BioMora. Gabinet Biorezonansu i Medycyny Naturalnej

BioMora. Gabinet Biorezonansu i Medycyny Naturalnej Prowadzimy gabinet w Zielonej Górze od 2010 roku. Pomagamy w chorobach przewlekłych, trudno poddających się leczeniu, w tym alergiach pokarmowych i wziewnych.

Prowadzimy diagnostykę i terapie chorób przewlekłych, takich jak na przykład: alergie pokarmowe, alergie wziewne, borelioza, choroby układu pokarmowego, choroby układu oddechowego i zmiany skórne. Zgłaszają się do nas osoby, które były już w wielu gabinetach i nie mogą sobie poradzić ze swoją chorobą. Dzięki kompleksowemu podejściu udaje nam się pomóc wielu z nich. Korzystamy z różnych metod terapeutycznych, dobierając je indywidualnie do przypadku.

28/03/2022
Pasożyty. Biorezonans wykazuje nierealne wyniki? Jedna z pacjentek przyznała nam, że nie obiecywała sobie wiele po wizyc...
27/05/2021

Pasożyty. Biorezonans wykazuje nierealne wyniki?

Jedna z pacjentek przyznała nam, że nie obiecywała sobie wiele po wizycie u nas, ponieważ miała przekonanie, że skoro badamy na biorezonansie, to na pewno wykryjemy jej pełno pasożytów. Miała bowiem już z tym doświadczenie i nic jej to nie pomogło. Ale za namową znajomych przyszła do nas i jest teraz bardzo zadowolona. Nie wyszły u nas jej żadne pasożyty, problem był zupełnie gdzie indziej i jest on poddawany terapii. Niemniej jednak jej przekonanie do biorezonansu było początkowo dość jednoznaczne. I przyznam, że.. wcale się temu nie dziwię..

Wiele gabinetów biorezonansu przypisuje bowiem pasożytom wszystkie choroby świata i na siłę wykazuje to w wynikach. Z badania wychodzi, że pacjent ma kilka lub nawet kilkanaście różnych pasożytów w tym tasiemce, glisty, przywry, co jest zupełnie nierealne i niezgodne z prawdą. Tak właśnie było z naszą pacjentką. I tak pewnie jest w wielu przypadkach. Ludzie mają prawo być przez to zrażeni do tego typu badań. Bardzo ubolewam nad tym stanem rzeczy. Nie dość, że biorezonans jest podważany przez medycynę akademicką to jeszcze takie praktyki terapeutów od biorezonansu całkowicie niszczą jego wiarygodność. A warto wiedzieć, że tak naprawdę biorezonans został stworzony przez niemieckich lekarzy fascynujących się medycyną alternatywną i przez wiele lat stanowił rzetelną pomoc w wielu chorobach (w tym pasożytniczych).

Biorezonans jest takim większym i nieco bardziej rozbudowanym miernikiem. Jest to więc narzędzie, którym posługuje się człowiek. Od tego, jak ten człowiek odczyta sygnały idące z biorezonansu, zależy wynik. Jest to wiec taki sam przyrząd do badania jak USG czy stetoskop za pomocą którego lekarz diagnozuje problem. Jeśli zna się na tym dobrze to nam pomoże. Ale jeśli nie wie, jak to robić to „nagada głupot”. Umiejętność wykonania techniki jest tu podstawą – nie tylko na biorezonansie ale nawet na wspomnianym USG. Dla przykładu mieliśmy kiedy panią po wycięciu woreczka żółciowego, której specjalista od USG napisał na wyniku „woreczek prawidłowy”. Niemniej jednak takie pomyłki zdarzają się rzadko, czego nie można powiedzieć o wynikach badań na pasożyty na biorezonansie. Być może wynika to właśnie ze słabego przeszkolenia. Mało która firma sprzedająca urządzenia biorezonansowe prowadzi rzetelne szkolenia, nie wspominając już o wymogach co do kwalifikacji osoby obsługującej sprzęt! Nie ma żadnych wymogów w tej kwestii. Taka osoba może nie znać nawet podstawowych zagadnień medycyny takich jak choroby pasożytnicze. A założę się, że każdy, kto czytał choć raz podręcznik dotyczący zakażeń pasożytami i zna nawet pobieżnie rozwój tych chorób z charakterystycznymi dla danego pasożyta objawami to zastanowiłby się nad wynikiem, w którym wyszło dziesięć różnych pasożytów.. Ja bym w takiej sytuacji pomyślał, że albo urządzenie mi się zepsuło albo ja coś źle zrobiłem.. Inni jednak są szczęśliwi mogąc wykazać pacjentowi nierealne zarobaczenie i prowadzą krucjatę przeciwko pasożytom. Być może są nasączeni wiedzą z książek Huldy Clark i N. Siemionowej, które upatrują w pasożytach przyczynę wszystkich chorób świata, co oczywiście jest błędną teorią.

Do tego wszystkiego warto wiedzieć, że na rynku biorezonansów mamy obecnie bardzo dużo tanich urządzeń niskiej jakości, które zwyczajnie wykazują przekłamania wyników. Takie badanie są zwyczajnie niewiarygodne. Jedynie dobre certyfikowane (i niestety drogie) urządzenia mają wartość diagnostyczną.

Czy to oznacza, że nie mamy po co chodzić na biorezonans, jeśli chcemy się zdiagnozować na robaki? Myślę, że moja odpowiedz jako terapeuty pracującego na biorezonansie będzie z góry skazana na postronność, dlatego odpowiem zupełnie inaczej. Według mnie sprawa jest nieco bardziej głębsza i nie dotyczy samego biorezonansu i pasożytów. A chodzi o rzetelność pracy i jakość wykonywanych usług w ogóle. W każdej dziedzinie!
W branży spożywczej zastanawiam się już, gdzie mam kupować jedzenie, bo mimo iż sklepy są pełne produktów to nie mam gdzie kupić zdrowego jedzenia. W branży motoryzacyjnej to oddając auto do naprawy w większości przypadków czegoś nie zrobią prawidłowo i muszą to potem poprawiać. Ostatnio prosiłem o wymianę filtra powietrza w silniku i ”majster” nie podłączył dobrze węża odprowadzającego spaliny skutkiem czego dostawały się one do środka! Mało brakowało, abyśmy się zatruli. Przechodząc do branży medycznej to sam mając problem z zębem zwiedziłem kilku dentystów i każdy kolejny robił mi zęba tak, że ostatecznie skończyło się wyrwaniem zęba.. A właściwie dwóch zębów bo „mistrz” chirurgii wyrwał mi nie tego, co trzeba, tłumacząc się w taki sposób, że ten ząb, którego wyrwał, był bardziej tkliwy w ostukiwaniu. Nie patrzył nawet dobrze na zdjęcie RTG… Ilu z Was chodzi od lekarza do lekarza nie uzyskując pomocy. Co więcej - lekarze nawet nie słuchają tego, co macie do powiedzenia! A wspominając im, że podejrzewacie pasożyty zwyczajnie bagatelizują problem.

Jakość usług i wyrobów jest obecnie poniżej norm.

Czyżby potrzebujących i chętnych było tak dużo, że jakość i rzetelność schodzą na dalszy plan?

Wiem jednak, że można jeszcze znaleźć dobrych dentystów, dobrych mechaników, dobrych lekarzy i uczciwego rolnika, który sprzedaje na targu swoje warzywa mniej pryskane chemią niż te z marketu. Jest to jednak rzadkość. Ale ta rzadkość jest tu kluczowa, bo oznacza, że można takich znaleźć! Można – tylko trzeba szukać narażając się niestety na różne doświadczenia. Stad zapewne kierujemy się opiniami innych, bo oni już swoje przeszli. I tak samo jest z biorezonansem. Wiele gabinetów wykonuje badania tak, że wychodzą im nierealne wyniki pełne pasożytów, ale są miejsca, gdzie te testy robi się prawidłowo i na dobrym certyfikowanym sprzęcie o wysokiej wiarygodności.

Jak znaleźć dobre gabinety biorezonansu? Mogę jedynie podpowiedzieć, że godnymi zaufania sprzętami są biorezonans MORA, BioKat, Imedis oraz Bicom. Są to bardzo kosztowne urządzenia (wartości nowego auta), posiadają certyfikaty dla urządzeń medycznych i teoretycznie osoba je kupująca ma jakąś wiedze medyczną i kwalifikacje do prowadzenia gabinetu. Teoretycznie.. Warto więc zwracać także uwagę na doświadczenie gabinetu oraz opinie ludzi. Ostatecznie idąc na wizytę i otrzymując wynik należy podejść do tego na chłodno. Należy zastanowić się, czy to, co wyszło, w ogóle jest realne. Bo jeśli ktoś Wam powie, że macie kilkanaście pasożytów w tym przywry, tasiemnice, glisty, a do tego dziesiątki bakterii takich jak paciorkowce, gronkowce, klebsielle, helicobacter oraz wiele wirusów, toksyn, grzybów i Bóg wie, czego jeszcze, to od razu możecie być pewni, że taki wynik jest całkowicie niewiarygodny i nie zasługuje na poważne traktowanie.

Z kolei jeśli traficie na dobrego terapeutę, który wykona badanie prawidłowo, to może się okazać, że znajdzie przyczynę choroby, która nęka Was od dłuższego czasu i której nikt nie może wyleczyć. Biorezonans ma bowiem bardzo szerokie możliwości diagnostyczne, nie tylko w kwestii pasożytów. Pozwala przetestować bardzo wiele różnych potencjalnie szkodliwych czynników, takich jak alergie pokarmowe i wziewne, metale ciężkie, obciążenia poszczepienne, czynniki bakteryjne (np. borrelie), obciążenia wirusowe, infekcje grzybicze, zaburzenia psychosomatyczne a nawet osłabienia pracy poszczególnych narządów. Tym sposobem stanowi kompleksowe podejście do współczesnych chorób i może być przysłowiową ostatnią deską ratunku. Do tego został stworzony.

Na koniec pozostaje pytanie, czy pasożyty faktycznie stanowią problem dla zdrowia? Bo skoro oficjalna medycyna bagatelizuje zakażenia pasożytami a biorezonans widzie je wszędzie, nawet tam gdzie ich nie ma, to człowiek zaczyna się zastanawiać, gdzie leży prawda. Otóż prawda jest oczywista. Pasożyty są, były i będą realnym zagrożeniem dla zdrowia. Należy zawsze je brać pod uwagę podchodząc do tego poważnie, nie popadając jednak ani w przesadę ani nie bagatelizując sprawy. A swoje podejrzenia należy potwierdzić lub wykluczyć za pomocą dobrze wykonanych i wiarygodnych testów. I tu dobry biorezonans, wykonany przez mądrego wykwalifikowanego terapeutę będzie najlepszym rozwiązaniem.

Alergia bez.. alergii? Często spotykamy się z sytuacją, że pacjenci zgłaszają wystąpienie dolegliwości po spożyciu jakie...
24/05/2021

Alergia bez.. alergii?

Często spotykamy się z sytuacją, że pacjenci zgłaszają wystąpienie dolegliwości po spożyciu jakiego pokarmu podczas, gdy w testach alergicznych wychodzi im, że nie mają na to alergii. O co tu chodzi? Sprawa jest tak naprawdę prosta ale nikt o niej nie mówi wmawiając chorym, że wymyślają sobie problem. Alergie mają bowiem dwie formy - natychmiastową i opóźnioną. Aby je określić to należy wykonać dwa osobne testy na różne przeciwciała. A tego się nie robi! Standardowo, jeśli ktoś zgłasza się do alergologa to wykonuje mu się testy na alergie natychmiastową. Są to na przykład testy skórne lub podstawowe testy z krwi, w których wykrywa się przeciwciała określone jako IgE (to tak zwane immunoglobuliny IgE-zależne wykazujące natychmiastową reakcję przy kontakcie z danym czynnikiem). Informacja o tym, że wykonano badania pod kątem IgE powinna być widoczna na badaniu. Alergie natychmiastowe nie stanowią jednak podstawy alergii pokarmowej. Dużo więcej przypadków to alergie opóźnione, które nie zostaną wykazane w powyższych testach! Jeśli zatem ktoś robi badania skórne na mleko, pszenice czy mięso to prawdopodobnie nic mu nie wyjdzie. Błędnie stwierdzi mu się, że nie ma na to alergii i spokojnie może to spożywać. Alergie opóźnione wywołują reakcje po kilku godzinach od zjedzenia pokarmu lub nawet po kilku dniach. Aby je wykryć to należy zrobić testy z krwi na przeciwciała IgG. Trzeba tylko wybierać te lepsze testy, bowiem od ich jakości tez wiele zależy! Ich wadą jest to, że trzeba wykonać je prywatnie i są dość kosztowne.

W naszym gabinecie wykonujemy testy alergiczne metodą alternatywną, na biorezonansie. Wykrywają one każdy rodzaj alergii (natychmiastowy i opóźniony) ale niestety go nie różnicują. Nie pokażą więc czy jest to reakcja natychmiastowa czy opóźniona. Niemniej jednak są bardzo pomocne dla osób, które chodzą od lekarza do lekarza i nie mogą pozbyć się problemów wskazujących na alergie pokarmowe a lekarze odsyłają ich do kolejnych lekarzy lub nawet do psychologa z uwagi na dobre wyniki testów alergicznych… Badania na biorezonansie polecamy także każdej osobie, która podejrzewa u siebie lub u swoich dzieci alergie pokarmowe. Szybko i jednoznacznie można je określić. I nic to nie boli, co może być ważne w przypadku dzieci. Testy biorezonansem są bezbolesne i bezinwazyjne.

Niedokwaszony żołądek. Test z sodąCzy powszechnie polecany w Internecie test z sodą na zakwaszenie żołądka jest dobry? T...
20/05/2021

Niedokwaszony żołądek. Test z sodą
Czy powszechnie polecany w Internecie test z sodą na zakwaszenie żołądka jest dobry? Tak, ale trzeba go wykonać nieco inaczej niż jest podawane.
Otóż wszędzie mówi się o tym, aby wypić wodę z sodą na czczo po przebudzeniu i obserwować, czy i kiedy nam się odbije. Badanie to opiera się na tym, że wlewając zasadową sodę do kwasu żołądkowego wywołamy swoiste buzowanie, jakie następuje w zderzeniu tych dwóch czynników. Skutkiem tej reakcji jest gaz, który wywołuje "beknięcie". Im mocniejszy jest kwas w żołądku tym mocniej i szybciej nam się odbije. Można w ten sposób sprawdzić, czy mamy prawidłowo zakwaszony żołądek. Jeśli odbije nam się do 2 minut to wszystko funkcjonuje prawidłowo. Jeśli jednak nastąpi to później lub wcale to oznacza, że kwas żołądkowy jest bardzo słaby. Jednakże nie powinno się tego robić NA CZCZO po przebudzeniu, jak jest to polecane w wielu miejscach! Dlaczego? Po przebudzeniu nasze żołądki jeszcze "śpią". Nie wydzielają kwasu! Zatem właśnie tam zasady nie wywoła ŻADNEJ reakcji. Błędnie można odczytać, że cos jest z nami źle.
Test z sodą należy robić wtedy, kiedy zaczniemy być głodni i kiedy zacznie nam "burczeć w brzuszku". To burczenie to właśnie wydzielany kwas żołądkowy. I wtedy należy wypić wodę z sodą. Jeśli w takiej sytuacji odbije nam się po więcej niż 2 minutach to wtedy możemy być pewni, że nasz żołądek źle funkcjonuje i należy zacząć go pobudzać.

Profilaktyczne oczyszczanie. Proste domowe sposobyPisząc kiedyś zalecenia pacjentowi popełniłem literówkę w słowie „woda...
02/05/2021

Profilaktyczne oczyszczanie. Proste domowe sposoby

Pisząc kiedyś zalecenia pacjentowi popełniłem literówkę w słowie „woda” i użyłem autokorekty. Jak się okazało, program poprawił słowo nie na „woda” a na „wóda” i człowiek dostał ode mnie propozycje oczyszczania organizmu za pomocą „wódy z cytrynką”. Ależ był szczęśliwy… Niestety, na oczyszczanie za wiele to nie pomogło.

Dziś polecam nieco inne metody, sprawdzając za każdym razem, czy w pisowni nie wkradł się błąd. A co można podpowiedzieć ciekawego na domowe sposoby oczyszczania organizmu służące profilaktyce zdrowia? Można - i to dużo. Zacznijmy od warzyw.

Ogórki - często w gabinecie słyszę pewien mit, że w ogórkach nie ma nic wartościowego i że jest tam jedynie sama woda. Otóż to nie jest tak. Faktem jest, że ogórki maja dużo wody ale jest to dobra zdrowa żywa woda, która redukuje ilości tłuszczu i toksyn zawartych we krwi. Zmniejsza więc tak zwany syndrom brudnej krwi i bardzo wspomaga oczyszczanie.

Buraki – zawierają takie składniki jak beta alaniny, beta cyjaniny i kwas foliowy, które są kluczem do posiadania silnej i zdrowej wątroby. Zawierają także pektynę, który silnie pobudza oczyszczanie wątroby oraz usuwanie z niej toksyn. Buraki pomagają do tego regenerować uszkodzone komórki wątroby.

Sałata – liście sałaty dostarczają wątrobie wielu cennych mikroelementów wspomagających procesy detoksykacji. Można ją stosować na co dzien.

Pomidory – zawierają likopen, który chroni komórki wątroby przed uszkodzeniem.

Pomocne w detoksykacji są także owoce:

Jagody – niektórzy twierdzą, że „jagody działają na wątrobę tak, jak mleko matki na organizm dziecka”. Są bardzo pomocne w jej regeneracji i oczyszczaniu. Zawarte w nich związki łączą się z wieloma toksynami i pozostają przy nich aż nie zostaną usunięte (czego nie potrafi większość uzdrawiających produktów).

Winogrona – wspomagają ponad dwa tysiące reakcji chemicznych przebiegających w naszym organizmie, w tym procesy oczyszczania. W starożytności, według medycyny chińskiej, sok z winogron był zamiennikiem mleka matki, kiedy ta nie mogła karmić. Doskonale odżywiał organizm niemowlaka. Ale winogrona nadają się także dla starszych osób, np. zawarte w winogronach kwasy potrafią rozpuszczać kamienie nerkowe!

Jabłka – „jedno jabłko dziennie uchroni Cię przed wieloma chorobami” – tak powtarzał mi kiedyś mój dziadek. Szkoda, że dziś te jabłka nie są takie, jak kiedyś.. Ale jeśli komuś uda się trafić jabłka dobrej jakości to warto wiedzieć, że zawierają one zawiązki pomagające oczyszczać organizm i odtruwać wątrobę. Rozpuszczają zmagazynowane w niej toksyny. Niszczą bakterie, droższe, pleśnie, grzyby i wirusy znajdujące się w przewodzie pokarmowym! Pomagają także rozpuszczać kamienie żółciowe.

Pamiętajcie, aby wybierać produkty dobre jakościowo. Wspomniałem o tym przy jabłkach ale podkreślam to ponownie, bowiem ma to duże znaczenie. Przykładowo sałata jest bardzo chłonnym warzywem i jeśli jest narażona na opryski i toksyny to możemy się nią zatruć.

Zioła na oczyszczanie
Bardzo wiele osób stosuje herbatkę z pokrzywy, która jak się okazuje, może mieć właściwości alergizujące. W dawnych książkach zielarskich ostrzegano, aby nie pić pokrzywy dłużej niż trzy tygodnie. Znacznie bardziej od pokrzywy wolę liście papai. Związki w nich zawarte sprawiają, że komórki wątroby staja się bardziej sprawne i łatwiej dostosowują się do trudnych warunków usuwając szybciej toksyny. Do tego jeśli ktoś ma podrażniony układ pokarmowy to papaja wspomagaj jego regeneracje i redukcje stanu zapalnego. Pomaga także w trawieniu, zwłaszcza, gdy zjemy cos ciężkiego. Nie raz uratowała mi święta. Papaje można pić 2-3 miesiące, po czym warto zrobić przerwę.

Do dyspozycji mamy także preparaty z ostropestu, karczocha, mniszka, berberysu czy kurkumy. Są one jak najbardziej pomocne ale stanowią już bardziej wyspecjalizowane środki detoksykacyjne i przed ich zastosowaniem warto zasięgnąć opinii specjalisty, czy będą one wskazane w danym przypadku.

Przechorowanie infekcji korona wirusowej wcale nie musi oznacza końca kłopotów. Okazuje się bowiem, że często dochodzi d...
26/04/2021

Przechorowanie infekcji korona wirusowej wcale nie musi oznacza końca kłopotów. Okazuje się bowiem, że często dochodzi do różnych powikłań, ciągnących się miesiącami. Co ważne, powikłania mogą także wystąpić u osób przechodzących covid bezobjawowo.

Wśród powikłań można wymienić następujące objawy:

- Bóle i zawroty głowy
- Odczucie ciśnienia w głowie
- Bóle neurologiczne
- Zaburzenia neurologiczne
- Problemy z koncentracją
- Mgła umysłowa
- Przewlekłe zmęczenie przybierające wręcz formy wyczerpania
- Nadwrażliwość czuciowa
- Nadwrażliwość dźwiękowa
- Zaburzenia krążenia
- Duszności i problemy z oddychaniem
- Szybka męczliwość
- Zaburzenia węchu i smaku (to bardzo znany objawy, pojawiający się z reguły w trakcie fazy ostrej)

Udowodniono, że wirus COVID uszkadza zarówno układ oddechowy i układ krążenia jak i układ nerwowy w tym mózg i zwoje nerwowe. Bez odpowiedniego wsparcia może to doprowadzić do trwałych uszkodzeń. Przypomina to nieco boreliozę, która w ukryciu i podstępnie niszczy poszczególne tkanki organizmu. Jeśli zatem ktoś chorował na koronawirusa a teraz cierpi na któreś z powyższych dolegliwości to warto podjąć dalszą kurację.

W naszym gabinecie prowadzimy terapie metodami alternatywnymi. Przyjmujemy w gabinecie stacjonarnym w Zielonej Górze oraz prowadzimy konsultacje on-line (telefonicznie lub w formie video rozmowy).

Tulsi. Zioła na infekcje układu oddechowegoPamiętam, jak wiele lat temu, w domowej apteczce stał u nas w domu preparat o...
01/03/2021

Tulsi. Zioła na infekcje układu oddechowego

Pamiętam, jak wiele lat temu, w domowej apteczce stał u nas w domu preparat o nazwie Tulsi. Używaliśmy go, jak tylko ktoś się przeziębił. Działał szybko i skutecznie. Następnego dnia choroba mijała. Polecił mi go znajomy, zajmujący się medycyną chińską. Niestety firma, która produkowała Tulsi, przestała być dostępna w Polsce a inne firmy nie były już tak dobre i z czasem straciłem kontakt z tym preparatem zapominając o nim. Dopiero kilka miesięcy temu, podczas nasilenia infekcji grypowych, przeziębień i zakażeń koronawirusem, szukając skutecznych metod kuracji, trafiłem ponownie na Tulsi. Co prawda nie znalazłem firmy, jaką kupowałem kiedyś, ale na rynku pojawiło się wiele innych godnych uwagi producentów. Przetestowałem więc kilka preparatów z Tulsi i wybrałem te, które działają najlepiej. Na końcu je wypiszę.

Czym jest Tulsi?

Tulsi to tak zwana święta bazylia, azjatycka roślina, odznaczająca się silnymi właściwościami zdrowotnymi. Stosowana jest szeroko w medycynie ajurwedyjskiej, gdzie służy do leczenia infekcji dróg oddechowych, zapalenia oskrzeli, zapalenia zatok, bólu gardła, kaszlu i przeziębień. Ma działanie antybakteryjne, przeciwzapalne i przeciwgorączkowe. Podnosi sprawność układu immunologicznego i zmniejsza częstotliwość zapadania na infekcje. Zwalcza także zakażenia grzybicze i pasożytnicze.

Tulsi a Koronawirus

Tulsi można także polecać osobom zakażonym koronawirusem. Warto jednak wprowadzić wtedy kilka innych dodatkowych preparatów. Najbardziej sprawdza się połączenie Tulsi, Vilcacory i Oregano. Do tego dobrze przyjmować minerały (takie jak Cynk) i witaminy (C, D3).

Tulsi. Preparaty

Tulsi można kupić w kapsułkach firmy Yango, w ziołach do zaparzania firma Nanga lub w mieszance ziołowej jako Herbatka Ajurwedyjska, gdzie poza Świętą Bazylią jest jeszcze kilka innych ziół, silnie rozgrzewających organizm. Te trzy preparaty są godne polecenia. Jeden z nich można z powodzeniem trzymać w domowej apteczce. A w razie potrzeby można go zastosować w walce z infekcjami układu oddechowego.

Koronawirus. Konsultacje on-lineMetody alternatywne okazują się być bardzo pomoce w leczeniu zakażenia covid 19. W Inter...
24/11/2020

Koronawirus. Konsultacje on-line

Metody alternatywne okazują się być bardzo pomoce w leczeniu zakażenia covid 19. W Internecie można znaleźć wiele polecanych specyfików ale z jednej strony jest ich tak dużo, że nie wiadomo, co wybrać, a z drugiej - nie ma pewności czy faktycznie zadziałają. W naszym gabinecie prowadzimy kuracje oparte na sprawdzonych działaniach, odznaczających się wysoką skutecznością. Od razu napiszemy, że nie ma jednego środka na tą chorobę! Terapie trzeba dobrać indywidualnie według objawów, stanu zdrowia i kondycji organizmu.

Od marca pomagamy chorym zgłaszającym takie dolegliwości jak:
- duszący kaszel
- gorączka
- silnie osłabienie (niektórzy mówią, że nie byli wręcz w stanie podnieść się z łóżka)
- dreszcze, poty
- katar
- bóle gardła
- bóle mięśniowe i stawowe
- utrata węchu i smaku (utrzymująca się często długo po chorobie).

Najczęściej zgłaszają się do nas osoby, które nie są już w stanie pomóc sobie sami domowymi sposobami ale jeszcze nie wymagają hospitalizacji.

Pamiętajmy, że jeśli się w porę wprowadzi odpowiednią terapie to szpitala można uniknąć.

Jak wygląda wizyta? Konsultacja on-line nie odbiega wiele od spotkania w gabinecie. Prowadzimy video-rozmowę za pomocą messengera, gdzie widzimy się i słyszymy. Taka forma konsultacji ma dodatkowe zalety - chory może wygodnie siedzieć we własnym domu i nie musi się narażać na wychodzenie na zimno, by dojechać do gabinetu. Nie są nam potrzebne badania fizykalne, wymazy a nawet wyniki testu na covid, ponieważ nasze kuracje są układane pod konkretny przypadek według przejawianych dolegliwości, ich natężenia i stanu chorego. Jeśli ktoś choruje nie na covid a na grypę czy przeziębienie to terapia także będzie działać.

Czy ograniczanie kontaktów społecznych uchroni nas przed zachorowaniem? Na przykładzie osób, które się do nas zgłaszają,...
07/11/2020

Czy ograniczanie kontaktów społecznych uchroni nas przed zachorowaniem? Na przykładzie osób, które się do nas zgłaszają, musimy powiedzieć, że nie! Kilka dni temu mieliśmy konsultacje on-line z panią, która od lat korzysta z naszych porad. Mówiła nam, że od marca unika jakichkolwiek kontaktów ze strachu przez wirusami. Praktycznie nie wychodzi, pracuje zdalnie, zakupy robi przez Internet a jak już musi gdzieś iść to bierze maseczkę ze specjalnymi filtrami. I co? I jest właśnie chora! Znamy z kolei wiele osób, które nie chorują a chodzą (chodziły) na siłownie czy baseny, robią zakupy w marketach, chodziły do kina i barów i mają stały kontakt z ludźmi. Wniosek z tego jest taki, że najwięcej zależy od naszego organizmu a nie od ograniczania się od świata. Być może izolacja byłaby pewnym rozwiązaniem ale musiałaby być to totalna izolacja wszystkich. To miało by sens. Załóżmy, że zrobilibyśmy mobilizacje w kraju, ze na dwa tygodnie zamykamy WSZYSTKO, przygotowujemy się do tego robiąc zapasy i siedzimy w domu. Nikt nie ma z nikim kontaktu. To może ograniczyło by zakażenia, bo rozprzestrzenianie wirusa znacznie spadło by. Natomiast w takim układzie, co jest obecnie, gdzie zamknięte są tylko niektóre punkty a inne działają pełna parą to nie ma szans, by się tego pozbyć i to ograniczyć, co widać i słychać dookoła. Zwłaszcza, że idziemy do spożywczego a pani ekspedientka… kaszle. Nie wnikając w to ani nie wgłębiając się w politykę i zarządzanie sytuacją w kraju, wyciągnijmy wnioski z tego, że osoby siedzące w domu i unikające kontaktu z ludźmi, tez chorują! Czemu tak się dzieje? I czemu wiele osób żyjących „normalnie” jest zdrowa. I tu przechodzimy do najważniejszego punktu a mianowicie do naszego systemu immunologicznego. Myślę, że nie jest to zaskoczeniem, że to właśnie od tego wszystko zależy ale być może nie każdy może wie, co na niego wpływa, co go obciąża, co on dokładnie robi i czym go wzmocnić.

System immunologiczny nie leży w zainteresowaniu oficjalnej medycyny. Ona skupia się raczej na lekach, które zniszczą wroga „za nas”. Pomija więc naszą własną sprawność do radzenia sobie z infekcjami, co stoi wyraźnie w opozycji do całej myśli medycyny naturalnej. Specjaliści w tym temacie podkreślają, że działania lekarzy są ważne, ale tylko wtedy, gdy człowiek nie ma własnych możliwości immunologicznych (np. na skutek innych wyniszczających chorób), ale do tego czasu trzeba przede wszystkim wzmacniać organizm i budować odporność.
Zacznijmy od tego, że system immunologiczny to nie tylko tarcza przed wirusami, jaką kojarzymy z reklam telewizyjnych. Odporność to broń niszcząca wirusy i neutralizujące je!! Czyli to nie jest bierna ochrona a czynna walka! Nasze mechanizmy odpornościowe dosłownie walczą z patogenami. Jeśli jest kontakt z patogenem to od razu bronią nas, by nie doszło do zakażenia. A jeśli ta pierwsza obrona zostanie przełamana na dużej ekspozycja na wirusy i rozwinie się infekcja to system immunologiczny nadal walczy pomagając nam wrócić do zdrowia. W zależności od jego sprawności zależy więc to, czy w ogóle zachorujemy (odczujemy objawy) i jak ewentualnie przejdziemy zakażenie (lekko czy ciężko). Bo to, że będziemy mieć kontakt z wirusami jest bardziej niż pewne. I nie uchroni nas przed tym siedzenie w domu pod kołdrą z pozamykanymi oknami. Zatem jedyną rzeczą, jaka nas uratuje, jesteśmy my sami i nasza siła do walki z patogenami. Musimy więc skupić się na tym, by mieć silny organizm i sprawną „broń” przeciwko bakterią i wirusom, która zniszczy je, jak tylko będziemy mieć z nimi kontakt.

Niestety w obecnych czasach nasze systemy odpornościowe są bardzo osłabione (mimo, że może nam się wydawać, że tak nie jest!). Czemu? Ogrom chemii w pożywieniu, powietrze zanieczyszczone spalinami samochodowymi i dymami przemysłowymi, zanieczyszczona metalami ciężkimi woda, siedzący tryb życia (jazda autem, praca przy komputerach), nadużywanie leków chemicznych (często na skutek wielu chorób przewlekłych), braki świeżego powietrza i ciągły stres – to są czynniki, które bardzo mocno obciążają układ immunologiczny. Może się wydawać, że nie mają one nic wspólnego z odpornością, bo odporność to tylko walka z wirusami i baktrianami ale tak nie jest. Odporność to obrona organizmu przed wszystkim, co mu szkodzi!!!! Wszystkim. A więc i toksynami, i lekami i stresem. Więc jest tego sporo! I nasze układ immunologiczne są wręcz przeciążone, nawet jeśli komuś może się wydawać inaczej. Często słyszymy zapewnienia, typu „ja jeżdżę na rowerze i dbam o siebie więc mam dobrą odporność”. A za chwilę ta osoba jest chora. Pomija się bowiem przewlekły stres, codzienną kawkę z jakimś ciasteczkiem i to, że jeździ się na rowerze głownie ulicami miasta wdychając spaliny samochodowe… A to naprawdę wystarczy, by układ odpornościowy nie działał tak, jak należy. Udowodniono nawet, że silny stres może doprowadzić to powstania zmian nowotworowych, bo organizm zwyczajnie przestaje się przed wszystkim bronić. Nie raz to widzieliśmy. Ostatnio była u nas pani, która po rozwodzie dostała raka żołądka.

A teraz pomyślmy o ludziach, którzy od marca siedzą w domu, żyjąc w ciągłym strachu i obawie przed zakażeniem. Unikają kontaktów z ludźmi, nie zażywając świeżego powietrza, nie dostarczając organizmowi ruchu, jedząc pokarmy kupione w markecie przez firmę dostarczającą zakupy do domu. To w jakim stanie jest ich odporność??? W opłakanym! Strach, brak ruchu, brak świeżego powietrze, żywność słabej jakości.. Wszystko to są ogromne obciążenia dla systemu immunologicznego. I wystarczy chwilowy kontakt z jedną osobą, nawet sąsiadem na klatce schodowej i już można zostać zakażonym. Co więcej, według nowych informacji niektóre wirusy mogą być przenoszone na przedmiotach, więc nawet nie musimy się z nikim widzieć, by się zarazić. Znacznie lepiej by było iść do lasu na spacer, odstresować się i zadbać o dobre odżywianie na przykład kupując warzywa na ryneczku. Wówczas chory sąsiad czy zakażony przedmiot nic nam nie zrobią, bowiem nawet jak taka ilość wirusa dostanie się do naszego organizmu to system immunologiczny zwyczajnie go wykończy!

Przejdźmy do tego, jakie preparaty warto przyjmować, by sobie dodatkowo pomóc. Przede wszystkim należało by zastosować środki usuwające w jakimś stopniu wspomniane wyżej obciążenia, czyli preparaty oczyszczające z toksyn środowiskowych i metali ciężkich, preparaty kojące nasze nerwy (np. adaptogeny), preparaty witaminowo - mineralne, aby dożywić jak najlepiej organizm. Do tego warto zastosować ukierunkowane preparaty na wzmacnianie odporności. I nie chodzi tu o herbatkę z cytrynką i miodem, bo to stanowczo za mało. To jak ratowanie płonącego domu ze szklanką wody. Tu trzeba zastosować bardzo konkretne i silne działania. Warto tu pomyśleć o takich preparatach jak Mitake, Beta Glukany, Tran Biomarine, duże dawki witaminy D3 na poziomie 80-100 tysięcy jednostek dziennie, Vilcacora, dzikie oregano, cynk, selen, jod, krzem, witamina C czy Mumio.

Pamiętajmy o ruchu i świeżym powietrzu. Jak mówi medycyna chińska „ruch to życie”. Jak nie ma ruchu to nie ma życia. Ruszając się lepiej dotleniamy nasz organizm, lepiej usuwamy produkty metaboliczne, mamy lepsze krążenie i lepiej doprowadzamy krew do poszczególnych narządów. Pobudzamy tym także aktywność naszego systemu immunologicznego. Więc koniecznie ruszajmy się!

I dbajmy też o zdrowe jedzenie. Bo to, co jemy, buduje nasz organizm i naszą odporność. Wszelkie przetworzone rzeczy, słodycze i pokarmy pełne chemii, będą dla nas tylko obciążeniem. Nie wytworzymy w ten sposób sprawnych niszczycieli bakterii i wirusów. Warto wybrać się na ryneczek i/lub zaopatrywać w punktach, które maja w miarę dobrą jakość swoich produktów, bez nadmiaru chemii. Jeszcze można takie znaleźć.

I to chyba na dziś tyle. Życzymy wszystkim dużo zdrowia i wytrwałości w tych trudnych dla nas wszystkich czasach. Jakby ktoś miał pytania dotyczące wspomagania zdrowia to zapraszamy do kontaktu.

Kaszel i kichanie. Co gorsze? Ilość bakterii i wirusów podczas kaszlnięcia i kichnięciaPodczas kaszlenia i kichania wyda...
22/10/2020

Kaszel i kichanie. Co gorsze? Ilość bakterii i wirusów podczas kaszlnięcia i kichnięcia

Podczas kaszlenia i kichania wydalamy z siebie różnego rodzaju patogeny w tym bakterie i wirusy. Przenosza się one nawet na odległość powyżej 2 metrów. Podczas kaszlnięcia wydostają się one z prędkością około 80 km / h a podczas kichania 160 km / h. W jednym z programów na Discovery Chanel pokuszono się o sprawdzenie ilości skażenia mikrobiologicznego wywołanego zarówno kaszlnięciem jak i kichnięciem. Użyto w tym celu miernika ATP (ATP - Adenozynotrifosforan), wskazującego stopień skażenia mikrobiologicznego. Skala miernika jest następująca: 1-9 jednostek to powierzchnia bezpieczna, 10 – 30 jednostek wskazuje na średnią ilość patogenów, średni stopień skażenia, powyżej 30 jednostek mówi już o niebezpiecznej powierzchni. W programie badano skórę człowieka, na którego kaszlnięto i kichnięto. Brzmi to zabawnie, ale wyniki na mierniku nie były już takie wesołe. Otóż kaszlnięcie dało 38 jednostek a kichnięcie 45. Zwykły oddech nie przenosi aż takiej ilości bakterii. Podkreślić należy, że do testu wzięto osoby zdrowe!!! Skąd więc na skórze drugiej osoby było tyle patogenów? Otóż każdy z nas ma w sobie różne bakterie i wirusy, które stanowią naszą naturalną florę (nie tylko jelit). Bakterie mamy wszędzie, na skórze, w buzi, w nosie, płucach itd. I do momentu kiedy żyją one w równowadze a nasz układ odpornościowy nad nimi panuje to nic nam się nie dzieje. Jesteśmy zdrowi. Osoba na którą nakichano i zakaszlano też nie odniosła żadnych skutków ubocznych. Ale eksperyment pokazuje, że w stosunku do zwykłego oddychania to kaszel i kichanie mogą przenieść ogromne ilości patogenów. I teraz trzeba się zastanowić, co się dzieje, kiedy kicha i kaszle osoba CHORA??!!! Ona ma w sobie znacznie więcej tych bakterii i wirusów niż osoba zdrowa a wśród nich są w dużej mierze agresywne formy patogenów, wywołujące chorobę! Należy więc o tym pomyśleć w obecnej sytuacji, kiedy dookoła wiele osób choruje (nie wnikając już czy to koronawirus, przeziębienie czy grypa). Specjaliści wykazują, że mimo dobrej chęci, zalecane maseczki chronią nas co najwyżej w 2 % o ile w ogóle chronią przez jakimkolwiek zakażeniem. Dlatego najlepszą metodą na nieprzenoszenie choroby jest pozostanie w domu, jeśli jest się chorym - aby nie kaszleć i nie kichać na innych. Pozostanie w domu jest to teoretycznie bardzo proste a jednak w praktyce bywa problematyczne z uwagi na naszą pracę i obowiązki dnia codziennego. O ile dzieci bez problemu możemy zatrzymać w domu to sami zawsze musimy coś załatwić i tłumaczymy sobie, że jest to ważniejsze niż kaszelek czy katarek. Okazuje się jednak, że bardzo łatwo przenieść chorobę drogą kropelkową i dlatego trzeba się zastanowić, czy nie lepiej wyleżeć te kilka dni w łóżku niż narazić innych na zakażenie. Będzie to miało większe korzyści także dla nas. Pamiętajmy, że jeśli zadziałamy na pierwsze oznaki choroby to znacznie szybciej ją pokonamy niż jeśli damy jej czas na rozwinięcie się i będziemy w takim stanie chodzić po dworze.

Jeśli ktoś potrzebowałby porady w kwestii "co wziąć na przeziębienie" to można do nas pisać i dzwonić. Zawsze podpowiemy, co robić. Już teraz napiszemy, że można się zabezpieczyć i wyposażyć swoją domową apteczkę w takie preparaty jak: kapsułki z dzikim oregano firmy Aliness (doskonały preparat antybakteryjny i antywirusowy), witaminę C (tez może być firma Aliness) i preparat homeopatyczny w kroplach o nazwie L.52 firmy Lehning. To są rzeczy, którymi można działać od razu jak tylko poczujemy, że coś nas „bierze”. Oby nie były potrzebne! Dużo zdrowia!!!

Adres

Bohaterów Westerplatte 9/310
Zielona Góra
65-034

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 12:00 - 20:00
Wtorek 12:00 - 20:00
Środa 12:00 - 20:00
Czwartek 12:00 - 20:00
Piątek 12:00 - 20:00

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy BioMora. Gabinet Biorezonansu i Medycyny Naturalnej umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do BioMora. Gabinet Biorezonansu i Medycyny Naturalnej:

Udostępnij

Gabinet BioMora Zielona Góra, od 2010 roku.

Nazywam się Łukasz Dobrzyński i prowadzę gabinet od 2010 roku. Skłoniły mnie do tego moje własne doświadczenia życiowe - jako nastolatek przeżyłem ciężki wypadek, w skutek którego zacząłem chorować do tego stopnia, że przez ostatnie trzy lata choroby całkowicie nie mogłem mówić. Długotrwale leczenie lekarskie, w tym pięć operacji, nie przyniosło żadnych rezultatów. Zacząłem szukać pomocy w metodach alternatywnych jako ostatniej deski ratunku. Początkowo podchodziłem do tego sceptycznie ale po pierwszych efektach zacząłem sam się tego uczyć. Wiedzę chłonąłem garściami, bo inaczej człowiek uczy się dla ocen a inaczej dla samego siebie. Po roku opracowanej przeze mnie kuracji odzyskałem głos i poprawiłem zdrowie. Ukończyłem szkołę terapii naturalnej w Gdyni, która dała mi możliwość prowadzenia własnego gabinetu. I od 2010 roku prowadzę w Zielonej Górze Gabinet Biorezonansu i Terapii Naturalnych “BioMora”.

Obecnie współpracuję z asystentką z uwagi na ogrom ludzi, jaka się do nas zgłasza. Mamy u siebie trzy aparaty biorezonansowe jednej z najlepszych firm (są to aparaty z serii MORA). Prowadzimy diagnostykę i leczenie naturalne chorób przewlekłych. Najczęściej zgłaszają się do nas ludzie, którzy podobnie jak ja, nie uzyskali pomocy od lekarzy i szukają innych możliwości leczenia.

Staramy się im pomóc najlepiej jak możemy - od znalezienia przyczyny choroby przez dobranie odpowiedniej terapii po wskazanie właściwego odżywiania. Do tego ważne jest dla nas, aby każdy zrozumiał, dlaczego choruje, czego powinien unikać, co powinien zrobić. Staramy się uświadamiać ludzi na tematy zdrowia, np. jak ważne jest nawodnienie organizmu, jak szkodliwy jest cukier czy mleko, jak ważne jest odrobaczenie się itd. Co prawda nie każdy przypadek tego wymaga, bo jeśli mamy ludzi z boreliozą to nie trzeba im za wiele tłumaczyć tylko trzeba wdrożyć odpowiednią terapię. Jeśli jednak mamy osobę z łuszczycą, która spożywa duże ilości cukru to warto, aby wiedziała, że cukier nasili stan zapalny i przyczyni się do powstania alergii na inne produkty.

W swojej pracy korzystamy z różnych metod: ziołolecznictwa, izopatii, terapii nozodami, elektopunktury, terapii biorezonansem, dieto terapii oraz medycyny chińskiej. Dobieramy je w zależności od przypadku. Możliwości są bardzo szerokie a efekty okazują się zdumiewające.