06/12/2022
Smród obnażający prawdę- WSTYD.
Kobieta 48lat z ogromnym programem odrzucenia.
Całe życie działała według schematu- raz odrzucała, raz była odrzucana.
Działa idealnie według programu.
Nic dodać, nic ująć.
Przeszłyśmy już wiele spotkań i Pani X potrafi już obserwować swoje myśli, wie skąd pochodzą i na co zwrócić uwagę.
Pani X odnowiła stara znajomość - jest to mężczyzna, w którym kiedyś była szaleńczo zakochana ale na tamten moment nie mogła nawet marzyć o tym aby stworzyć z nim miłosna relacje- strach przed odrzuceniem nie pozwolił jej się nawet do niego zbliżyć, a kiedy on się zbliżał niezaslugiwanie na takiego mężczyznę sprawiało, ze uciekała.
Czyli tak jak już wcześniej mówiłam-
To czego najbardziej pragnęła było tym czego najbardziej się bała i nie potrafiła tego przyjąć.
Ich drogi się rozeszły i po 15 latach spotkali się ponownie.
Pani X przeszła bardzo długa wewnętrzna drogę.
Poczuła, ze jest gotowa nawiązać bliższa znajomość z mężczyzna jak to nazwała ze swoich marzeń.
Otworzyła się na niego i wszystko zaczęło się samo dziać- na zewnątrz jak i wewnątrz.
Na zewnątrz przeżywała cudowne chwile ale to co się działo wewnątrz niej było „walka dobra ze złem”.
Były to ostatnie podrygi programu odrzucenia ale za to jakie intensywne.
To właśnie w takich sytuacjach potrzebna jest pomoc terapeuty aby nie wrócić do starego.
W głowie Pani X kotłowały się myśli strzelające prosto w Pana X.
Po co?
A no po to aby go zrównać z ziemia, nie dać mu szansy na cokolwiek.
Myśli pochodziły ze strachu przed zranieniem- raz atakowały ja - typu „Kim Ty jesteś żeby myśleć, ze on Ciebie chce?”
Raz atakowały jego, umniejszając mu przez co sprawiały, ze Pani X widziała go jako bezwartościowego człowieka.
Wszystko kręciło się wokół wartości własnej - czuje się bezwartościowa wiec nie zasługuje na niego ale żeby nie czuć się bezwartościowa przerzucam to uczucie na mężczyznę, o którym marże- widzę go jako bezwartościowego.
Kiedy przeszłyśmy już to wszystko Pani X na prawdę otworzyła się na Pana X i doszło do zbliżenia intymnego.
Po tym Pani X zaczęła cuchnąc- tak to określiła - z miejsc intymnych.
Smród jest czymś czego unikamy.
Nie chcemy przebywać wśród osób, które brzydko pachną.
Odrzucamy je.
Jeżeli sami brzydko pachniemy zamykamy się w sobie, nie wychodzimy do innych, odrzucamy ich żeby nas nie odrzucono.
Odrzucamy ze strachu, ze zostaniemy odrzuceni.
Kiedy brzydko pachniemy wpływa to na nasza wartość własna.
To co czujemy do siebie kiedy śmierdzimy jest tym co czujemy do tego smrodu- zaczynamy siebie nienawidzieć.
Wstydzimy się.
Gdyby Pani X nie miała odwagi do mnie zadzwonić i opowiedzieć co się stało odrzuciłaby miłość swojego życia.
Bo trzeba mieć odwagę żeby powiedzieć „śmierdzi mi z miejsc intymnych”.
Tak działa podświadomość- wbrew pozorom żeby nas chronić.
Odrzucenie tak bardzo boli, ze lepiej odrzucić niż być odrzuconym.
W tym przypadku żaden argument wylatujących ze strachu i leku nie był w stanie powstrzymać Pani X przed otworzeniem się na mężczyznę, o którym zawsze marzyła to strach i lek oraz poczucie niezaslugiwania musiał się „zmaterializowac” w ciele w postaci smrodu z miejsc intymnych.
Pani X bała się tez intymności, nagości, obnażenia się- kluczowy jest tutaj wstyd- ale mimo to i wbrew wszystkiemu w co wierzyła (podświadomie) zrobiła to dlatego podświadomość/cialo zareagowało natychmiast.
Dzięki brzydkiemu zapachowi mogła zobaczyć swój strach jeszcze raz i nie odrzucać go ale pozwolić mu towarzyszyć w cudownym doświadczaniu siebie w nowej roli i działać zgodnie z sercem właśnie pomimo strachu.
Tutaj doszłyśmy tez do ogromnego wstydu, który wcześniej nie był widoczny, a który towarzyszył jej od najmłodszych lat.
Przekonania wrzucone w nią przez religijna rodzine, ze kobieta nie powinna odczuwać przyjemności, ze jest tylko od spełniania obowiązków małżeńskich…
Wybrzmiały tez zdania typu
„Jak s**a nie da to pies nie weźmie”.
Ogromne poniżenie swojej kobiecości I wstyd za samo to, ze ma cipke.
Tutaj ta wyparta cześć jest do odkrycia na nowo.
Do zauważenia i ukochania.
Bo tutaj wcale nie chodzi o pozbywanie się swoich programów czy strachów ale o to żeby je zauważyć, zaakceptować i działać po swojemu pomimo, ze one sa.
Chodzi o to żeby pozwolić im być, pozwolić im sobie towarzyszyć i uhonorować je, bo sa częścią naszego doświadczenia, a kiedy chcemy je odrzucić to tak jakbyśmy odrzucali cześć siebie.
Kiedy walczymy z nimi to tak jak byśmy walczyli sami ze sobą.
Tutaj chodzi tylko o to:
TAŃCZĘ MELODIE SWOJEJ DUSZY TRZYMAJĄC ZA RĘKĘ SWÓJ STRACH I DESTRUKCYJNY PROGRAM, KTÓRY WEDŁUG JEGO LOGIKI CHRONIŁ MNIE PRZEZ CAŁE ŻYCIE.
TANCZE MELODIE SWOJEJ DUSZY W TOWARZYSTWIE LEKU, WSTYDU I PROGRAMU.
Bo w zmianie nie chodzi wcale o walkę, pozbywanie się czegoś czy unicestwianie.
Tutaj chodzi o ZAUWAŻENIE i nauczenie się życia w akceptacji i milosci tego co się czuje.
Zauważam swój strach.
Pozwalam mu być.
I działam razem z nim, nie przeciwko niemu.
Zauważam swój wstyd i tułać go idę na spotkanie intymnie.
To jak? Zaczynasz od-nowa?
Sesje 1:1
Twoja Coachina
♾️❤️♾️