dreszczyku emocji przysporzyła nam jeszcze Łucja, która ni stąd ni z owąd przez jakieś pół godziny nie odbierała telefonu. Wisieliśmy z Przemkiem na telefonie, uspakajając się nawzajem, że przecież na pewno nic złego się nie stało. Podjęliśmy decyzję, że ja z maluchami pojadę już do domu, bo nie wiadomo, ile potrwają poszukiwania. Gdy później otrzymałam od Przemka wiadomość, że odnalazł dziewczynki, okazało się, że “przecież tylko robiły sobie w tym czasie sesję zdjęciową z elementami akrobatyki na tle ruin zamku”. Jakże kreatywne potrafią być dzieci!

Ostatecznie wróciliśmy do domu cali i zdrowi, jeden samochód wcześniej, drugi godzinę później, ale jakie to ma znaczenie? Dzięki Bogu wróciliśmy wszyscy, i to bogatsi o kolejną rodzinną przygodę.

Choć rodzicielstwo niesie ze sobą różne trudy, nic tak nie osładza życia, jak dzieci, ich uśmiechy, zmarznięte noski i różowe policzki.

Chętnie przyjmiemy z Przemkiem Wasze niespalone kalorie :)

"Spójrzcie na ptaki nieba...Ojciec niebieski żywi je...Czy wy nie jesteście o wiele cenniejsi niż one?Nie troszczcie się...
26/12/2021

"Spójrzcie na ptaki nieba...
Ojciec niebieski żywi je...
Czy wy nie jesteście o wiele cenniejsi niż one?
Nie troszczcie się więc.
Wie bowiem wasz Ojciec niebieski, że tego wszystkiego potrzebujecie." (Mat. 6, 26-34)

Niech wraz z dzisiejszym pięknym, mroźnym dniem zagości w naszych sercach ufność w Boże zaopatrzenie i Jego dobroć.

Źródło zdjęcia: wieś moja miłość.

Czy można pogodzić zalecenia diety prozdrowotnej i tradycje kulinarne Świąt Bożego Narodzenia? To pytanie wciąż wraca na...
25/12/2021

Czy można pogodzić zalecenia diety prozdrowotnej i tradycje kulinarne Świąt Bożego Narodzenia? To pytanie wciąż wraca na wykładach i konsultacjach, jak tylko zbliżają się święta. Myślę, że jest to możliwe. Jest kilka smacznych dań, które nie obfitują w węglowodany, a tym samym wypadają korzystnie dla zdrowia. Obok bigosu, barszczu, pieczonego mięsa, czy sałatek warzywnych, jest nim także ryba po grecku. I o tym daniu dziś właśnie parę słów. Ponieważ staramy się na co dzień zwracać uwagę na źródło produktów i szukamy sprawdzonych dostawców żywności, temat ryb rodzi dylematy. Ryby są bowiem bogate nie tylko w substancje odżywcze, ale też toksyny będące efektem zanieczyszczenia wód. Z jakich zbiorników wodnych pozyskane zostały ryby, które jemy? Myślę, że warto poszukać dostawców wśród zaprzyjaźnionych wędkarzy. Drugą sprawą, jaką należy wziąć pod uwagę, jest jakość pasz, którymi ryby były karmione. Niestety trudno znaleźć jakąkolwiek mieszankę, której skład byłby wolny od GMO. Dlatego preferuję ryby niehodowlane, które same szukają sobie pożywienia. Obawiam się, że dziś zdecydowanie podpadnę koneserom świątecznego karpia ;)
Pragnąc dodać otuchy wszystkim, którzy starają się pozostać wierni zaleceniom diety prozdrowotnej na Święta, życzę Wam większej satysfakcji z dobrego samopoczucia i dokonywania świadomego wyboru świątecznych dań ubogich w węglowodany niż z ulotnej chwili przyjemności jedzenia tego, co nam szkodzi. Niech prawdziwa radość w te dni płynie z przesłania Bożego Narodzenia i wzajemnych relacji miłości, której nam wszystkim gorąco życzę!

P.S. Na zdjęciu najlepsze kucharki w domu oraz wyborna ryba po grecku przygotowana przez Antoninę Smorawińską, lat 15. Cudo!

24/12/2021

Adres

Sucha 33a
Zielona Góra
66-004

Telefon

+48502945694

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Twoje zdrowie w zasięgu ręki umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Twoje zdrowie w zasięgu ręki:

Udostępnij

Kategoria