04/11/2025
Czasem najtrudniejsze nie jest samo przetrwanie burzy,
ale to, co przychodzi po niej.
Ten moment, kiedy wszystko ucichło,
a w Tobie wciąż coś czuwa.
Jakbyś nie wierzyła, że już można odetchnąć.
Ciało jeszcze napięte, serce czujne,
umysł szuka, czego się teraz bać.
I choć nic złego się nie dzieje,
w środku wciąż trwa gotowość.
To bardzo ludzki stan.
Ciało długo pamięta to, czego bało się przez lata.
Dla niego spokój nie jest czymś oczywistym.
Spokój trzeba nauczyć się rozpoznawać — jak nowy język.
W podejściu IFS mówi się, że po burzy najwięcej czułości potrzebują te części,
które przez cały czas Cię chroniły.
Te, które niosły napięcie, kontrolę, złość,
które trzymały Cię w ryzach, gdy wszystko inne się rozpadało.
One nie wiedzą jeszcze, że już mogą odłożyć tarcze.
I właśnie wtedy potrzebne jest Self —
ta głęboka, spokojna obecność w Tobie,
która nie mówi „uspokój się”, tylko: „widzę Cię”.
Która nie oczekuje, że od razu odpuścisz,
bo rozumie, że ulga przychodzi powoli, falami,
kiedy ciało zaczyna wierzyć, że jest bezpieczne.
Więc jeśli teraz nic się nie dzieje,
a Ty nadal czujesz napięcie — to w porządku.
To nie znaczy, że coś jest z Tobą nie tak.
To znaczy, że uczysz się odpoczywać.
Że ciało dopiero zaczyna rozumieć,
że burza naprawdę minęła.
Ewa Guzikowska
Grounded and Truth