07/11/2020
Czy ograniczanie kontaktów społecznych uchroni nas przed zachorowaniem? Na przykładzie osób, które się do nas zgłaszają, musimy powiedzieć, że nie! Kilka dni temu mieliśmy konsultacje on-line z panią, która od lat korzysta z naszych porad. Mówiła nam, że od marca unika jakichkolwiek kontaktów ze strachu przez wirusami. Praktycznie nie wychodzi, pracuje zdalnie, zakupy robi przez Internet a jak już musi gdzieś iść to bierze maseczkę ze specjalnymi filtrami. I co? I jest właśnie chora! Znamy z kolei wiele osób, które nie chorują a chodzą (chodziły) na siłownie czy baseny, robią zakupy w marketach, chodziły do kina i barów i mają stały kontakt z ludźmi. Wniosek z tego jest taki, że najwięcej zależy od naszego organizmu a nie od ograniczania się od świata. Być może izolacja byłaby pewnym rozwiązaniem ale musiałaby być to totalna izolacja wszystkich. To miało by sens. Załóżmy, że zrobilibyśmy mobilizacje w kraju, ze na dwa tygodnie zamykamy WSZYSTKO, przygotowujemy się do tego robiąc zapasy i siedzimy w domu. Nikt nie ma z nikim kontaktu. To może ograniczyło by zakażenia, bo rozprzestrzenianie wirusa znacznie spadło by. Natomiast w takim układzie, co jest obecnie, gdzie zamknięte są tylko niektóre punkty a inne działają pełna parą to nie ma szans, by się tego pozbyć i to ograniczyć, co widać i słychać dookoła. Zwłaszcza, że idziemy do spożywczego a pani ekspedientka… kaszle. Nie wnikając w to ani nie wgłębiając się w politykę i zarządzanie sytuacją w kraju, wyciągnijmy wnioski z tego, że osoby siedzące w domu i unikające kontaktu z ludźmi, tez chorują! Czemu tak się dzieje? I czemu wiele osób żyjących „normalnie” jest zdrowa. I tu przechodzimy do najważniejszego punktu a mianowicie do naszego systemu immunologicznego. Myślę, że nie jest to zaskoczeniem, że to właśnie od tego wszystko zależy ale być może nie każdy może wie, co na niego wpływa, co go obciąża, co on dokładnie robi i czym go wzmocnić.
System immunologiczny nie leży w zainteresowaniu oficjalnej medycyny. Ona skupia się raczej na lekach, które zniszczą wroga „za nas”. Pomija więc naszą własną sprawność do radzenia sobie z infekcjami, co stoi wyraźnie w opozycji do całej myśli medycyny naturalnej. Specjaliści w tym temacie podkreślają, że działania lekarzy są ważne, ale tylko wtedy, gdy człowiek nie ma własnych możliwości immunologicznych (np. na skutek innych wyniszczających chorób), ale do tego czasu trzeba przede wszystkim wzmacniać organizm i budować odporność.
Zacznijmy od tego, że system immunologiczny to nie tylko tarcza przed wirusami, jaką kojarzymy z reklam telewizyjnych. Odporność to broń niszcząca wirusy i neutralizujące je!! Czyli to nie jest bierna ochrona a czynna walka! Nasze mechanizmy odpornościowe dosłownie walczą z patogenami. Jeśli jest kontakt z patogenem to od razu bronią nas, by nie doszło do zakażenia. A jeśli ta pierwsza obrona zostanie przełamana na dużej ekspozycja na wirusy i rozwinie się infekcja to system immunologiczny nadal walczy pomagając nam wrócić do zdrowia. W zależności od jego sprawności zależy więc to, czy w ogóle zachorujemy (odczujemy objawy) i jak ewentualnie przejdziemy zakażenie (lekko czy ciężko). Bo to, że będziemy mieć kontakt z wirusami jest bardziej niż pewne. I nie uchroni nas przed tym siedzenie w domu pod kołdrą z pozamykanymi oknami. Zatem jedyną rzeczą, jaka nas uratuje, jesteśmy my sami i nasza siła do walki z patogenami. Musimy więc skupić się na tym, by mieć silny organizm i sprawną „broń” przeciwko bakterią i wirusom, która zniszczy je, jak tylko będziemy mieć z nimi kontakt.
Niestety w obecnych czasach nasze systemy odpornościowe są bardzo osłabione (mimo, że może nam się wydawać, że tak nie jest!). Czemu? Ogrom chemii w pożywieniu, powietrze zanieczyszczone spalinami samochodowymi i dymami przemysłowymi, zanieczyszczona metalami ciężkimi woda, siedzący tryb życia (jazda autem, praca przy komputerach), nadużywanie leków chemicznych (często na skutek wielu chorób przewlekłych), braki świeżego powietrza i ciągły stres – to są czynniki, które bardzo mocno obciążają układ immunologiczny. Może się wydawać, że nie mają one nic wspólnego z odpornością, bo odporność to tylko walka z wirusami i baktrianami ale tak nie jest. Odporność to obrona organizmu przed wszystkim, co mu szkodzi!!!! Wszystkim. A więc i toksynami, i lekami i stresem. Więc jest tego sporo! I nasze układ immunologiczne są wręcz przeciążone, nawet jeśli komuś może się wydawać inaczej. Często słyszymy zapewnienia, typu „ja jeżdżę na rowerze i dbam o siebie więc mam dobrą odporność”. A za chwilę ta osoba jest chora. Pomija się bowiem przewlekły stres, codzienną kawkę z jakimś ciasteczkiem i to, że jeździ się na rowerze głownie ulicami miasta wdychając spaliny samochodowe… A to naprawdę wystarczy, by układ odpornościowy nie działał tak, jak należy. Udowodniono nawet, że silny stres może doprowadzić to powstania zmian nowotworowych, bo organizm zwyczajnie przestaje się przed wszystkim bronić. Nie raz to widzieliśmy. Ostatnio była u nas pani, która po rozwodzie dostała raka żołądka.
A teraz pomyślmy o ludziach, którzy od marca siedzą w domu, żyjąc w ciągłym strachu i obawie przed zakażeniem. Unikają kontaktów z ludźmi, nie zażywając świeżego powietrza, nie dostarczając organizmowi ruchu, jedząc pokarmy kupione w markecie przez firmę dostarczającą zakupy do domu. To w jakim stanie jest ich odporność??? W opłakanym! Strach, brak ruchu, brak świeżego powietrze, żywność słabej jakości.. Wszystko to są ogromne obciążenia dla systemu immunologicznego. I wystarczy chwilowy kontakt z jedną osobą, nawet sąsiadem na klatce schodowej i już można zostać zakażonym. Co więcej, według nowych informacji niektóre wirusy mogą być przenoszone na przedmiotach, więc nawet nie musimy się z nikim widzieć, by się zarazić. Znacznie lepiej by było iść do lasu na spacer, odstresować się i zadbać o dobre odżywianie na przykład kupując warzywa na ryneczku. Wówczas chory sąsiad czy zakażony przedmiot nic nam nie zrobią, bowiem nawet jak taka ilość wirusa dostanie się do naszego organizmu to system immunologiczny zwyczajnie go wykończy!
Przejdźmy do tego, jakie preparaty warto przyjmować, by sobie dodatkowo pomóc. Przede wszystkim należało by zastosować środki usuwające w jakimś stopniu wspomniane wyżej obciążenia, czyli preparaty oczyszczające z toksyn środowiskowych i metali ciężkich, preparaty kojące nasze nerwy (np. adaptogeny), preparaty witaminowo - mineralne, aby dożywić jak najlepiej organizm. Do tego warto zastosować ukierunkowane preparaty na wzmacnianie odporności. I nie chodzi tu o herbatkę z cytrynką i miodem, bo to stanowczo za mało. To jak ratowanie płonącego domu ze szklanką wody. Tu trzeba zastosować bardzo konkretne i silne działania. Warto tu pomyśleć o takich preparatach jak Mitake, Beta Glukany, Tran Biomarine, duże dawki witaminy D3 na poziomie 80-100 tysięcy jednostek dziennie, Vilcacora, dzikie oregano, cynk, selen, jod, krzem, witamina C czy Mumio.
Pamiętajmy o ruchu i świeżym powietrzu. Jak mówi medycyna chińska „ruch to życie”. Jak nie ma ruchu to nie ma życia. Ruszając się lepiej dotleniamy nasz organizm, lepiej usuwamy produkty metaboliczne, mamy lepsze krążenie i lepiej doprowadzamy krew do poszczególnych narządów. Pobudzamy tym także aktywność naszego systemu immunologicznego. Więc koniecznie ruszajmy się!
I dbajmy też o zdrowe jedzenie. Bo to, co jemy, buduje nasz organizm i naszą odporność. Wszelkie przetworzone rzeczy, słodycze i pokarmy pełne chemii, będą dla nas tylko obciążeniem. Nie wytworzymy w ten sposób sprawnych niszczycieli bakterii i wirusów. Warto wybrać się na ryneczek i/lub zaopatrywać w punktach, które maja w miarę dobrą jakość swoich produktów, bez nadmiaru chemii. Jeszcze można takie znaleźć.
I to chyba na dziś tyle. Życzymy wszystkim dużo zdrowia i wytrwałości w tych trudnych dla nas wszystkich czasach. Jakby ktoś miał pytania dotyczące wspomagania zdrowia to zapraszamy do kontaktu.